„Bycie ponad” jest znacznie trudniejsze w sensie dosłownym niż alegorycznym. Prawidłowość ta wynika z prostych praw fizyki, które siłą grawitacji przyciągają na ziemię wszystko, co próbuje się unosić. By wytrwać dłużej w przestworzach potrzebna jest więc siła zdolna przyciąganie to przezwyciężyć.
Zgoła inaczej umiejętność ta przedstawia się w odniesieniu do kwestii dotyczących życiowych wyborów i poglądów. Tutaj znacznie prościej jest „być ponad”; patrząc na rzeczywistość z góry dryfować swobodnie nie zabierać głosu w sprawach mniej lub bardziej ważnych.
Jest to nie tylko wygodna, ale też bardzo bezpieczna pozycja. Pozwala uniknąć konfrontowania własnych poglądów, zmierzenia się z wyimaginowaną lub faktyczną presją środowiska. Chcąc więc „zjeść na ziemię” należy swoje lenistwo, oportunizm i konformizm przezwyciężyć. Gdy to się uda – świetnie, ale to niestety dopiero połowa sukcesu. Zawsze okazać się może bowiem, że dokonany wybór był niewłaściwy i trzeba teraz ponieść jego konsekwencje. A mało jest ludzi chętnych nawet tylko ryzykować, że taki będzie stan rzeczy.
Powyższa prawidłowość dotyczy praktycznie każdego obszaru ludzkiej aktywności. Rozpatrując ją z punktu widzenia wyborów dojść można do wniosku, że skoro liczy się tak naprawdę ważny głos, to cała reszta nie jest specjalnie istotna. Spokojnie więc można odpuścić sobie jakiekolwiek głębsze zaangażowanie i chociażby nawet tylko publiczne przyznawanie się do swojego kandydata. Zwłaszcza, że pomijając nawet typowo tabloidową „głębię” hasła o trwającej wojnie polsko-polskiej, nie można przecież zaprzeczyć, że ostre spory polityczne są faktem. Po co zatem jeszcze bardziej je zaostrzać; wciągać się w jałowe dyskusje, jeżeli wystarczy wrzucić kartę do urny i „będąc ponad” spokojnie czekać na wynik. Wydaje się, że tak może być nawet będzie lepiej w tym przypadku.
To jednak tylko pozory. Pozostaje przecież jeszcze kwestia pytania co powoduje, że zdecydowana większość społeczeństwa woli nie przyznawać się do swoich wyborów - chce „być ponad” i mówiąc kolokwialnie „siedzieć cicho”.
Czy sprawia to tylko wrodzone lenistwo i konformizm, czy może jednak również strach przed drwiną i krytyką? Sądzę, że w przypadku Polski niebagatelne znaczenie ma po prostu dziedzictwo komunizmu i brak społeczeństwa obywatelskiego. To, że tak naprawdę nie czujemy się częścią większej zbiorowości i faktycznie głosujemy przeciw czemuś a nie za czymś. Może jeszcze to, że najzwyczajniej w świecie mamy kompleks niższości.
Jakikolwiek zresztą byłyby przyczyny takiego stanu rzeczy, jedno jest pewne: Nie sposób tego stanu rzeczy zmienić inaczej, jak tylko zaczynając od siebie. Dlatego też, mając świadomość własnych wątpliwości i braku gwarancji, że jest to wybór słuszny; wiedząc również, że spokojnie mógłbym darować sobie tę deklarację i nikt nie miały o to do mnie pretensji, chcę dzisiaj wyraźnie zaznaczyć, że moim kandydatem jest Jarosław Kaczyński. Zagłosuję na niego w tę niedzielę i jeżeli będzie trzeba ponownie w drugiej turze. I nie będę się asekurował, że to „mniejsze zło”, że gdyby Janusz Korwin-Mikke miał realne szanse itp. Nie. Zdecydowałem się poprzeć Jarosława Kaczyńśkiego wierząc, że to wybór najlepszy. Nic więcej.
Filed under:
dywagacje,
polityka,
Polska,
społeczeństwo,
słabe,
wybory
1 komentarz
1. "Zdecydowałem się poprzeć
"Zdecydowałem się poprzeć Jarosława Kaczyńśkiego wierząc, że to wybór najlepszy. Nic więcej."
ja też dokonałam wyboru pozytywnego. Nie mam kompleksów, nie zaraziły mnie "toksyczne elity" poczuciem wstydu za bycie Polką.
Jestem Polką i głosuję na kandydata, który wg mnie najlepiej zadba o polskie interesy i najlepiej będzie reprezntował Polskę.
Moim kandydatem jest Jarosław Kaczyński.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl