Jak
to było kiedyś? Kiedyś szkodnicy umieszczani na liście do ścięcia
zajmowali najwyższe półki społeczne. Początkowo wrogiem nr 1 był ob.
Wałęsa. Później trafiło na p. premiera Jana Olszewskiego. Ministrowie
bardzo szybko zajęli na liście godne miejsce z symbolicznym p. Antonim
Maciarewiczem na czele. Dalej idąc lista objęła posłów i puchła jak
opita pluskwa. Naturalnie twórcy, np. p. Zbigniew Herbert, również
bywali proskrybowani. Dziennikarze także, od diabolicznego p.
Bronisława Wildszteina począwszy. Nie zabrakło i uczonych. Jeden z
moich znajomych miał nieszczęście napisać coś w kanonicznym temacie, co
się nie spodobało. Kilka dobrych lat nie chciano go publikować na wielu
łamach. Widać się ukorzył, bo publikuje - spadł z listy.
 
Zauważalna
jest ewolucja listy w kierunku najniższych drabin społecznych. Wiązało
się to z rozwojem przedsiębiorstwa, powstawaniem jego lokalnych
mutacji, wejściem w elektronikę. Oczywiście kierunek rozwoju jest
zgodny ze sprawdzonymi wzorami sowieckimi z lat 20. i 30. Podstawą
jest sieć tzw. korespondentów terenowych, czasem podobnych pewnym
smutnym obywatelom piszącym liściki do władz, np.... o tej
Kwiatkowskiej co trzyma w domu święte obrazki.
 
Słowem lista obejmuje coraz niższe warstwy. I TY możesz na nią trafić!
 
Bez związku z powyższym odsyłam do:
 
artykułu
w GW: nauczycielka Katarzyna Hejman agitowała eksponując na swoim
fiacie fotografie:   "rząd ukrywa prawdę". Prawdopodobnie chodzi o
prawdę o wypadku lotniczym w Smoleńsku, bo czoło Komorowskiego zasłania
tytuł "Mgła nad katastrofą". Całość wygląda na skserowaną stronę
tabloidu, choć "Mgła nad katastrofą" kojarzy się z "Gazetą Polską".
Nadzieję budzi postawa dyrektor szkoły, która na pytanie ob.
dziennikarza odpowiada: „Z pracy jej za to nie wyrzucę”.Cyt. za GW

http://ksiundz.salon24.pl/190169,i-ty-mozesz-trafic-na-liste