"Solidarni 2010" - dodatek do "Rzeczpospolitej"

avatar użytkownika natenczas

 Witam.

Dziś miałem udany poranek.
Nie dość,że zdobyłem płytę "SOLIDARNI 2010",dodaną do "Rzeczpospolitej",to dodatkowo udało mi się namówić do jej kupna kilka osób.Zupełnie mi obcych.

Do tej pory posiadałem całość dokumentu ściągniętego z internetu.Ale to nie to.

Mam oryginał !!!


Paweł Lisicki

„Solidarni 2010″ – prawo do obrony

Rzadko się zdarza, by jeden film wywołał taką zawieruchę. Za sprawą „Solidarnych 2010″ okazało się, że w roli krytyka i znawcy dokumentu wystąpił sam premier Donald Tusk. Co więcej, dzielił się swymi wrażeniami o filmie, mimo że – jak sam przyznał – go nie widział.

Odnosząc się do „Solidarnych”, Tusk zauważył: „Nie sądzę, żeby rozstrzygnięcie w tej kampanii nastąpiło w audycjach pana Pospieszalskiego (…) Kampania PiS to Pospieszalski. To będzie istota tej kampanii”. W ogóle zdaniem premiera „Solidarni” to zręczny propagandowy instrument realizacji planu politycznego mającego doprowadzić do głębszego podziału Polski. Już samo to, że owe dywagacje Tuska nie spotkały się z żadną ripostą prowadzących wywiad dziennikarzy „GW”, powinien dawać do myślenia. Czy to naprawdę normalne, żeby dziennikarze szczuli premiera na innego dziennikarza, nawet jeśli nie podoba się im opowieść o Polsce, którą pokazał Pospieszalski? Albo którą by pokazał, gdyby był faktycznie jedynym i głównym autorem filmu?

Bo prawdziwą autorką nie jest twórca „Warto rozmawiać”, ale Ewa Stankiewicz. Ta informacja z trudem się przebiła do opinii publicznej. I to nie tylko dlatego, że Stankiewicz jest od Pospieszalskiego mniej znana. Po prostu znacznie trudniej było przyprawić jej gębę pisowca i tym samym trudniej było widzieć w „Solidarnych 2010″ narzędzie partyjnej propagandy.

Film został potępiony przez różnych samozwańczych speców od etyki. Skrytykowały go zarówno Rada Etyki Mediów, jak i komisja etyki TVP. Ta ostatnia napisała, że w filmie „piętno jednostronności i tendencyjnego doboru” wypowiedzi są nad wyraz czytelne. Nie są zaletą tego filmu ani cnotą jego autorów. Sam zaś Pospieszalski jest, zdaniem komisji, „identyfikowany z konkretną opcją polityczną”.

Oprócz zarzutów jednostronności i manipulacji film wywołał też strach i przerażenie. I tak na przykład wystraszył się nim Andrzej Wajda: „Mnie najbardziej przestraszyło, że można opowiadać tak nieprawdopodobne historie w publicznych mediach, że można zrobić taki film, jaki został pokazany w TVP, bez żadnej odpowiedzialności”.

A mimo to „Rzeczpospolita” zdecydowała się zaoferować ten film swoim czytelnikom. Dlaczego? Po pierwsze autorzy filmu mają prawo się bronić. A najlepiej mogą to zrobić, pokazując swoje dzieło i poddając je pod rzeczową krytykę.

Po drugie nie sposób się oprzeć wrażeniu, że dotychczasowa debata jest nieuczciwa. To nie wymiana krytycznych argumentów, ale atak, nagonka, niemal próba medialnego linczu. Tak się nie rozmawia. I choćby większość dziennikarzy chciała występować w roli naganiaczy, nie ma na to zgody.

I wreszcie niewspółmierność. Nawet jeśli w filmie zdarzały się wypowiedzi bolesne, niemądre, szokujące, wręcz głupie, to padały one z ust przypadkowych ludzi, nie ekspertów, nie komentatorów profesjonalnych, nie autorytetów. Głos ulicy jest wyrazem chwilowego nastroju, a nie głębokiej analizy. Film zaś zaatakowali ci, od których wymaga się trzeźwości ocen i dystansu.

Ewa Stankiewicz, autorka „Solidarnych”, napisała: „Nie roszczę sobie pretensji do całościowego uchwycenia procesu żałoby. Była to próba uchwycenia nastrojów i zarejestrowania – tak to odebrałam – pewnego zrywu społecznego, który dokonuje się na moich oczach. Była to też próba przywrócenia równowagi w jednostronnych relacjach medialnych z żałoby – całkowicie pomijających lęki i obawy społeczne, czy przyczyną katastrofy nie był zamach. Oraz próba oddania głosu ogromnej części społeczeństwa – która sama o sobie mówi, że od lat była dyskryminowana i upokarzana przez media”.

Sądząc po reakcjach, można się obawiać, że część polskich elit ma w sobie zbyt mało empatii. Zamiast wsłuchać się w różne głosy, autentycznie wyrażające poczucie dyskryminacji i wyobcowania, woli w nich widzieć przejaw wojny. Woli kneblować, ograniczać, tresować, budzić strach, potępiać, zatupywać. Instynkt stadny zamiast myślenia, zarażenie emocjonalne zamiast troski, wreszcie złość i chęć prześladowania inaczej myślących – oto obraz umysłowości niektórych zajadłych krytyków filmu. Można mieć tylko nadzieję, że to głośna, choć nie dominująca, grupa.

Najważniejsze, że teraz każdy będzie mógł sam sobie wyrobić zdanie na temat filmu, niezależnie od tego, czy „Solidarni” wywołają jego uznanie czy sprzeciw. Każdy bez pośrednictwa komentatorów będzie mógł być sędzią. Swoboda oceny, wolność wyboru oraz dostęp do wiedzy – tego na pewno będzie bronić „Rz”.

Źródło

.....................................................................................................................................................

Pozdrawiam.

9 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Każdy bez pośrednictwa komentatorów będzie mógł być sędzią.

o, tego nie zniesie Rada Etyki Mediów! Wszak ONI słysza tylko głosy od celebrytów, głos społeczeństwa jest po prostu wyrzucany, przed przeczytaniem, do kosza.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika natenczas

2. Maryla,

Witam.
Jak podawano na Facebooku,reklama tej płyty była wstrzymana w TV.
Cenzura całą gębą.

Pozdr.

avatar użytkownika benenota

3. Natenczas

Witam.

A nie pomyslales o takiej sierocie jak ja?

Nie kupiles dwoch egzemplarzy?

Pozdrawiam.

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Kama

4. brak płyt

Ja niestety nie upolowałam tej płyty.
Obleciałam wszystkie kioski i empiki.
usłyszałam " nie dostaliśmy z płytką"
ale maże jeszcze zdobędę

Nigdy nie zaczynaj rozmowy z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczenie

avatar użytkownika Maryla

5. Kama

Solidarnych 2010 jest więcej, niz nakładu Rzepy ;)

trzeba będzie niestety robić kopie od znajomych, a na razie oglądać w internecie,
może bedzie mozna nabyć za pośrednictwem tej strony :

http://blogmedia24.pl/node/30447

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika natenczas

6. benenota,

Witam.
Dzisiaj zauważyłem Twój wpis,a tak poza tym znasz mój telefon ? :))

Pzdr.

avatar użytkownika Kama

7. Pani Marylu dziękujęza odpowiedż

Ja chybaby znalazłam dojście do płytki. jak się uda to wezmę więcej bo obiecałam znajomym.
W tedy się pochwalę. W internecie oczywiście oglądałam, ale o nie to samo co w całości.

Wiecie Państwo mnie ucieszył ten " NAPAD " na film i jego uczestników.

Bo to znaczy, że się boją i czują oddech "Naszej SOLIDARNOŚCI" na plecach.
I oby tak dalej!!!!!
Pozdrawiam

Nigdy nie zaczynaj rozmowy z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczenie

avatar użytkownika Selka

8. @

Mnie i rodzinie - też się udało kupić płytkę z Rzepą.


Jaka jest POTĘGA tego filmu - widać po zachowaniu ludzi, którzy uczestniczyli sercem w tej żałobie (i osobiście i z TV), którzy oglądali potem ten film w TVP.



Dwie osoby z mojej rodziny, nie były w stanie TERAZ obejrzeć powtórnie całego filmu z płyty -pozostawiły połowę na inny dzień, nie mogąc emocjonalnie przetrwać całości - za jednym zamachem.  Ja zbieram się sama do powtórnego obejrzenia filmu już kilka dni... Myślę, że ten stan emocjonalny JEST WZMACNIANY dodatkowo tą hucpa, która się odbywa  od samego początku - od 10.04. wokół  "badania przyczyn katastrofy";  tym mocniej przeżywa się tamte chwile...i tym mocniej zaciskają się pięści.

UNY wiedzą, ze ten film - to bomba z opóźnionym zapłonem. Stąd strach, paniczny, odbierający rozum (wajdalistom & Co). Nie bez powodu autorzy zostali medialnie zrównani z glebą.  Tyle, ze Polacy wiedzą, że to cd. michtrixowej hucpy.

Selka

avatar użytkownika Waits

9. co ciekawe

równie dobrze można by dzisiaj zarejestrować Solidarnych 2010.
Do dzisiaj cholernie aktualne są tamte wątpliwości...
Wczoraj obejrzałem po raz kolejny...

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke