Na szczycie w Madrycie - W. Klaus (tatra )
18 maja w Madrycie odbył się szczyt Unia Europejska-Ameryka Łacińska.
Był na nim prez. Wacław Klaus.
Spisał swoje spostrzeżenia i zechciał podzielić się nimi z "szeroką publicznością" – co robi często, ale innym "mężom stanu" się nie zdarza.
Zamieścił je na swojej stronie internetowej.
Oto przekład:
Wrażenia ze szczytu UE-Ameryka Łacińska w Madrycie
Może i powinny być szczyty. Lepiej, gdy ludzie ze sobą rozmawiają, niż kiedy ze sobą nie rozmawiają. Jest to także dobra okazja do spotkania z wielu osobami, do rozmowy z nimi, do przyjrzenia się, co mówią na szczycie, a co prywatnie. Zawsze odkrywa się kogoś nieznanego a ciekawego. Podczas spotkania sześćdziesięciu prezydentów lub premierów krajów UE i Ameryki Łacińskiej (i Karaibów), niewątpliwym odkryciem byli dla mnie zwłaszcza przedstawiciele mało znanych nam krajów Ameryki Środkowej i Karaibów.
Czymś innym jest jednak ogólna atmosfera szczytu i ta jest jednoznaczna. Wcale nie pozytywna.
1. Wszyscy chcą większej regulacji rynku. Przykładem jest tu zwłaszcza prezydent Francji, ale hiszpański premier także mówi o „zmianie paradygmatu” – od rynku do koordynacji i regulacji. Nie było przeciw temu ani jednego głosu protestu. Prezydent Brazylii mówi, że mamy „niedostatek państwa”, ponieważ rynki nie potrafią same się regulować. Mnie, jako ekonomistę, zaintrygowało przede wszystkim to, że „należy przestać być ofiarami kursów walutowych”.
2. Wszyscy chcą więcej „globalnego zarządzania” (bardzo podkreślał to np. premier Grecji) i wreszcie – choć mówi się o tym już całe dziesięciolecia – należy stworzyć „nowy światowy porządek gospodarczy i finansowy”. Nie może chodzić o nic innego, jak o dalsze zasadnicze ograniczanie i zwalczanie rynku.
3. Prezydent Francji zwraca uwagę na ogromne siły gospodarcze UE i Ameryki Łacińskiej, i mówi: zjednoczmy się, razem będziemy mieć połowę światowego PKB i nikt nie zdoła nas przegłosować i "zgnieść". Oścień antyamerykański jest całkiem oczywisty.
Z grubsza w takim nastawieniu przebiegło 99% szczytu. Różnice dotyczyły nacisków i drobiazgów. Nieoczekiwane było wystąpienie pani prezydent Kostaryki, która wszystkie te propozycje zignorowała i mówiła o rzeczy realnej: że jej kraj nie chce żadnej pomocy, ale wolnego rynku i wolnego handlu.
Zaintrygowało mnie – w związku z dyskusją o sytuacji po trzęsieniu ziemi na Haiti – że kilku prezydentów krytykowało tak bardzo modne dzisiaj angażowanie instytucji "społeczeństwa obywatelskiego". Prezydent Ekwadoru mówił – w moim duchu – o NGO’izmie a prezydent Brazylii o niedopuszczalności „równoległych rządów” tych organizacji.
Wystąpiłem tam podczas roboczego obiadu z takim mn.w. krótkim oświadczeniem:
- nie chciałem psuć jednolitej atmosfery przedpołudniowego posiedzenia plenarnego, dlatego wypowiadam się dopiero teraz;
- jestem jednym z niewielu, który większość swego życia spędził w komunistycznym systemie centralnego planowania, dążącym do regulacji, kontroli, blokady funkcjonowania rynku, więc wiem, co to daje. Żyłem w świecie, w którym uznano za bezsporne, że ingerencja państwa jest lepsza, niż rynek. Wiem, że to nieprawda, dlatego bardziej obawiam się dzisiejszych propozycji dot. regulacji rynków, niż samego kryzysu finansowego i gospodarczego;
- podobnie postrzegam problematykę globalnego ocieplenia (która była właściwym przedmiotem dyskusji podczas obiadu roboczego), ponieważ w doktrynę o spowodowaniu globalnego ocieplenia przez ludzi – przez emisje CO2 – nie wierzę;
- jest ewidentne i niewątpliwe, że na całym świecie rośnie opozycja przeciw tej doktrynie, że odnośnie do tego problemu nie ma żadnego konsensusu naukowego, i że w tym zakresie nie są dla mnie decydujące niedawne „naukowe” skandale głównych stronników tejże doktryny;
- przypomniałem o swojej „Błękitnej planecie w zielonych okowach” i jej wydaniu w szesnastu językach.
Konkluzja jest prosta. Kilku prezydentów przyszło po kilka egzemplarzy w języku hiszpańskim, które miałem przy sobie – prezydenci lub prezydentki Argentyny, Chile, Kolumbii, Panamy, Boliwii, Meksyku i paru innych. A pan nowy „prezydent” Unii Europejskiej Van Rompuy powiedział po cichu do mnie: „mnie także ta dzisiejsza przedpołudniowa debata wydała się być zbyt lewicowa”.
Vaclav Klaus, 18 maja 2010
na szczycie w Madrycie
foto: media.klaus
…………………………………………………………………………
Za: www.klaus.cz
Artykuły i eseje, 18. 5. 2010
Tłum.: tatra
http://fronda.pl/tatra/blog/na_szczycie_w_madrycie_w_klaus
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Jak nie zazdrościć Czechom
samodzielnie myślącego prezydenta?
Pozdrawiam -
hrabia Pim de Pim
2. Hrabia Pim
I tego, że politycy, media Czech, nie zwalczają programowo swego przywódcy...
Pozdrawiam
basket