Stan hibernacji, nie na Salonie 24 (Jerzy Bielewicz)

Gdyby tak można, myślą politycy, zakląć rzeczywistość i obudzić się w czasie, kiedy dzisiejsze problemy idą w niepamięć. Tragedia smoleńska, śledztwo, powódź, pył wulkaniczny, umowa gazowa, gaz łupkowy, kryzys finansowy. I na dodatek te wybory.

Otwierasz oczy, tak marzą politycy,  status quo utrzymane, a po kryzysie państwa, politycznym, finansowym i długach, które narobiliśmy, ani śladu. Hulaj dusza, piekła nie ma.

Ale, ale, trzeba wracać do rzeczywistości. Jutro poniedziałek..

Niech się Polacy bogacą: podrzuca Olechowski. Więcej dla powodzian zakrzyknęli mężnie inni. Znowelizujmy budżet - woła Napieralski. Specustawa i 0,3% GDP na projekty przeciwpowodziowe licytuje przodujący w sondażach. Prawda, że zuchy.

Ee, tam, po co im uciekać od rzeczywistości! Lepiej wprowadzić w stan hibernacji i permanentnego znieczulenia obywateli i wyborców. Uwierzą jak zwykle i będzie w dechę.  Od jutra media znowu pomogą.  Pomożecie?

A w razie czego to się powie, że to wszystko to przecież wina narodu, bo taki ciemny. Nie wie, że woda spływa i bogacić się trzeba, a budżet to my mamy nad kreską i powodzi ni ma.

Tylko ten Salon przeszkadza, naprodukowali głupot przez weekend więcej niż nasze kochane media odważą się przez miesiąc. Ale kto by tam czytał ten Internet. Niech se piszą.

Nie ma państwa zostali Polacy

Na łasce Anodi

Czy coś do mnie dotarło

Druga fala światowego kryzysu