Przyszłość oddzielić grubą kreską [2010-05-15 07:45]
dzierzba, sob., 15/05/2010 - 07:53
Przesadziłbym nazywając ją sporą, jednak na pewno niemała część opublikowanej dotąd w Salonie24 rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim dotyczyła przyszłości. Tego, jak widzi on współpracę z rządem, czy byłby za podniesieniem składki zdrowotnej, czy zgodziłby się na rządowe propozycje cięć wydatków budżetowych, czy byłby za reformą systemu przedszkolnego, płatną edukacją itp. Generalnie, co zrobiłby i jak zachowałby się w obliczu konkretnych problemów, gdyby został Prezydentem. Jak słusznie zauważył sam Igor Janke: „Ludzie mają prawo wiedzieć, co zrobi kandydat A, i co zrobi kandydat B gdy zostanie prezydentem.”
Ja oczywiście zgadzam się z tym, że „ludzie mają prawo wiedzieć”, jednak coś mi podpowiada, że ma to jednak bardzo drugorzędne znaczenie. Oczywiście niekoniecznie z punktu widzenia wywiadu, ten jest na pewno właściwym miejscem do stawiania pytań o przyszłość. Próbując jednak odpowiedzieć na pytanie, jakie będzie kryterium wyboru tego czy innego kandydata odnoszę wrażenie, że decydować będzie wyobrażenie jakie ma o nim elektorat, a nie konkretne deklaracje. Co więcej, w akurat przypadku Jarosława Kaczyńskiego, o ewentualnej wygranej decydować będzie w znacznie większym stopniu jego stosunek do przeszłości i teraźniejszość, a nie kwestie przyszłości. Wynika to wprost z oczekiwań jego wyborców, którzy (mniej lub bardziej świadomie i otwarcie) w pierwszej kolejności liczą na to, że zostając prezydentem najzwyczajniej w świecie przynajmniej jakoś osłabi to całe rządzące teraz Polską pawlakowo-tuskowe towarzystwo, bo jest to prawdziwym priorytetem.
Z tego punktu widzenia spór o to, czy Kaczyński jest bardziej „konserwatywnym socjalistą”, czy może jednak „socjalnym konserwatystą” oraz co powinien zrobić i w jakiej kolejności zostając prezydentem, jest być może ciekawy, ale na ten moment nieistotny. Pomijając już bowiem to, że jakakolwiek deklaracja w tych sprawach i tak będzie tylko obietnicą wyborczą, to koncentrowanie się na przyszłości jest niewątpliwie kluczowe dla takiego kandydata jak Bronisław Komorowski, jednak dla Jarosława Kaczyńskiego odwrotnie. Wręcz szkodzi mu w tym sensie, że z punktu widzenia tej kampanii, nie przyszłość, ale właśnie przeszłość i teraźniejszość są jego głównym atutem.
Dlatego też uważam, że ważąc kwestie, które powinny być kluczowe dla roli, którą w spektaklu p.t. „Wybory Prezydenckie 2010” wypowiada Jarosław Kaczyński, jego sztab powinien zadbać, by te dotyczące przyszłości były jak najkrótsze. Pewnie, kilka ogólników o chęci współpracy, wizji państwa, polityki wewnętrznej i zewnętrznej nie zaszkodzi, ale to wszystko. Wszelkie zagłębianie się w szczegóły tego co będzie tylko osłabia jego kandydaturę, bo powtórzę – tak zwyczajnie siłą wyborczą brata tragicznie zmarłego prezydenta jest Polska tu i teraz, a nie ta w przyszłości. I jeżeli chce wygrać te wybory, do czasu ich zakończenia, przyszłość powinien oddzielić grubą kreską.
Filed under: dywagacje, Internet, media, polityka, Polska, społeczeństwo, wybory
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Zgadzam się CAŁKOWICIE i W
Zgadzam się CAŁKOWICIE i W 100% z tezami tego artykułu.
Pan Jarosław Kaczyński powinien nie tylko jak najmniej mówic w trakcie tej
kampanii wyborczej o przyszłości, ale również ZREZYGNOWAC z jakiejkolwiek
debaty z p.Komorowskim, czy z innymi kandydatami.Powinien występowac
najrzadziej, jak się da- można zaobserwowac jednoznacznie, jaką to wywołuje
straszną irytację obozu p.Komorowskiego. Wynika to z faktu, że w takiej
sytuacji nie ma możliwości zaatakowania kandytata PIS-u, a przecież stronnicy
p.Komorowskiego na tym opierają swoją niewyszukaną strategię wyborczą.
Nie stac ich na merytoryczną dyskusję w jakichkolwiek obszarach,więc całą
nadzieję na wygraną swojego kandydata pokładają w NIEUSTANNYM
DYSKREDYTOWANIU I WYSZYDZANIU każdej, nawet najmniejszej i najcichszej wypowiedzi p.Kaczyńskiego. Dlatego tych możliwości powinni miec jak
najmniej!
Tylko pytanie: czy sztab p.Kaczyńskiego ( i On sam ) to rozumieją?!
2. Hipotezy i przewidywania
co przyniesie wygrana poszczególnych kandydatów :
1) Wygrywa Bronisław Komorowski.
Do przyszłych wyborów został rok. Wiadomo że PO nie jest w stanie przygotować dobrze
żadnej ustawy o znaczeniu istotnym dla społeczeństwa ( dla siebie może szybciutko coś
nakombinować ) , krajzys zbliża się milowymi krokami ( spadki obrotów w różnych branżach
odnotowane z autopsji ) i nie da się zakitować polityką miłości upadku państwa. Jak AWS
w przyszłych wyborach PO zniknie z radarów, odłamki młodej generacji zdolnych i mądrych
ludzi dołączą do PIS i wówczas obecnie POP a później prezydent Komorowski będzie
faktycznie pełnił rolę woźnego w pałacu ze względu na arytmetykę w sejmie - nowy układ
będzie miał zdolność zmian w konstytucji i odrzuci każde veto.
Życzę Panu Komorowskiemu wygranej.
2) Wygrywa Jarosław Kaczyński.
W zależności od przebiegu śledztwa :
a) nie da się zaszpachlować prawdy to wszelkie służby od Pana Tuska go włączając, zostaną posadzone do pudła. PO rozsypie się w 3D w ciągu 2 mc.
b) po wielu zabiegach i rozsypaniu nad Polską środków psychotropowych naród uznaje
winę kogoś-czegoś tam i zaczyna się jadka jakiej jeszcze nie było. To co było przez ostatnie
4 lata to pikuś - Pan Pikuś. Nie potrwa to długo bo zabraknie keszu. Opcja bez keszu najpóźniej
po 2012 ( jak przeżyjemy ) da efekt Grecja^3.
PO znika z horyzontu.
W obu przypadkach przegra Polska bo spustoszenia jakie dokona PO będą nieodwracalne.
( zapłata Putinowi za efekty śledztwa, krajom zawsze milczącym w sprawach Polski też ,
np zapłata w naturze - nowa ustawka o zasobach naszej matulki ziemi )
Jak widać przegrana wisi na włosku, konający będzie działać na oślep, bez opamiętania
i tak wciągnie nas w otchłań razem z GWnem.
Odkładając animozje proszę wybrać i poszpekulować który wariant będzie najlepszy dla kraju.
Łączcie się, nie tylko w bólu, tylko gdzie ?
3. sztabowcom PiS polecam tekst
Skromnosc majestatu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Też się zgadzam. Ataki na
Też się zgadzam.
Ataki na szczegóły i to najczęściej mało istotne, będą perfidnym sposobem wobec J.Kaczyńskiego. Natomiast wypowiedziane przez niego rzeczy mądre, słuszne i NAJWAŻNIEJSZE w obecnej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy, będą celowo pomijane lub ironizowane. Przyczepią za to do jakiegoś fragmentu wypowiedzi, nie mającego większego znaczenia i nad nim jednym będą się znęcać, doszukując się nieścisłości, fałszerstwa, niewiarygodności, wstecznictwa i Jeden Bóg wie, czego jeszcze.
Takie coś może się odbywać "na żywo" w czasie każdej z debat.
Jest to taktyka polegająca na ściągnięciu przeciwnika na wygodny dla siebie poziom, albo rejon.
Jenak najczęstrzą formą ataku będzie atak na medialną karykaturę J.Kaczyńskiego.
Normalnie to taką karykaturalną postać-kukłę trzeba najpierw w trakcie dyskusji umiejetnie ulepić, a potem triumfalnie rozbić. Jest to trik często stosowany w dyskusjach politycznych na całym świecie.
Komorowski ma tutaj zdecydowaną przewagę bo.. ta karykatura /stworzona przez media/ już istnieje.
W takiej sytuacji już samo tłumaczenie się przez J.Kaczyńskiego, że nie jest się "wielbłądem" będzie postawieniem się na dużo gorszej pozycji.
Dlatego zgadzam się z tym, że debaty są mocno ryzykowne dla J.Kaczyńskiego i z tego też powodu jego przeciwnicy tak wściekle ujadają, aby jak najszybciej do nich doprowadzić.
Myślę, że wystąpienia i wypowiedzi telewizyjne byłyby dla J.Kaczyńskiego rozwiązaniem dużo lepszym, tylko musiałyby być dobrze przygotowane i prowadzone w odpowiedniej i godnej oprawie.