Marsz Pamięci w miesiąc po smoleńskiej katastrofie (Fronda)
Msza św. u braci kapucynów, Marsz Pamięci na Plac Teatralny. A tam koncert i wspólne śpiewy niemal 5 tys. osób. I rozmowy o Polsce, o tym, co zdarzyło się przez ostatni miesiąc i o przyszłości.
Patrzę na tłum ludzi zgromadzony przed warszawskim kościołem ojców kapucynów. – To nie są aktorzy – zagaduje mnie współautorka filmu „Solidarni 2010” Ewa Stankiewicz. – Ci, którzy w niedzielę przyszli przed Pałac Prezydencki też nimi nie byli. Oni nawet to krzyczeli, ale jakoś nikt tego nie wydrukował. Ja mam nagrane, będzie w drugiej części filmu – zapowiada.
Jak na Żoliborzu
A kiedy będzie wyemitowana druga część "Solidarnych 2010"? – O to już trzeba pytać w telewizji – uśmiecha się Ewa Stankiewicz. Ale ten tłum przed kościołem, to nie wszyscy uczestnicy spotkania i marszu. – Ci ludzi nie zmieścili się w świątyni. Liczba tych, którzy odpowiedzieli na zaproszenie przeszła nasze oczekiwania – mówi kapucyn pełniący na zewnątrz rolę porządkowego. - Nie ma nagłośnienia na zewnątrz, ale za tydzień o to zadbamy – tłumaczy.
„Jak kilkanaście lat temu, kiedy na Żoliborzu odprawiał ks. Jerzy Popiełuszko” – rzuca gdzieś z tłumu męski głos.
Po zakończonej Mszy św. w intencji Ojczyzny formuje się Marsz Pamięci. Z przodu przedstawiciele młodzieży, małżeństw i ludzi starszych niosą 96 białych oraz czerwonych róż. Na czele marszu inicjator mszy za ojczyznę o. Marcin Radomski. – To spontaniczna akcja, rozmawialiśmy w gronie braci i potrzeba takich mszy okazała się oczywista – tłumaczy zakonnik, który dopiero w marcu wrócił do Polski. Wcześniej pracował w Anglii i Australii. – Z propozycją koncertu wyszło środowisko „Gazety Polskiej” i stąd taka duża akcja – podkreśla.
Człowiek rozumny nie może być apolityczny
- To przerażające jak mało wiemy o tej katastrofie – słyszę rozmowę dwóch młodych kobiet z dwoma starszymi paniami. – Trzeba patrzeć władzy na ręce. Oni się boją i tracą kontrolę nad sobą. Wystarczy posłuchać takiego Niesiołowskiego – mówi 33-letnia Barbara, inspektor Najwyższej Izby Kontroli. – Nie podam nazwiska, bo w umowie o pracę ktoś zapisał „apolityczność”. Ale ten ktoś nie pomyślał, że człowiek rozumny nie może być apolityczny, co najwyżej apartyjny – tłumaczy.
Jak z tymi aktorami - włącza się jej koleżanka. - Z tym, że aktor może mieć poglądy. Pod warunkiem jednak, że są to poglądy serwowane przez "Gazetę Wyborczą". W przeciwnym razie i aktor musi być "apolityczny" - odpowiada inspektor NIK.
Marsz Pamięci dotarł na Plac Teatralny, gdzie obok sceny ustawionej naprzeciwko Teatru Wielkiego już czekała spora grupa osób. Przybywających wita ze sceny pisarz i publicysta Marcin Wolski. Rozbrzmiewa „Pieśń o małym rycerzu”. – To miał być motyw przewodni kampanii Lecha Kaczyńskiego – tłumaczy Wolski. Z kwiatów niesionych w marszu został ułożona biało-czerwona szachownica. Taka sama znajdowała się na skrzydle prezydenckiego samolotu TU-154.
Koncert rozpoczął oficjalnie modlitwą o. Radomski. – Jesteśmy wspólnotą, która gromadzi się w imię konkretnych wartości. Możemy oglądać to, że naród to żywa wspólnota. Po modlitwie, w niebo wyleciało 96 gołębi.
- Utożsamiałem się z wartościami, o które walczył prezydent i jego ludzie. Dzięki nim jestem dumny z tego, że jestem Polakiem. Dlatego, jak usłyszeliśmy z żoną w naszym kościele parafialnym na Pradze, że będzie msza i koncert, musieliśmy przyjść – mówi 40-latek Tomasz Piotrowski.
Można skończyć z kłamstwami
Ludzie dyskutują o samej katastrofie i o tym, co się działo przez ostatni miesiąc. Na dźwięk słowa Rosja do młodych ludzi podchodzi starsza kobieta. – Wy już nie pamiętacie tych czasów, gdy Sowieci zabijali Polaków bez mrugnięcia okiem. Ale was nikt nie będzie ścigał i nikt nie będzie strzelał. Te czasy odeszły – stwierdza emerytka Krystyna Kowalczyk. - Teraz zbrodnie odbywają się na płaszczyźnie gospodarczej, a konkretnie energetycznej – mówi.
Z rozmowy wyrwał nas dyrektor radiowej „Trójki” Jacek Sobala, który pojawił się na scenie. – Uwierzmy w to, że można skończyć z łajdactwami, kłamstwami. Polska jest krajem dla nas i dla naszych dzieci – przekonuje.
Historyczne chwile i braterskość Warszawy wspomina w przerwach między swoimi utworami Jan Pietrzak. „Żeby Polska, żeby Polska, żeby Polska była Polską” – śpiewają ludzie razem z nim. Po występie Jana Pietrzaka ożywia się młodzież. Powód? Pora na występ De Press. A pod sceną żegna mnie o. Radomski: „Przyjdź za tydzień. Bo na Miodowej, co poniedziałek o 18:30 będzie msza św. za Ojczyznę. Taka potrzeba. A po Eucharystii spotkanie z gośćmi”.
Mariusz Majewski
http://fronda.pl/news/czytaj/aby_polska_byla_naszym_lepszym_domem
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz