Jednym głosem
FreeYourMind, śr., 21/04/2010 - 12:02
Już się wydawało, że te najbardziej idiotyczne wypowiedzi dotyczące straszliwej wieści albo – jak to celnie i szyderczo ujął Budyń78: największej tragedii w Polsce po tragedii z 10 kwietnia – czyli kandydowania prezesa PiS-u na prezydenta, padły z ust M. Olejnik, B. Michniewicz czy tym podobnych postaci, ale okazuje się, że to wcale nie koniec. Przeciwnie, to chyba początek. Już ruszyli do boju T. Wołek ze swym „idealnym kandydatem”, przyjacielem WSI i niezawodny P. Kuczyński, tytułujący się dumnie „wrogiem IV RP” i zapewniający Kaczyńskiego, że „polska nie jest konserwatywno-prawicowa, tylko różna i należy do tej różności”. O ile jednak klasyczne już brednie Wołka czy Kuczyńskiego nie mogą nikogo chyba z głową na karku dziwić (choć może zdumiewać miejsce ich opublikowania, czyli łamy „Rz”, która chyba zechciała ideowo wesprzeć bratnią „GW”, z którą niby toczy ideowy spór), to jednak refleksje naczelnego „Rz”, czyli P. Lisickiego wbijają po prostu w fotel. Za chwilę do nich wrócę, ponieważ hitem dnia powinna być wypowiedź dziennikarki Trójki.
Otóż wspomniana Michniewicz (która, jak pamiętamy, w feralną sobotę ogłaszała łamiącym się głosem po wpół do dziesiątej w swym programie z politykami informację o katastrofie) ideę powołania międzynarodowej komisji ds. zbadania przyczyn katastrofy skwitowała tak: „ja myślę, że to nie jest plucie polskiemu państwu, tylko to jest też plucie rosyjskiemu państwu, któremu część osób nie dowierza”(10'30'' minuta i sekunda wywiadu z Siwcem, link poniżej). W ten sposób Michniewicz przebiła, przelicytowała złotą myśl Siwca, który stwierdził, iż pomysł z tą komisją, to tak jakby: „mojemu państwu napluć w twarz od razu na dzień dobry” (10'10''). Zwróćmy uwagę: domaganie się wyjaśnienia przyczyn katastrofy przez specjalistów o światowej renomie, a nie tylko specjalistów wyznaczonych przez Putina, jest pluciem w twarz Rosji. Tego typu sąd wydaje dziennikarka mówiąca po polsku na antenie polskiego radia, nie zaś na antenie Radia Moskwa.
Czy daleko od tych mądrości sytuuje się naczelny „Rz”? Niekoniecznie. Lisicki stwierdza bowiem z jakimś nieskrywanym smutkiem (co jest zrozumiałe, ponieważ redaktor stara się zrozumieć fenomen bólu i rozpaczy, które odbierają ludziom rozum), że „inni, nie mogąc znieść tragedii, szukają kogoś, kto za to ponosi odpowiedzialność, kto to ukartował.” Sęk w tym, że o odpowiedzialności za tragedię mowa była od samego początku, tylko że wskazywano albo szarżującego pilota albo szarżującego Prezydenta. Może nie było mowy o ukartowaniu, bo to już by był szczyt chamstwa, ale na pewno była mowa o winie. I słyszeliśmy to wyraźnie w wielu mediach. Słyszymy to zresztą po dziś dzień (http://www.tvn24.pl/-1,1653030,0,1,dlaczego-pilot-tu_154-ladowal,wiadomosc.html). Lisicki więc ma chyba na myśli tych, co szukali winnych gdzie indziej, a nie na pokładzie Tu154M, jak sugerowała od pierwszych minut po katastrofie Rosja - ale czy to jest naprawdę tak wielki powód do smutku? Ba, tylko że na tym smutek Lisickiego się nie kończy. Redaktor bowiem smuci się też tym, iż ośmielono się gdzie niegdzie nazwać ofiary katastrofy męczennikami. Rozumiem, że kwalifikowanie śmierci w służbie państwu jako męczeństwa nie spodobało się akurat L. Millerowi, który zajął się komentowaniem mowy pogrzebowej prezesa PiS-u, bo rzecz jasna, ktoś odpór musi zacząć dawać, lecz czy musi się w tę akcję włączać też Lisicki? Temu ostatniemu chodzi o to, że ofiary powinny wiedzieć i zgadzać się ponieść cierpienie - „nie ma nieświadomych i przypadkowych męczenników”. A skąd Lisicki wie, jaką postawę duchową te ofiary zajęły w obliczu nieuchronnej śmierci na pokładzie prezydenckiego samolotu? Skąd wie o ich nieświadomości? Skąd wie o przypadkowości całej tej tragedii, a więc i samych ofiar?
Na tym jednak nie koniec. Lisicki dołącza się do chóru zatroskanych o to, że żałoba, tragedia, ofiary, to wszystko stanie się „elementem kampanii”, twierdzi zresztą: „pomysł, by zdobyć poparcie, odwołując się po prostu do tragicznej śmierci prezydenta i jego współpracowników, by budować poparcie na rozpaczy, wydaje mi się chybiony” - tak jakby taki pomysł w ogóle był, tak jakby właśnie w taki sposób Kaczyński chciał i miał przystępować do kampanii. Lisicki dodaje jeszcze proroczo: „Prosta to droga do przegranej”, ja zaś mam wrażenie, że przegraną powinien ogłosić on sam, naczelny „Rz”, który po tej tragedii, po tym ogólnonarodowym zrywie, po tym wszystkim co widzieliśmy na ulicach polskich miast, na polskich cmentarzach, w polskich kościołach – nie pojął nic. Albo pojął tyle co Michnik i Środa.
http://www.polskieradio.pl/trojka/salon/?id=156224 (skandaliczna wypowiedź Michniewicz)
http://www.rp.pl/artykul/464643_Wolek__Komorowski____kandydat_idealny.html
http://www.rp.pl/artykul/464642_Kuczynski__Prezesie___pogodz_sie_z_III_RP__.html
http://budyn78.salon24.pl/173256,dramat-narodowy-jaroslaw-kaczynski
http://blog.rp.pl/lisicki/2010/04/20/kampania-pod-znakiem-zaloby/
Otóż wspomniana Michniewicz (która, jak pamiętamy, w feralną sobotę ogłaszała łamiącym się głosem po wpół do dziesiątej w swym programie z politykami informację o katastrofie) ideę powołania międzynarodowej komisji ds. zbadania przyczyn katastrofy skwitowała tak: „ja myślę, że to nie jest plucie polskiemu państwu, tylko to jest też plucie rosyjskiemu państwu, któremu część osób nie dowierza”(10'30'' minuta i sekunda wywiadu z Siwcem, link poniżej). W ten sposób Michniewicz przebiła, przelicytowała złotą myśl Siwca, który stwierdził, iż pomysł z tą komisją, to tak jakby: „mojemu państwu napluć w twarz od razu na dzień dobry” (10'10''). Zwróćmy uwagę: domaganie się wyjaśnienia przyczyn katastrofy przez specjalistów o światowej renomie, a nie tylko specjalistów wyznaczonych przez Putina, jest pluciem w twarz Rosji. Tego typu sąd wydaje dziennikarka mówiąca po polsku na antenie polskiego radia, nie zaś na antenie Radia Moskwa.
Czy daleko od tych mądrości sytuuje się naczelny „Rz”? Niekoniecznie. Lisicki stwierdza bowiem z jakimś nieskrywanym smutkiem (co jest zrozumiałe, ponieważ redaktor stara się zrozumieć fenomen bólu i rozpaczy, które odbierają ludziom rozum), że „inni, nie mogąc znieść tragedii, szukają kogoś, kto za to ponosi odpowiedzialność, kto to ukartował.” Sęk w tym, że o odpowiedzialności za tragedię mowa była od samego początku, tylko że wskazywano albo szarżującego pilota albo szarżującego Prezydenta. Może nie było mowy o ukartowaniu, bo to już by był szczyt chamstwa, ale na pewno była mowa o winie. I słyszeliśmy to wyraźnie w wielu mediach. Słyszymy to zresztą po dziś dzień (http://www.tvn24.pl/-1,1653030,0,1,dlaczego-pilot-tu_154-ladowal,wiadomosc.html). Lisicki więc ma chyba na myśli tych, co szukali winnych gdzie indziej, a nie na pokładzie Tu154M, jak sugerowała od pierwszych minut po katastrofie Rosja - ale czy to jest naprawdę tak wielki powód do smutku? Ba, tylko że na tym smutek Lisickiego się nie kończy. Redaktor bowiem smuci się też tym, iż ośmielono się gdzie niegdzie nazwać ofiary katastrofy męczennikami. Rozumiem, że kwalifikowanie śmierci w służbie państwu jako męczeństwa nie spodobało się akurat L. Millerowi, który zajął się komentowaniem mowy pogrzebowej prezesa PiS-u, bo rzecz jasna, ktoś odpór musi zacząć dawać, lecz czy musi się w tę akcję włączać też Lisicki? Temu ostatniemu chodzi o to, że ofiary powinny wiedzieć i zgadzać się ponieść cierpienie - „nie ma nieświadomych i przypadkowych męczenników”. A skąd Lisicki wie, jaką postawę duchową te ofiary zajęły w obliczu nieuchronnej śmierci na pokładzie prezydenckiego samolotu? Skąd wie o ich nieświadomości? Skąd wie o przypadkowości całej tej tragedii, a więc i samych ofiar?
Na tym jednak nie koniec. Lisicki dołącza się do chóru zatroskanych o to, że żałoba, tragedia, ofiary, to wszystko stanie się „elementem kampanii”, twierdzi zresztą: „pomysł, by zdobyć poparcie, odwołując się po prostu do tragicznej śmierci prezydenta i jego współpracowników, by budować poparcie na rozpaczy, wydaje mi się chybiony” - tak jakby taki pomysł w ogóle był, tak jakby właśnie w taki sposób Kaczyński chciał i miał przystępować do kampanii. Lisicki dodaje jeszcze proroczo: „Prosta to droga do przegranej”, ja zaś mam wrażenie, że przegraną powinien ogłosić on sam, naczelny „Rz”, który po tej tragedii, po tym ogólnonarodowym zrywie, po tym wszystkim co widzieliśmy na ulicach polskich miast, na polskich cmentarzach, w polskich kościołach – nie pojął nic. Albo pojął tyle co Michnik i Środa.
http://www.polskieradio.pl/trojka/salon/?id=156224 (skandaliczna wypowiedź Michniewicz)
http://www.rp.pl/artykul/464643_Wolek__Komorowski____kandydat_idealny.html
http://www.rp.pl/artykul/464642_Kuczynski__Prezesie___pogodz_sie_z_III_RP__.html
http://budyn78.salon24.pl/173256,dramat-narodowy-jaroslaw-kaczynski
http://blog.rp.pl/lisicki/2010/04/20/kampania-pod-znakiem-zaloby/
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. radio
2. http://www.wp.mil.pl/pl/artyk
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'