Na swojej stronie internetowej Lech Wałęsa wymienił katalog dolegliwości, jakie spotkały go w okresie przewodzenia „Solidarności”, w czasach PRL–u. Zaliczył do represji także „Internowanie w pojedynkę [w odosobnieniu]”. Ktoś już pisał w Salonie24 coś na ten temat. Ja postanowiłem przyjrzeć się nieco warunkom tego odosobnienia.
Na początek część tekstu ze strony: http://www.mojageneracja.pl/1980/0_0_8_3; tytuł: „Ku pamięci”.
» Fakty, udokumentowane dowody
1. Internowanie w pojedynkę [w odosobnieniu]
2. Zwolnienie z Pracy w Elektromontarzu
3. Zwolnienie z pracy w ZREMBIE
4. Zwolnienie z pracy w Stoczni
5. Zabranie prawa jazdy
6. Kolegia
7. Areszty
8. Rewizje
9. Próby zamachu na życie «
A teraz pora na wspomnienia samego Lecha Wałęsy dotyczące jego odosobnienia w trakcie internowania:
» Tak więc pierwszą scenerię rocznego okresu internowania stanowiła willa w Chylicach. W drzwiach mego pokoju tkwił nieodłączny BOR–owiec, na dole kucharki krzątały się wokół posiłków. Na drugi dzień od przyjazdu dopuszczono wizytę dwóch przedstawicieli Episkopatu, po trzech dniach umożliwiono także odwiedziny Danucie. « str. 246
» Komfortowa willa Gomółki otoczona gęstym lasem okazała się za ciasna jak na potrzeby naszej licznej rodziny. Dzieci przyjeżdżające z Danutą „rozsadzały” pomieszczenia willi obliczone na urlopy statecznych towarzyszy, z reguły nie obdarzonych tak liczną i żywą rodziną. « str. 248
» Nadal trwały dość regularne wizyty Cioska, który przyjeżdżał raz w tygodniu na krótkie, sondażowe rozmowy. « str. 249
» Mieli do mnie dostęp niektórzy biskupi, a także księża, między innymi ksiądz Alojzy Orszulik, sporadycznie ksiądz Henryk Jankowski z Gdańska, ksiądz Potocki z Przemyśla i inni. Te wizyty oraz odwiedziny najbliższej rodziny stanowiły przeciwwagę stałej obecności ekipy policyjnej. « str. 250
» Pierwszy kontakt z przedstawicielami Episkopatu miałem już 14 grudnia. Ulokowano mnie, jak pisałem, w Chylicach pod Warszawą, osobą zaś, która eskortowała biskupa Bronisława Dąbrowskiego i księdza Orszulika na spotkanie ze mną był niejaki pułkownik Matuszko. Dopiero podczas procesu zabójców księdza Jerzego Popiełuszki rozpoznałem tę twarz, która wydawała mi się znajoma. Był to pułkownik Adam Pietruszka, dyrektor jednego z departamentów MSW – wtedy widać występujący pod nieco zmienionym nazwiskiem. Tydzień później, w godzinach wieczornych, ksiądz orszulik dotarł do mnie po raz drugi. Miał sporo spraw do przekazania. « str. 252
» W pierwszym dniu Świąt Bożego Narodzenia miałem przy sobie żonę i księdza Jankowskiego z Gdańska, przekazano mi wtedy list osobisty Ojca Świętego z kopia apelu do generała Jaruzelskiego o zaprzestanie stanu wojennego. (…) Po mszy św. odprawionej przez Biskupa Kraszewskiego i księdza Orszulika rozmowa zeszła na tematy natury moralnej. Biskup Kraszewski wygłosił jakby nauke rekolekcyjną, w które wspomniał o kwestiach odpowiedzialności za słowo, umiejętności milczenia, o realiach jakie towarzyszą stanowi wojennemu. Mówiliśmy tez o sankcjach gospodarczych i restrykcjach ze strony Zachodu – których spodziewałem się, mających przynaglić ekipę generała do wejścia w fazę rozmów. (…) Trzy dni później, podczas następnego spotkania w willi Gomółki w Otwocku przy ulicy Sułkowskiego, powtarzałem podobne argumenty, bez rezultatu. « str. 253
» Najdalej idącą deklarację złożyłem w Nowy Rok na ręce księdza Orszulika. Ustalenia, które przekazywałem, miały być zreferowane Barcikowskiemu, a ten miał je przekazać Jaruzelskiemu. (…) W kilka dni później poprzez księdza Orszulika rozmaite myśli z naszych dyskusji wróciły do mnie w formie dokumentu „Pro memoriał”, przekazanego przez władze kościelne Barcikowskiemu, oraz „Tez do rozmów”, opracowanych przez grono ekspertów „Solidarności” pozostających na wolności i mających ścisłe kontakty z Episkopatem. « str. 254–255
» 11 maja, po wyjeździe żony spakowano moje rzeczy i przewieziono mnie na lotnisko wojskowe, skąd wystartowaliśmy helikopterem lecąc wzdłuż Wisły i dalej na wschód. « str. 257
» W trzy dni później, 14 lub 15 maja, złożył mi wizytę wysłannik sekretarza generalnego MOP w Genewie, pana Blancharda. Przybył z własnym tłumaczem, a towarzyszył mu dyrektor gabinetu Cioska, Chocholak. « str. 257
» Wkrótce do Arłamowa dociera Danuta, coraz gorzej znosząca naszą rozłąkę. (…)
Każdy pobyt mój z dziećmi burzył wielomiesięczny zastój psychiczny Lecha [wspomina Danuta Wałęsa – przyp. aut.] Na moje żądanie zgolił brodę, przy dłuższych pobytach rodziny w Arłamowie ustępowała pojawiająca się otyłość. Po pięciu tygodniach było troszkę widać, że się zmienił, zrobił się inny. Zajmował się dziećmi, rozmawialiśmy o nich. « str. 258
A teraz kilka wypowiedzi Lecha Wałęsy na temat warunków internowania:
» Jak znosiłem to odosobnienie? Dobrze, przede wszystkim dzięki wierze i jasnemu odczytywaniu sytuacji. Rozumiałem, że jest ona mimo wszystko naszym dużym zwycięstwem. Po drugie – ja naprawdę jestem w gruncie rzeczy samotnikiem. To znaczy do wszystkich spraw dochodzę sam. Oczywiście przez rozmowy, obserwacje, sytuacje, w jakich uczestniczę. Ale przezywam i rozważam sam. Miałem wiele do przemyślenia i do przeanalizowania. Od Sierpnia czas pędził, nie dając mi szans na przystanek. Dlatego takie przebywanie sam na sam ze sobą było dla mnie dużo lepsze niż w licznej grupie. Miałem pod dostatkiem rozmów i dyskusji. Byłem tym bardzo zmęczony. Będąc sam, robiłem to, co chciałem, oczywiście w granicach tego aresztu. « str. 249
» Kuchnia była luksusowa. Stawiali masę dobrych rzeczy i patrzyli, co ja najbardziej lubię, i wtedy podawali to tak długo, aż znielubiłem. Wątróbka? To codziennie przez miesiąc była wątróbka oprócz normalnego obfitego jedzenia. Podobnie z rybami, węgorzami. Poza posiłkami, lodówka zawsze była pełna. Był także szampan. « str. 261
Dodam jeszcze, że rozmawiałem na temat odosobnienia i warunków internowania po wprowadzeniu stanu wojennego z dwoma znanymi mi „internautami”. Jeden z nich mówi z kręcącą się łezką w oku, że na odwiedziny żony czekał „długo, bardzo długo, za długo”. Drugi natomiast zapytany na temat wyżywienia łapie się odruchowo za brzuch (ciężkie owrzodzenie i dwie operacje żołądka – przyp. aut.). Innych ich wypowiedzi, w kontekście warunków odosobnienia Lecha Wałęsy, powtarzać nie ośmielę się.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki: Lech Wałęsa „Droga nadziei”, Wydawnictwo „Znak”, Kraków, 1990
3325
14 komentarzy
1. Koteuszu
2. Właśnie czytałem trochę o tym
3. Koteuszu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Marylo
5. > Bernardzie: "udzielił też wywiadu DTV (Barańskiemu)... "
6. > Marylu: "A ten tak sie tam meczył, bidulek, sam jeden..."
7. > Bernardzie: "Wałęsa roztył się na tym internowaniu :)"
8. > Franku: "Ale się chłop nacierpiał w tej "willi""
9. Koteusz
10. > Bernardzie: Wybacz, ale nie pamiętam. A poza tym czy muszę...
11. katorga
12. > innewidoki: "normalnie katorga i tyle!"
13. Ma prawo nas oczerniać czy nie
14. > Jora: Zaprawdę powiadam wam, że godnie on i sprawiedliwie...