Nie liczmy na „elity”
„Wawelska awantura” zorganizowana przez salonowców i wspierana z Czerskiej, uzmysłowiła nam dobitnie, a zwłaszcza po dzisiejszym wywiadzie Michnika w GW, że w obliczu tej niewyobrażalnej katastrofy mamy właściwie tylko dwóch nieskazitelnych bohaterów zasługujących na wiernopoddańcze hołdy, powszechny szacunek i uznanie.
Najbardziej po ludzku, jak świat długi i szeroki, zachowali się Putin i Miedwiediew.
W dowód wdzięczności nie będzie międzynarodowej komisji badającej przyczyny katastrofy.
W nagrodę za to, że duet Putin-Miedwiediew, to, jak się okazało, wrażliwe i ludzkie paniska, prokuratorzy oraz „beneficjenci” tego specyficznego „zamachu stanu”, który spadł nagle jak „prezent z nieba”, odrzucą z obrzydzeniem i wbrew logice i sztuce śledczej jedną z możliwych i prawdopodobnych wersji przyczyn katastrofy. Wersji, która daję głowę, zaświtała w umysłach większości Polaków.
W dobie światowego terroryzmu, gdzie śmierć może kryć się w podeszwie buta czy sznurówce jakiegoś z pozoru zwykłego pasażera samolotu, polskie władze i „elity” mają bezgraniczne zaufanie do empatycznych, najwyższych władz Rosji, o ludziach z byłego, rodzimego WSI już nie wspominając.
Umieranie w 2006 roku na oczach całej światowej opinii publicznej otrutego Aleksandra Litwinienki, przeciwnika polityki Putina, czy eksterminacja narodu czeczeńskiego to „drobiazgi”, do których nie wypada już wracać.
Można, jak się okazuje, publikować teksty o „rzekomym opłakiwaniu brata przez Jarosława Kaczyńskiego”, ale już w opiniach o Putinie i Miedwiediewie salon narzuca poprawność polityczną, polegającą na hołdach i wazeliniarskich komplementach.
Putin i Miedwiediew są bezdyskusyjnie szczerzy w tym, co czynią i mówią. Osierocony bliźniak już niekoniecznie.
Polakom próbuje się zamykać usta i wszelkie spekulacje o ewentualnym zamachu i elementarne pytanie- cui bono? – w debacie publicznej głośno nie padnie, nawet po okresie żałoby narodowej.
Dlaczego? Bo po prostu nie wypada.
Żałośnie wygląda też doszukiwanie się „pozytywów” wynikających z tej katastrofy.
Po „polsko-rosyjskim pojednaniu”, wymienia się, jako przełomowy, również fakt, że w końcu światowa opinia publiczna dowie się prawdy o Katyniu. Mówią to historycy, publicyści i politycy z kraju, w którym 20 lat od odzyskania niepodległości połowa osób poniżej 20 roku życia nie wie, kto jest sprawcą zbrodni katyńskiej.
Według tej chorej logiki ministerstwo edukacji powinno w rocznicę katyńską ekspediować do polskich szkół awionetki, które będą się tam seryjnie rozbijać na szkolnych boiskach, co spowoduje wzrost świadomości historycznej polskiej młodzieży. Do Izraela, Niemiec, USA i innych krajów zaś polecą polityczni kamikadze, którzy załatwią to, co przez dwadzieścia lat niepodległości mieli obowiązek zrobić nasi włodarze poprzez właściwa politykę historyczną.
Jedyne, co mnie napawa optymizmem to wspaniała postawa zwykłych Polaków, która pozwala zadawać podstawowa i zasadnicze pytania na tak masową skalę, że być może przebiją się one kiedyś do „wiodących mediów”.
Ta wielka katastrofa po raz kolejny utwierdziła mnie też w jednym. Możemy liczyć my, zwykli szarzy obywatele tylko na siebie i w żadnym wypadku nie pokładać nadziei w „salonowych elitach”, których postrzegania świata nie wykracza poza rogatki „warszawki” czy „krakówka” oraz ich własne interesy.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. ,,Polakom próbuje się zamykać
2. Beta
I tu zadaniem Sikorskiego bylo i jest oslabienie Polonii na swiecie.By siedziala cicho nie interweniowala i informowala w krajach osiedlenia swoich parlamentarzystow o podlosci i niszczeniu Polski i Ojczyzny ich ojcow. Pozdrawiam.