Pojedynek publicystów: Michnik i Semka o Katyniu.
W dzisiejszych dziennikach zalew autorskich odczuć związanych z wczorajszymi uroczystościami w Katyniu. Dostajemy istną paletę barw: od komentarzy bardzo entuzjastycznych, wieszczących przełom w relacjach polsko-rosyjskich, poprzez bardziej oszczędne, umiarkowane opinie, po solidną krytykę "kagiebisty Putina".
Stawkę otwiera, a jakże, nadredaktor, nieco przebrzmiałe, ale jednak, "guru" polskiej publicystyki- Adam M. Naczelny "Wyborczej" chwali, niestety mocno nad wyrost, premiera Rosji. Czyni to w sposób następujący:
"Jakże ważną drogę przebył rosyjski polityk od słów o rozpadzie ZSRR jako największej katastrofie geopolitycznej XX wieku do słów na cmentarzu katyńskim o zbrodniach stalinizmu, kolektywizacji, represjach z lat 30. - o "katach totalitaryzmu, którzy zabijali ludzi, niszczyli ich niezależnie od ich pochodzenia, rasy, religii".(...)Słowa Putina są jawnym odrzuceniem opinii tych, którzy dziś jeszcze zakłamują bądź relatywizują prawdę o zbrodni katyńskiej i innych zbrodniach stalinowskiego totalitaryzmu."(źródło)
Michnik "dał się ponieść". Skoro "na świeżo" Putina pochwalił przyjaciel Mazowiecki, trzeba było pójść tą drogą. Z drugiej strony, "Gazeta" raczej ciepło reaguje na każde tego typu gesty Kremla wobec RP, abstrahując od tzw. realpolitik, niewygodnej dla sił politycznych popieranych przez Agorę. Dlatego komentarz M. dziwić zupełnie nie może.
Redaktor pisze o 5-letniej drodze, jaką ostatnio Putin przeszedł:
"Rzecz znamienna: pięć lat temu, w rocznicę zwycięstwa nad Hitlerem, prezydent Putin, wymieniając armie koalicji antyhitlerowskiej, pominął polskich żołnierzy. Wczoraj podkreślił rolę setek tysięcy żołnierzy wojska polskiego, armii Andersa i Armii Krajowej - "którzy walczyli pod Westerplatte i pod Smoleńskiem"."
Ciekawe kiedy Putin "dojrzewał" do tej "historycznej" decyzji . Czy skłoniła go do tego koncyliacyjna postawa nowej polskiej władzy- ekipy Tuska, a może twardy kurs obrany przez Kaczyńskiego i poprzedni rząd? Możemy się tylko domyślać.
Dużo głębszą interpretacje wczorajszego wydarzenia prezentuje P. Semka:
"Podczas uroczystości Władimir Putin postawił znak równania między zagładą elity niepodległej Polski a ofiarami przedwojennymi wielkich czystek, które także ginęły w Katyniu. Takie zestawienie byłoby łatwiejsze do przyjęcia, gdyby jego autorem był któryś z działaczy rosyjskiego Memoriału. Kiedy takich argumentów używa polityk na co dzień chętnie nawiązujący do “etosu czekisty”, nietrudno wyczytać z jego słów konkluzję, że skoro wszyscy są ofiarami, to nikt nie jest sprawcą.A skoro wszyscy jesteśmy ofiarami, to nic dziwnego, że nie ma komu wypowiedzieć tak wyczekiwanego słowa “przepraszam”."(źródło)
Wystąpienie premiera Rosji charakteryzowało się, jak zwykle przy takich okazjach, celowymi niedomówieniami i ogólnikami. Putin potępił totalitaryzm "jakiś", nie nazywając rzeczy po imieniu, mówił o "krzywdach i winach" obu narodów, które połączyła okrutna historia. Jakie były winy nasze- polskie w Katyniu?- aż chce się zapytać. Tego nie wiemy.
Daleki jednak jestem od opinii skrajnie krytycznych. W relacjach polsko-rosyjskich nastąpił pewien progres; jego wartość ocenimy po jakimś czasie: po owocach ich poznamy. Padły deklaracje o instytucjonalizacji współpracy naukowej. Szkoda, że Kreml nie zdecydował się na otwarcie archiwów.
Ostatnia uwaga, na marginesie: Czytając oba teksty (Michnika i Semki), widzimy jakościową różnicę pomiędzy dwoma największymi polskimi dziennikami ("Gazety" i "Rzeczpospolitej"). Komentarz M. jest przesycony naiwnością, pozbawiony realizmu, narzucający czytelnikowi patos- niepotrzebny przy ocenie politycznych deklaracji obu premierów, zwłaszcza Putina. Mierzi zwłaszcza następujące stwierdzenie (z elementami szantażu):
"Nie ma uczciwego człowieka w Rosji i w Polsce, który by nie wysłuchał słów szefów obu rządów z wzruszeniem i solidarnością".
Z litości nie będę się znęcał nad wazeliniarstwem innego komentatora "GW"- W. Kuczyńskiego, który napisał:
"Z trudem słucham kolejnych oczekiwań na przeprosiny za zbrodnię katyńską, powtarzane już bezmyślnie, bo tak wypada.Nie w przeprosinach rzecz, one zresztą już padły na Powązkach z ust Borysa Jelcyna, i nawet ze łzą w oku. Rzecz w pełnym dostępie do archiwów poradzieckich. I to był sens przemówienia Donalda Tuska. Moim zdaniem wspaniałego przemówienia".(źródło)
Wolę pochwalić spokojną, rzeczową analizę P. Semki. Publicysta "Rzepy", niegdyś wyszydzany w haniebny sposób przez 'kolegów z Czerskiej", nie boi się pochwalić D. Tuska. Faktycznie, premier powiedział mniej więcej to, co powiedzieć należało. Popełnił co prawda lapsus (czy to na pewno lapsus?)mówiąc, że prawda o Katyniu to mit założycielski niepodległej Polski, ale nie będę się przesadnie czepiał. Mało tego, Semka dostrzega także pewną zmianę w podejściu do sprawy Kremla:
"Warto jednak docenić, że Putin wyraźnie podkreślił, iż polskich oficerów zabito z rozkazu Stalina. Że uznał, iż “ocena totalitaryzmu może być tylko jedna”. Szkoda tylko, że nie padło z jego ust słowo “komunizm” – bo tak nazywa się ideologia, która stała zarówno za wielką czystką, jak i za ludobójstwem dokonanym na polskich oficerach."
Puentą tekstu są kluczowe pytania (co dalej? co z archiwami?) oraz wskazanie, co w przyszłości przesądzi o faktycznym przełomie we wzajemnych relacjach oby państw.
Świetny tekst prawdziwego profesjonalisty, nie moralizatora.
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Michnik usiłuje wrócic i narzucić ciemnemu ludowi
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Dla kontrastu: co na to Michalkiewicz?
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
3. Na marginesie