Ermias Sahle Selassje: "Cesarz" nie jest o moim dziadku
Rzeczpospolita
„Cesarz” nie jest o moim dziadku
Z księciem Ermiasem Sahle Selassje
rozmawia Joanna Mieszko-Wiórkiewicz
Rz: Wasza wysokość, ta rozmowa oznacza rozdrapywanie ran...
Tylko proszę mnie nie pytać, czy czytałem „Cesarza”. Dziesiątki razy już mnie o to pytano. Tak, czytałem, i to w całości co najmniej dwukrotnie. Nie dlatego, że książka tak mi się podobała. To był mój obowiązek – i jako Etiopczyka, i jako świadka wydarzeń oraz jako wnuka cesarza. Książka ta nie tylko zniszczyła reputację cesarza i naszej rodziny, ale zatruła także współczesną historię Etiopii dla kilku przyszłych pokoleń. W Polsce chyba nikt sobie tego nie uświadamia, jak wielką propagandową robotę zrobił Kapuściński dla Sowietów i zamachowców z junty wojskowej, czyli Dergu z Mengistu Hajle Mariamem na czele. Przy czym, jak zaznaczał sam autor, chodziło o fikcję literacką, a nie reportaż. W wielu recenzjach podkreśla się jednak, że autor wynalazł nową formę – fikcyjny, czyli zmyślony reportaż polityczny. Czy to nie jest czysty Orwell? I za tę nową formę okrzyknięto autora wybitnym dziennikarzem.
Czytaj dalej na stronie „Rzeczpospolitej”:
www.rp.pl/artykul/456305__Cesarz__nie_jest__o_moim_dziadku.html
- Joanna Mieszko-Wiórkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Pani Joanno.