Lekcja honoru

avatar użytkownika Robert Helski

Uciekła mi notka o Wałęsie jako symbolu i nie zdążyłem nic napisać w sprawie, która też leż mi na sercu. Znalazłem jednak artykuł, który dostał Stanislaw Helski z U.S.A.

Tytuł: " Lekcja honoru" gazeta "Orzeł biały" 16.10.1994 rok

Autor: Marek Ludwikiewicz z Orlando

"Jeśli na jednej ulicy mieszka dziesięciu sutenerów i dwóch świętych, to wprowadzając na tę ulicę demokrację, czyli dając wszystkim równe prawo głosu i możliwość głosowania, doprowadzimy, że ulicą będą rzadzili sutenerzy" - cytat ten pochodzi z wypowiedzi udzielonej kiedyś polskiej prasie przez  profesora architektury Politechniki Wrocławskiej a jednocześnie autora wielu poczytnych powieści historycznych i współczesnych, pana Waldemara Łysiaka.

Przytoczyłem te słowa nie bez kozery. Podobnie jak Waldemar Łysiak uważnie obserwuję wydarzenia w Polsce a szczególnie afery gospodarcze i polityczne, które nią co rusz wstrząsają i dochodzę do wniosku, że nasz rodzinny kraj coraz bardziej zaczyna przypominać taką ulicę, o której mówił kiedyś pan profesor.

Zmiany 1989 roku przyjmowałem z entuzjazmem. Wierzyłem tak jak miliony Polaków, że oto nadchodzi ta, tak długo oczekiwana wolność. Wolność nie tylko terytorialna i materialna, ale i duchowa. Wyzwolanie od obcej zależności, wyzwolenie od znienawidzonego systemu, wyzwolenie od ludzi, którzy przez 40 lat sprawowali nad narodem tak zwaną dyktaturę proletariatu, ale także wyzwolenie duszy i umysłu. Wierzyłem w te zmiany tak samo jak w ludzi, którzy je mieli wprowadzać. Ludzi od lat przewodzących opozycji. Ludzi stojących na czele najpiękniejszego ruchu społecznego w naszej ( i nie tylko) historii. Ludzi, którzy w nielegalnie wydawanych w podziemiu gazetkach tak pięknie pisali o Bogu, o potrzebie wolności, o honorze, o poszanowaniu godności człowieka. Albowiem czyż mogłem im nie wierzyć jesli mieli za sobą poparcie najwyższych autorytetów moralnych. Czyż mogłem im nie wierzyć, jeśli w klapę wpięty mieli portret Matki Boskiej, a do stylistyki swoich działań jako symbolu używali krzyża.

Po pięciu latach pozostał gorzki żal i pytanie: co się stało? Co stało się z tą szlachetną i piękną ideą solidarności? Co stało się z ludźmi, którzy kiedyś duchowo przewodzili narodowi, a później objęli nad nim władzę rzeczywistą? Co stało się z całym narodem?

O przywódcach zamilczę. Sami wystawiają sobie świadectwo. A oceny do niego, wystawia życie podług zasady "Po czynach ich poznacie" i czyny te są znane.

Ale co się stało z narodem?

Gdyby kogokolwiek z nas Polaków, zapytać jakiego jest wyznania, każdy bez wahania odpowie - rzymsko-katolickiego. To znaczy, że wierzymy w Jezusa Chrystusa, w Jego ukrzyżowanie, w jego mękę i zmartwychwstanie. To znaczy, że wyznajemy nie tylko wiarę w Niego ale i w nauki, które głosił i nam przekazał do stosowania. Ale jeśli tak w rzeczywistości jest, to dlaczego w momencie kiedy otrzymaliśmy dzięki Bożej łasce niepodległość i wolność, kiedy mogliśmy wreszcie sami zacząć decydować o swoim losie - zamiast oazy szczęścia, sprawiedliwości i miłości, staliśmy sie krajem gdzie zachłanność, chciwość i egoizm stały się  cechami indywidualnych zachowań, a złodziejstwo i korupcja dominującym elementem politycznego pejzażu. W pięć lat po wyzwoleniu spod systemu, który prześladował religię, podważał jej zasady, twierdząc że Bóg nie istnieje a wszystko pochodzi z materii. W pięć lat po rozwiązaniu partii marksistowskiej, naród polski na swych przywódców wybrał ludzi, których życiorysy wywodzą się z tej właśnie partii. Ludzi zawsze podporządkowanych jednej ideii. Ideii bogactwa i pieniądza. Przecież to oni kupowali kiedyś w sklepach za żółtymi firankami, niedostępnych dla zwykłych smiertelników. Przecież to oni zawładnęli finansami i gospodarką III Rzeczypospolitej. Przecież to oni stoją na czele spółek, fundacji i korporacji z mieszanym kapitałem. Co stało się z katolickim narodem, który chodząc co niedzielę do Kościoła, jednocześnie w codziennym życiu stosuje zupełnie inną ideologię. Wyznacznikiem indywidualnej wartości człowieka w tym naszym katolickim narodzie  stała się wysokość konta bankowego, marka samochodu, czy coraz większy i ozdobniejszy dom. Odurzeni kadzidłem Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, nie zwracmy uwagi na coraz bardziej rozwierającą sie przepaść między grupą najbogatszych a resztą społeczeństwa. Nie patrząc w czyim interesie to wszystko się dzieje, wyrażamy zgodę na upadającą kulturę narodową, służbę zdrowia i naukę. Brazylią też można się zachwycać. Podobno jest tam więcej pałaców niż w Stanach. Ale obok tego, nędza jakiej też gdzie indziej nie ma. Polsce przybywa pałaców a o nędzy nikt nie chce głośno mówić. A wszystko dlatego, że w katolickim narodzie nie potrafimy stanąć po stronie prawdy. Wszystko dlatego,że wbrew deklaracjom swojej wiary, w życiu codziennym jej nie stosujemy. Nawet zwykła ludzka uczciwość i sprawiedliwość wyparte zostały z życia. Udajemy, że nie pamiętamy. Udajemy, że nie widzimy. Udajemy, że nie słyszymy i degeneracja postępuje naprzód.

Nie zwalajmy winy wyłącznie na przywódców. Wybraliśmy ich sami. Co z tego, że wybrani zostali tylko 30% głosów. Gdzie było pozostałe 70%, które głosować nie poszło? Co z tego, że są to w wiekszości zdrajcy i przeniewiercy, jesli nigdy nie żadaliśmy ujawnienia pelnej listy.

Nikt inny, tylko polscy katolicy napełniają kieszenie wydawców "Nie" i "Gazety Wyborczej".Nikt inny poza Polakami nie ustawia się w kolejkach po książkę "Stan wojenny. Dlaczego?" podpisywaną przez generała w ciemnych okularach. Nikt nas do tego nie zmusza. Wydawcy liberalnej prasy i autorzy nigdy nie potępionych działań, zbijają kasę na dobrowalnie wydawanych przez Polaków pieniądzach i zaczadzają umysły społeczeństwa - liberalną i zdradziecką propagandą. Dlatego poźniej to społeczeństwo wybiera przywódców takich, a nie innych.

Istnieje szansa, żeby było inaczej,ale trzeba się zdobyć na wysilek. Wysiłek ogromny i wspólny. W kraju i na emigracji, a może na emigracji jeszcze większy. Mamy tutaj szansę spojrzeć na sprawy dziejące sie w kraju z dystansu i przekazać nasze spostrzeżenia. Poprzyjmy starania tych, co jeszcze nie stracili nadziei, że z Polski można stworzyć kraj na miarę naszych marzeń. Nie chowajmy głowy w piasek. Nie grozi nam tutaj kara za nieprawomyślne myślenie czy za zdradzenie tajemnic państwowych, która wkrótce zacznie obowiązywać w "demokratycznej" Polsce. Zacznijmy mówić głosem, który zostanie usłyszany nad Wisłą. Nie głosem służalczym wobec przywódców, ale głosem prawdy w stosunku do narodu. Im wcześniej, tym lepiej.

Bo mimo wszystko w tym narodzie ciągle tli się iskra tego, z czego był słynny i dumny. Iskra honoru, sprawiedliwości i patriotyzmu. Najpiękniejszy tego dowód dał niedawno pewien mieszkaniec Wałbrzycha. Ustawił się w kolejce do stolika księgarni wrocławskiej, gdzie general Jaruzelski podpisywał swoją książkę. Kiedy przyszła na niego kolej, podszedł do generała, wyciągnął z teczki kamień i zdzielił nim bohatera wojny 1981 roku. Dzielnego generała odwieziono do szpitala a emeryta aresztowano.

Kochany nieznany Polaku, składam ci hołd na łamach tej polonijnej gazety za uratowanie honoru narodu. W morzu nieprawości, obłudy, zakłamania , stać Cię było na gest, który pozwala wierzyć, że nie wszystko stracone. Pozwala wierzyć i mieć nadzieję, że takich jak Ty są tysiące, i że jeszcze "Polska nie zginęła". Dziękuję również za formę w jakiej to zrobiłeś. Kamień był najodpowiedniejszym narzędziem kary dla człowieka, który kiedyś ze strach przed mocodawcami z Kremla nie wahał sie wypowiedzieć wojny własnemu narodowi. Kuli byłoby na niego szkoda. Te sa przeznaczone dla ludzi honoru. Kamień swoją rangą przystawał do rangi człowieka, w którego został wymierzony i byl symbolicznym gestem prawdziwej wiary. Chwała Ci za to szlachetny Polaku. A dla nas niech będzie to lekcja odwagi, prawości i wiary w to, że są w Polsce ludzie, którzy nie chcą dopuscić do tego, żeby nasza Ojczyzna stała się ulicą rządzoną przez sutenerów.

Marek Ludwikiewicz

 

Może wody upłynęło w Wiśle od czasu powstania tego listu. Człowiek ten pewnie już nie żyje. Niechaj ten jego  krzyk rozpaczy i rozczarowania będzie wyrzutem sumienia dla nas wszystkich.

W całej korespondencji, jaką Stanisław Helski otrzymał z zagranicy, od Australii po Kanadę, Brazyli i RPA po Europę, nie było ani jednego wyrazu oburzenia i potępienia, i ani jednego anonimu. Listy z Polski, pozytywne, były podpisane z imienia i nazwiska, negatywne w przeważającej części anonimy.

Robert Helski

 

 

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Ale co się stało z narodem?

naród pozwolił sie uspić , zniewolić i potrzebuje jakiegos silnego wstrząsu, aby sie obudzić. Ludzie prawi pozostali prawi, ci, którzy mieli ciągotki do "zapłaty" zostali kupieni. A ulica rządzą sutenerzy, przez media i ich usługowych pracowników. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Rekin

2. "ale trzeba się zdobyć na wysilek"

Czasem nawet tylko wysiłek powstrzymania się od owczego pędu
avatar użytkownika Krzysztofjaw

3. @Autor

Witam serdecznie Panie Robercie. O upadku symbolu pisałem między innymi tutaj http://blogmedia24.pl/node/25050. Faktycznie. Jest coś przerażającego w tym co się stało z Polską przez te ostatnie 30 lat (od zrywu roku 1980). To okres stopniowej i systematycznej pauperyzacji Polaków, ich wynaradawiania i odcinania od korzeni, historii, tradycji, polskości. Ja nie zapomnę siebie, jak wierzyłem w Nową Polskę. Lampka zaświeciła mi się po OS i Magdalence, ale wmawiałem sobie, że to tylko przejściowa konieczność historii. Jako młody ekonomista byłem zapatrzony w L. Balcerowicza, L. Wałęsę. Ba, nawet wsiąkłem w budowę kapitalistycznej gospodarki początku lat 90-tych. Oprzytomniałem w 1992 roku po Nocnej Zmianie i poznaniu kulisów rządzenia (byłem blisko związany m.in. z KLD, również prywatnie i towarzysko). Poznałem ludzi tworzących Nową Polskę i po kilkunastu miesiącach dostałem obrzydzenia. Nie zapomnę tej pogardy dla Polaków, która szczególnie wychodziła po zakrapianych imprezach. Nie zapomnę tego prymitywizmu i słomy wychodzącej z butów takich Tusków, Schetynów, Wyrowińskich (poseł UD, UW z Torunia). Ale i ludzi przebiegłych Jak Jacek Merkel, też poseł z Torunia i Prezes Solidarność Chase Bank S.A. (szara, finansowa eminencja KLD i Wałęsy). Nie zapomnę jak dzielono przy wódce posady w spółkach, czy urzędach i jak kłamano w żywe oczy. Takim symptomatycznym przykładem niech będzie np. takie oto zdarzenie. Toruń. Idę sobie z posłem UD chodnikiem, zatrzymujemy się na przejściu. Jest zielone światło a my stoimy. Zdziwiony patrzę a tu posła mija jakiś człek wręczając mu niepostrzeżenie kopertę z dokumentami... a człeka znałem, bo jako NZS-owca przesłuchiwał mnie w 1989 roku. Był nim jeden z ważniejszych UB-eków w Toruniu. A poseł sobie po prostu kopertę chowa i jak gdyby nic idziemy dalej. Zagadnąłem i otrzymałem zdawkową odpowiedź, że to jakieś propozycje rezerw kadrowych do obsadzenia w województwie... Rzygać mi się chciało... Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Krzysztofjaw o sob., 06/03/2010 - 08:34.

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika Robert Helski

4. Trzecia strona

Przy okrągłym stole była także trzecia siła. Ta, w którą ten człowiek co napisał ten list, tak wierzył. Obserwowałem na bieżąco jak pacyfikowano i niszczono ruch chłopski na wsi do samego zjazdu w Poznaniu. Życzliwą obojętność przy okrągłym stole i czuwanie nad właściwym przebiegiem wydarzeń i doborem wcześniej ustalonych ludzi, gdzie kryteria wyboru były dość dziwne. Obojętność później i dzisiaj. Usankcjonowanie błogosławieństwem najbardziej wątpliwych rozwiązań dla kraju i społeczeństwa. To, że taki człowiek jak Kiszczak, szydzi sobie z nas wszystkich, zawdzięczamy także tej trzeciej sile. Czyżby ta szemrana ustawa o zwrocie majątku wystarczyła ?! Co to znaczy, że taki facet jak Michnik mówi, że nie będzie rozmawiał. Przecież mamy wszyscy dla niego rachunek! Woli publicznie 50 batów na gołą dupę. Robert Helski

Są rachunki krzywd, których żadna dłoń nie przekreśli