Mam kłopot z Mackiewiczem

avatar użytkownika Łukasz Kołak
     Józef Mackiewicz to jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy pisarz XX stulecia. Jego spuścizna stanowi dobro ogólne całego świata. Mimo tego, że jest maksymalnie niedoceniona czy wręcz odrzucona. „Nikt nie jest prorokiem we własnej ojczyźnie” – to przysłowie oddaje chyba najpełniej los prozy (oraz samego) Mackiewicza. Zwłaszcza, że zgodnie z duchem pisarstwa autora „Drogi donikąd”, jego prawdziwą ojczyzną był świat starych wartości – stara Europa. I co najważniejsze – Mackiewicz dał nam intelektualny oręż do walki z komunizmem. Komunizmem nie rozumianym jako ustrój polityczny, odmienny od ustrojów świata zachodniego, ale utożsamianym z zarazą, która stanowi dla człowieka, w każdym miejscu na ziemi, śmiertelne niebezpieczeństwo. Komunizmem, który jawi się jako zwycięstwo kłamstwa. Panowaniem diabła na ziemi.

     Jednym z wniosków, które wyciągnął Józef Mackiewicz z badań przeprowadzonych nad komunizmem i który ogłaszał w swych pracach, była kwestia wykorzystywania przez bolszewików ideologii nacjonalistycznej w opanowywaniu poszczególnych krajów i narodów. Komuniści, których właściwy program polityczny sprowadzał się do zdobycia władzy i nieograniczonej kontroli nad społeczeństwami (co było warunkiem sprawowania realnej władzy), aby zdobyć popularność wśród narodów państwa carów, odwoływali się właśnie do haseł narodowowyzwoleńczych, po to aby uśpić ich czujność. W stosownym momencie, gdy poczuli pełnie swej siły zrywali maskę i odstawiali kwestie narodowe do kąta. Tą samą taktykę stosowali później wobec innych narodów, a także kościołów i co najważniejsze wyznań. W ten sposób udało się bolszewikom wpływać również na muzułmanów. Tak oto zaraza się rozszerzała i stawała się tym silniejsza, ile zachód okazywał się słaby wobec bolszewickich prowokacji.

     Zatrzymajmy się jednak przy kwestii nacjonalizmu, jako bolszewickiej „broni”, umożliwiającej mu (tzn. bolszewizmowi) skłócanie narodów, objętych planem skomunizowania. Teoria ta zdaje się współgrać z tym co wydarzyło się w 1933 r. w Niemczech, czyli dojściem Hitlera do władzy. NSDAP wprawdzie wygrała wybory w demokratycznym głosowaniu, ale nie zdobyła przewagi bezwzględnej umożliwiającej jej samodzielne rządzenie Niemcami. Gdyby niemieccy socjaldemokraci utworzyli blok razem z komunistami, mogliby zablokować Hitlerowi dojście na kanclerski stołek. Tymczasem Stalin kategorycznie zabronił niemieckim komunistom tworzenie jakiegokolwiek wspólnego frontu z socjaldemokratami. Idea antyfaszystowskich frontów ludowych narodziła się w kierownictwie Kominternu trochę później. Gdy Hitler zostawał kanclerzem spełniał marzenia ojca światowego proletariatu. Marzenia rozpalenia (niemieckimi rękami) europejskiego pożaru, który ugasić będzie mogła tylko Armia Czerwona. A zatem niemiecki nacjonalizm, który uosabiała partia Hitlera, miał stać się narzędziem bolszewików w rozpętaniu kolejnej wojny a co za tym idzie nowej światowej rewolucji. Niemieccy komuniści, wyaresztowani niemalże nazajutrz po objęciu władzy przez NSDAP, byli złożeni z zimną krwią, przez swego patrona z Moskwy, nacjonalistycznemu bożkowi w ofierze.

     Tym razem jednak „broń nacjonalistyczna”, która do tej pory skutecznie pomagała bolszewikom opanowywać narody byłego imperium rosyjskiego i połykać je razem z ich narodowymi postulatami, wymsknęła się Stalinowi z ręki i przez moment stanowiła nawet śmiertelne zagrożenie. Wystarczyło aby Niemcy po 22 czerwca 1941 r. rzucili hasło odbudowy zlikwidowanych przez bolszewizm w latach wojny domowej państw, a setki tysięcy ochotników stanęłoby do antykomunistycznej krucjaty. Stolica ojczyzny światowego proletariatu ległaby w gruzach. Niestety broń nacjonalistyczna, jak się okazało, miała wbudowany mechanizm, który nie pozwolił jej być użytą przeciwko swemu patronowi (Moskwie). Hitler nie chciał rzeczywistego wykorzystania potencjału antykomunistycznego, który leżał w ujarzmionych narodach ZSRS. Zbrodnie niemieckie na zajmowanych terenach dopełniały czary goryczy. Tymczasem Stalin uruchomił akcenty narodowe i religijne po swojej stronie – wezwał wszystkich do „wielkiej wojny ojczyźnianej”. Zachód dał się nabrać (jak zwykle). Poddani bolszewiccy nie mięli wyboru – i tu i tam śmierć. Nacjonalizm zagroził na chwilę władzy bolszewików, ale jednocześnie  uratował ich dalszą egzystencję.

     Mackiewicz uważał, że zbrodnie niemieckie, mimo, że okrutne, miały się jednak nijak wobec zbrodni jakie niósł ze sobą komunizm. Po wojnie głosił konieczność współpracy z RFN w dziele kontynuowania antykomunistycznej krucjaty. Odmawiał uznania przez Polaków z kraju jak i emigracji przyłączenia do Polski tzw. „ziem odzyskanych” gdyż byłaby to akceptacja umowy jałtańskiej, której prawdziwy antykomunista nigdy uznać nie może. I tu właśnie mam największy problem z Mackiewiczem. Jako mieszkaniec Wilna, żyjąc pod okupacja sowiecką, stykał się codziennie z grozą bolszewizmu. Dotknął jej niemalże. Jak wielu mieszkańców kresów wschodnich, umęczonych sowiecką władzą i bojących się o swój los każdego dnia (a zwłaszcza nocy) na pewno cieszył się z czerwcowej agresji na ZSRS w 1941 r. Nie kwestionował nigdy niemieckiego ludobójstwa, ale też nie było ono dla niego przeszkodą w uznaniu niemieckiej okupacji za „lepszą”. Czy miałby takie samo zdanie o niemieckich zbrodniach gdyby doświadczył ich naocznie, podobnie jak zobaczył efekt ludobójstwa sowietów dokonanego na Polakach w Katyniu? Czy gdyby Józef Mackiewicz nie był mieszkańcem Wileńszczyzny, tylko np. Pomorza Gdańskiego i już jesienią 1939 r. wiedział o rozstrzeliwaniach przedstawicieli polskich elit w Piaśnicy myślałby tak samo? Ba! Czy gdyby zamieszkiwał Wieluń, nie traktowałby Niemców ( po porannym, terrorystycznym nalocie bombowym przeprowadzonym 1 września 1939 r. na to pozbawione militarnego znaczenia miasteczko) tak samo jak bolszewików? Po wojnie krytykował alianckie naloty na niemieckie miasta (Drezno) przeprowadzane w końcówce wojny, jako na niepotrzebne, jego zdaniem, niszczenie kulturalnego dorobku oraz zabijanie niewinnej ludności cywilnej. Z krytyką tych nalotów można się zgodzić tylko w tym miejscu, że były one przeprowadzane stanowczo za późno. Niemcy powinny zasmakować tej formy prowadzenia nowoczesnej wojny już od września 1939 r., kiedy sami ją zastosowali wobec Polaków (nie wspominając o wojnie domowej w Hiszpanii). No i wreszcie czy dzisiaj (gdyby żył) uczestniczyłby w odsłanianiu w Gdyni tablicy pamiątkowej ofiarom „Wilhelma Gustloffa”? Po wojnie brał udział w Niemczech w zjazdach tzw. „wypędzonych”, nie zważając na to, że szeregi tej organizacji wypełniają również funkcjonariusze aparatu terroru, odpowiedzialni za wojenne zbrodnie. Czy dzisiaj dobrze by się czuł w towarzystwie Eriki Steinbach?

     To oczywiście pytania retoryczne, ale myślę że warto nad nimi się zastanowić rozważając dorobek Mackiewicza. A zwłaszcza w kontekście naszej polityki wobec Niemców i Rosji. I choć wiem, że radykalni zwolennicy teorii Mackiewicza wytkną mi moje nacjonalistyczne („prawicowo – nacjonalistyczne”) odchylenie to jednak postawię jeszcze jedno pytanie – tym razem do przemyślenia i odpowiedzi. Czy dostrzegając zagrożenie naszej suwerenności ze strony (post)sowieckiej Rosji mamy puścić w niepamięć zbrodnie dokonane na naszym narodzie przez Niemców i w swej polityce historycznej ignorować takie fakty jak działania związku p. Steinbach oraz odsłanianie tablic pamiątkowych poświęconych (w dużej mierze) urzędnikom okupacyjnego, wrogiego Polakom hitlerowskiego reżymu?

 

 

15 komentarzy

avatar użytkownika Unicorn

1. "Wystarczyło aby Niemcy po 22

"Wystarczyło aby Niemcy po 22 czerwca 1941 r. rzucili hasło odbudowy zlikwidowanych przez bolszewizm w latach wojny domowej państw, a setki tysięcy ochotników stanęłoby do antykomunistycznej krucjaty. Stolica ojczyzny światowego proletariatu ległaby w gruzach. " No i tak trochę ich było...Mackiewicz zauważył, że nazizm nie ingeruje aż tak w sferę ducha, w przeciwieństwie do bolszewizmu. Miał rację i nie miał racji. Miał- wystarczy spojrzeć na okres Polski ludowej i co jest obecnie, jakie są problemy (wiadomo przez kogo...) aby się tego syfu pozbyć; nie miał- patrząc na likwidację przez Niemców polskich elit. Do pewnego momentu, zgodnie ze scenariuszem-> sojuszem z 1939. Myślę, że Mackiewicz poddał się tej samej iluzji co Żydzi- iluzji, że Niemcy z roku 1939 są tymi samymi, co w okresie I wojny światowej. Ci ludzie pamiętali upadek Austro- Węgier (moim zdaniem- duży błąd polityczny), byli świadkami roku 1920. Stąd być może takie patrzenie na rzeczywistość i tragedia 17 IX.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Krzysztofjaw

2. @ Autor

Panie Łukaszu Serdecznie Witam na BM24. Pozwoli Pan, że odniosę się do tekstu (tu i na s24) jutro... Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika Łukasz Kołak

3. Witam serdecznie!

i oczekuję... Pozdrawiam

Łukasz Kołak

avatar użytkownika nielubiegazety2

4. Mackiewicza morduje

szechterowa Nina Krasov. W wolnej Polsce jej przewał powinien być sądowo uwalony. Cóż z tego skoro, Michnik-Szechter pluje na Mackiewicza i nikt nie ma odwagi by pozwać Ninę do sądu.
nielubiegazety2
avatar użytkownika dodam

5. Zdaje się, że sam Mackiewicz

odpowiadał wielokrotnie na te pytania. Był to jeden ze stałych frontów wojny, jaką z Mackiewiczem toczono do końca jego dni. (Nie jedyny!) Pytania te były stawiane, mimo wyczerpujących i przekonywujących odpowiedzi zarówno w publicystyce, jak i w powieściach. Atak ten trwa również po Jego śmierci aż do dziś. W Polsce po 1989 roku szpicę tej głuchej na proste argumenty Mackiewicza retoryki przejęła Agora. Odpowiedź zawarta jest także w pańskim stwierdzeniu: "Komunizmem nie rozumianym jako ustrój polityczny, odmienny od ustrojów świata zachodniego, ale utożsamianym z zarazą, która stanowi dla człowieka, w każdym miejscu na ziemi, śmiertelne niebezpieczeństwo. Komunizmem, który jawi się jako zwycięstwo kłamstwa. Panowaniem diabła na ziemi. " Ta myśl znajduje szerokie rozwinięcie w jego twórczości we wszystkich możliwych aspektach. Podobnie jak Orwell czy Witkacy, nie w zbrodniach fizycznych widział Mackiewicz największe zagrożenie dla człowieka, a w totalnej deprawacji duszy. Nie dopatrzył się jej w faszyzmie, mimo że znał porządek hitlerowski równie dobrze jak sowiecki. Przypuszczenie, że przypadek ukierunkował Pisarza akurat w ten, a nie inny sposób przekreśla cały dorobek jego życia w najgłębszym intelektualnym sensie. Ale dobrze, że temat ten został poruszony. Poszukam jakiegoś dobrego cytatu autora "Drogi donikąd".
Ostatnio zmieniony przez dodam o sob., 20/02/2010 - 00:13.
avatar użytkownika Łukasz Kołak

6. Moim zamiarem nie jest atakowanie

Mackiewicza. Stawiam pytania do dyskusji. Szczególnie interesuje mnie odpowiedź na ostatnie pytanie. Jak dzisiaj odnieść się do spuścizny Mackiewicza, w konkretnym działaniu - np. relacji polsko - niemieckich. Z perspektywy mieszkańca Pomorza działania Niemców od 1939 r. były podobne do sowieckich na kresach: likwidacja elit. Do elit zaliczano również np. bogatych polskich chłopów, tacy również byli rozstrzeliwani w Piaśnicy. Cel - uczynienie resztki społeczeństwa bezwolną masą, którą swobodnie można manipulować. Jeśli chodzi o deprawację duszy, gdyby hitleryzm mógł rozwijać się spokojnie dalej wszedłby i w tę fazę - wszak SS miało bardzo rozwiniętą sferę ezoteryczno - okultystyczną. Pozdrawiam

Łukasz Kołak

avatar użytkownika dodam

7. Być może

hitleryzm ewoluowałby do tego samego punktu. To jest jednak tylko gdybanie, bo równie dobrze mógłby ewoluować w drugą stronę. To co realnie istniało różniło się jakościowo i Mackiewicz postrzegał tę różnicę jako podstawową. Nie tylko deprawacja duszy, ale także wewnętrzne sprzeczności ideologii leżącej u podstaw systemu prowadzące do rozmycia pojęć nie pozostawiającego żadnych szans wydostania się z tego bez pomocy z zewnątrz. Pozdrawiam,
avatar użytkownika Krzysztofjaw

8. @ Panie Łukaszu

Witam jeszcze raz serdecznie I jednocześnie przepraszam z krótka wypowiedź, ale sprawy zawodowe zmuszają mnie do ślęczenia nad kompem własnie nad nimi... Taka pierwsza uwaga dotycząca pewnego, naturalnego raczej, oglądu historii z perspektywy współczesności. Jest to postrzeganie błędne, natomiast ulegamy mu powszechnie. Analizując historię i naszych przeszłych myślicieli mimo woli naszą analizę i syntezę dokonujemy z punktu widzenia naszych czasów. Jest to zrozumiałe, bowiem nie jesteśmy w stanie osobowościowo wrócić do czasów minionych. Możemy je tylko historycznie odtwarzać. Warto też nieraz skupić się nad sposobem myślenia przeszłych autorytetów: jaka jest podstawa wyciąganych przez nich wniosków?, co powoduje takie a nie inne przemyslenia i decyzje? Mackiewicz był dogłębnym antykomunistą, antybolszewikiem. Oczywiście na jego poglądy miało wpływ miejsce zamieszkania i zdarzenia których doświadczył i był świadkiem na terenach wpływu bolszewickich Sowietów. Tylko... czy nie miał racji? Czy de facto komunizm nie był prekursorem faszyzmu niemieckich hitlerowców? Nie wdając się w dywagacja (przyjdzie zapewne na to czas), ale własnie tak było: Stalin chciał wykorzystać Hitlera... albo Niemcy Stalina (przeciez dzięki Niemcom i ich pieniądzom Lenin mógł wrócić do Moskwy i zrobić rewolucję)? Zauważ: komunizm (leninizm, stalinzm, trockizm, itd) jest przeżarty socjalizmem narodowym (klasowym) - czyli te dwa totalitaryzmy: faszyzm i komunizm sa wzajemnie uwarunkowane i zależne od siebie. Stalin przecież pomagała w latach 1939-1941 Hilerowi surowcowo jak tylko mógł. Sam stwierdził, że Hitler oszalał w roku 1941 napadając na niego... Tak więc Mackiewicz upatrywał źródła zła w bolszewiźmie i komuniźmie, którego faszyzm był tylko jedną z metod. Ja siym zgadzam... Stąd uważał, że komunizm jest gorszy od aszyzmu. Jestem pewien, ze dzisiaj równie dobitnie byłby przeciw rewizjonizmowi niemieckiemu... Pozdrawiam majac nadzieje na dalsze ciekawe dyskusje

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika Łukasz Kołak

9. Panie Krzysztofie

Dziękuje za odpowiedź. Zasadniczo zgodziłbym się z Panem, ale... Jeśli Mackiewicz żyłby dziś i, podobnie jak jego propagatorzy z wydawnictwapodziemnego.pl, uważał III RP za prl nr 2 to RFN nadal byłaby sojusznikiem w walce ze wschodnim blokiem (przepoczwarzonym układem warszawskim). A wtedy rewizjonizm niemiecki mógłby traktować jako nic nie znaczący wobec rewizjonizmu putinowskiego. Pozdrawiam

Łukasz Kołak

avatar użytkownika Unicorn

10. Ciekawie się rozwija

Ciekawie się rozwija dyskusja. Pozwolicie, że trochę zamieszam ;) Jeżeli Mackiewicz żyłby dzisiaj i traktował III RP za PRL-bis a jednocześnie RFN miałaby być naszym sojusznikiem przeciwko Rosji- to miałby problem. Musiałby zdefiniować czy w Niemczech rozkwita nacjonalizm- prawdopodobnie uznałby, że niemiecka "duma" jest mniej groźna od nawrotu nacjonalizmu...polskiego. I w ten sposób byłoby mu blisko do środowisk uwecko-udeckich...Apelowałby o szerszy "sojusz polsko- niemiecki." Ale byłby plus- nie istniałby Michnik :D Stąd może ta Nina...
Ostatnio zmieniony przez Unicorn o sob., 20/02/2010 - 19:09.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika dodam

11. Mechanizmy rządzące

zbiorowością nie zmieniają się w perspektywie, którą zdolni jesteśmy objąć wyobraźnią. Właśnie poprzez mechanizmy Mackiewicz patrzył na komunizm. Myślę, że nie miałby trudności ze zdiagnozowaniem które z nich w jakim stopniu zagrażają nam w poszczególnych krajach dzisiaj. Podporządkowanie wybranemu narodowi i podporządkowanie wybranej klasie z punktu widzenia mechanizmów jest tym samym. Wybrani mogą być jeszcze według innych kluczy. Tu wszystko przed nami.
avatar użytkownika Krzysztofjaw

12. @Łukasz @Unicorn

Witam Nie sądzę... zauważmy, że zarówno Niemcy jak i Bolszewiccy Rosjanie (w sensie władzy, np. putinowo) są wobec siebie nadzwyczaj pokorni... To implikuje ich do długookresowej współpracy. Na dzień dzisiejszy sądzę, że maja tożsame cele, które wywodzą się z jednego pnia: nienawiści do Polski w każdeym przejawie. Mackiewicz pewnie by to zauważył i zmienił troche soje myślenie: o ile genezą faszyzmu był komunizm o tyle teraz są to ideologie tozsame, których kwintesencja jest ponowny podział wpływów - Unia Europejska w wąskim zakresie Niemcy, reszta Rosja (wraz z satelitami unijnymi)... czyli powrót do układu Ribbentrop-Mołotow... Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika Maryla

13. ma Pan też polemistę

w tej kwestii http://muchanadziko.salon24.pl/159188,powiernictwa-polskiego-klopot-z-mackiewiczem Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Łukasz Kołak

14. Dziękuje

za zwrócenie uwagi. Pozdrawiam

Łukasz Kołak

avatar użytkownika Maryla

15. Zapomniana historia. Zdeptana pamięć. 1/3

Reportaż o największej organizacji podziemnej na Pomorzu "Gryfie Pomorskim" oraz o zniszczeniu pomnika jego dowódcy por. Dambka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl