Gdzie byłaś wówczas Prawico?
Tym krótkim wpisem odniosę się do dzisiejszego artykułu w „Rz” Sławomira Cenckiewicza, pt. „Zapomniana rocznica”. Autor opisując perypetie związane ze stanem pobezpieczniackich i popartyjnych archiwów z okresu PRL’u w dobie, tzw. transformacji, powtarza to, co w dużym stopniu zostało już pokazane opinii publicznej. Jednocześnie, zgodnie z prawdą, zarzuca pierwszej, tzw. postsolidarnościowej, ekipie dopuszczenie do niszczenia i prywatyzowania tych archiwów oraz nie wykazywanie w tej sprawie żadnego zainteresowania. Cóż może w tym jest odkrywczego? Moim zdaniem, niewiele.
Cenckiewicz na koniec stawia wniosek, iż „Dzisiaj ci sami ludzie, którzy w latach 1989 – 1990 popełnili grzech zaniechania i przyzwolili na zniszczenie wielu kilometrów akt, mówią nam, że akta bezpieki nie mają większej wartości, i zamierzają przejąć kontrolę nad IPN. I to jest być może najlepsze wytłumaczenie ich postawy sprzed 20 lat.”, który opisuje część prawdy. To, że taka jest dzisiejsza postawa tych ludzi nie powinno wcale dziwić. Ważniejsze, jak sądzę, od tego jest wniknięcie w postawę tych środowisk niepodległościowych, antykomunistycznych oraz kwestionujących linię dogadywania się z komunistami, które poza kilkoma (wymienionymi przez autora przypadkami) nie podjęły wówczas próby zabezpieczenia i przejęcia archiwaliów. Można w związku z tym zapytać, „Gdzie wówczas byłaś Prawico?”
Tak np. stało się w grudniu 1989 r. i styczniu 1990 r. w Niemczech, mimo że tamtejsza bezpieka i partia również zacierały ślady. Z kolei już w maju 1990 r. w Czechach „…prasa opublikowała najpierw listę dziennikarzy – współpracowników StB, a następnie pełny wykaz czterech kategorii współpracowników policji politycznej. W ten sposób doszło do rozstrzygnięcia problemu, któremu parlament federalny nie mógł od roku podołać.” (J. Darski, “Okres przejściowy 1989-1992“) Mimo również temu, że w Czechach także niszczono archiwa. (zob. J. Darski, “Lustracja – służby specjalne“) W pozostałych państwach obozu archiwa dawnych bezpiek i partii także były niszczone. Mimo wszystko nawet w Bułgarii udało się uchwalić ustawę dekomunizacyjną (zob. J. Darski, “Dekomunizacja w Bułgarii“), zaś „(…) Jeszcze w grudniu 1990 roku parlament podjął uchwałę o ujawnieniu nazwisk posłów – współpracowników VI Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego, tj. policji politycznej. Pominięto natomiast pięć pierwszych zarządów czyli wywiad i kontrwywiad cywilny oraz wojskowy i wywiad naukowo-techniczny. Komuniści, którzy w rządzie koalicyjnym kontrolowali sektor bezpieczeństwa, przejęli cały proces, dzięki czemu udało się zamienić go w farsę. W kwietniu 1991 roku odczytano w parlamencie listę nazwisk, w większości bez znaczenia. W prasie zaczęły się natomiast ukazywać listy współpracowników różnych zarządów, w tym głównych aktorów pierestrojki i obalenia komunizmu.” (J. Darski, “Jednym udowodniono, inni się wypierają“) Na szczególną uwagę zasługuje zdanie ostatnie. Z kolei, „Słowenią wstrząsnęła publikacja w internecie ewidencji tajnych współpracowników policji politycznej (po słoweńsku – Slużba Drżavne Varnosti). Okazało się, że dla bezpieki pracowali obecni najwyżsi rangą politycy: przywódcy opozycji a lat 1988-1990 oraz komunistyczna czołówka, która wówczas wyprowadziła Słowenię z federacji jugosłowiańskiej.” (J. Darski, “Ujawnienie rejestru agentury“)
Z powyższego widać wyraźnie, że pomimo, iż zarówno z lustracją jak i dekomunizacją państwa byłego bloku sowieckiego miały i nadal mają problemy, to jednak intensywnie pracują w kierunku ujawnienia prawdy o przeszłości z okresu „Jesieni Ludów”.
Jest coś w artykule Cenckiewicza, co zasługuje na uwagę. Mianowicie autor przytacza zarządzenie gen. Kiszczaka z 8 lipca 1985 r. (nr 049/85): „brakowaniu podlegają wszystkie akta operacyjne posiadające czasowe praktyczne znaczenie oraz dokumentacja pomocnicza posiadająca krótkotrwałe znaczenie praktyczne. Brakowanie może nastąpić po upływie ustalonych na mocy cytowanego zarządzenia okresów przechowywania. Okresy te są zróżnicowane w zależności od treści akt operacyjnych: minimalnie – dwa lata, maksymalnie – 60 lat. Cecha tajności nie ma bezpośredniego wpływu na okres przechowywania, kryterium decydującym jest zakładana dalsza przydatność”. Szczególnie interesujący jest tutaj drugi z wymienionych okresów czasowych – 60 lat. Jeśli patrzeć na to literalnie, to aż do 2045 r. upiory z przeszłości mogą straszyć dalej. To zaś oznaczać by mogło, że w ciągu ponad półwiecza (56 lat), w okresie 1989-2045, nie tylko jednemu lecz co najmniej dwóm pokoleniom podarowany został „złoty czas” całkowitego spokoju, by cała mroczna przeszłość została doskonale rozmyta. Przecież ani dzieci ani wnuki nie odpowiadają za grzechy swoich rodziców i dziadków. Zwyczajnie, w 2045 r. nie będzie już ani kogo ani co rozliczać. Gen. Jaruzelski miał rację, rozliczy go tylko Historia.
- MoherowyFighter - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. Cykl o czarnej dziurze
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
2. MF. Dobre pytanie ,)
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
3. Lancelocie,
4. Moherowy
5. Fajne to osądzenie: