Wczorajszy wieczór telewizyjny (Grudeq)
Redakcja BM24, wt., 02/02/2010 - 14:53
Wczorajszy wieczór telewizyjny był w trzech interesujących częściach. Na początku na jedynce był „Towarzysz Generał”. Film o pierwszym komunistycznym prezydencie III Rzeczypospolitej, film miał także swoje Post Scriptum w formie debaty dziennikarskiej, jednakże ta debata zachodziła na drugą odsłonę wieczoru: program Tomasza Lisa, a w nim wywiad z obecnym Premierem Rzeczypospolitej Donaldem Tuskiem. Na koniec zaś tego wszystkiego był Flip i Flap polskiego dziennikarstwa, panowie Sekielski i Morozowski, znani jako Teraz My (bez pewnego słownego, dosadnego dodatku z czasów AWS) a tam gośćmi byli w pierwszej odsłonie Minister z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Boni, i minister Prezydencki Paweł Wypych, w odsłonie zaś drugiej poseł Bartosz Arłukowicz.
Film o generale Jaruzelski zasługuje na odrębne, bardziej historyczne potraktowanie. Debata po filmie właściwie zakończyła się gdy głos został udzielony redaktorom Żakowskiemu i Mazowieckiemu, których linia obrony polegała na zarzucie, że film jest typowo Ipeenowski (cokolwiek to znaczy) i puszczany w pisowskiej telewizji. Pytanie do panów możemy więc sformułować takie, skoro panom tak estetycznie ten film się nie podobał, i nie raczyli panowie odnieść się w ogóle do merytorycznych zarzutów, to proszę nakręcić własny film, chociażby o tytule Generał, w którym opiszą panowie Generała Jaruzelskiego tak jak chcą, porównają go tak jak chcą, wkleją takie fragmenty PRL-owskich kronik, jakie chcą – i zobaczymy wtedy który film będzie bardziej prawdziwy.
O wiele ciekawiej było jednak u pana Lisa. Najbardziej rozczuliły mnie resztówki „kibiców 2007” siedzących w Lisim studiu, którzy śmiali się w przegłosy, gdy Tusk ironizował na temat braci Kaczyńskich, a na sam koniec programu próbowali wznosić triumfalną owację skandując Donald Tusk! Donald Tusk! Pan realizator i pan Lis woleli jednak puścić muzyczkę towarzyszącą napisom końcowym, i koniec końców owacja wyglądała tak jak całe rządy PO – żałośnie.
Premier rzecz jasna przez cały program próbował przekonywać, że jego posunięcie z niekandydowaniem jest zagraniem zaiście genialnym, i tylko my maluczcy jeszcze się być może na tym geniuszu nie poznaliśmy. Winę na brak reform rzecz jasna została przesunięta na opozycję, która w Polsce, nie wiadomo czyim wzorem patrząc, próbuje stosować nieposłuszeństwo wobec najpopularniejszego Rządu Rzeczypospolitej. Jednakże nie mógł Premier Tusk pójść w swoją ulubioną Mistewiczowską narrację: zły PiS i jeszcze lepsza Platforma, bo pan Redaktor Lis, tak jakby nie był taki co zwykle. Chociażby dlatego, że pytał (aczykolwiek grzecznie, bardzo grzecznie) czy Premier wie o tym, że PO rządzi już dwa i pół roku. Premier był wyraźnie zdziwiony, a dalszą dociekliwością redaktora Lisa – przejawiającą się chociażby w przypominaniu obietnic wyborczych, deklaracji – wyraźnie podirytowany.
Intencje zagrywki Tuska z niekandydowaniem znakomicie opisała wczoraj Ufka, i w jej ufne słowa odsyłam tych, którzy z tekstem się jeszcze nie zapoznali http://ufka.salon24.pl/154064,kazdy-kandydat-platformy-przegra Szkoda, że Redaktor Lis nie czyta Ufki, albo się z tym nie ujawnił, bo korzystając z pytań Ufki, mógł Premiera Tuska ładnie zaszachować. Bo w końcu skoro Prezydent tak przeszkadza w reformach, to jak się to ma do twierdzenie, że jego pozycja to wino, żyrandol i pałac. I co to będzie z biedną Polską, z planami wielkich reform Platformy, o których jesteśmy wciąż to a wciąż informowani, i muszą być faktycznie wielkie, skoro tylko o nich nas informują, natomiast nie bardzo je widać, gdy PO nie uda się wygrać wyborów prezydenckich, albo co gorsze (dla PO, nie dla Polski) nadal będzie urzędować Pan Prezydent Kaczyński?
Na to pytanie w tym czasie próbował odpowiedzieć Minister Michał Boni. Znają państwo zapewne metodę odpowiedzi Michała Boniego, którego to retoryka sprowadza się do odwołań do przeszłości bliższej lub dalszej a przyszłości jak najdalszej, dużej ilości wielkich i mądrych słów, poważnych deklaracji etc. W odpowiedzi jednak na pytanie co z reformami, gdy PO nie wygra wyborów prezydenckich odpowiedź ministra była prosta: Na pewno Prezydentem nie będzie Lech Kaczyński. A jak już nie będzie prezydentem to wtedy wszystko będzie szło już tak prosto. Bronisław Komorowski wraz z wieloma innymi sympatykami POnie będzie musiał się obawiać zdeponowanych na Krakowskim Przedmieściu materiałów z likwidowanych WSI, a Sejm naszej Rzeczypospolitej będzie dzień w dzień zalewany wspaniałymi ustawami PO. By żyło się lepiej!
Należy dopowiedzieć, że Pan Minister Boni był strasznie nerwowy w swoich wypowiedziach i na tle bardzo spokojnego, wyważonego i arcygrzecznego ministra Prezydenckiego Pawła Wypycha czynił bardzo nieeleganckie wrażenie. Minister Prezydencki z pytaniem, kto będzie Prezydentem chciał poczekać do komunikatu Państwowej Komisji Wyborczej. Boni zaś był z butną pewnością pewien, że Prezydentem na pewno nie będzie Kaczyński. A gdy minister Wypych stwierdzał, że Donald Tusk po raz trzeci wygłosił exposee, i używał tych samych deklaracji i obietnic, Boni w odpowiedzi poszedł metodą „na Piterę” http://koteusz.salon24.pl/154050,ohydne-babsko-w-dzungli-czyli-brak-kultury-julii-pitery – zaśmiał się ironicznie i powiedział, że minister Wypych kłamie i chciał wyjść aby zakończyć dyskusję z kłamcą od prezydenta alkoholika. Dobrze, że ta część programu się już zakończyła. Bo była to także szansa dla prowadzących program na dojście do głosu, gdyż do jednak w miarę merytorycznej (co nie znaczy grzecznej) dyskusji Boniego z Wypychem nie mieli nic do dodania.
W odsłonie drugiej zaś na miejsce uczciwego i kompetentnego ministra Boniego, i głupiego i niegrzecznego ministra Wypycha zajął Bartosz Arłukowicz. Ponieważ dziennikarze Sekielski i Morozowski tylko uważają się za dziennikarzy politycznych, puścili posłowi fragmenty z telewizyjnego show. Pewnie to będzie kiedyś metoda na sprowadzenie Arłukowicza do kat. polityków niepoważnych. Pan Poseł w samym programie nie dał się do roli agenta sprowadzić, ale pokazał się z jak najlepszej strony. Czyżby to był ten człowiek, który stworzy w Polsce Lewicę przypominającą tę Lewice Arciszewskiego, Kwapińskiego czy Niedziałkowskiego? Dziennikarzy rzecz jasna nie interesowały szczegóły pracy komisji śledczej, bo oni i tak wiedzą, że nic nie wyjaśni, nie interesowało ich co komisja już wyjaśniła, bo to też wiedzieli, że tak się w Polsce załatwia wszelkie sprawy. Nawet wzburzyło ich to, że Arłukowicz zasugerował, że Pan Sobiesiak powinien być traktowany jak inni obywatele Rzeczypospolitej, i jeśli coś załatwia, to się musi wpisywać do księgi gości biura poselskiego, pisać pisma, a nie dzwonić przez telefon i umawiać się na cmentarzu. Wyraźnie to Sekielskiego i Morozowskiego zasmuciło, bo dla nich jak ktoś jest bogatszy to winien być jednak trochę inaczej traktowany. Najciekawsze było jednak, gdy przypominali, że takie załatwianie jest od zawsze, przypomnieli aferę żelatynową, i nawet przypomnieli, że działa się ona za Premiera Buzka, chociaż widać było że mieli ochotę w momencie mówienie nazwiska Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego ugryźć się w język. Oj się będą jeszcze musieli panowie wiele razy w tych kampaniach gryźć w język.
Co zamiast myślenia robi zwolennik PO?
- czyta sondaże.
http://grudqowy.salon24.pl/154217,wczorajszy-wieczor-telewizyjny
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz