GAZOPORT. O WIERZE MINISTRA PAWLAKA (Aleksander Ścios)
Gdy w sierpniu 2006 rosyjski Gazprom i niemieckie E-ON-Ruhrgas podpisały w Moskwie porozumienie końcowe dotyczące Gazociągu Północnego ( Nord Stream), stało się jasne, że „wielka rura” to przede wszystkim najważniejszy po II wojnie światowej projekt polityczny, służący budowie rosyjsko-niemieckiego sojuszu. Podobnie - jak w przypadku wcześniejszych, historycznych koalicji zawieranych przez te państwa – tak obecnie, największym przegranym projektu Nord Stream została Polska. Nie ma potrzeby powtarzania wszystkich krytycznych uwag, jakie sformułowano przy tej okazji, podkreślając, że budowa Gazociągu jest niekorzystna dla Polski w każdym aspekcie – zarówno politycznym, jak i związanym z bezpieczeństwem energetycznym i dywersyfikacją dostaw gazu.
Potwierdzeniem obaw jest fakt, że choć budowa jeszcze nie została rozpoczęta, już ma zasadniczy i bezpośredni wpływ na nasze sprawy i może pokrzyżować polskie plany związane z dywersyfikacją dostaw gazu.
Wiemy, że w ubiegłym tygodniu Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu wydał pozwolenie na położenie rur na dnie Bałtyku również tam, gdzie gazociąg będzie się krzyżował z drogą morską do portów w Szczecinie i Świnoujściu. Zgoda niemieckiego urzędu, wywołuje wiele kontrowersji i stała się przedmiotem licznych sporów i wypowiedzi. Istnieje bowiem obawa, że położenie rury na dnie morskim zablokuje wejście do portu w Świnoujściu, a tym samym uniemożliwi ruch dużych tankowców. Pod znakiem zapytania stanęłaby wówczas rozbudowa portu w Świnoujściu, tak by przyjmował on statki o zanurzeniu 15m. Przede wszystkim jednak, decyzja Niemiec zagraża planom budowy gazoportu, do którego ma być dostarczany gaz z Kataru, przewożony tankowcami wymagającymi toru wodnego o głębokości co najmniej 14,3 m. Choć stanowisko polskich władz w tej sprawie, zawierające żądanie zakopania rury w dnie morskim było podobno znane Niemcom, rzecznik Federalnego Urządu w Hamburgu Gudrun Wiebe oświadczył, że taka możliwość w ogóle nie była rozważana, gdyż „zakopanie gazociągu byłoby niebezpieczne ze względów ekologicznych”. To stwierdzenie niemieckiego urzędnika dobrze oddaje sposób, w jaki inwestorzy gazociągu traktują stronę polską. Okazuje się bowiem, że w innych miejscach, gdzie gazociąg krzyżuje się z trasami żeglugowymi, (np. w pobliżu Gotlandii) zaprojektowano odpowiednie zabezpieczenia.
„ BSH wydało pozwolenie na taki przebieg gazociągu pod warunkiem, że nie będzie to miało wpływu na żeglugę i środowisko. Pozwolenie to jest gwarantem, że nie są one zagrożone” – uspokaja rzecznik niemieckiego urzędu.
Natychmiast po ukazaniu się tej informacji, posłowie PiS wezwali rząd Donalda Tuska, by odwołał się od decyzji Urzędu Żeglugi i Hydrografii oraz zwrócił się do strony niemieckiej, o przedstawienie Polsce pełnej dokumentacji technicznej związanej z budową gazociągu.
Ich zdaniem inwestycja zablokuje dostęp do portów w Świnoujściu i Szczecinie dla większych statków, które nie będą w stanie przepłynąć nad rurą. To zaś zagraża dostawom do projektowanego gazoportu - argumentują.
Co więcej – PiS twierdzi, że Gazociąg Północny zablokuje również powstanie będącego w fazie planów gazociągu z Danii do Polski, bowiem konieczność budowy skrzyżowania z Nord Stream spowoduje, że inwestycja stanie się nieopłacalna.
Sądzę, że już dziś można przewidzieć reakcję rządu PO-PSL na ten apel. Świadczyć o niej mogą ostatnie wypowiedzi wicepremiera Waldemara Pawlaka, który jak sam przyznaje, nie należy do zwolenników budowy gazoportu. Przed kilkoma dniami mogliśmy też przeczytać, że zdaniem wicepremiera to poprzedni rząd „nie dopilnował renegocjacji kontraktu z Gazpromem opartego na nierealistycznych przesłankach. W latach 2007-2008 kosztowało nas to 700 mln zł. W roku 2009 - kolejne 200 mln – twierdzi Pawlak. Skąd wicepremier wziął te cyfry, nie sposób zgadnąć? Pawlak krytykuje też plany budowy gazoportu „w miejscu, w którym są problemy z Naturą 2000 i spory o wody terytorialne z Niemcami”i dochodzi do wniosku, że „wiara w gazorport kosztowała nas 700 milionów”.
Usłyszymy więc zapewne, że winę za lokalizację gazoportu w Świnoujściu ponosi rząd PiS, a na obecny stan negocjacji z Rosją ma wpływ „zadzorna polityka” uprawiana za czasów premiera Kaczyńskiego. Domaganie się zatem od obecnego rządu, by naprawiał błędy poprzedników, jest chwytem propagandowym i świadczy o cynizmie polityków opozycji.
Warto zatem przypomnieć, jak doszło do sytuacji, w której decyzja niemieckiego urzędu może przekreślić polskie plany związane z dywersyfikacją dostaw gazu.
Bez cienia wątpliwości – winę za fatalną lokalizację gazoportu ponosi rząd Kazimierza Marcinkiewicza, a konkretnie ówczesny minister gospodarki morskiej z nadania LPR Rafał Wiechecki. Formalnie decyzję w tej sprawie podjął w dniu 15.12.2006r. zarząd PGNiG, jednak wiadomo, że najgorętszym zwolennikiem lokalizacji gazoportu w Świnoujściu byli politycy LPR, a osobiście Wiechecki, który pochodził z tego miasta. Zarząd PGNiG dokonując wyboru, powoływał się na analizy przeprowadzone w ramach „Studium wykonalności i założeń techniczno-ekonomicznych importu gazu skroplonego LNG do Polski”, wykonane przez konsorcjum firm: PricewaterhouseCoopers Polska Sp. z o.o. i PricewaterhouseCoopers LLP, ILF Consulting Engineers Polska i ILF Beratende Ingenieure GmbH (Grupa ELF), Cbadboume&Parke - Radzikowski, Szubielska i Wspólnicy.
Wielu ekspertów już wówczas zwracało uwagę, że gazoport w Świnoujściu będzie co najmniej dwa razy droższy niż w Gdańsku, gdzie opracowano znacznie tańszą koncepcję - pływającego terminalu w Porcie Północnym. Wariant ze Świnoujściem był dużo droższy również dlatego, że tory wodne, nabrzeża i falochrony trzeba było wybudować tam od podstaw. Próżno natomiast szukać zastrzeżeń, związanych z trasą rosyjsko- niemieckiej inwestycji, choć jej przebieg był już wówczas znany.
Co ciekawe – wiele wskazuje, że ostateczna decyzja i wybór Świnoujścia została podjęta w ostatniej chwili. Jeszcze pod koniec października 2006 roku poseł PO Krzysztof Zaremba twierdził, że ma stuprocentowe informacje, że podjęto decyzję o lokalizacji gazoportu w Gdańsku.
Można się oczywiście zastanawiać – kto naprawdę i z jakich powodów zdecydował o umieszczeniu gazoportu w Świnoujściu? Czy już wówczas nie można było przewidzieć, że budowa Nord Stream będzie kolidować z planami dostaw gazu do polskiego portu?
Faktem jest, że pozostawienie tej kwestii w rękach człowieka bez doświadczenia, członka prorosyjskiej partii, musiało skończyć się fatalnie dla polskich interesów i winę za tę lokalizację ponosi rząd PiS. Na szczególną uwagę zasługuje wniosek Wiecheckiego z 28 marca 2006 roku, zgłoszony na posiedzeniu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, na podstawie którego postanowiono o wycofaniu postulatu wpisania II nitki gazociągu Jamal- Europa na listę projektów priorytetowych tzw. Quick Start Project List.Wycofanie tego postulatu – jak dowiemy się z dokumentów Najwyższej Izby Kontroli - było działaniem „wynikającym z przyjętej przez Ministra taktyki, która zakłada nienaglaśnianie tematu II nitki gazociągu Jamał - Europa w sytuacji, gdy ustalone priorytety działań dywersyfikacyjnych nakazują w pierwszej kolejności uzyskanie połączenia infrastrukturalnego ze złożami gazu na Morzu Północnym oraz budowę terminalu do odbioru gazu skroplonego na wybrzeżu Polski”.
Trudno natomiast odmówić partii Kaczyńskiego konsekwencji w jednolitym, negatywnym stanowisku, jakie rząd PiS- u zajmował wobec budowy Gazociągu Północnego. W oficjalnym dokumencie z kwietnia 2007 roku minister gospodarki stwierdza wprost, że „Inwestycja ta zagraża bezpieczeństwu państwa. Niekorzystnie wpływa m.in. na tranzyt i dostawy surowca gazociągiem „Jamał” i „Braterstwo” oraz stanowi zagrożenie ekologiczne”.Stanowisko ministra Woźniaka zawiera konkretne żądania pod adresem konsorcjum Nord Stream, w tym „przedstawienia trzech alternatywnych tras planowanej inwestycji, wraz ze szczegółowymi analizami planowanych tras i tzw. opcją zero czyli zaniechania inwestycji, opisu alternatywnych wariantów lokalizacyjnych planowanego gazociągu, odniesienia się do zgodności przedsięwzięcia z kierunkami polityki energetycznej i polityki w dziedzinie środowiska naturalnego Unii Europejskiej, opisu wszelkiej infrastruktury instalowanej wraz z gazociągiem”.
Warto zauważyć, że Polsce przysługiwał wówczas status tzw. strony narażenia. Otrzymywało je każde państwo-strona, które mogło zostać narażone na transgraniczne oddziaływanie planowanej inwestycji. Do tej samej grupy państw należały Litwa, Łotwa, Estonia. Dania, Szwecja, Finlandia, RFN i Rosja. Z licznych pism ministra Woźniaka (do których linki podaję) wynika, że Polska chciała aktywnie wykorzystać ten status i ostro sprzeciwiała się planom inwestycyjnym konsorcjum Nord Stream.
Wiele wskazuje, że momentem zwrotnym, decydującym o sytuacji w jakiej obecnie znajduje się strona polska była decyzja konsorcjum z końca sierpnia 2007 roku o zmianie trasy gazociągu. Miał on omijać wyspę Bornholm od strony północnej, dzięki czemu - zdaniem spółki – „zminimalizowane zostanie zagrożenie ekologiczne i uniknie się opóźnień wynikających z wątpliwości natury prawnej”.
O skutkach tej zmiany możemy się dowiedzieć z „Notatki w sprawie oceny oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym przedsięwzięcia polegającego na budowie rosyjsko - niemieckiego rurociągu północnoeuropejskiego (odcinek pełnomorski)”, sporządzonej przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Wynika z niej, że „pierwsze informacje o planowanym przez konsorcjum Nord Stream gazociągu zostały przekazane krajom nadbałtyckim w czasie spotkania w Hamburgu w kwietniu 2006 roku. Wszczęcie postępowania nastąpiło w listopadzie 2006 roku, kiedy Rzeczpospolita Polska została powiadomiona o planowanym przedsięwzięciu[...] 21-22 sierpnia 2007 r. inwestor (konsorcjum Nord Stream) poinformował, że zamierza zmienić przebieg gazociągu w trzech miejscach. Jeden z nowych odcinków obejmował zmianę z przebiegu gazociągu w obszarze położonym na południe od wyspy Bornholm na przebieg w obszarze na północ od wyspy (Zmiana trasy oznacza, że strona polska nie będzie strona pochodzenia w przedmiotowym postępowaniu bowiem lokalizacja gazociągu, która inwestor zamierza zaproponować w końcowej dokumentacji pozostaje poza obszarem polskiej wyłącznej strefy ekonomicznej.).
Z dokumentu dowiemy się również, że w Polsce informacja o nowym projekcie została udostępniona do udziału społeczeństwa i na podstawie zebranych uwag przygotowano stanowisko, przekazane w dniu 18 stycznia 2008 roku stronom pochodzenia. W stanowisku tym utrzymano wymagania odnośnie zawartości końcowej dokumentacji oceny oddziaływania na środowisko określone w odpowiedzi na powiadomienie z dnia 16 lutego 2007 roku. Sformułowano również kilka dodatkowych wymagań, między innymi dotyczących
„oddziaływania na efekty społeczno - gospodarcze dla miejscowości turystycznych położonych na zachodnim wybrzeżu Polski (bezpieczeństwo, jakość wody itp.), a także na funkcjonowanie i możliwości rozwoju portu w Świnoujściu. W przypadku zagrożenia oddziaływaniem transgranicznym wymagana będzie analiza wariantów wyjścia na ląd w Niemczech na terenach położonych bardziej na zachód.”
Informacja ta została również potwierdzona w piśmie, jakie do RPO skierował w dniu 28 lutego 2008 roku minister środowiska Maciej Nowicki.
Wynika z niej, że jedynym stanowiskiem strony polskiej, przekazanym wówczas konsorcjum Nord Stream, było to, wypracowane przez rząd Jarosława Kaczyńskiego. Fakt ten znajduje również potwierdzenie w „Sprawozdaniu ministra gospodarki z wyników nadzoru nad bezpieczeństwem zaopatrzenia w gaz ziemny za okres od dnia 1 kwietnia 2007 r. do dnia 31 grudnia 2008 r.”, w którym na str.30 przedstawia się „Działania wobec projektu budowy gazociągu Nord Stream”. Otóż - jedynym działaniem, którym chwali się minister Pawlak w tym zakresie jest przyjęcie przez ParlamentEuropejski w lipcu 2008 roku petycji europosła PiS – u Marcina Libickiego, w której pojawiło się m.in. wezwanie do wstrzymania budowy gazociągu Nord Stream, ze względu na zagrożenia dla środowiska naturalnego.
Strona internetowa Ministerstwa Gospodarki nie zawiera żadnych informacji o działaniach wicepremiera Pawlaka podjętych w związku z budową rosyjsko-niemieckiego gazociągu, a „Stanowisko Polski” w tej kwestii dotyczy okresu, gdy ministrem gospodarki był Piotr Woźniak.
Nic nie wiemy, by rząd Tuska planował jakiekolwiek reakcję na decyzję niemieckiego Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii. Z informacji przekazanej w listopadzie ubiegłego roku przez „Nasz Dziennik” wynika, że strona polska nigdy nie wnioskowała o zmianę koncepcji budowy gazociągu. O takich żądaniach nic nie wie koncern Nord Stream. Rzecznik prasowy spółki Steffen Ebert stwierdził w rozmowie z gazetą, że w dokumentach, jakie firma otrzymała od niemieckiego biura wydawania zezwoleń, nie ma ani słowa o konieczności wkopywania rury w dno Bałtyku. O polskich żądaniach nic też nie wie ministerstwo transportu Meklemburgii-Pomorza Przedniego, choć to właśnie ten urząd jest bezpośrednio odpowiedzialny za projekt Nord Stream. Julia Hasse z biura prasowego resortu w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdziła, że żaden wniosek do tej pory na ten temat od polskiej strony nie wpłynął.
„ Po dokładnym sprawdzeniu i zebraniu dostępnych mi informacji na ten temat wiem, że do tej pory nie wpłynął od polskiej strony wniosek o wkopanie rury gazociągu w dno morza. W związku z ustaloną drogą, jaką przebiegać będzie pod wodą kładziony przez firmę Nord Stream gazociąg, Polska nigdy nie wnioskowała o zmianę tej koncepcji ze względu na potencjalne trudności na szlaku morskim” - zapewniła rzeczniczka meklemburskiego ministerstwa transportu, budownictwa i rozwoju regionalnego. Nie udało się też potwierdzić informacji, jakoby polski rząd prowadził na ten temat rozmowy bezpośrednio z władzami federalnymi.
W tej sytuacji - przerzucanie odpowiedzialności na poprzedników – do czego zdaje się ograniczać reakcja obecnego rządu, - w sytuacji, gdy przez 2 lata nie podjęto żadnych działań w sprawie zapewnienia funkcjonalności gazoportu, jest tylko propagandowym zabiegiem, mającym usprawiedliwić bezczynność ekipy PO-PSL. Pytanie – czy jest to bezczynność zamierzona, czy wynikająca z indolencji tego rządu?
Jeśli reakcji zabraknie - wszystko wskazuje, że oficjalne deklaracje o przyśpieszeniu budowy gazoportu oraz decyzje finansowe podejmowane w tej sprawie przez rząd Tuska, będą kolejną mistyfikacją, mającą stworzyć pozory aktywności, a celem faktycznym – do którego dąży ta ekipa, będzie podpisanie długoterminowej umowy gazowej z Rosją. Koszty i konsekwencje tego zaniechania trudno będzie nawet oszacować.
Jedno jest wówczas pewne - o jakiejkolwiek dywersyfikacji i bezpieczeństwie energetycznym możemy zapomnieć na długie lata.
Źródła:
http://gazownictwo.wnp.pl/nord-stream-nie-liczy-sie-z-naszymi-portami,99942_1_0_0.html
http://gazownictwo.wnp.pl/pis-trzeba-zablokowac-budowe-gazociagu-polnocnego,100131_1_0_0.html
http://www.tvn24.pl/12692,1604538,0,1,gazociag-polnocny-zablokuje-nasze-porty,wiadomosc.html
http://www.niemcy-online.pl/index.php/gospodarka/292-gazocig-morski-ma-zgod-na-budow
http://www.rp.pl/artykul/421749.html
http://finanse.wp.pl/kat,33474,title,Wiara-w-gazoport-kosztowala-700-mln,wid,11798958,wiadomosc.html
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Walka-o-gazoport-w-Gdansku-n24656.html?strona=3&vop=std
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Gazoport-prawie-w-Gdansku-n21002.html
http://www.mg.gov.pl/Wiadomosci/Archiwum/Rok+2007/gazociag+pln.htm
http://bip.mg.gov.pl/NR/rdonlyres/BE09C0ED-2EDA-4783-A954-2CDF56770538/29698/20070227151054866.pdf
http://www2.mos.gov.pl/2materialy_informacyjne/inne/rurociag/2007.11.22.shtml
http://www.mg.gov.pl/Gospodarka/Ropa+i+gaz/Sprawozdania/
http://www.mg.gov.pl/Gospodarka/Ropa+i+gaz/Projekty+infrastrukturalne/
http://www.rpo.gov.pl/pliki/12048968710.pdf
http://www.rpo.gov.pl/pliki/12048968970.pdf
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20091109&id=po01.txt
http://cogito.salon24.pl/152892,gazoport-o-wierze-ministra-pawlaka- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Pytania bez odpowiedzi
Redakcja Blogmedia24.pl
2. Podpisanie kontraktu na gaz do 2037 roku
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. w temacie Apel do Waldemara Pawlaka - Adam Bodnar prawnik - prak
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. cudem ocalone przed kradzieżą mojego archiwum
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl