KATASTROFA (Bielinski)

avatar użytkownika Redakcja BM24

W czasie II wojny światowej społeczeństwo polskie poniosło ogromne straty. Szacuje się że zginęło, zostało zamordowanych, około 1/5 populacji II Rzeczypospolitej i około 1/10 populacji polskiej.Czy w naszej historii istnieje okres, charakteryzujący się podobnymi stratami? Otóż, niestety, tak. Straty poniesione w czasie II wojny światowej nie są największymi stratami ludzkimi w naszej historii.

Straty można liczyć w kategoriach bezwzględnych, tj. ilości zabitych w tysiącach, milionach, itp., lub kategoriach względnych, najlepiej wyrażone w stosunku procentowym liczby ofiar do ogółu populacji. Żydzi przekonanie o wyjątkowości holocaustu opierają na wysokim procencie pomordowanych Żydów, oraz na tym, że Żydów mordowano tylko dlatego, że byli Żydami. Współczynnik strat społeczności żydowskiej w Polsce wynoszący około 90 %, czy w Europie około 50 % budzi istotnie poruszenie. W ostatnich latach można zaobserwować wzrost liczby pomordowanych Żydów przez hitlerowskie Niemcy. Z dawnych lat pamiętam liczbę 4.5 mln., potem było 5, nawet 5.5 mln.. Ostatnio „fachowcy” od holocaustu twierdzą, że zginęło 6 mln. Żydów! Cóż się dziwić. Podobnie zjawisko można zaobserwować w Polsce, gdzie bardzo podobnie w miarę upływu lat rośnie liczba kombatantów. Ostatnio czytałem, iż pewna pani dostała uprawnienia kombatanckie mimo iż urodziła się w drugim, czy trzecim roku wojny. Argumentowała, iż w jej dziecięcym wózku przewożono ulotki konspiracyjne, a przeżyta trauma odcisnęła się piętnem na całym jej życiu. Im dalej od niebezpieczeństwa tym odwaga tanieje, a bezczelność zyskuje na wartości. Cóz się dziwić, że im dalej od wojny tym kombatantów przybywa, zamiast w sposób naturalny ich ubywać.

Okresem w historii w który zginęło najwięcej ludzi w Polsce jest bez wątpienia wiek XVII. Oczywiście licząc w skali względnej, w stosunku do liczby populacji. W skali bezwzględnej straty poniesione czasie II wś. są bez wątpienia najwyższe. Jest to historia zapomniana, ale warta przypomnienia. Wiek XVII to wiek wojen, ciągłych wojen przez prawie sto lat. Wojny ze Szwecją, z Rosją, z Kozakami (powstanie Chmielnickiego), wojny z Turcją i Tatarami, z Brandenburgią i Siedmiogrodem. Rzadko który rok zaczynający się na 16.., był rokiem pokoju. Prawie zawsze była wojna, albo i dwie naraz, albo i trzy. Zmora uczniów, którzy gubią się w nawale dat i miejsc bitw, nazwisk dowódców, oraz tego, kto z kim i o co walczył.

Ówczesne wojny niewiele miały wspólnego z romantycznym obrazem propagowanym w filmach szlachetnych młodzieńców z szablami pędzących na koniach. Bitwy były zaciekłe, bez nijakiego miłosierdzia. Słowa "ludobójstwo" nie znano, lecz ludobójstwo praktykowano  powszechnie. Nie brano jeńców, a jeśli już to po to, by ich wymordować. Wobec bezbronnej ludności cywilnej dopuszczano się każdych okrucieństw, jakie tylko przychodziły do głowy. Wycinano mieszkańców, a wsie i miasta szły z dymem. Ogniem i mieczem pustoszono całe prowincje. Przechodzące armie zostawiały po sobie jedynie ziemię i wodę. Niestety, terenem tych wojen była Rzeczpospolita a ofiarami ludność nieszczęsnej Rzeczypospolitej. W szczytowym okresie nieszczęść, w latach 1655-1656, Rzeczpospolita była okupowana przez Szwedów i Branderburczyków (Niemców) idących od północy, przez Rosjan i sprzymierzonych z nimi kozaków Chmielnickiego nadciągających od wschodu jak niepowstrzymana powódź i wrzeszczcie Siedmiogrodzian, Węgrów, Wołochów maszerujących od południa. Było to istny potop. Nie było w całym obszernym państwie powiatu i gminy, gdzie nie zawitałby najeźdźca z ogniem i mieczem. Przez wiele prowincji, województw, fale napastników przetaczały się wielokrotnie. Wydawało się, że to koniec Rzeczypospolitej. Jednak w ówczesnych Polakach, tak dla uproszczenia nazwijmy mieszkańców Rzeczpospolitej, tkwiły niepożyte siły. Szablą wyrąbali sobie wyjście z wydawałoby się beznadziejnej sytuacji. Niezwyciężone w ówczesnej Europie wojska szwedzkie pokonali metodą wojny szarpanej, partyzanckiej. W pogoni za nimi do Danii i Szwecji wkroczyła dywizja Czarnieckiego znacząc swój pochód szeroką łuną pożarów. W otwartym polu otoczyli i pokonali armię Rakoczego. W kilku morderczych bitwach zniszczyli armie carskiej Rosji. Jak okręt przykryty falami, który ku zdziwieniu miast tonąć, zwolna rusza ku powierzchni, i wychyla z topieli, w wirach, w zamieszaniu, w gęstwinie pian spływających fal, tak Rzeczpospolita wynurzyła się z otchłani. Na zgliszczach miast i wsi nastał względny pokój, by po kilku latach ustąpić kolejnej wojnie, z Turcją. – najpotężniejszym państwie ówczesnego świata.

           Porozmawiajmy o cenie jaką zapłaciła ludność Rzeczypospolitej. Była ona straszliwa. Ale trudna do oszacowania w liczbach. Dysponujemy tylko szczątkowymi spisami ludności z tego okresu. Praktycznie nie było rządu centralnego. Poszczególni magnaci, biskupi, czy szlachcice dokonywali spisu swoich dóbr, ale te archiwa w większości zaginęły – zostały zniszczone. Okres wojen w XVII w. Rzeczp. można porównać do wojny trzydziestoletniej w ówczesnych Niemczech (1618 - 1648). Straty ludności Niemiec w wyniku tej wojny szacuje się na około 30 %. Nawiasem mówiąc, są to najwyższe straty Niemców w historii. Ani w I wś., ani w II wś., ani nawet łącznie w tych dwóch wojnach, straty Niemiec nie zbliżyły się do tej liczby. Straty ludności Rzeczypospolitej z pewnością nie były niższe. Myślę, że te 30 % to dolna granica. Zachowały się spisy biskupa poznańskiego z okresu tuż po potopie szwedzkim. Komisarze biskupa nie doliczyli się połowy dymów (domów) chłopskich w dobrach biskupa. Czyli straty w Wielkopolsce (Pomorzu) można by przybliżyć przez 50 %. Ale też część chłopów mogła po prostu uciec. Nie znaczy to, że się uratowali, bo za krok za wojskiem szły głód i zarazy. Większość ówczesnych ludzi umierała nie od miecza ale z głodu i z chorób zakaźnych. Zwłoki pomordowanych ludzi i zwierząt, których często nie miał kto pochować stawały się siedliskiem zarazy, pustoszącej kraj. A było to w Wielkopolsce, prowincji stosunkowo najmniej spustoszonej, przez którą przetoczyła się tylko jedna, szwedzka fala najeźdźców. W innych prowincjach straty musiały być wyższe, np. Małopolsce zlanej kolejno przez Szwedów, Siedmiogrodzian, Kozaków, nie mówiąc już o Litwie, czy Ukrainie. Na Litwie (i Białorusi współczesnej) wojska carskie konsekwentnie stosowały taktykę spalonej ziemi mordując i paląc. Po przejściu armii rosyjskiej (ruskiej) zostawała jeno ziemia i woda. Jeden z polskich magnatów, który w poselstwie do Moskwy wędrował przez tereny Wielkiego Księstwa Litewskiego pisze, że tygodniami szli jakby przez pustynię, nie spotykając żywego ducha, mocując w ruinach spalonych miast i wsi, gdzie zdziczałe psy i wilki rozwłóczyły ludzkie kości. Na Ukrainie nie było lepiej. Albo i gorzej. Od wybuchu powstania Chmielnickiego (1648) przez ponad 50 lat, do zawarcia pokoju karłowickiego z Turcją (1699), ziemie ukrainne bezlitośnie były pustoszone przez Kozaków, Rosjan, Tatarów, Turków, no i Polaków. Wojska koronne m.in. pod dowództwem Czarnieckiego zostawiały po sobie jeno zgliszcza i trupy. Ostatni akapit „Ogniem i mieczem” H. Sienkiewicza zawiera pamiętne słowa: „Opustoszała Ukraina, opustoszała Rzeczypospolita. Wilcy wyli na zgliszczach dawnych miast i kwitnące niegdyś kraje były jakby wielki grobowiec. Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą”. Nie jest to li-tylko poetycka metafora. Niestety, słowa te zawierają straszliwą prawdę. Straty na Ukrainie i Litwie są nie do przecenienia, przypuszczalnie sięgały 70, 80 % populacji. Albo i więcej.

W sumie, pamiętając, że najgęściej zaludnione i najbogatsze prowincje Rzeczypospolitej tj. Wielkopolska, Pomorze, Małopolska, zostały stosunkowo mniej dotknięte zniszczeniem można pokusić się na oszacowanie strat na więcej niż 50 %. Zaokrąglenie liczby strat na między 1/2 a 2/3 ogółu populacji wygląda całkiem satysfakcjonująco. Minimalne straty to przynajmniej połowa ludności (50 %). Są to przerażające szacunki. Fatycznie oznaczają one, że ludność Rzeczypospolitej dotknęła KATASTROFA. Katastrofa demograficzna, społeczna, polityczna, kulturalna itp. Ludność Rzeczpospolitej na początku XVII szacuje się na około 11, 12 mln. Podobny stan zaludnienia osiągnęła Rzeczpospolita krótko przed rozbiorami. Potrzeba było prawie 150 lat, aby zrekompensować straty poniesione w czasach KATASTROFY. Dla porównania ludność Polski osiągnęła stan przedwojenny (35 mln.) gdzieś pod koniec lat siedemdziesiątych, czyli trzeba było około 30 latach aby wyrównać straty II wojny światowej. Pięć razy krócej.

Aby znaleźć analogie we współczesnej historii Europy musimy cofnąć się do czasów późnego średniowiecza, do czasów pandemii dżumy zwanej „Czarną śmiercią”. Pandemia dżumy wybuchła w 1347 roku, początkowo w portowych miastach włoskich i szybko rozprzestrzeniła się po całej Europie zachodniej. Polskę i Skandynawię potraktowała względnie łagodnie, ale w Europie dżuma zebrała straszliwe żniwo zanim wygasła około 1352 roku. Szacuje się, że zmarło między czwartą częścią o połową ogółu populacji Europy. W niektórych, szczególnie dotkniętych regionach np. w Italii, południowej Francji, wymarła nawet połowa, czy 2/3 ludności. Tylko pandemia dżumy, zwana „czarną śmiercią” może stanowić porównanie do katastrofy XVII w. Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Należy jednak pamiętać, że czarna śmierć dotknęła prawie wszystkie narody Europy, nie zaburzając przez to politycznego układu sił w Europie. Katastrofa XVII dotknęła Rzeczpospolitą. Sąsiednie państwa pozostały względnie nietknięte. Przeciwnie, przez nieszczęścia Rzeczpospolitej sąsiednie państwa: Prusy, Rosja, Austria rosły w siły, nic nie robiąc. A reformując się i wzmacniając państwa te rychło osiągnęły status mocarstw, który Rosja dzierży aż po dziś dzien. Straszliwe straty Rzeczpospolitej spowodowały zmianę politycznego układu sił. W nowo ukształtowanym rozkładzie mocarstw nie było już miejsca na odrodzoną potęgę Rzeczypospolitej. Katastrofa XVII i w straszliwe osłabienie państwa niosło w sobie zagładę Rzeczypospolitej, dokonaną w prawie wiek później. Po katastrofie XVII wieku Rzeczypospolitą mógł ocalić tylko szczęśliwy zbieg okoliczności. A tego szczęścia zabrakło. Było już blisko. Już widać było brzeg. Niestety. Rzeczypospolita Obojga Narodów utonęła tuż przy brzegu.

Dlatego na pytanie o największą katastrofę w dziejach Polski, odpowiedź jest jedna: były nią wojny XVII wieku. I pomyśleć, że o tej strasznej i brzemiennej w skutki epoce większość nic, albo prawie nic by nie wiedziała, gdyby nie geniusz jednego człowieka: Henryka Sienkiewicza. Jego Trylogia: Ogniem i Mieczem, Potop, Pan Wołodyjowski opisuje kolejno wojny kozackie, szwedzkie i turecki. Dzięki Sienkiewiczowi poznajemy ten świat. I tamtych ludzi, którzy uparcie, wbrew wszystkim stawali do walki z kolejnym napastnikiem. Dziś ci „Sarmaci” są przedmiotem szyderczego śmiechu. A winniśmy im podziw, i wdzięczność. Ich uporowi, odwadze, dumie, niezależności. Wyprowadzili Rzeczypospolitą z beznadziejnej sytuacji. Podpici Sarmaci przy karabeli, z podgolonymi głowami. Nie byli aniołami, ale wygrali. Przeżyli, i wygrali. Stworzyli fundament współczesnego polskiego narodu. Nadali ton przyszłości, jakby przeczuwając przyszłość. Ich potomkowie walczyli od konfederacji Barskiej, przez powstanie styczniowym po powstanie Warszawskie. I obalili komunizm. Równie uparci, twardzi, bezkompromisowi.

http://bielinski.salon24.pl/152156,katastrofa
Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Straty wojenne Warszawy -


Straty wojenne Warszawy - Miasto Warszawa

https://um.warszawa.pl › straty-wojenne-warszawy


... zostały oszacowane straty materialne poniesione przez Warszawę w wyniku działań II wojny światowej" – poinformował Prezydent Warszawy Lech Kaczyński "45 ...
18 paź 2005Prezydent Warszawy Lech Kaczyński powiedział, że ten dokument jest odpowiedzią na ... Jej korzenie sięgały czasów przed II wojną światową.
2 sie 2017Lecha Kaczyńskiego oszacowano, na jaką kwotę należy wystawić ... które „zostały dotknięte agresją Niemiec podczas II wojny światowej, ...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Burzliwa debata nt.


Burzliwa debata nt. reparacji! "To musi być zrobione"; "Gdzie operacja dyplomatyczna?"; "Chodzi o mobilizację elektoratu"

Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych przyjęła w środę projekt
uchwały ws. reparacji wojennych od Niemiec; PiS do swojego projektu,
który przyjęto za wiodący, wprowadziło poprawkę mówiącą, że Polska nie
otrzymała nigdy żadnego zadośćuczynienia za straty w wyniku agresji
i okupacji rosyjskiej podczas II wojny.

CZYTAJ
RÓWNIEŻ: Sejmowa komisja przyjęła projekt uchwały ws. reparacji
od Niemiec! Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło ważną poprawkę

Komisja
Spraw Zagranicznych przyjęła w środę projekt uchwały ws. reparacji
wojennych od Niemiec. Komisja procedowała trzy projekty zgłoszone przez:
PiS, PO i PSL. Finalnie jako projekt wiodący przyjęto projekt PiS,
którym w środę zajmuje się Sejm. Komisja przyjęła szereg poprawek,
zaproponowanych zarówno przez posłów jak i Biuro Legislacyjne.
Najważniejszą zaproponował Arkadiusz Mularczyk (PiS) i dotyczyła ona
dodania do projektu zapisu, że Polska nie otrzymała stosownej
rekompensaty finansowej i reparacji wojennych za straty poniesione
podczas II wojny światowej w wyniku agresji ZSRR.

Za projektem
ws. reparacji opowiedziało się 15 posłów, nikt nie był przeciwko,
10 osób wstrzymało się od głosu. Za głosowali posłowie partii rządzącej,
a od głosu wstrzymała się opozycja.

Projekt uchwały głosi m.in.
że Sejm RP „wzywa rząd Republiki Federalnej Niemiec do jednoznacznego
przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz
finansowej za wszystkie skutki spowodowane w Rzeczypospolitej Polskiej
i obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej w wyniku rozpętania II wojny
światowej przez III Rzeszę Niemiecką”.

Agresja
niemiecka, okupacja Polski przez Niemcy oraz systemowe ludobójstwo
spowodowały ogrom krzywd, cierpień, a także strat materialnych
i niematerialnych. Okrucieństwa okupacji niemieckiej w stosunku do ludzi
przybierały najróżniejsze formy: zniewalania, pracy przymusowej,
rabunku dzieci, okaleczania, gwałcenia i mordowania dzieci, kobiet
i mężczyzn — obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Zacierano także ślady
ludobójstwa i zbrodni wojennych

— głosi projekt uchwały.

Autorzy
podkreślili, że Rzeczpospolita Polska nigdy nie otrzymała rekompensaty
za straty osobowe oraz materialne spowodowane przez państwo niemieckie
i nigdy nie otrzymała też zadośćuczynienia za ogrom krzywd wyrządzonych
polskim obywatelom.

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej
oświadcza, że należycie reprezentowane państwo polskie nigdy nie zrzekło
się roszczeń wobec państwa niemieckiego. Twierdzenie, że roszczenia
te zostały prawomocnie wycofane lub przedawnione, nie ma żadnych podstaw
— ani moralnych, ani prawnych. Krzywda milionów Polaków krzyczeć
będzie, dopóki nie zostanie sprawiedliwie naprawiona

— czytamy w projekcie.

Napisano
też, że „Sejm RP stwierdza, że Polska nie otrzymała dotychczas
stosownej kompensaty finansowej i reparacji wojennych za straty
materialne i niematerialne poniesione przez Państwo Polskie podczas
II wojny światowej w wyniku agresji Związku Socjalistycznych
Republik Sowieckich”.

Jednocześnie podkreślono, że „straty
te wymagają określenia i przedstawienia niezbędnego szacunku, który
będzie podstawą podjęcia odpowiednich działań wobec
Federacji Rosyjskiej”.

Przyjęcie projektu poprzedziła długa
dyskusja; Arkadiusz Mularczyk (PiS) mówił, że znajdujemy się
w absolutnie historycznym momencie dla naszego kraju i w relacjach
z naszym zachodnim sąsiadem. Mówił, że do dzisiaj państwo niemieckie nie
rozliczyło się z olbrzymich strat i rabunków dokonanych na Polsce
w czasie II wojny światowej. Zapewniał, że uchwała nie jest przygotowana
wbrew niektórym sugestiom na użytek wewnętrznej gry politycznej.

Władysław
Teofil Bartoszewski (PSL-KP) mówił, że projekt uchwały jego klubu jest
bardzo podobny do tego zaproponowanego przez PiS.

Nie ma między nami różnic, jeśli chodzi o fakty, za rozpoczęcie II wojny światowej odpowiadają Niemcy i Związek Sowiecki

— mówił.

Ale
jednocześnie akcentował różnice w projektach. Poseł PSL wskazywał,
że o reparacje od Niemiec należy zabiegać na drodze politycznej
i dyplomatycznej oraz medialnej. Ponadto, jak mówił Bartoszewski,
PSL-KP jest przeciwne dołączaniu do projektu uchwały kwestii
odszkodowania od Federacji Rosyjskiej, bo to - jak przekonywał -
z czysto pragmatycznego, negocjacyjnego punktu widzenia zaszkodzi
w rozmowach z Niemcami.

Inne zdania był Rafał Grupiński (KO),
który mówił, że jesteśmy w mocno skomplikowanej sytuacji politycznej
i podniesienie tematu reparacji wymaga „powrotu do 1945 roku i Poczdamu”
oraz przeanalizowania wielu decyzji państwowych i międzynarodowych.
Dodał, że musimy brać pod uwagę też dobre stosunki z Niemcami, z którymi
łączą nas m.in. bardzo silne więzi gospodarcze.

Grupiński przede
wszystkim podkreślał, że Polska w 1939 r. została zaatakowana przez dwa
państwa i nie można podnosić tematu odszkodowań wojennym jednostronnie,
z pominięciem jednego agresora, czyli ZSRR. Grupiński mówił,
że KO oczekuje, że w sejmowej uchwale znajdzie się żądanie
zadośćuczynienia ze strony rosyjskiej.

Projekty uchwał
to pokłosie przedstawionego 1 września w Warszawie raportu o stratach
poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej
w czasie II wojny światowej. Podano, że ogólna kwota tych strat to ponad
6 bilionów 220 miliardów zł. Dzień później wiceszef MSZ Szymon
Szynkowski vel Sęk przekazał raport niemieckiemu koordynatorowi do spraw
współpracy z Polską Dietmarowi Nietanowi. Jak informowali
przedstawiciele rządu w ciągu kilku tygodni ma być też przygotowana
i wysłana do Niemiec oficjalna nota dyplomatyczna.

Pretensje Zandberga

Otwieranie
tematu reparacji w chwili, gdy nie mamy ambasadora w Berlinie, to jest
dyplomatyczne partactwo - podkreślił podczas debaty w Sejmie poseł
Lewicy Adrian Zandberg. Pytał, czy Polska ma sojuszników, którzy
wspomogą nas w uzyskaniu od Niemiec zadośćuczynienia.

Zandberg podkreślał, że nikt Polakom nie musi przypominać o zbrodniach okupantów.

Ale
tych, którzy własnymi rękami podnieśli Polskę z ruin, w większości już
z nami nie ma, więc tym bardziej jesteśmy winni powagę, kiedy mówimy
o tamtych tragicznych doświadczeniach

— wskazywał.

Poseł
zarzucił politykom PiS i Platformy Obywatelskiej, że od czasu uchwały
Sejmu ws. reparacji z 2004 roku niczego nie zrobiono.

Nie
zbliżyliśmy się nawet o krok od tego, żeby zadośćuczynienie trafiło
do polskich domów, więc pytam, dlaczego teraz? Skoro przez tyle lat nie
zrobiliście nic, to dlaczego teraz - w przededniu kampanii wyborczej -
zdjęto reparacje z zakurzonej półki? Skąd ten pośpiech

— pytał.

Czy zdobyliśmy jakieś nowe, istotne poparcie ważnych środowisk politycznych RFN? Nic mi o tym nie wiadomo

— dociekał Zandberg.

A może
chociaż porozumieliśmy się chociaż z Grekami, którzy od kilku lat
słusznie walczą o reparacje? Albo z rodzinami włoskich ofiar nazizmu?
Bo na razie jedyne co usłyszeliśmy nowego w tej sprawie, to oficjalne
niemieckie „nein”

— wskazał Zandberg.

W jego ocenie, społeczeństwo polskie powinno usłyszeć od rządu odpowiedź, co dalej z reparacjami.

To, że Niemcy skrzywdzili miliony polskich obywateli, to wszyscy wiemy

— mówił poseł Lewicy.

Wszyscy
wiemy też, że droga prawna w tej sprawie jest zamknięta, bo nie
trybunały, przed który moglibyśmy pozwać Republikę Federalną w tej
sprawie bez jej zgody, więc zostaje tylko droga dyplomatyczna,
droga polityczna

— dodał.

Według Zandberga
„jeżeli chcemy doprowadzić do tego, żeby Niemcy naprawdę wypłaciły
zadośćuczynienie, a nie tylko o tym sobie pogadać, to trzeba przekonać
niemiecką opinię publiczną”.

Gdzie jest zaplanowana
operacja dyplomatyczna w tej sprawie? Gdzie są sojusznicy? Gdzie
są choćby artykuły w najważniejszych niemieckich gazetach
przedstawiające nasze oczekiwania

— mówił poseł.

Pytał
także, czy były spotkania z niemiecka lewicą i niemieckimi zielonymi,
a także środowiskami antyfaszystowskimi, którzy są w rządzie.

Z tego, co wiem, nikt się z nimi nie kontaktował

— dodał.

Ja się domyślam, że to jest dlatego, że od wielu miesięcy w Berlinie nie mamy nawet ambasadora

— wskazał.

Otwieranie tak poważnego tematu w chwili, kiedy Polska nie ma ambasadora w Berlinie, to jest dyplomatyczne partactwo

— ocenił Zandberg.

Poseł Lewicy zadeklarował, że Lewica poważne działania rządu ws. reparacji.

Kowal: Nie wolno „narozrabiać”

Nie
ma dzisiaj polskiego polityka, który wobec pytania, „czy opowiada się
za polskim interesem prawnym i skutecznym reprezentowaniem tego
interesu”, odpowie nie - oświadczył w Sejmie Paweł Kowal (KO). Jak
dodał, domagając się reparacji, nie wolno „narozrabiać” i niszczyć
relacji z sojusznikami.

Obiecane Polsce
reparacje nie zostały wypłacone i jest to fakt nie podlegający dyskusji.
Nie ma też co toczyć dyskusji nad racjami moralnymi, czy historycznymi.
Polsce reparacje za skutki II wojny światowej bezwzględnie się należą


oświadczył Kowal podczas debaty nad projektami uchwał ws. dochodzenia
przez Polskę reparacji za szkody spowodowane przez Niemcy w czasie
II wojny światowej. Projektem wiodącym jest propozycja PiS. Koalicja
Obywatelska i PSL także złożyły swoje projekty.

Kowal przypomniał, że Sejm w 2004 roku głosami prawie wszystkich posłów podjął w tej sprawie historyczną uchwałę.

Dlatego
nie ma dzisiaj polskiego polityka, który wobec pytania, +czy opowiada
się za polskim interesem prawnym i skutecznym reprezentowaniem tego
interesu+. Wszyscy jednym głosem powinniśmy powiedzieć „tak”

— podkreślił.

Poseł KO zaznaczył, że interes prawny, jego właściwe reprezentowanie, stawia przed nami bardzo poważne zobowiązania.

Wystąpienie
w sprawie reparacji musi być przygotowane w sposób właściwy, nie
podlegający dyskusji. Muszą być przeprowadzone konieczne analizy prawne
na przyzwoitym? Nie! Na bardzo dobrym poziomie

— mówił poseł.

W podobnym
kontekście mówił o przygotowaniu analiz historycznych, gdyż - jak
zauważył - „wyruszamy w długą drogę, bo to jest kwestia na lata, a nie
na jutro i pojutrze”. Wskazał, że dzisiaj nie ma ambasadora Polski
w Berlinie. A ten ambasador, który był - „i sami o tym mówicie po cichu -
był +pożal się Boże+” - zwracał się do polityków PiS.

Kowal
wskazał także na kwestię „poważnego traktowania naszych sojuszników
w czasie II wojny światowej oraz dzisiaj, w koalicji antyputinowskiej”,
precyzując, że ma na myśli przede wszystkim Stany Zjednoczone, Wielką
Brytanię i Francję.

Odnosząc się do kwestii samych roszczeń,
zaznaczył, że „większość Polaków popiera reparacje”. Ale - jak dodał -
„czekamy na waszą poprawkę, w której będzie mowa o kwestii
odpowiedzialności Federacji Rosyjskiej za niewypłacone nam reparacje
niemieckie”. Ponadto mówił o „kompensacji od Rosji za utracone mienie”.

Kiedy
dzisiaj podejmujemy tak poważną dyskusję i kiedy patrzy na to cały
świat, to jest to także kwestia odpowiedzialności. To musi być zrobione

— podkreślił poseł KO.

Jak ocenił, dyskusja na ten temat nie może być prowadzona „zamiast kampanii wyborczej”.

Ludzie
mówią, że wy sobie z tym rady nie dacie, a w imieniu opozycji mogę
powiedzieć, że w przyszłym roku rząd stworzą nowe siły polityczne,
poważnie podchodzące do polskiej racji stanu. I wszystkie kwestie
związane z właściwym reprezentowaniem interesu Rzeczypospolitej będą
we właściwy sposób prowadzone

— zadeklarował Kowal.

Zwracając się do ekipy rządzącej mówił:

To jest
dzisiaj wasza odpowiedzialność, aby uzyskać to, co się Polakom należy.
Ale nie narozrabiać, nie zniszczyć relacji z sojusznikami z NATO i UE.
Jest szczególny czas, gdy spójność NATO, UE i koalicji antyputinowskiej
jest kwestią absolutnie zasadniczą.

Reakcja Polski 2050

Tu nie
chodzi o reparacje, tylko o bieżącą politykę, o mobilizację elektoratu
wyborczego i przykrycie tych wszystkich złych rzeczy, które PiS robi
w Polsce; to jest cel PiS-u - mówił w środę w Sejmie poseł Polski 2050
Paweł Zalewski.

W środę komisja spraw zagranicznych
zajmowała się trzema projektami uchwał ws. reparacji: autorstwa PiS,
KO i PSL. Komisja przyjęła sprawozdanie, po południu na posiedzeniu
plenarnym Sejmu odbędzie się debata nad tym sprawozdaniem. Projekty
uchwał są pokłosiem zaprezentowanego 1 września raportu o stratach
poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej
w czasie II wojny światowej. Podano, że ogólna kwota tych strat to ponad
6 bilionów 220 miliardów zł.

Swoje stanowisko w sprawie
reparacji wyrazili w środę na konferencji prasowej w Sejmie politycy
Polski 2050. Poseł Paweł Zalewski mówił, że reparacje to „sprawa żywotna
dla polskiego interesu narodowego” i „otwarta karta polskiej historii”.
Podkreślał również, że Polska nie zrzekła się skutecznie „tytułów
prawnych do reparacji”.

Natomiast musimy zadać
sobie pytanie, czemu służy uchwała PiS-u, który ten temat wywołał
i czemu służy wywołanie tej sprawy w trakcie kampanii wyborczej

— pytał.

Jego
zdaniem, PiS doskonale wie, że uzyskanie reparacji w obecnej
rzeczywistości politycznej, w ramach zupełnie nowych stosunków
międzynarodowych, jest niemożliwe.

Tu nie chodzi
o reparacje, to jest łudzenie Polaków możliwością uzyskania reparacji,
po to, aby przykryć bieżącą sytuacje - olbrzymią drożyznę, inflacje,
obawy Polaków o to, czy będą mieli czym ogrzać mieszkanie

— mówił.

To jest
cel PiS-u, tu nie chodzi o reparacje, tu chodzi o bieżącą politykę,
o mobilizację swojego elektoratu w kontekście kampanii wyborczej
i o przykrycie wszystkich złych rzeczy, które PiS robi w Polsce

— przekonywał.

Przyznał
również, że politycy ugrupowania są zdziwieni, iż tę „logikę
wewnętrznej walki politycznej” przyjmuje także Platforma Obywatelska,
która zgłosiła swój własny projekt uchwały o reparacjach. W jego opinii
PO chce „przysłonić” uchwałę PiS-u i „zaszachować PiS”.

I mamy
do czynienia nie z dbałością o interes narodowy, ale z walką
wewnętrzną, która jest bardzo groźna, bo roszczenia zgłaszane
międzynarodowo wobec partnerów zagranicznych, które nie znajdują oparcia
w rzeczywistości politycznej, (…) mogą obrócić się przeciwko Polsce

— przekonywał.

Poinformował
również, że koło parlamentarne Polska 2050 nie będzie brało udziału
w „tej wewnętrznej grze” i nie poprze zgłoszonych projektów.

Obecny
na konferencji Michał Gramatyka przypomniał, że w poprzedniej uchwale -
z 2004 r. - Sejm wypowiedział się jednoznacznie ws. reparacji.

Czy
chcemy wracać do tamtych absurdalnych dyskusji, do tamtych argumentów
tonących w oparach nienawiści i niezaspokojonych ambicji powojennych?
Czy chcemy wracać do dyskusji o przebiegu granicy? Czy naprawdę chcemy,
żeby w Niemczech odżyły tamte tendencje?

— pytał.

Przypomniał, że od kilkudziesięciu lat budujemy relacje między Polską, a Niemcami.

Jesteśmy na najlepszej drodze do tego, aby te relacje były wzorowe

— ocenił.

Czy chcemy zburzyć to, nad czym pracowali biskupi z Polski i Niemiec

— dodał.

Z kolei
Mirosław Suchoń pytał, czy wartością w polityce jest uczciwość, czy też
partyjny nakaz i wygranie najbliższych wyborów. Mówił, że dzisiaj
wyraźnie widać, zwłaszcza w partii rządzącej, że takie wartości jak
patriotyzm i odpowiedzialność, przyszłość państwa i obywateli schodzą
na dalszy plan, a najważniejszy jest partyjny nakaz i wygranie
najbliższych wyborów.

Takie postępowanie, które
wielokrotnie widzieliśmy w historii, doprowadziło do upadku
Rzeczpospolitej i dzisiaj PiS kroczy dokładnie tą samą drogą prowadząc
nasze państwo na manowce

— powiedział.

Wzywamy
PiS do zawrócenia z tej szkodliwej dla państwa drogi. Każdy, kto
przedkłada interes partyjny nad wartość chronienia interesu państwa
zasługuje na potępienie

— dodał.

W projekcie
PiS napisano, że „należycie reprezentowane Państwo Polskie nigdy nie
zrzekło się roszczeń wobec Państwa Niemieckiego”. Rzeczpospolita Polska
nigdy nie otrzymała rekompensaty za straty osobowe oraz materialne
spowodowane przez Państwo Niemieckie. Nigdy nie otrzymała też
zadośćuczynienia za ogrom krzywd wyrządzonych Polskim Obywatelom - głosi
projekt uchwały PiS.

Klub KO złożył projekt uchwały, w którym
domaga się wystąpienia o reparacje zarówno od Niemiec, jak i od Rosji.
Z kolei w uchwale autorstwa PSL napisano, że Sejm wzywa Radę Ministrów
„do podjęcia wszelkich działań na arenie międzynarodowej mających
na celu uzyskanie od Republiki Federalnej Niemiec zadośćuczynienia
za straty poniesione w wyniku II wojny światowej”. Uchwała wzywa także
rząd do przedstawienia harmonogramu postępowania w tej sprawie.

1 września
w Warszawie zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę
w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej.
Podano, że ogólna kwota tych strat to ponad 6 bilionów 220 miliardów zł.
Dzień później wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk przekazał raport
niemieckiemu koordynatorowi do spraw współpracy z Polską Dietmarowi
Nietanowi. Jak informowali przedstawiciele rządu w ciągu kilku tygodni
ma być też przygotowana i wysłana do Niemiec oficjalna
nota dyplomatyczna.

Koła: Konfederacji, Polski
2050, Porozumienia i PPS uważają, że PiS chce instrumentalnie
wykorzystać temat reparacji wojennych od Niemiec w kampanii wyborczej
i przykryć tym tematem wysoką inflację, czy brak węgla.

W środę
Sejm zajmuje się projektami uchwał ws. dochodzenia przez Polskę
reparacji za szkody spowodowane przez Niemcy w czasie II wojny
światowej. Projektem wiodącym jest propozycja PiS. Koalicja Obywatelska
i PSL także złożyły swoje projekty.

Poseł Paweł Zalewski
zapowiedział, że koło Polska 2050 nie będzie głosowało przeciwko
uchwale, ponieważ Polska ma moralny i prawny tytuł, żeby domagać się
reparacji. Jednocześnie - przekazał - Polska 2050 nie poprze uchwały,
ponieważ PiS chce wykorzystać tę sprawę instrumentalnie w kampanii
wyborczej. „Dlatego wstrzymamy się od głosu” - podkreślił.

Dzisiaj sytuacja polityczna jest taka, że nie ma możliwości uzyskania reparacji od Niemiec

— oświadczył Zalewski.

Zwrócił
uwagę, że rządzący mają tego świadomość i dlatego kwestię roszczeń
podnoszą teraz, w przededniu kolejnej kampanii wyborczej, a nie
po przejęciu władzy w 2015 r.

Tą sprawą chcecie
przykryć gigantyczną drożyznę, ubożenie polskich rodzin, niepewność, czy
polskie rodziny będą mogły ogrzać mieszkanie, złodziejstwo waszych
ludzi, nepotyzm, ogólną nieudolność - to jest powód, dla którego dzisiaj
wnosicie tę sprawę

— mówił w kierunku polityków PiS.

Zarzucił rządzącym, że łudzą Polaków potencjalnymi korzyściami, podczas gdy pieniądze z KPO „leżą porzucone”.

Również
posłanka Porozumienia Iwona Michałek zwracała uwagę, że temat reparacji
wojennych od Niemiec nie pojawiał się nigdy w uzgodnieniach
programowych zawieranych w ramach Zjednoczonej Prawicy. Wskazała,
że przez 7 lat rządów PiS nie zostały podjęte żadne kroki dyplomatyczne
zmierzające do wyegzekwowania odszkodowań od Niemiec. Jej zdaniem
intencje PiS w tej sprawie nie są do końca czytelne i można żywić obawy,
że wysunięcie roszczeń jest podyktowane wyłącznie
rachubą przedwyborczą.

Posłanka zadeklarowała gotowość
Porozumienia do poparcia starań o reparacje, ale pod warunkiem, że rząd
przedstawi realistyczny plan działań dyplomatycznych, a także zasady,
na jakich będą mogły być zaspokojone roszczenia uzasadnione roszczenia
bezpośrednio poszkodowanych lub ich spadkobierców.

Według
Michałek w sprawie oceny niemieckich zbrodni w czasie II wojny światowej
i polskich strat, cała klasa polityczna powinna mówić jednym głosem.
Dlatego posłanka Porozumienia zawnioskowała o skierowanie wszystkich
projektów uchwał ws. reparacji do komisji, aby wypracować jeden tekst,
który poprze cała klasa polityczna.

Także poseł Kukiz‘15 Jarosław
Sachajko apelował o jedność klasy politycznej w domaganiu się reparacji
od niemieckiego społeczeństwa.

To historyczna
chwila. To polska, a nawet europejska i światowa racja stanu, żeby różni
totalitarni dyktatorzy, różne państwa wiedziały, że każda zbrodnia,
która będzie popełniona, każde barbarzyństwo będzie osądzone, będą
reparacje wypłacone

— dodał.

Według posła
Konfederacji Krystiana Kamińskiego ta uchwała to „teatr, żeby przykryć
problemy wewnętrzne – inflację, brak węgla, drożyznę, wysokie raty
kredytów”, a jej celem nie jest rzeczywiste uzyskanie zadośćuczynienia.

Zaznaczył,
że Polsce takie zadośćuczynienie się należy. Przypomniał, że pierwsza
uchwała w sprawie reparacji została podjęta w 2004 r.

Gdybyście chcieli korzystać, mogliście korzystać z tamtej uchwały, nie chcieliście


powiedział, zarzucając rządzącej koalicji i poprzednim rządom
bezczynność. Według Kamińskiego błędem jest powoływanie się
na zadośćuczynienie przyznane przez RFN Namibii za zbrodnie popełnione
w tej dawnej niemieckiej kolonii, ze względu na kwotę – 1,1 mld euro
i formę - inwestycje, które Niemcy mają ulokować w Namibii.

W ocenie
posłanki PPS Joanny Senyszyn rządzący w sprawie reparacji mamią Polaków
czczymi wyborczymi obietnicami i ośmieszają Polskę.

Z braku pieniędzy na kiełbasę wyborczą PiS udaje, że da suwerenowi reparacje

— mówiła Senyszyn.

Zaapelowała o zaprzestanie „gry o reparacje”.

Nie skłócajcie Polaków także w tej sprawie

— dodała.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Sejm w uchwale wzywa rząd


Sejm
w uchwale wzywa rząd Niemiec do przyjęcia odpowiedzialności za
wszystkie skutki spowodowane w wyniku rozpętania II wojny światowej

CZYTAJ WIĘCEJ:

-
Dlaczego PO zmienia zdanie ws. reparacji? Prof. Ryba: „Zdali sobie
sprawę, że może ich to bardzo dużo kosztować w sensie politycznym”

- Sejmowa komisja przyjęła projekt uchwały ws. reparacji od Niemiec! Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło ważną poprawkę

kk/PAP

418 posłów za uchwałą ws. zadośćuczynienia od Niemiec, 4 z KO - przeciw; Polska 2050 i PPS wstrzymały się

W głosowaniu nad uchwałą Sejmu wzywającą rząd Niemiec do przyjęcia
odpowiedzialności za wywołanie II wojny światowej "za" było 418 posłów,
przeciw 4 posłów z KO; 15 posłów Polski 2050 oraz PPS, a także 1 poseł
KO i 4 z Lewicy, wstrzymało się od głosu; 23 posłów nie wzięło udziału w
głosowaniu.

Posłowie przyjęli w środę uchwałę autorstwa PiS, w której Sejm wzywa rząd Niemiec do przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za wszystkie skutki spowodowane w wyniku rozpętania II wojny światowej. Uchwałę poparło 418 posłów, 4 było przeciwko, a 15 się wstrzymało. W głosowaniu nie wzięło udziału 23 posłów.

Czterech posłów KO było przeciwnych uchwale, to: Tomasz Aniśko, Klaudia Jachira, Małgorzata Tracz oraz Urszula Zielińska.

15 posłów opozycji wstrzymało się od głosu. Wśród nich znaleźli się: Hanna Gill-Piątek, Joanna Mucha, Paulina Hennig-Kloska, Tomasz Zimoch, Michał Gramatyka, Mirosław Suchoń, Paweł Zalewski (wszyscy z Polski 2050), Maciej Gdula, Maciej Kopiec, Katarzyna Kotula, Anita Sowińska (Lewica), Joanna Senyszyn, Andrzej Rozenek, Robert Kwiatkowski (PPS), Krzysztof Mieszkowski (KO).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl