- confuse complete -

avatar użytkownika nissan

Kryzys w Polsce jest kwestionowany z oślim uporem. Najważniejsze tego powody wynikają ze zrozumiałych chęci zachowania status quo. Dotyczy to zarówno obecnych struktur politycznych i mafijnych, które muszą być poważnie zaniepokojone i próbują „złapać oddech”.
Jasne, że ich dni są policzone, gdyż kryzys jest swoistym probierzem prawdy. Dotyczy to także, a może nawet w większym stopniu, zagranicznych ośrodków politycznych i finansowych, które nie chcą stracić dojnej krowy. Przeciwnie, widoczne są gorączkowe zabiegi, aby umocnić w Polsce wpływy, a nawet … przenieść do Warszawy City of London.

Najmniej zrozumiałe jest jednak kwestionowanie kryzysu przez ekonomistów dotąd uchodzących za niezależnych od ośrodków władzy, a przynajmniej dystansujących się ostro od jej polityki ekonomicznej.
 

... ( )

Moja krytyka poglądów ekonomicznych Żyżyńskiego będzie zapewne różnie przyjęta. Zbytnio o to nie dbam, gdyż skala zagrożeń płynących z lansowania takich poglądów jest nieporównanie większa, niż sympatie czy związki. O tym, że nie kieruję się względami osobistymi może zaświadczyć sam adresat krytyki, jeśli pamięta chociażby moją pozytywną recenzję jego pracy doktorskiej. Życzyłbym sobie merytorycznej odpowiedzi z jego strony.

Jednak problem leży także po stronie „Naszego Dziennika”, w którym w kilku ostatnich latach zamieszczałem swoje artykuły. Nie jest to, ściśle biorąc, problem tej gazety, lecz znacznie szerszy. Jest to problem dezorientacji w kwestiach społeczno-gospodarczych, pobudzanej przez enuncjacje rządowe (statystyczne i polityczne), tolerowanej przez środowiska akademickie (nierzadko aktywnie włączające się do tej dezorientacji), a nade wszystko – słabości polskich środowisk ekonomicznych. Rozpasanie, które z tego wynika wdziera się przez wszystkie szczeliny drzwi i okien. Uderza i paraliżuje umysły.

Niepokoi mnie fakt, że w „Naszym Dzienniku” występuje dezorientacja. Z jednej strony, ukazują się w nim głębokie objaśnienia natury współczesnego neoliberalizmu i zjawisk globalnych ks. prof. Czesława Bartnika, a także często trafne spostrzeżenia Jana M. Jackowskiego na podobne tematy. Z drugiej, podawane są bezrefleksyjnie notki prasowe o „opóźnieniu prywatyzacji”, wywiady z osobami z Instytutu im. Adama Smitha gloryfikującymi skrajny liberalizm ekonomiczny, z „ekspertami” z banków zachodnich, których stronniczość kłuje w oczy, a teraz, jak widać – z ekonomistą zachwyconym lewicowymi liberałami. Szokujące jest zamykanie pisma przed ludźmi, którzy zdecydowanie krytykują uzależnienie i podporządkowanie Polski krajom nagminnie występującym przeciw żywotnym interesom ekonomicznym Polski, w tym zwłaszcza kręgom władzy Stanów Zjednoczonych. I ta antyrosyjska ksenofobia.

Ekonomia to nie jest piaskownica; to nie jest zabawa dla dziennikarzy.

Z tego powodu również niniejsza polemika nie znalazła się w „Naszym Dzienniku”.

(zaloguj się aby pobrać plik w formacie pdf)

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz