Tekst z Wyborczej lubię czytać pod warunkiem, że są krótkie.
Sam przed sobą tłumaczę to oczywiście brakiem czasu, ale obiektywnie rzecz biorąc powody mogą być zgoła inne. W końcu to codzienny periodyk dla inteligencji, a ja przecież nawet na wysmakowany żart redaktorów prowadzących “Szkło Kontaktowe“ ledwo się łapię. Gdzie mi więc tam do Gazety?
Jakiekolwiek zresztą byłyby przyczyny tej mojej niechęci do lektury dłuższych tekstów z GW ważne, że się nie poddaje. Przecież nawet malutki kroczek na kilka akapitów pozwala mi się rozwinąć i tym samym się liczy.
Dzisiaj, kierując się wspomnianą na wstępie zasadą „im krócej, tym lepiej”, wybrałem sobie do porannej kawy zbożowej „Kujawianka” tekst pana Tomasza Bieleckiego pt. „
Blamaż pani Ashton”.
Autor – nota bene bardzo udane
zdjęcie – smuci się, że pierwsza Minister Spraw Zagranicznych Unii Europejskiej zdaje się niewiele, lub zgoła nawet nic nie wiedzieć na temat kontrowersji związanych z budową Gazociągu Północnego. Ignorancja ta miała wyjść podczas przesłuchania baronessy – nota bene bardzo ciekawa
uroda – przed Komisją Europejską.
Pan Bielecki nie może też pojąć, że będąc wcześniej przez kilkanaście miesięcy Komisarzem ds. Handlu nie natknęła się na ten problem. Dodatkowo „na temat stosunków Unii z Białorusią czy Rosją Ashton unikała jasnych odpowiedzi. Może dlatego, że bezpieczeństwo energetyczne i relacje z Moskwą budzą wiele sporów w krajach UE. Ashton zaś musi wykuwać kompromisy w polityce zagranicznej Unii.” –sugeruje dalej autor.
Nie jest to jednak ostateczna puenta tego artykułu. Panu Bieleckiemu prawdopodobniejsze wydaje się wyjaśnienie takie, że Catherine Margaret Ashton najzwyczajniej jest niedoinformowana w sprawach nurtujących wschodnie rubieże Unii i cała nadzieja w tym, że będzie chciało jej się dowiedzieć, co leżące tam kraje trapi. Tym samym nie obejdzie się bez tłumaczenia tych spraw od nowa Brukseli i Polska musi mieć to na uwadze koniecznie.
Tyle Tomasz Bielecki.
Ja natomiast myślę sobie, że oczywiście autor może mieć rację, ale tylko częściowo. Pani Ashton faktycznie zdaje się mieć ledwie blade pojęcie o tym, co dzieje się na wschodzie Unii i być może przydałoby się jej odrobić tę lekcję. Być może również dobrze byłoby zaangażować się w przedstawienie jej naszych racji.
Wydaje mi się jednak, że zmieniłoby to niewiele.
Nie można bowiem wykluczyć zgoła innej przyczyny ignorancji Pani Minister. Związanej bynajmniej nie z brakiem wiedzy merytorycznej, ale najzwyczajniej – faktycznej władzy i kompetencji. Przyjmując jednak takie wyjaśnienie, musielibyśmy zastanowić się, kto w takim razie „robi” w Unii prawdziwą politykę. A odpowiedź na to pytanie niekoniecznie musiałaby nas ucieszyć. Dlatego więc weźmy za dobrą monetę wyjaśnienie pana Bieleckiego. Tak będzie bezpiecznie.
Poza tym przecież to nie blamaż wierzyć w teksty z Gazety.
Posted in bezpieczeństwo, dywagacje, media, polityka, polityka zagraniczna, Polska, UE, ustroje
1 komentarz
1. zastanowić się, kto w takim razie „robi” w Unii prawdziwą polity
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl