Wyzszosc minimalizmu

avatar użytkownika Tymczasowy
Zenobiusz K. obecnie jest na emeryturze. Do dzis jest czlowiekiem duzego formatu i dobrze skomponowanym. Od dziecka wykazywal duza przenikliwosc. Zajmowal sie tylko sprawami o najwyzszej wadze. Male problemy go irytowaly. Wmyslal sie na przyklad w linearna koncepcje czasu (budzila wiele jego zastrzezen). Na temat sily ciazenia, ktorej przygladnal sie bardzo uwaznie, sformulowal nawet osiem tez. Niestety nigdy nie zostaly one przedyskutowane w czasopismiennictwie naukowym. Nalezy Mu wierzyc, ze gdyby do tego doszlo, to ludzkosc znacznie lepiej by na tym wyszla, niz traktujac powaznie 95 tez ksiedza augustianina, Marcina Lutra pol tysiaca lat temu. Ja Mu wierze, bo 95 jest liczba marnotrawnie uzyta. Dla rozwiazania najwredniejszych problemow swiata dzisiejszego wystarcza bardzo male liczby. Wszystko to, najwyrazniej przygotowywalo go do pewnego bardzo waznego odkrycia. nie jest wazne kiedy doznal iluminacji, wazne jest, ze w ogole jej doswiadczyl na nasza korzysc. Odkryl mianowicie, ze lepiej jest mniej niz wiecej. I w tym miejscu musze podkreslic, ze nie mozna popelniac grzechu skromnosci i twierdzic, ze bylo to odkrycie stulecia. odkrycie mialo glebie nakazujaca zdyscyplinowanym umyslom wierzyc, ze mamy do czynienia z zupelnie inna skala. Z pewnoscia obejmuje ona tysiace lat. Zawsze dziwilo mnie, ze w Panu Zenobiuszu 9nigdy nie oprzeszlismy na "ty") bylo duzo pasji, a jednoczesnie nie bylo pewnosci osiagniecia sukcesu.. Moze dlatego, ze na pierwszym miejscu, byl realista i mocno trzymal sie ziemi. Nie jeden raz spedzalem wieczory u bohatera tej opowiesci. Znam wiele jego niezbitych argumentow. Prawda, ze powinienem znac ich wiecej, jednak nie zawsze bylem w stanie zrozumiec skomplikowane wywody, a juz szczegolnie wyliczenia matematyczne, ktore niewatpliwie byly najmocniejsza strona odkrywcy. Mimo to, wydawal sie darzyc mnie pewnego rodzaju sympatia, ktorej w zadnym wypadku, nie nazwalbym respektem. Bylo to raczej poblazanie, ktore ludzie wybitni wielkodusznie ofiarowuja swoim rozmowcom mniej obdarzonym zdolnosciami. Oto niektore z argumentow, niestety bez zachowania nalezytej kolejnosci, co oddaloby pelniej zelazna logike zenobiusza K. otoz, konstrukcja calego swiata, bez wzgledu na jego wielkosc i zlozonosc, opiera sie na na czasie i przestrzeni. Z kolei przestrzen jest trojwymiarowa. Tak wiec znajdujac sie na poziomie fundamentow mowimy o bardzo malych liczbach: dwa i trzy. Sa one jak rozpiety szkielet, na ktorym wszechswiat jest oparty. Te akurat metafore udalo mi sie zapamietac. Obok innego argumentu tez nie da sie sie przejsc do porzadku dziennego. Mianowicie, podstawa systemu dziesietnego jest niewielka liczba dziesiec. to jest podstawa wielkiego gmachu, ktory siega przeciez w nieskonczonosc. Kazdy, nawet prosty, inzynier, wie jak trudno jest budowac wielki gmach na waskich podstawach. Kiedys Euzebiusz K. powiedzial mi: "Prosze porozmawiac z numerologami. oni powiedza panu, ze liczby magiczne nie sa wcale duze. Takze olsniewajace odkrycia, ktorych dokonywali, nie opieraly sie na zwiekszaniu, lecz wrecz odwrotnie, na redukowaniu. Gdyby wybrbrali slepa uliczke mnozenia, nigdy by nie doszli do czegos dobrego. W niezwykle istotnej sprawie - odkrywania zdolnosci czlowieka w oparciu o date jego urodzenia, tez nie poszli w gorszym kierunku, czyli komplikowania. Tylko nadzwyczaj prymitywne umysly sadza, ze jak sie cos skomplikuje, to wyjdzie z tego dobry rezultat W rzeczywistosci jest odwrotnie. Prosze zobaczyc, urodzil sie pan 16 maja 1955 roku. Obliczenie tak wazne dla pana, choc biorac pod uwage walory panskiego - za przeproszeniem - umyslu, z cala pewnoscia nie dla ludzkosci, jest proste: 16+5+1955=1976=1+9+7+6=23=2=3=5. I ta prosta cyfra 5 jest jakby wielokrotnym pana zdjeciem, rezultatem pliku testow osobowosciowych, horoskopow, wrozb i czegoz tam jeszcze. Jedna mala cyferka, a w niej cale panskie zycie. Niewatpliwie jest ona dla pana wazniejsza niz nieprawdopodobnie glupi duza liczba 367 875 902 908 321 654 trylionow ziarenek piasku skladajacych sie na pustynie Sahara. Czy ktos moze zaprzeczyc twierdzeniu, ze lepiej byloby, gdyby armie roznych panstw byly raczej mniejszych, a nie wiekszych, rozmiarow? Przeciez wojsko jest jak roslinka, ktora nalezy troskliwie hodowac, podlewac i tak dalej, ale dbac by czasem nie wydala owocow. Byleby bylo ich malo! Niech pan teraz sobie pomysli, jak wielkie znaczenie dla swiata mialaby skromna cyfra 5, gdyby nie byl pan osoba poslednia - przepraszam za to okreslenie - ale dotychczasowe obserwacje nie pozwalaja mi na wydanie lepszej oceny, tylko osoba znaczaca. Taka, ktora gdy ma troche wolnego czasu, zamiast zapalic sobie papieroska,, wyskoczyc by mogla na chwile, by sobie troche zapanowac nad swiatem". Praca od podstaw - to byla mysl przewodnia Mistrza. jezeli ktos dotarl cierpliwie do do tego etapu opowiesci, to musial pojac, ze cale wielkie Przedsiewziecie Minimalizacji nie zatriumfuje, a dosadniej mowiac, nie uratuje ludzkosci, jezeli nie znajdzie sie formuly, by cos zrobic ze znakami dodawania, a zwlaszcza mnozenia. Oczywiscie, nie idzie o to, by je usuwac. Sztuka polega na tytm, zeby je zredukowac do roli pomocniczych konstrukcji myslowych. Na boku, szeptem teatralnym, powiem: "by byly bez znaczenia". Znaki te powinny pozostac, ale ich sens powinien byc zmieniony. Tu nie idzie tylko o zwykla zmiane konwencji. "Doprawdy, to praca nie na jeden rok, to dzielo, ktore jest mozliwe, gdy popracuja nad nim cale pokolenia" - mawial Zenobiusz K., z ktorym nigdy nie przeszedlem - ze zrozumialych wzgledow - na "ty". Kilkakrotnie, w naszych rozmowach probowalem nawiazywac do zdecydowanie wymagajacego odpowiedzi problemu idealu, jakim w Jego koncepcji musialo byc zero. Niewatpliwie niepokojacy musial byc to ideal.. w Jego koncepcji, zero musialo byc czyms na ksztalt Absolutu. Cyms na ksztalt doskonalej jakosci, skonczonej doskonalosci. Ostateczna, nieredukowalna do niczego,bezwarunkowa podstawa myslenia. Wyczuwalem, ze go to niepokoilo. Z pewnoscia musial to miec przemyslane, jednak nie na tyle, by to wyrazic i podjac dyskusje z umiarkowanie wyksztalcona osoba, za jak sie czasami uwazam. Delikatnie sygnalizowalem moje watpliwosci, dajac poczatek jakze blyskotliwego rozumowania: "Zero, to przeciez nic. A jak nic nie ma , to nie ma nic". "Zle pan stawia problem" powiedzial,wymijajaco, przeciez. A w koncu, od poprawnej odpowiedzi na to pytanie zaleza losy calego swiata!. I jeden wykrzyknik w tej sytuacji to stanowczo za malo. Zupelnie niedawno, Stowarzyszenie Wolnomyslicieli wraz z rywalizujacym z nim Zwiazkiem Myslicieli Wyczynowych zorganizowali Zenobiuszowi K. cykl wykladow w roznych miejscowosciach. Na pierwszywyklad w Choszcznie przyszlo osiemdziesiat piec osob i byl to cios w serce Mistrza. Zenobiusz K. uznal, ze byla to nieprzyzwoicie duza, obrazajaca go, liczba. Zmartwil sie i napisal do mnie widokowke w tonacji cmentarnej. "Dlaczego tak duzo sluchaczy przyszlo? Czy ci ludzie nie pojmuja istoty mojej mysli, ze mniej jest lepiej niz wiecej?". Lepiej poszlo w Chodziezy, gdzie przyszlo kilkanascie osob. Byc moze dlatego, ze tym razem, organizatorzy lojalnie pinformowali na plakatach, ze wyklad bedzie trwal tylko trzy minuty. No, i wreszcie z Czeladzi, otrzymalem widokowke utrzymana w radosnym tonie. Okazalo sie, ze na prelekcje Zenobiusza K.przyszedl tylko jeden czlowiek. A i to, tylko dlatego, ze pomylil daty. mysla, ze ma byc wyklad na temat pszczelarstwa. Zenobiusz K. osiagnal pelnie szczescia. Ludzkosc symbolicznie reprezentowana przez ludnosc Czeladzi, reprezentowana przez jednego poczciwca, powiedziala wielkie TAK mistrzowi.

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

masz już dosyć tego młyna? ;)) Ja też. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Maryla

Masz racje.
avatar użytkownika joanna

3. a-ha!

Dzieki. A wiec to jest ta wielka polityka...
joanna