Fronda: Tusku, nie śpij. Potrzebujemy takiej ustawy, jak Niemcy

avatar użytkownika Maryla

Słowa związane z suwerennością padają w wyroku niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego 49 razy. To powrót państwa narodowego - mówi portalowi Fronda.pl mec. Stefan Hambura.

 

Ewa Stefańska: Federalny Trybunał Konstytucyjny badając zgodność traktatu lizbońskiego z niemiecką konstytucją orzekł w swoim wyroku z 30 czerwca 2009, że warunkiem wejścia traktatu w życie będzie ustawowe wzmocnienie niemieckiego parlamentu w procesach decyzyjnych Unii Europejskiej. Czy Bundestag i Bundesrat wywiązały się z tego zadania?

Stefan Hambura: Oczywiście wywiązały sie z tego. Potwierdził to sam niemiecki Trybunał Konstytucyjny. Tak więc kolejnaskarga konstytucyjna wystosowana przez Dietera Spethmanna wraz z wnioskiem w postępowaniu zabezpieczającym w sprawie niemieckich ustaw wokół traktatu z Lizbony nie została przyjęta do rozstrzygnięcia (zobacz postanowienie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego z dnia 22.09.2009). Po tymże orzeczeniu niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego z 22.09.2009 roku prezydent Republiki Federalnej Niemiec Horst Köhler mógł dopełnić i dopełnił ratyfikacji traktatu z Lizbony.

W niemieckich mediach niewiele się mówiło na temat zawirowań wokół ratyfikacji traktatu z Lizbony. Z drugiej strony coraz bardziej słyszalne były artykułowane oddolnie żądania rozpisania referendum w sprawie przyjęcia traktatu. Jak Pan to skomentuje?

Głos wołającego na puszczy. Być może zaowocuje to za dwa lub trzy pokolenia.

Kanclerz Angela Merkel podczas nadzwyczajnego spotkania UE, 17 września 2009 roku, poinformowała swoich europejskich kolegów o tym, że Niemcy czują się zobowiązani wykładnią niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego z 30 czerwca 2009 roku w sprawie traktatu z Lizbony. Czy rząd Donalda Tuska nie powinien podzielić się tą wiedzą z polskim społeczeństwem?

Pani kanclerz Angela Merkel spełniła tym samym obietnicę daną siostrzanej partii CSU, że powoła sie na orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego z 30 czerwca 2009 roku, gdyż Trybunał Konstytucyjny orzekł wtedy, że traktat z Lizbony nie narusza niemieckiej konstytucji, jeżeli będzie stosowany zgodnie z wykładnią dokonaną przez tenże Trybunał. Myślę, że premier Donald Tusk powinien podać dosłowny tekst ustnego oświadczenia pani kanclerz Merkel w tej sprawie, a polscy prawnicy powinni się poważnie zastanowić, jakie to ma konsekwencje dla Polski.

Czy śledził Pan przebieg zainicjowanej przez portal Fronda.pl akcji "Polska ma być suwerenna”? Pod listem wzywającym polskich posłów i senatorów RP do niezwłocznego podjęcia swoich konstytucyjnych obowiązków ochrony suwerenności i interesów państwa polskiego i przestrzegania Konstytucji RP podpisało się dotychczas ponad 2000 osób. Jaką rolę może odegrać ta inicjatywa na polskiej scenie politycznej?

Inicjatywa ta nie tylko może, ale również powinna odegrać bardzo istotną rolę w Polsce, właśnie teraz po pozytywnym referendum w Irlandii.

Jeżeli polski parlament nie zareaguje na wydarzenia w Niemczech, a dokładnie mówiąc marszałek Bronisław Komorowski spod znaku „białej flagi” zablokowałby odpowiednią inicjatywę ustawodawczą, to czy w takim wypadku może grozić nam utrata suwerenności niejako na własne życzenie?

Warto wspomnieć, że słowa związane z suwerennością (souverän lub Souveraenität) padają w wyroku niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego 49 razy. Oznacza to zatem powrót państwa narodowego. Jeżeli Polska „prześpi” ten zwrot w Unii Europejskiej i nie uchwali ustaw na wzór niemiecki, może to w przyszłości doprowadzić np. do tego, że Niemcy w UE mogliby się powoływać na wolę suwerena usankcjonowaną w ustawie, a Polska na instrukcje rządowe. Wtedy polski głos mógłby być traktowany jako gorszy lub mniejszej wagi.

Rozmawiała Ewa Stefańska

 

 

źródło:  

http://www.fronda.pl/news/czytaj/powrot_panstwa_narodowego
Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Jan Kalemba

1. @

Pan premier ma teraz ważniejsze sprawy na głowie... Pozdrowienia
Jan Kalemba
avatar użytkownika Beta

2. On to prześpi, liczmy na siebie.

Idea akcji ,,Polska ma być suwerenna" stoi w sprzeczności z tym, co pan premier ma w głowie. W środku. Tylko 2000 podpisów? Coś przeoczyłam, bo nie znalazłam w żadnej gazecie tych wiadomości, a tyle gazet ma w swym tytule epitet -,,polska". To najważniejsza w tej chwili sprawa.
avatar użytkownika Maryla

3. PE: Grupy naciskają na

PE: Grupy naciskają na Vaclava Klausa ws. traktatu lizbońskiego Poniedziałek, 5 października 2009 Rozpoczyna się unijna ofensywa, która ma skłonić prezydenta Czech Vaclava Klausa do podpisania traktatu lizbońskiego. Apel o jak najszybsze dokończenie ratyfikacji opublikowały trzy największe grupy zasiadające w Parlamencie Europejskim. Po irlandzkim TAK, do wejścia w życie traktatu potrzeba jeszcze tylko dwóch podpisów - prezydentów Polski i Czech. O ile europejscy politycy są przekonani, że Lech Kaczyński wkrótce podpisze traktat, co obiecywał wiele razy, to niepokoi ich sprzeciw eurosceptycznego Vaclava Klausa. Szefowie grupy chadeckiej, socjalistycznej i liberalnej napisali w oświadczeniu, że nic już nie powinno przeszkodzić szybkiemu wejściu w życie traktatu. „Jakakolwiek próba zablokowania, byłaby rażącym zaprzeczeniem demokratycznych standardów” - napisali eurodeputowani nawiązując do przyjęcia traktatu przez czeski parlament. To nie koniec nasilającej się presji ze strony Brukseli. W środę z czeskim premierem spotyka się przewodniczący Komisji Europejskiej i premier Szwecji, kierującej teraz pracami Wspólnoty. W czwartek do Pragi leci wiceszefowa Komisji Europejskiej, a w piątek przewodniczący Europarlamentu Jerzy Buzek.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Rozpoczyna się unijna ofensywa - powtórka z rozywki?

Jak się rozmawia na unijnych salonach? Cohn Bendit myśli, że jest nadal na paryskiej barykadzie, a irlandzki polityk ignoruje decyzję swoich rodaków. To cud, że Vaclavowi Klausowi nie puściły nerwy.

 

Jako pierwsi przedstawiamy w języku polskim zapis dyskusji, o której mówi cała polityczna Europa. Miała miejsce w piątek 5 grudnia w Pradze, gdzie prezydent Czech Vaclav Klaus był w skandaliczny sposób pouczany przez oficjeli Unii Europejskiej.

 

Vaclav Klaus:

Bardzo się cieszę, że mogę Was dzisiaj przywitać na Zamku Praskim. Szczególnie mnie cieszy możliwość dyskusji dlatego, że wiem jak moje poglądy i postawy są w mediach często demonizowane i przedstawiane w sposób karykaturalny. Jest to szansa byśmy mogli bezpośrednio i bez zakłóceń przedyskutować swoje postawy. Jestem tym, który zawsze mówił, że dla członkostwa Republiki Czeskiej w Unii Europejskiej nie ma alternatywy. To ja byłem tym, który w 1996 roku złożył do premiera Dinima wniosek Czech o przystąpienie do UE. To ja podpisałem Traktat Akcesyjny. Stoimy na progu czeskiego przewodnictwa w UE. Jestem przekonany, że z tym sobie bez problemów poradzimy. Rząd i inne organy władzy Republiki Czeskiej są na to przewodnictwo odpowiednio przygotowane.

 

Hans-Gert Pöttering:

Dziękujemy za przyjęcie. Jestem w Parlamencie Europejskim od 1979 roku, całe swoje życie jestem „w służbach Europy". To, że Czechy są obecnie państwem członkowskim UE, a wkrótce będą przewodniczyć Unii Europejskiej to cud, o którym przed trzydziestu laty nam się nawet nie śniło. Chciałbym przeprosić w imieniu kolegi Josepha Daula, który jest na wcześniej zaplanowanej wizycie w Finlandii, ale rozumiem, że osobiście spotkaliście się tutaj na Zamku Praskim kilka tygodni temu. Jest tradycją, że każdy z członków Konferencji PE będzie miał podczas przyjęcia krótkie słowo i możliwość zadania pytań. Proszę najpierw kolegę Schulza.

 

Martin Schulz:

W imieniu socjaldemokratów chciałbym powiedzieć, że jesteśmy gotowi wesprzeć czeską prezydencję, która nie będzie łatwa. Będzie ona miała wpływ na nadchodzącą kampanię wyborczą do PE oraz długo dyskutowane problemy, których w UE nie można rozwiązać. Chodzi o pakiet klimatyczny, mimo że Francja ma ambicję wynegocjowania tej kwestii jeszcze przed końcem roku. Potem Traktat Lizboński, co do którego jest duża różnica zdań między Czechami a stanowiskiem PE. Europejscy socjaliści będą walczyć o to, aby był ratyfikowany. Traktat Lizboński jest konieczny, nieunikniony, absolutnie niezbędny. Wiem, że w tym względzie ma Pan poniekąd kontrowersyjne poglądy, panie Prezydencie.

 

Vaclav Klaus:

(żartobliwie) Przecież mnie znacie, ja nie jestem kontrowersyjny.

 

Martin Schulz:

(także żartobliwie) Ja jestem obecnie w PE znany z tego, że nie jestem kontrowersyjny, więc będziemy się rozumieli.

 

Graham Watson:

Panie Prezydencie, my wszyscy znamy niemiecki, angielski, francuski, hiszpański i włoski. Różnorodność językowa jest w Unii Europejskiej wielką wartością. Życzymy Waszej prezydencji sukcesu. Będzie w niej dominować konieczność poradzenia sobie z kryzysem finansowym i ekonomicznym. Ważne jest, aby kontynuować agendę lizbońską. Historia pokazała, że znalezienie rozwiązania umożliwia europejska solidarność, która pozwoliła nam zatrzymać wejście Rosji do Gruzji, która pozwoliła na znalezienie rozwiązania kryzysu finansowego. Większość dzisiejszych problemów ma charakter ponadnarodowy i ich rozwiązanie można znaleźć na poziomie ponadnarodowym. Możemy mieć odmienne poglądy ws. architektury „europejskiego domu", ale ważne jest, aby ten dom był zbudowany.

Daniel Cohn-Bendit:

Przyniosłem Panu flagę, którą tu najwyraźniej wszędzie macie na Zamku Praskim. To jest flaga Unii Europejskiej, tak ją postawię tutaj przed Panem. To będzie trudne przewodniczenie. Czechy będą miały do czynienia z projektem dyrektywy ws. prawa pracy i pakietem klimatycznym. Pakiet klimatyczny UE reprezentuje mniejszą cząstkę, niż byśmy sobie życzyli. To konieczne, aby tego minimum dotrzymać. Jestem przekonany, że zmiany klimatyczne stanowią nie tylko zagrożenie, ale i niebezpieczeństwo dla dalszego rozwoju planety. Opieram się na poglądzie naukowym i zgodzie większości w PE. Wiem, że się Pan ze mną nie zgodzi. Może Pan wierzyć, w co chce, ja jestem przekonany, że globalne ocieplenie jest rzeczywistością, nie jest to kwestia mojej wiary. Traktat Lizboński: Pana pogląd na to mnie nie interesuje, chcę wiedzieć, co pan zrobi, aby zatwierdził go czeski sejm i senat. Będzie Pan respektował demokratyczną wolę przedstawicieli narodu? Będzie Pan musiał to podpisać.

Co więcej, chcę, aby Pan mi wyjaśnił, jaki jest poziom Pana przyjaźni w panem Declan Ganley'em z Irlandii. Jak może Pan się spotykać z człowiekiem, co do którego nie jest jasne, kto go opłaca? Będąc na swoim stanowisku, nie może się Pan z nim spotykać. To jest człowiek, którego majątek pochodzi z wątpliwych źródeł i chce je teraz wykorzystać na finansowanie swojej kampanii wyborczej do PE.

Vaclav Klaus:

Muszę powiedzieć, że tym tonem nikt jeszcze ze mną tutaj nie mówił przez 6 lat mojej prezydentury.  Nie jest Pan tutaj na paryskich barykadach. Sądziłem, że taki styl komunikacji wobec nas skończył się 19 lat temu (razem z upadkiem komunizmu - przyp. Fronda.pl). Widzę, że się myliłem. Ja bym sobie nie pozwolił pytać Pana, z czego jest finansowana działalność Zielonych. Jeśli zależy Panu na racjonalnej dyskusji przez te pół godziny, które mamy na negocjacje, proszę Panie Przewodniczący oddać słowo dalszym osobom.

Hans-Gert Pötering:

Nie, my mamy dosyć czasu. Mój kolega będzie kontynuował, ponieważ każdy z członków będzie pytał Pana o co tylko chce. (Do Cohn-Bendita) Proszę kontynuować.


Vaclav Klaus:

To niewiarygodne, czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.

 

Daniel Cohn-Bendit:

Pan mnie jeszcze tutaj nie gościł. Z prezydentem Havlem rozumieliśmy się zawsze bardzo dobrze. A co mi Pan powie o swoim stanowisku w sprawie prawa antydyskryminacyjnego? Co do naszych finansów jeszcze będę Pana instruował.

 

Brian Crowley:

Ja jestem z Irlandii i jestem członkiem tamtejszej partii rządzącej. Mój ojciec walczył całe życie o niepodległość przeciw brytyjskiej dominacji. Wielu moich krewnych straciło z tego powodu życie. Mogę sobie zatem pozwolić, żeby powiedzieć, że Irlandczycy chcą Traktatu Lizbońskiego. Przez fakt, że po przyjeździe do Irlandii spotkał się Pan z Ganley'em, dopuścił się Pan obrazy irlandzkiego narodu. Ten człowiek nie wykazał, z czego finansował swoją kampanię. Spotkać się z kimś, kto nie posiada mandatu z wyboru jest niebywałą zniewagą narodu irlandzkiego. Chcę Pana po prostu poinformować, jak to odczuwają Irlandczycy.

Życzę Panu, aby był Pan w stanie wykonać program Waszego przewodnictwa. Aby udało się Wam osiągnąć to, czego życzy Pan obywatelom europejskim.

Francis Wurz:

Francuski prezydent powiedział, że tarcza antyrakietowa nie jest dobra dla Europy. Chciałbym zapytać Pana o Pańskie stanowisko w tej sprawie, Panie Prezydencie.

 

Hanne Dahl:

Panie Prezydencie, dziękuję. Ja nie dam Panu żadnej flagi, ponieważ w moim kraju uważa się za słuszne dawać razem z własną flagą także flagę gospodarza, to w złym tonie darować jedną flagę. Pan Pöttering pewnie Panu powie, że w wielu kwestiach ja nie dokonuję przeglądu Konferencji przewodniczących PE, ale bardzo się cieszę, że się z Panem spotykam osobiście. Nie zgadzamy się z polityką klimatyczną, ani z koncepcją gospodarki rynkowej w Unii Europejskiej.

Jak już Pan powiedział, istnieje potrzeba, aby nie był Pan demonizowany w Europie, a to, co dziś od pana usłyszałem, mnie zadowala. Nie jest Pan demonem, ale odważnym prezydentem, który broni swoich poglądów. Zgadzam się z Panem, że debatę należy w Europie kontynuować. Jest koniecznością, żeby zapewnić wysoką frekwencję wyborczą w nadchodzących wyborach do PE. Jest koniecznością, aby w Unii Europejskiej była możliwość sprzeciwu. Jest możliwość sprzeciwu wobec jakiejś dyrektywy, ale nie można sprzeciwić się traktatom. Jestem dumny z tego, że nie przyjęliście wszystkiego, co przychodzi z Brukseli.

Irena Belohorská:

Ja będę mówić po angielski, chociaż wiem, że pan prezydent zrozumiałby mnie, gdybym mówiła po słowacku. Traktat z Nicei jest traktatem dla 15 krajów, ale Unia się rozszerzyła. Traktat Lizboński jest traktatem dla 27 krajów i dlatego jestem niezadowolona z tego, że najwyższy przedstawiciel jednego z nowych krajów członkowskich występuje przeciw temu właśnie traktatowi, nad którym wspólnie pracowaliśmy.



Vaclav Klaus:

Dziękuję za to nowe doświadczenie, które zyskałem spotkając się tu z Państwem. Nie przypuszczałem, że coś takiego jest możliwe i w ciągu ostatnich 19 lat nic podobnego nie przeżyłem. Myślałem, że to należy już do przeszłości, że żyjemy w demokracji, ale w UE doprawdy działa post-demokracja. Mówili Państwo o wartościach europejskich. Wartością europejską jest przede wszystkim wolność i demokracja, zwłaszcza poszanowanie dla obywateli państw członkowskich UE. To jest dziś w UE szczególnie istotne. Trzeba tego bronić i starać się o to.

Przede wszystkim chciałbym podkreślić to, co myśli większość obywateli Republiki Czeskiej, że dla nas, dla członkostwa w UE nie ma alternatywy. To ja składałem wniosek o nasze przystąpienie do UE w 1996 roku,  a w 2003 roku podpisałem  Traktat Akcesyjny.

Porozumienie w ramach Unii ma jednak mnóstwo alternatyw. Uznawać jedno z nich za święte, nienaruszalne, w sprawie którego nie wolno zadawać pytań, krytykować go, stoi w sprzeczności z samą istotą Europy.

Jeśli chodzi o Traktat Lizboński, chciałbym przypomnieć, że nie jest on jeszcze ratyfikowany nawet w Niemczech. Traktat konstytucyjny, za który uważany jest Lizboński, w referendum odrzucony został wolą dwóch innych krajów. Jeżeli pan Crowley mówi o zniewadze irlandzkich wyborców, to muszę z kolei przypomnieć, że największą zniewagą wobec irlandzkiego elektoratu jest nierespektowanie tego, co zostało przegłosowane w czerwcowym referendum ws. Traktatu Lizbońskiego. Ja spotkałem się w Irlandii z kimś, za kim stoi zdanie większości w kraju, a Pan, panie Crowley, jest rzecznikiem poglądów, które w Irlandii są mniejszościowe. To jest namacalny wynik referendum.


Brian Crowley:

Pan nie będzie mi mówił, jakie poglądy mają Irlandczycy. Jako Irlandczyk wiem to najlepiej.

 

Vaclav Klaus:

Ja nie spekuluję o poglądach Irlandczyków. Ja tylko stwierdzam, jakie są wymierne dane o ich stanowisku, wynikające z referendum.

Odnośnie Traktatu Lizbońskiego - u nas nie jest on ratyfikowany dlatego, że o nim nie zdecydował nasz parlament. O to nie należy winić prezydenta. Poczekajmy na decyzje obu izb parlamentu, to jest aktualna faza procesu ratyfikacyjnego, w którym prezydent republiki nie odgrywa żadnej roli. Na dzień dzisiejszy nie mogę podpisać traktatu, bo nie leży na moim stole.  Najpierw musi o tym zdecydować parlament. Dopiero wtedy ja będę się tą sprawą zajmował. Jeśli chodzi o pakiet klimatyczny, czeski rząd będzie się w tej sprawie kierował zasadą racjonalności.

Prawo antydyskryminacyjne - jestem przekonany, że to jest radykalnie złe prawo, ale ja na jego przyjęcie, nawet gdybym chciał, nie mam wpływu. Jest w parlamencie i tam nie ma większości potrzebnej do jego przyjęcia.

Pan Watson wspomniał o agendzie lizbońskiej - to już rzecz prawie zapomniana. I słusznie zapomniana.

Kryzys finansowy - jestem przekonany, że w sprawie kryzysu finansowego czeski rząd będzie po stronie zwolenników racjonalnych kroków. Nie byłoby mądrym krokiem, żeby pod pretekstem walki z kryzysem, likwidować wolny rynek. Myślę, że Republika Czeska jest w tym wypadku w korzystnej sytuacji. Doświadczyła kryzysu finansowego i bankowego w latach 1997-98. Banki od tego czasu zachowywały się bardzo odpowiedzialnie i nie są dzisiaj tak mocno narażone na ryzyko. Teraz okazuje się to być zaletą.

Odnośnie radaru -  w tym wypadku Czechy mają swobodę decyzji i same wybiorą, co jest dla nich odpowiednie. Dla wielu ludzi u nas i dla mnie także, to jest kwestia promocji więzi transatlantyckich. Mam nadzieję, że w dającej się przewidzieć przyszłości ratyfikujemy odpowiednią umowę.

Hans-Gert Pöttering:

Jeszcze przed moją ostatnią wypowiedzią oddam słowo koledze Schulzowi.

Martin Schulz:

Unia Europejska jest unią suwerennych państw, a nie federacją. Z tego, co Pan mówił rozumiem, że irlandzkie „nie" dla Traktatu, trzeba respektować. Co jednak z szacunkiem wobec głosów wyborców w Hiszpanii, w Luksemburgu, którzy znaczną większością głosów powiedzieli Traktatowi Lizbońskiemu „tak"?

Vaclav Klaus:

W UE jeszcze obowiązuje zasada jednomyślności, więc trzeba ją respektować. Unia może funkcjonować tylko wtedy, o ile respektowane są jej własne reguły i zasady. Należy wrócić do deklaracji z Laeken i renegocjować Traktat Lizboński. Istnieje potrzeba decentralizacji, rozmów o tym, jak przywrócić władzę na poziomie państw członkowskich, bliżej ich obywateli, jak przejść od poziomu superpaństwa do poziomu międzyrządowego.

 

Hans-Gert Pöttering:

Jeszcze zanim powiem ostatnie słowo chciałbym powiedzieć, że Konferencja Przewodniczących PE dyskutowała o terminie Pana wystąpienia w PE i proponuje Panu 19 lutego. W kwietniu postaramy się o wystąpienie prezydenta a USA, a parlament ma ostatnie posiedzenie 7 maja.

Wreszcie chciałbym coś powiedzieć  i  opuścić ten pokój na dobre. To, żeby Pan nas porównywał do Związku Sowieckiego, jest więcej niż niedopuszczalne. Każdy z nas ma swoje głębokie zakorzenienie w swoim kraju i w naszych okręgach wyborczych. Chodzi nam o wolność i demokrację, o pojednanie w Europie. My popieramy czeskie przewodnictwo, mamy dobrą wolę i nie jesteśmy naiwni.

Vaclav Klaus:

Ja nie porównywałem Was ze Związkiem Sowieckim, słowo Związek Sowiecki nie wypowiedziałem. Powiedziałem natomiast, że takiej atmosfery i stylu negocjacji, jak dzisiejszy, nie doświadczyłem doprawdy przez minionych 19 lat w Republice Czeskiej.

Dziękuję Panom za możliwość spotkania z Wami, jako posłami PE. Jest to doświadczenie odmienne od tych, które mam ze spotkań z prezydentami i premierami krajów członkowskich UE.

 

Źródło: Lidovky.cz

http://fronda.pl/news/czytaj/skandal_w_pradze

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Adam

5. Pani Marylo

czy Polacy zrozumia,ze Unia Europejska to naprawde ZWIAZEK SOWIECKI !!!" Im juz nie zalezy na wlasnej Ojczyznie.Czego przykladem jest PO i Rzad TUska. Maja zawsze poparcie.widac to po sadarzach. Pozdr.
Adam
avatar użytkownika andruch2001

6. DLACZEGO NIE MOŻNA PODPISAĆ TRAKTATU LIZBOŃSKIEGO

List otwarty do Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i uchwała środowiska związanego z prof Ryszardem Kozłowskim. Sprzeciw przeciwko demontażowi Państwa Polskiego, bez owijania w bawełnę... DLACZEGO NIE MOŻNA PODPISAĆ TRAKTATU LIZBOŃSKIEGO WSTĘP Trudna sytuacja, w której znalazła się nasza Ojczyzna na początku nowego stulecia, zmusza nas do refleksji i podjęcia zdecydowanego postępowania. Musimy zastanowić się nad naszym wpływem na działania godzące w dobro naszego Narodu i suwerenność Polski. Zagraża jej dalsza, bezwzględna wyprzedaż za bezcen (rozkradanie) majątku narodowego, zbudowanego wysiłkiem wielu pokoleń, w którego obronie miliony Polaków poniosło wiele ofiar, z utratą życia włącznie. Odbywa się to przy absolutnej bierności wszystkich, działających na polskiej scenie partii politycznych, co zdumiewa mniej wyrobionych politycznie, szokuje i budzi uzasadnione przerażenie wśród tych, dla których dobro wspólne i pozycja naszej Ojczyzny (wśród innych państw), wpisana jest w niezmienny - zakodowany system wartości, mający swoje źródło w Ewangelii Jezusa Chrystusa i wartościach, na których jest zbudowany porządek cywilizacji łacińskie. Uproszczony obraz polskiej rzeczywistości w 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej, trafnie ujął czytelnik Naszego Dziennika Wojciech Borkowski : Przez 44 lata PRL Polacy pracowali za niewolnicze wynagrodzenie, budując podstawy wielkiego przemysłu i odbudowując wojenne zniszczenia. Po ,,solidarnościowej transformacji ustrojowej" kolejne ekipy ,,przebierańców" komunistycznych sprywatyzowały ten dorobek dla własnych elit i dla obcych korporacji, które kupiły go za bezcen. Polska marząca o suwerenności przeszła w sposób pozornie bezbolesny w stan ubezwłasnowolnienia i nadzoru unijnego. Teraz za Polaków wypowiadają się media będące własnością zagranicznych korporacji, pożyczki udzielają nam obce banki kontrolujące kapitał w 85 procentach. Armia polska, która przeszła na zawodowstwo, ograniczyła swój stan osobowy do 30 proc. tego, jak wyglądała przed 20 laty. Te karygodne decyzje podejmowane są przez tzw. elity polityczne bez konsultacji z Narodem. Kolejne decyzje ,,prywatyzacyjne" są zupełnie niezrozumiałe dla milionów Polaków. W czasach kryzysu finansowego sprzedaje się pozostałości po polskim majątku narodowym. Kto to kupuje, jeżeli polityczni partnerzy Polski sami mają poważne problemy finansowe? Dwie stocznie rząd premiera Tuska sprzedaje za 350 mln złotych a na cele wojny w Afganistanie zamierza wydać 1 miliard 200 milionów złotych. Czyli polski rząd, lekką ręką, tylko w jednym roku, potrafi wydać na prowadzenie wojny w interesie obcych, cztery razy więcej pieniędzy niż spodziewa się otrzymać za dwa potężne przedsiębiorstwa, jakimi są stocznie. Abstrahując już od politycznych i gospodarczych racji w tym zakresie, i nie wnikając w moralny aspekt, który niosą ze sobą wojny w Iraku i Afganistanie, mamy odpowiedź jak wysoko ,,nasi" włodarze cenią sobie życiodajną Polską Gospodarkę Narodowa. Te przedstawione tutaj, jakże odległe od siebie zagadnienia - sprzedaż stoczni i finansowanie obcych naszym interesom wojen, odkrywają prawdziwy, złowrogi parytet, któremu podporządkowują los Rzeczpospolitej i Polskiego Narodu, kolejne grupy sprawujące władzę w Polsce po 1989r. Nie jest w tym odosobniona także ekipa premiera Tuska. Faktycznie, w tym stwierdzeniu, nie ma nic dziwnego ani szczególnego. Ten obecny rządowy garnitur, to ideologiczni spadkobiercy i kontynuatorzy tych, którzy rozpoczęli demontaż Państwa Polskiego od niszczenia Polskiej Gospodarki Narodowej w 1989r. Obecni włodarze, maja sfinalizować dzieło, oczywiście zgodnie z oszukańczym prawem, rozpoczęte dwadzieścia lat temu przez Mazowieckiego, Geremka, Balcerowicza, Lewandowskiego, Kuronia, Michnika i pozostałych z innych partii rządzących. Obowiązkiem każdego prawdziwego Polaka jest obrona dóbr narodowych i suwerennej państwowości polskiej. Było to oczywiste dla szlachetnych Polaków (znanych i nieznanych), którzy broniąc granic kraju przed obcą agresją, na zawsze wpisali się do historii naszej Ojczyzny. Niech będą oni przykładem dla przyszłych i obecnych pokoleń, tak znieczulonych na wspólne dobro. Tylko obrona wspólnego dobra jakim jest Ojczyzna, może przynieść dobro każdemu Polakowi. Rozumieli to zjednoczeni w imię wspólnego dobra Polacy walczący o wolność Ojczyzny w okresie rozbiorów czy okupacji, kierując się patriotyzmem i obowiązkiem wobec Polski. Wymagała tego mentalność narodowa Polaka, człowieka uczciwego i honorowego, kierującego się w życiu zasadami etyki chrześcijańskiej. Zadajmy sobie pytania: Jaka jest dziś ,,mentalność Polaka”? Jaką etyką się kierujemy? Może ktoś narzuca nam inną ,,mentalność”, egoistyczną, wyzutą z ludzkich uczuć i poczucia dobra wspólnego? (prof.Joanna Śledziewska) Konieczna jest więc zmiana obecnej ,,mentalności” i powrót do naszej mentalności narodowej. Tylko wtedy możliwa będzie ,,naprawa Rzeczypospolitej”, a propozycje konkretnych rozwiązań zmierzających do uzdrowienia życia społecznego, gospodarczego i politycznego, są zawarte w ,,Programie Społeczno-Gospodarczym Przymierza Narodu Polskiego". Podstawą tej naprawy jest utrzymanie suwerenności Polski. Odnosi się wrażenie, że zarówno Pan prezydent jak i premier RP, a także i parlamentarzyści głosujący za przyjęciem traktatu lizbońskiego, nie wiedzą co oznacza pojęcie suwerenność. Otóż, suwerenność obejmuje dwie uzupełniające się cechy państwa: CAŁOWŁADNOŚĆ – władza państwa ma kompetencje do normowania wszystkich stosunków zachodzących w obrębie państwa i egzekwowania wydanych przez siebie norm. SAMOWŁADNOŚĆ – państwo w swoich stosunkach zewnętrznych jest niezależne i kieruje się w zasadzie własną wolą. Przyjmując Traktat Lizboński, musimy zrezygnować z całowładności i samowładności na rzecz Unii Europejskiej, czyli zmuszeni jesteśmy do utraty suwerenności oraz niepodległości. Dlatego nie zrozumiała jest dla nas postawa Pana Prezydenta, który ostateczną decyzję podpisania tego traktatu uzależnia od decyzji Irlandii. Przecież suwerenem Państwa Polskiego jest Naród Polski a nie Irlandia. Antypolski Traktat Reformujący Unię Europejska (Konstytucji - nie organizacji międzynarodowej a powstałego państwa w Europie) - podpisany bezprawnie w imieniu Rządu RP przez premiera Donalda Tuska i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Lizbonie, dnia 13.12.2007r., jest lekceważeniem Narodu i Jego praw zagwarantowanych w Konstytucji RP. I tak: Art.4, & 1 określa, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu; Art.5, & 1, że Rzeczypospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności terytorium, zapewnia wolność i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwa obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju, Art. 8, & 1, że Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej. Premier i jego rząd, mimo powyższych zapisów w Konstytucji RP i zapisu w Art.9, Paragraf 1, brzmiącym, że RP może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej, w niektórych sprawach - myli ten artykuł, mówiący o organizacji międzynarodowej z państwem jakim jest już Unia Europejska po zatwierdzeniu przez rządy 27 państw Traktatu Reformującego Unię Europejską . Lekceważona jest w ten sposób władza zwierzchnia jaką jest Naród. Ratyfikowanie przez Sejm RP, tego traktatu, de facto, sprowadza się do wyrażenia zgody na likwidację Państwa Polskiego, w ramach budowy innego - skrajnie biurokratycznego - organizmu państwowego, któremu jako Naród i Kraj, zostaniemy podporządkowani. To podporządkowanie może nam przynieść wyłącznie skutki katastrofalne. Przekażemy siebie samych i nasz los oraz cały nasz dobytek, włącznie z naturalnymi bogactwami, także tymi które nie są jeszcze zinwentaryzowane, a nawet odkryte, pod pośrednią jurysdykcję monstrualnej biurokracji UE, a faktycznie pod jurysdykcję bezpośrednią - dyspozycyjnych w każdym przypadku wobec Brukseli, biurokratów urzędujących w Warszawie. Podporządkowanie naszego Kraju jeszcze nierozpoznanemu systemowi biurokratycznemu, który niezależnie od naszej woli będzie mógł być dowolnie modyfikowany, przez dobrze opłacana i absolutnie dyspozycyjną kadrę biurokratyczną, według potrzeb i interesów silniejszego - Niemcy, Francja, Włochy. Powtórne referendum w Irlandii to czwarta, kolejna próba, prawnego zalegalizowania UE, jako super państwa. Wcześniej, tak zwaną Konstytucję Europejską, odrzucili Francuzi i Holendrzy. Później, talk zwany Traktat Lizboński, odrzucili w pierwszym referendum Irlandczycy. To jednak, nie zmniejsza determinacji pomysłodawców kolejnej utopii. Irlandii, nakazano głosować kolejny raz - oczywiście w ramach demokracji, jednak bez wątpienia, skrajnie źle rozumianej. Złe drzewo , nie wyda dobrych owoców!!! Kolejna próba prawnej legalizacji UE, jako nowego super państwa, o czym ma zdecydować kolejne referendum w Irlandii, nie ma nic wspólnego, ani z prawdziwie pojętą demokracją, ani ze zdrowym systemem prawnym, ani ze zdrowym rozsądkiem. Jest to ewidentne - pospolitej natury - matactwo, w ramach systemu - no właśnie - jakiego systemu? Przecież nie może być mowy, w takim przypadku, że mamy do czynienia, par excellence, z systemem prawnym. Czego więc należy się spodziewać, po systemie prawnym UE, kiedy zostanie ona zalegalizowana zgodnie z oczekiwaniami europejskich demiurgów. Faktycznie, bezprawne (bowiem czynione pod presją), zalegalizowanie UE, jako nowego tworu politycznego, dysponującego atrybutami przynależnymi dotychczas jedynie takiemu organizmowi politycznemu jak Państwo, niesie ze sobą nieprzewidywalne następstwa, we wszystkich dziedzinach: politycznej, gospodarczej, społecznej, a przede wszystkim, cywilizacyjnej. Zastosowany w Irlandii, biurokratyczny dyktat, by musiała ona powtórzyć referendum, świadczy przede wszystkim o braku jakichkolwiek zahamowań, w realizacji kolejnej, nowej, groźnej utopii. Realizowanej przez, de facto, nie znane nam czynniki decyzyjne, których faktyczne działania sprowadzają się do budowy nowej generacji eurokołchozu, rządzonego przez europejskich komisarzy typowanych przez bliżej nieokreślone grupy interesu. Na tego rodzaju bezprawia, jakie chce nam Narodowi narzucić Rząd premiera D.Tuska w drodze faktów dokonanych przez Sejm RP i wbrew Konstytucji RP, łamanej przez nich, nie może być zgody, zgody na utracenie niepodległości Polski i jej wszelkich praw zapisanych w Konstytucji RP na rzecz utworzonego innego państwa, z inną kulturą, zwalczającego chrześcijaństwo, narzucającego nam aborcję, małżeństwa homoseksualne, eutanazję, pornografię, narkomanię, pijaństwo, kosmopolityzm i inne dewiacje, wybitnie antypolskie, chcące z Polski i innych państw narodowych utworzyć prowincje kolonialne dla potęgi silniejszych, na czele z ,,Nową Wielka Rzeszą Niemiecką"(Redakcja Polskie Sprawy, Poznań). SAMORZĄDNA I NIEPODLEGŁA POLSKA Samorządna i niepodległa Polska, to Ojczyzna wolnych obywateli, którzy czują się odpowiedzialni za rozwój gospodarczy i społeczny rodzin, gmin, powiatów, województw i całej Polski oraz za partnerską współpracę ze wszystkimi państwami świata, jak też za racjonalne wykorzystanie krajowych zasobów przyrodniczych i technicznych, a przede wszystkim za wykorzystanie zasobów intelektualnych Narodu Polskiego. ,, Stając się członkiem Wspólnoty Europejskiej, Rzeczpospolita Polska nie może tracić niczego ze swych dóbr materialnych i duchowych, których za cenę krwi broniły pokolenia naszych przodków”. (Jan Paweł II, w przemówieniu do Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej przy Stolicy Apostolskiej, w dniu 3 grudnia 2001r.) ,,Prawa Narodu i prawa osoby należą na równi do kategorii praw, które nie mogą być przedmiotem negocjacji. Suwerenność jest treścią prawa naturalnego, które pochodzi bezpośrednio od Boga (choć w pewnym sensie pośrednio, to jest poprzez rozum, odkrywający prawdę stworzonego istnienia na poziomie bytu osobowego). Suwerenność – innymi słowy – jak każdy dar skierowany ku osobie i ku wspólnocie osób, opartej na uznaniu transcendentnej godności osoby – jest darem Boga. Jest zarazem zadaniem, w ramach odpowiedzialności za dobro wspólne Narodu, odpowiedzialności spoczywającej w sposób szczególny na władzy publicznej”.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com

avatar użytkownika hrabia Pim de Pim

7. Moje uwagi

na ten sam temat w oddzielnym wpisie: http://pimdepim.salon24.pl/129315,jak-rozbroic-europejskie-pole-minowe za chwilę mam nadzieję również w naszym portalu :) Pozdrawiam -

hrabia Pim de Pim