Znowu Stary Światowy Ład?

avatar użytkownika Winston

Rosja żąda swego miejsca

Rosja nie godzi się na piastowanie przez USA statusu jedynego supermocarstwa, prowadzącego unilateralną politykę zagraniczną.
Ponieważ jednak powrót do systemu bipolarnego na razie nie jest możliwy, Rosja popiera system wielobiegunowy. I dąży do specjalnego
statusu w tym systemie oraz – co nowe – do występowania w nim jako oponent USA, na tyle silny, że Stany muszą się z nią liczyć. [...] Dla przeciętnego Rosjanina głównym i poważnym przeciwnikiem są Stany Zjednoczone, a nie Chiny, Iran, czy Unia Europejska, których przeciętny wyborca w ogóle nie postrzega w kategorii zagrożeń.[1]
Taka ocena w roku 2006 była niewątpliwie słuszna.
Dziś – moim zdaniem – nieaktualne stało się zdanie powrót do systemu bipolarnego […] nie jest możliwy. W ciągu dwóch lat zaszło bowiem sporo zmian. Powiedzmy sobie otwarcie: Rosji wiele zmian udało się osiągnąć.
W historii międzynarodowych relacji rosyjskiego państwa był po 1917 roku tylko jeden, krótkotrwały incydent pozornej zgody z państwami Zachodu. Był to okres od 1940 do ca. 1945 roku, kiedy to Związek Sowiecki występował w roli sojusznika walczącego z III. Rzeszą. Bardzo szybko jednak okazało się, że i ten okres był czasem intensywnych działań Ojczyzny Światowego przeciw Zachodowi. Podczas gdy Zachód ukołysał się w złudzeniu rosyjskiej przyjaźni, KGB nie zasypiało gruszek w popiele. Przypomnę choćby infiltrowanie państwa kanadyjskiego podczas II Wojny Światowej oraz współpracę NKWD z gestapo na terenie Generalnej Guberni - przez całą wojnę.
Warto też dodać, że KGB wraz z GRU wychowały przez lata na Zachodzie całe hordy postępowców, którzy pracują na wielkość Rosji i osłabienie Zachodu.
W każdym razie incydent długo nie trwał, wkrótce okazało się, że Rosja ma ambicje. Rosja co prawda przeżyła wstrząsającą porażkę w swym pierwszym pochodzie, kiedy wyruszyła z jutrzenką Postępu do Lizbony, a zatrzymano ją pod Radzyminem, ale Rosja uczy się na swoich porażkach. I nie zapomina o wrogach, jak niedługo mieli się przekonać oficerowie zwycięskiego Wojska Polskiego w Katyniu.
Niedługo po II Wojnie Światowej okazało się, że poza doraźnym sojuszem przeciw Wielkim Niemcom Rosji nic z Zachodem nie łączy. No… może poza terytorium położonym między Rosją a Atlantykiem, do którego prawa roszczą sobie różne zachodnie narody, a na który Rosja ma ochotę. Ale to tyle.
Bezpieczeństwo? Jakie bezpieczeństwo?
Klasyczne postaci polityki równowagi pozwalały utrzymywać pokój na świecie w systemie w zasadzie wielostronnym, w istocie zaś – poli-hegemonicznym, gdzie podstawowa rola przypadła Stanom Zjednoczonym: Niemcy zostały pokonane i miały na czas nieokreślony pozostawać pod kontrolą, Wielka Brytania odmówiła samodzielnego pełnienia roli żandarma w Europie, a to wymusiło przyznanie równorzędnego statusu Francji, z czasem pojawiły się rosnące w siłę Chiny. I tyle.
Rosja ma wprawdzie sporo do powiedzenia, jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, jednak obecne wpływy na świecie nie odpowiadają rosyjskim wyobrażeniom o rosyjskiej potędze.
Z czasem odrosły także Niemcy!
Rok 1990 był dopiero początkiem prawie w ogóle nie zapowiadającego się powrotu. Zjednoczone Niemcy przez pierwszą dekadę zajęte były głównie zespalaniem swych nierównych części, ale kiedy sytuacja uległa poprawie, a świadomość przywykła do sytuacji, uwaga niemieckiego państwa zwróciła się ponownie ku Europie i Światu.
Wkrótce pojawiło się niemieckie roszczenie o obecność w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, i istotnie – nie było ono takie niedorzeczne. Lecz tym razem właśnie świadomość pozostałych uczestników Rady nie dopuściła do tego nagłego wzrostu.
Lecz możemy być pewni, że niejedno jeszcze przed nami.
Rosja dostaje swoje miejsce (i co tylko chce)
Z drugiej strony Rosja porzuciła jelcynowski plan przekształcenia się w demokratyczne państwo i – jak najbardziej demokratycznie – oddała się w sprawdzone ręce towarzyszy z wojskówki i cywilnych służb.
Wybór okazał się słuszny, towarzysze odebrali ‘sprywatyzowane’ narodowe dobra, uporządkowali system państwowy (na ile im to było potrzebne), zajęli się bliską zagranicą (w samą porę, zanim agentura na dobre uwierzyła w swą wolność) i zajęli się przywracaniem międzynarodowej pozycji Rosji.
Pozycji, jaka jej – ich zdaniem – przystoi.
Pozycji, do której daleko Europie, karłowi bez armii, za to posiadającemu mnóstwo bezbronnego po prostu bogactwa.
Dlatego Rosja nie rozmawia generalnie z „Europą”. Bo co to jest takiego Europa? Rosja rozmawia z poszczególnymi państwami (oprócz tych, z którymi nie rozmawia). Rosja rozmawia Niemcami, Francją, trochę – Wielką Brytanią. Z Polską? Po co?
Rosja rozmawia ze Stanami Zjednoczonymi. Głównym celem tych rozmów jest obecnie ustalenie ich modelu; modeli, w którym rozmówców jest dwóch.
Może kiedyś Niemcy albo Francja doszłyby nawet do pozycji równorzędnego rozmówcy Rosji (z jej punktu widzenia), ale pod warunkiem, że posiadałyby do swej dyspozycji Europę, która nie byłaby militarnie karłem. Zwłaszcza – bogatym karłem. Prace nad tym trwają, choć los Traktatu Lizbońskiego nadal nie jest pewny.
Skoro zaś olbrzymów na świecie jest…? no, powiedzmy już, że dwóch, to wszystkim innym mogą się podzielić między sobą.
Czy naprawdę jest ich dwóch?
Od paru dni – oficjalnie tak. Właśnie jeden z nich uznał status drugiego: na jego żądanie wycofał się z jego sąsiedztwa, co praktycznie oznacza oddanie mu go i zajęcie się swoimi sprawami.
Pro-rosyjscy postępowcy pracowali na ten cel od dawna. Anulowanie ZSRS, pozorowana demokratyzacja Rosji stanowiły dobre tło dla postępowców, pracujących na Zachodzie pod przewodem (teraz już) SFR i KGB nad wbijaniem klina między Europę a Stany Zjednoczone.
Dziś siła amerykańskich wojsk w Europie to może 1/5 potencjału sprzed 20 lat.
Postępowcy od tychże 20 lat pompują środki w Rosję czy to w postaci zdecydowanie zawyżonych płatności za surowce energetyczne czy to jako bezpośrednią pomoc. Stwarzają warunki prawne, które – przy całej hucpie pretekstu – umożliwiają miliardowe transfery do Rosji z tytułu tzw. handlu emisjami.
Postępowcy wprowadzają maoistę na stanowisko przewodniczącego Komisji UE i marksistę na urząd prezydenta USA.
I tak Rosja rzeczywiście ma szansę dorosnąć do przyznanego jej nieco na wyrost statusu i zostać naprawdę silnym olbrzymem.
Wycofanie się Stanów Zjednoczonych z wszelkich gwarancji w zakresie bezpieczeństwa (zwróćmy uwagę na to, co się ostatnio mówi o Art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego), stopniowe wycofywanie amerykańskich wojsk z zachodniej Europy, a ostatnio anulowanie projektu amerykańskiej obecności w Europie Środkowej, to wszystko stanowi utworzenie korytarza dla Rosjan.
Warto przy tej okazji wspomnieć o rosyjskiej doktrynie wojennej, która przewiduje użycie broni atomowej w bardzo specyficzny sposób.
Ograniczając się do tego, co dla nas interesujące, można stwierdzić, że broń atomowa jest po to, by odstraszyć Amerykanów, gdy chcieli się wtrącać w rosyjskie działania na europejskim TDW.
Russia threatens the national interests of the UK through its attempts to establish a sphere of influence over other former Soviet States. It is in the UK's national interest to have stable democratic and independent states in Eastern Europe as this enhances European security. Russia's behaviour risks undermining this and thereby working against our own national interests.[2]
17 września 2009, dokładnie w 70. rocznicę drugiego zaangażowania Rosji w projekt integracji europejskiej, Stany Zjednoczone oddały Rosji swobodę działania w kawałku świata, który w ten sposób pośrednio zdeklarowały jako jej uznaną sferę interesów.
Rosja dobrze zapamięta ten sukces, dzieło ustawicznej pracy na wielu frontach. Sukces, który przyniesie w najbliższej przyszłości kilka znamiennych wydarzeń.
Etap przejściowy…
Po pierwsze, Rosja idąc za ciosem, bardzo niedługo zdoła przeforsować przystąpienie do WTO (do czego to podobne, żeby taki ważny partner był poza jakąś ważną organizacją?). Wniosek Rosji będzie silnie popierany przez Niemcy, którym Rosja może obiecać np. swoje skuteczne poparcie w sprawie członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa. Poza tym kraje te już otwarcie odbudowują wspólnotę interesów, w głównej mierze bilateralnie, obok Unii Europejskiej.
Po drugie, konsekwentnie Stany Zjednoczone będą nadal wycofywać się z zaangażowania w Europie i koncentrować się na obszarach tradycyjnie leżących w sferze ich interesów: Amerykach, Środkowym Wschodzie. To prosta konsekwencja podziału łupów i ograniczenie liczby frontów. Przypieczętowaniem ustaleń o podziale świata mógłby być... na przykład upadek Chaveza? Oddanie Kuby wydaje się też tylko kwestią czasu, lepiej więc Rosji ją oddać w zamian za cokolwiek, dopóki jest co oddawać.
Po trzecie, dla sprawy wzajemnego zaufania olbrzymów przydatne są obszary współpracy. O taką aż się prosi w Iranie… Ale nie zapominajmy, że Rosja używa jako narzędzia realizacji własnych interesów dostaw surowców energetycznych. Do tego celu wprost niezbędna jest likwidacja konkurencji, jaką stanowią azerskie zasoby ropy. Graliście kiedyś w monopoly? Na miejscu Azerów nie spałbym spokojnie, a takie na przykład Nabucco to w najlepszym razie koło fortuny. Konkurencja dostaw do Unii to gwarantowany spadek cen i mniejsze środki na zbrojenia dla FR. Dlaczego więc na nią pozwolić?
… i co dalej?
Odwracając bon mot von Clausevitza, można powiedzieć, że polityka to kontynuacja wojny za pomocą innych środków.
Po stronie Rosji coraz wyraźniej widać tę ciągłość.
Szczególnie, że w najwyższych władzach Federacji Rosyjskiej niepokojąco wiele i coraz więcej stanowisk jest obsadzonych przez wojskowych i ludzi ‘służb’, więc i o kontynuację łatwiej.
Jeszcze raz cytat z Raportu BBN: „Dążenie Federacji Rosyjskiej do odzyskania realnej mocarstwowej pozycji na świecie [...] chęć zajmowania przez Rosję takiej pozycji w świecie wynika z rosyjskiego dziedzictwa historycznego, mocarstwowych tradycji i ambicji kremlowskiego kierownictwa.[3]
Czy w obliczu uzyskania potwierdzenia tych ambicji 17 września 2009 zdanie to zachowuje aktualność?
Nie.
Dopiero teraz naprawdę jej nabiera.

 


[1] Raport BBN „Kierunki Rosyjskiej Polityki Zagranicznej” II/2006, str. 18, link: http://www.bbn.gov.pl/download.php?s=1&id=889
[2] Komisja Obrony Izby Gmin, Sprawozdanie Dziesiąte „Rosja – Nowa Konfrontacja?”, punkt 53, http://www.publications.parliament.uk/pa/cm200809/cmselect/cmdfence/276/27605.htm#a11
[3] Raport BBN II/2006, str. 17

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Lecz możemy być pewni, że niejedno jeszcze przed nami.

jedynym prawdziwym gigantem (na dzień dzisiejszy) który moze sie przeciwstawić interesom Rosji, sa Chiny. Od tego, kto i jak rządzi Chinami, zależy dalszy rozwój wypadków.Jedynie Chiny utrzymały wzrost gospodarczy na poziomie 8 % i maja nadwyżke "gotówki" za eksport swoich towarów. "Co tam Panie w polityce? Chińczyki trzymają się mocno." Oby. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Winston

2. Chiny - Maryla

Istnieje opinia, że dla uzyskania zdolności konkurencji z Chinami - nie ukrywajmy - militarnej konkurencji, Rosja potrzebuje pozyskać potencjał Europy. Wie Pani, kiedyś dobili targu z Niemcami i zabezpieczyli sobie potencjał części Polski dla potrzeb przyszłej rozgrywki z kapitalistyczną Europą, kiedy ta wykrwawi się w walce z III. Rzeszą. Teraz też dobili targu i coś dostali. Pozdrawiam