Picerzy

avatar użytkownika FreeYourMind

Gdyby zadać proste pytanie przedstawicielom establishmentu: co jest polską racją stanu? - to pewnie wywaliliby zdumione gały. Oczywiście nie można wymagać od ludzi tępych, by nagle stali się myślicielami biedzącymi się nad poważną wizją polskiego państwa, zwłaszcza że przez ostatnie dwadzieścia lat dowiedli, że kompletnie żadnej wizji nie mają. Jeśli bowiem podstawowym zadaniem przeciętnego polskiego polityka jest dorwanie się do władzy i trwanie przy niej niczym pijany przy płocie, to z jakiego powodu miałby sobie łamać głowę fundamentalnymi kwestiami? W przypływie szczerości, tj. po jakiejś większej wódzi (i po sprawdzeniu, że nikt tego ukradkiem nie rejestruje), mogliby wyznać, że całe to ględzenie o racjach stanu, o budowaniu nowego państwa, o transformacji ustrojowej etc. etc., to jeden wielki pic – no ale który z picerów przyznałby się klientom, że zajmuje się jedynie picowaniem, a nie poważną robotą? Jak by wtedy zarobił na życie? Jak wyżywiłby rodzinę (bliską i daleką), jak ustawiłby znajomych?

Problem jednak w tym, że oni nie mówią tego wprost. Nie siądą przed kamerami, by powiedzieć: obywatele podatnicy, jesteście łosiami, leszczami, frajerami, dziadami (wybierzcie sobie dowolną opcję), my zaś kłamiemy, oszukujemy, zwodzimy, kradniemy, udajemy polityków, ale dzięki temu doskonale nam się wiedzie i taki układ nam pasuje, a skoro wy się specjalnie nie buntujecie, to uznajemy, że i wam nie jest najgorzej. Macie co jeść? Macie co oglądać w telewizji? Macie czym jeździć i gdzie pojechać? No to cieszcie się, bo nic więcej was nie czeka. Całą tę tragikomedię zwaną „budową nowego państwa” ubierają w najbardziej wyszukane slogany, a z ludzi najbardziej nieudolnych i żałosnych czynią postaci pomnikowe. Do złudzenia przypomina to peerel, w którym wynosiło się na piedestał miernoty, a następnie urządzało się im ostentacyjne owacje oraz zachwalało na akademiach szkolnych.

Jeśli ktoś uważa, że przesadzam, to proszę poczytać, co o Mazowieckim wypisuje J. Żakowski czy J. Baczyński w komunistycznej „Polityce”. Ten pierwszy z całkowitą powagą picuje w następujący sposób:

„Nie był sam. Miał ze sobą (choć czasem też przeciw sobie) ruch „Solidarności", Obywatelski Klub Parlamentarny, wielkich antykomunistycznych liderów z Lechem Wałęsą, Bronisławem Geremkiem, Jackiem Kuroniem, Adamem Michnikiem. Miał do dyspozycji cały wielki potencjał niezależnej polskiej inteligencji z Andrzejem Wajdą, Andrzejem Szczypiorskim, Andrzejem Drawiczem. Miał wsparcie wybitnych ekspertów z Krzysztofem Skubiszewskim, Leszkiem Balcerowiczem, Jerzym Osiatyńskim, Jerzym Regulskim.”

„Niezależna polska inteligencja”, „wielcy antykomunistyczni liderzy”, „wybitni eksperci” - śmiać się czy płakać? Nie, jeszcze nie, ponieważ wciąż nie powstał poemat pt. „Pan Tadeusz 2”, a jedynie Żakowski zatytułował swój bałwochwalczy artykuł właśnie „Pan Tadeusz”. Drugi autor z kolei picuje z jeszcze większym zaangażowaniem:

„Mamy w naszej najnowszej historii standard, do którego warto się odwoływać. A błędy? Dobrze, że Jerzy Buzek przypomniał, iż wtedy byliśmy pierwsi i przez długi czas kompletnie osamotnieni, że zmagając się z najcięższym w historii kryzysem musieliśmy od podstaw zbudować rynkową gospodarkę i podstawowe instytucje demokratycznego państwa. Jeśli pamiętamy gdzie i w jakim stanie byliśmy wtedy i gdzie jesteśmy teraz, trzeba powiedzieć, że udało się nadzwyczajnie. A Tadeusz Mazowiecki okazał się naszym mężem opatrznościowym.”

Uwaga, można odetchnąć, więcej cytatów nie będzie. Jaki standard, takie i odwołania. Jakie podstawy, taka i rynkowa gospodarka oraz demokracja. A jeśli Mazowiecki miałby być rzeczywiście mężem opatrznościowym, to strzeż nas Panie Boże, przed taką opatrznością – należałoby wszak nastawić się na następne, długie i beznadziejne dekady postkomunizmu. Zgodnie z tym, co pisze Baczyński, doskonale pamiętamy, gdzie byliśmy wtedy i gdzie jesteśmy teraz, ponieważ nie posunęliśmy się ani o krok do przodu. Albo inaczej, posuwamy się co jakiś czas do przodu, będąc w ślepej uliczce, i regularnie walimy głowami w ścianę z tego prostego powodu, że peerel się nie skończył. Znikła frazeologia dla peerelu charakterystyczna, lecz mechanizmy dawnego państwa pozostały, zaś do ich obsługi dopuszczono nowe podmioty polityczne, obywatelom zaś serwując złudzenie wielkiego przełomu. Ręce mi już opadają, gdy ktoś zaczyna mantrować o pełnych sklepach, paszportach, możliwości zarobkowania za granicą i lepszych samochodach. Jeśli to bowiem miałoby być polską racją stanu, to po cholerę był ten cały cyrk ze „zmienianiem ustroju”? Czy nie wystarczyło dążyć wyłącznie do socjalizmu z ludzką twarzą? Byłoby to zresztą zgodne z ideałami wielu przedstawicieli „niezależnej polskiej inteligencji”, którzy, jak choćby Wajda, jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, potrafili być na fali każdej z peerelowskich zmian, że o Szczypiorskim nie wspomnę.

Najśmieszniejsze jest to, że ci wszyscy picerzy (czy to z establishmentu, czy z mediów) nie chcą pamiętać zawziętości, z jaką „nowa wspaniała władza” zwalczała antykomunistów i zagłuszała wszelkie postulaty rozliczenia zbrodniarzy tudzież przejęcia majątku po czerwonych. Paradoksalnie rzecz biorąc, komunistów broniono bardziej niż niepodległości – w ten zaś sposób establishment pookrągłostołowy wypełniał de facto przesłanie Jaruzela. Tłumaczono to ciemnemu ludowi za pomocą hasła o dotrzymywaniu umów i podkreślano niechęć do „odwetu, nienawiści, bolszewickich metod, wojny domowej” etc. - tak jakby nowa władza wzięła czerwonych do niewoli, a ktoś się domagał rozstrzelania komunistów bez sądu. Picerom nie przeszkadzało wcale to, że mówią wyłącznie o umowie z komuchami, nie zaś z obywatelami, gdyż obywatele nie umawiali się z „konstruktywną opozycją”, że żadnego rozliczenia komunizmu nie będzie i że czerwonym będzie się żyło po „obaleniu komunizmu” lepiej niż za peerelu. Trzeba było od takiego jasnego oświadczenia obu stron zacząć obrady „okrąglaka” i z takim oświadczeniem wystąpić do strajkujących w 1988 r. lub wychodzących na ulice, a wtedy zobaczylibyśmy, jak potoczyłaby się sytuacja i czy porozumienie ponad podziałami dałoby się tak łatwo zawrzeć.

Jaruzel na rozpoczęcie „obrad” użył bardzo celnego słowa: „eksperyment”. Faktycznie, cała sowiecka pierestrojka, w której czynny udział wzięła ówczesna wierchuszka peerelu, to był jeden wielki eksperyment przepoczwarzania komunizmu. W przypadku naszego kraju eksperyment został genialnie pomyślany. Genialnie, podkreślam. Czerwoni uznali, iż wciągną do władzy wyselekcjonowanych przedstawicieli opozycji, całkowicie osłabiając w ten sposób dynamikę społecznego oporu (jedynie „radykałów” i „ekstremistów”, ewentualnie zdziczałą młodzież należało potem gonić lub marginalizować), a następnie przerzucą na nich ciężar wychodzenia z permanentnego kryzysu, w jaki sowieciarze wpędzili okupowane państwo. Siłę społecznego oporu udało się zatem czerwonym skierować na „ludzi Solidarności”, bo przecież „pierwszy niekomunistyczny rząd” jako taki w hagiografii był przedstawiany. Po odejściu Kiszczaka i Siwickiego etc., czerwoni mogli mówić: pretensje miejcie do „solidaruchów”, nie do nas, to oni każą „zaciskać pasa”, to oni drenują wasze kieszenie, to oni prywatyzują, to oni się dorabiają, to oni się upajają rządzeniem. I eksperyment się udał. Komuniści wyszli cało z opresji, zaś picerzy do tego stopnia się zapomnieli w obżeraniu konfiturami władzy, że nawet po 20 latach nie wiedzą, o co mogło chodzić z tym budowaniem nowego państwa.


http://www.rp.pl/artykul/362911_Wildstein__Partyjne_rachuby_ponad_racja_stanu_.html
http://www.polityka.pl/pan-tadeusz/Lead121,1335,301711,18/
http://www.polityka.pl/maz-opatrznosciowy/Lead121,1335,301677,18/

4 komentarze

avatar użytkownika Igła

1. Tego typu pisanie

można określić tak - spirala w dół. Tytuł + autor = nie warto czytać, bo i tak wiadomo co w środku, jaka puenta i jakie epitety a wszystko pozbawione choćby kropli humoru czy lekkości. Gratulacje.
Igła
avatar użytkownika Urszula Domyślna

2. Igła

to już nawet nie przesada, to czysta żółć. Darowałby Pan sobie! Urszula
avatar użytkownika basket

3. Humor?

- jest wszechobecny - tyle, że czarny. Lekkość, niezbędna u dżokeja, w wadze piórkowej, balecie itp... Gratulacje.

basket

avatar użytkownika andruch2001

4. Rób Waść swoje ..

Bardzo ważne żeby pisać o tym pomimo braku akceptacji dla podobnej krytyki w większości tzw. polskojęzycznych mediów . Nie miejsce by je tu wymieniać bo i poco i tak wiemy o czym mowa . Ważne by nie dać spokoju ani też rozgrzeszenia za owe XX-lecie zwane potocznie III-RP. Dotyczy to szerokiego spektrum polików jacy przewinęli się przez Wiejską w czasie owych 20 lat .Otrzymali od Suwerena mandat do sprawowania władzy . Przypomnijmy że zgodnie z definicją " POLITYKA - to roztropna troska o dobro wspólne jakim jest Rzeczpospolita - Polska " . Wobec tego czy pełnili w zgodzie z tak pojmowaną Racją Stanu swoje obowiązki ? Czy mamy za co im być wdzięczni ? Nie chcę się tu wdawać w szczegóły który z nich był "święty" a który niewątpliwie zasłużyłby przynajmniej na słowne baty .Miast szukać humoreski o owym temacie warto byłoby pochylić czoła nad tym co te świnie nienażarte do tej pory uczyniły z naszej Ojczyzny? Czy to w ogóle jest proces odwracalny?

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com