Czy "katarski patent" może być zastosowany w Gdańsku ?
stagaz1, śr., 26/08/2009 - 11:34
Nikt nie wie, co powie Donald Tusk na Westerplatte, czy powie coś ważnego i prawdziwego, czy też skorzysta z okazji, żeby milczeć, a może będzie rutynowo ględził o jedności Europy i że trzeba patrzeć w przyszłość.
Oczywiście, nikt nie da również głowy za to, co powie Władimir Putin, ale w tym przypadku dokładnie wiemy, co on myśli o Związku Sowieckim, o pakcie Ribbentrop – Mołotow, Katyniu, itd.
Po prostu, znamy poglądy Putina nie od dzisiaj, poza tym każdy widzi, co za grupa rządzi w Rosji i jaką polityką historyczną się podpiera, a on tę grupę reprezentuje. Niektóre gazety są już do tego stopnia znudzone jego przewidywalnością, że piszą nawet o tym, „czego nam Putin raczej nie powie”. A on może nawet na Tuska warknąć, jak dojdzie do wniosku, że jego naród potrzebuje akurat takiej demonstracji.
Podobnie jest z Angelą Merkel, przecież wiemy już z doświadczenia, na co ją stać, jakie interesy polityczno - gospodarcze łączą Niemcy z Rosją i nikt nie wątpi, że pani kanclerz tych interesów z pewnością nie narazi na szwank z powodu prawdy historycznej. Pani kanclerz wykaże iście niemiecką lojalność i nie zdradzi partnera w interesach gazowych, choćby Tusk miał wszystkich pociotków, dziadków i pradziadków w Wehrmachcie. U siebie w domu kilka dni temu poklepała Erikę Steinbach, tutaj na Westerplatte pewnie coś bąknie o dwóch totalitaryzmach, ale dyskretnie i bez przesady.
Natomiast w przypadku naszego premiera jesteśmy ciemni jak tabaka w rogu, gdyż trudno jest mu przypisać jakiekolwiek stałe i niezmienne przekonania, to raz, a po drugie, jego postawa w ważnych kwestiach politycznych w dużej mierze jest zależna od potrzeb propagandowych. Nie raz i nie dwa ten rząd pokazał, że potrzeba propagandowego gestu dominuje nad innymi potrzebami państwa, żeby już jak najdelikatniej to ująć.
W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na jedną bardzo praktyczną kwestię, która wynika ze spotkania przywódców 1 września, a która może mieć konsekwencje dla państwa. Podobno przy okazji spotkania będzie rozmowa z rosyjskim premierem o kontrakcie na gaz z Rosji. Wiadomo jest wszem i wobec przed tym spotkaniem, że Polacy bardzo chcą formalnego uznania przez Rosję swoich krzywd poniesionych z powodu zbrodniczego sowieckiego reżimu; że Polska bardzo potrzebuje rosyjskiego gazu; że obecny polski rząd bardzo pragnie propagandowego sukcesu.
Jednoczesna obecność tych trzech warunków stwarza bardzo korzystną sytuację dla Putina, który może z Tuskiem zagrać każdą kartą – zarówno martyrologiczną, gazową, jak i propagandową. Zaproszenie Putina na tę uroczystość i jednoczesne negocjacje kontraktu gazowego spowodowały nieznośne uwikłanie gospodarki w politykę historyczną. Co rząd Tuska może zrobić dla uzyskania propagandowego sukcesu, to pokazała farsa sprzedaży stoczni w powiązaniu z katarskim kontraktem gazowym – przesłanie było tak dobitne, że nie trzeba go tu wykładać.
W żadnym wypadku nie przypisuję zdradzieckich intencji rządowi Donalda Tuska, Boże broń, ale to doświadczenie mówi nam, że chętnie przedkłada on piarowską korzyść nad meritum i w tym sensie może być zwiedziony na pokuszenie, żeby ugrać jakąś medialną premię na kontrakcie gazowym z Putinem.
Słusznie zatem może się Putin spodziewać, że gdyby błysnął na zachętę kilkoma kwitami z kagiebowskiego archiwum na temat II wojny światowej, lub czymś podobnym, to kto wie, czy nie mógłby w zamian oczekiwać większej przychylności w negocjacjach gazowych; albo odwrotnie – gdy coś ustąpi z gazu, to nasz przychylnie się wypowie o niezwyciężonej Armii Czerwonej; czy też sam Putin zamilczy uprzejmie o roli Związku Sowieckiego w „wyzwalaniu” Polski - kombinacji do wyboru jest bez liku.
Moim zdaniem, istnieje możliwość powtórzenia takiego czarnego „katarskiego” scenariusza. Zwłaszcza, że w kagiebowskim archiwum można znaleźć potem inne kwity, przeczące tym poprzednim, ileż to roboty. A umowa na gaz będzie przecież tylko jedna...
Zaproszenie Putina na 1 września to był katastrofalny błąd, gdyż nikt się nie spodziewał, że Rosja przypuści taki frontalny atak propagandowy na prawdę o genezie II wojny światowej.
Paradoksalnie jednak, prowokacja rosyjskiego wywiadu z ujawnieniem rzekomo rewelacyjnych dokumentów może ułatwić sprawę naszej stronie, gdyż przed oczywistym kłamstwem nie wypada się nie bronić. W tej sytuacji można nawet dużo zyskać propagandowo, gdy się da odpór fałszerzom historii. Ale co wtedy będzie z cenami rosyjskiego gazu ?
- stagaz1 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. warto tu przypomnieć o Bartoszewskim i Rotfeldzie
pełnomocnikach rządu Tuska do "Komisji ds trudnych" z Rosja i NIEMCAMI I DWÓCH PODRĘCZNIKACH do historii - jednym, który juz powstał - niemiecko-polski i drugi, który powstaje rosyjsko-polski.
Nie mam dostępu do mojego archiwum, bo zostało bezprawnie zamknięte bez dostępu dla autora, ale w sieci mozna znaleźć opinie o podręczniku "niemiecko-polskim".
Więc nie mamy co domyślać się opinii w sprawie Merkel i Putina.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Tusku sam by się zapisał do Wehrmachtu, gdyby wskutek tego
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
3. to był katastrofalny błąd
4. hmmm...
5. Maryla
6. Joanna K.
7. Winston
8. Dominik