KIIP w praktyce – czyli próba odporności.
Na wstępie podkreślę od razu, że finał sprawy, którą mam zamiar przywołać jako ilustrację działania Klastrowego Integratora Inicjatyw Prawicowych (KIIP), miał miejsce podczas mojego urlopu. Stąd też będę się do niej odwoływał retrospektywnie, zważywszy na to, że wówczas, gdy do danych zdarzeń dochodziło, ja w nich nie brałem udziału, gdyż nie miałem, po prostu, na to możliwości. Jednak mimo to pozwolę sobie do nich nawiązać.
Uważam także, iż fakt mojego nie uczestniczenia w tych zdarzeniach jest dla mnie korzystny z dwóch powodów. Pierwszego, nie ma nic, co mogłoby w jakikolwiek zostać mi wykazane, a co mogłoby moją postawę pokazać w niekorzystnym świetle, a więc podważyć sens mojego niniejszego wpisu. I drugiego, od danej sytuacji upłynęło już nieco czasu, tak że możliwy jest wobec nich chłodny dystans. To drugie jest zresztą najważniejsze.
W tytule mojego wpisu użyłem sformułowania „próba odporności”, oznaczającego poddanie czegoś przypadkowemu oddziaływaniu sił nacisku (względnie pojawienie się sytuacji o charakterze kryzysowym) – celem sprawdzenia odporności tego czegoś. Bezsprzecznie funkcję sprawczą odgrywają w takiej sytuacji czynniki negatywne, służące osiągnięciu celów pozytywnych. Metaforycznie to się określa jako „Co cię nie zabije, to cię wzmocni.”, zaś w zarządzaniu się to ujmuje jako „uczenie się przez robienie”. Generalnie, chodzi o to, by móc osiągnąć zdolność samouczenia się i samodoskonalenia. To z kolei ma prowadzić do uzyskania (możliwie jak najwyższego stopnia) integracji.
Zdarzenie, do którego się odniosę, mimowolnie wywołało pewnego rodzaju warunki „laboratoryjne”, dzięki którym można zaobserwować stopień integracji środowiska jak również osiąganie pożądanych celów przyświecających danej inicjatywie. Wybiję tutaj na czoło dwa określenia – „mimowolnie” oraz „laboratoryjne” (specjalnie w cudzysłowiu). Robię to po to, by w jakikolwiek sposób nie suponować jakichkolwiek złych intencji, czy też nie sprowadzać całego zdarzenia do „technicystycznego” wymiaru. Zdaję sobie bowiem sprawę, że poruszam się po wyjątkowo wrażliwym terenie. Tedy, swoim wpisem nie chcę nikogo urazić, zaś jeśliby tak się stało, to z góry tego kogoś przepraszam. Abstrahując zaś od tego rezerwuję sobie prawo do szczerej oceny zdarzeń.
Za przykład ilustrujący sprawność KIIP’a przyjmę nieszczęśliwie nieudaną inicjatywę przeprowadzenia urodzinowego benefisu na cześć Pani Anny Walentynowicz. Inicjatywa Pani 1Maud, zgodnie z jej oświadczeniem, wydaje się szczera, uczciwa oraz wobec Solenizantki miła, sympatyczna i ją afirmująca. Za to bezsprzecznie Pani 1Maud należy się szacunek i uznanie, gdyż rzeczywiście kierując się szlachetnymi pobudkami wydobycia Pani Walentynowicz z przytłaczającego ją cienia mediów mainstreamowych, (celowo bądź nie-) niedostrzegających jej rolę w Sierpniu 1980 r., inicjatorka miała na względzie dobro Pani Walentynowicz. Można także powiedzieć, że inicjatywa Pani 1Maud była również w jakimś stopniu wyrazem obywatelskiego sprzeciwu wobec praktyki mediów mainstreamowych, z lubością kontentujących znaczenie Lecha Wałęsy, zaś na dalszym planie sytuujących Panią Walentynowicz. Fakty historyczne przemawiają za czymś przeciwnym, zaś Pani 1Maud swoją inicjatywą – jak można sądzić – chciała także i na to zwrócić uwagę. Obrała do realizacji swojego celu, jak się wydaje, najbliższe jej środowisko Stowarzyszenia Blogmedia24.pl, bądź też ono samoistnie chciało tę inicjatywę „instytucjonalno-organizacyjnie” wzmocnić, by mogła ona dojść do skutku. Zarówno w jednym jak i drugim aspekcie, na podstawie znanych mi faktów, nie znajduję żadnych niewłaściwych intencji w roli Stowarzyszenia. Moim zdaniem, zakładając nawet pozytywne i szczytne intencje, całość rozbija się o wykonanie. A do tego służy właśnie Klastrowy Integrator Inicjatyw Prawicowych.
Proponując Integratora pisałem, że jego celem fundamentalnym, jest, by służąc inicjatywom prawicowym za prymat przyjmował ZASADĘ funkcjonalności, a więc skutecznej realizacji takich lub owych inicjatyw. Definiując zaś samego Integratora określiłem go jako „samoistną zasadę”. Czego? Można zapytać. Ano tego, że Integrator się samoformułuje poprzez stosowanie wcześniej określonych zasad. Korzystanie z zasad jest bowiem korzystaniem z Integratora, ten zaś, to nic innego niż jego zasady fundamentalne oraz robocze. Prosiłem również, by szeroko rozumiana społeczność zaczęła określać owe zasady, gdyż pozostawiłem projekt jako koncepcję o charakterze otwartym i modyfikowalnym. Zarzucono mi szybko zbytnie teoretyzowanie, „naukowość”, nieznajomość tego jacy są ludzie, przerzucanie na innych odpowiedzialności za skonstruowanie Integratora oraz takie lub owe wady pomysłu. Bogiem a prawdą wcale nie czekałem na moment udowodnienia, że racje stały raczej po mojej stronie niż społeczności. Okazję ku temu dostarczyło samo życie.
Przecież już w materiale, pt. „KIIP – zasada”, pisałem w odniesieniu do inicjatyw/akcji/działań/przedsięwzięć, że: Po zamknięciu wypracowywania porozumienia, poszerzonego o pozostałe „klastry”, dana inicjatywa/… powinna zostać przedstawiona publicznie celem zebrania uwag, głosów krytycznych lub innych przydatnych informacji. Głosy użytkowników, skupionych w obrębie danych „klastrów”, powinny, jeśli są merytorycznie uzasadnione, zostać przyjęte i jeśli byłoby to racjonalne wpływać na przekształcenie pierwotnej koncepcji w takim kierunku, by uwzględnione były racje projektodawców jak i opinii publicznej. W tym miejscu brakuje mi dopracowania samej inicjatywy przed tym etapem, a więc zapytania samej Solenizantki o jej pogląd na temat formy jej uhonorowania. Gdy sprawa stała się już publiczna było już zdecydowanie za późno, by móc zmienić cokolwiek, co dotyczyłoby samego sedna inicjatywy. Oczywiście, że w mocy pozostaje to, co napisałem nieco wcześniej, tzn. Chodzi o to, by na etapie wykluwania się koncepcji nie została ona zdezawuowana, zdyskredytowana i storpedowania przez różnorakie złośliwe gnomy, których celem jest dezintegracja środowiska prawicy. Być może, gdyby forma uhonorowania Solenizantki została z nią wcześniej ustalona, to sama Ona mogłaby milcząco zgodzić się, by benefis na jej cześć mógłby pozytywnie przysłużyć się samemu wzmocnieniu i integracji prawicy. Piszę w trybie przypuszczającym, gdyż żadnej pewności względem tego mieć, naturalnie, nie mogę. Powiem jednak, że brak ustaleń z samą Zainteresowaną samoistnie spowodował późniejsze zdezawuowanie samej inicjatywy oraz osób w nią zaangażowanych. Świadczą o tym znane reakcje prasowe oraz niektórych blogerów, w których aż kipi z satysfakcji, że prawicowemu środowisku w tej akurat (jakże ważnej oraz wrażliwej) sytuacji „poślizgnęła się noga”. Reakcje takie instrumentalnie traktują samą osobę Solenizantki, są nieszczere oraz przepełnione faryzeizmem, jednak wskutek tego, że to one zyskują największy rozgłos stają się przez to nośne w oczach opinii publicznej. Ot jest kolejna okazja do „pojeżdżenia sobie” po prawicy. Przypuszczalnie wiec, gdyby takowe ustalenia zostały wcześniej poczynione, to cała inicjatywa nie miałaby takich reperkusji.
Pisałem w związku z powyższym, że: Przypuśćmy, że K1 wpada na pomysł przeprowadzenia jakiejś inicjatywy/akcji/działania/przedsięwzięcia. (...) Pomiędzy K1 a, dajmy na to dwoma innymi K, ma miejsce wymiana poglądów i informacji na ten temat. W tym czasie dochodzi do ustalenia dlaczego dany podmiot takie lub inne działanie/akcję proponuje, czemu ma to służyć.... Nie jest mi nic wiadome na temat tego, czy Stowarzyszenie BM24 całą inicjatywę konsultował z jakimkolwiek innym środowiskiem. Jeśliby zaś tak było, to błędem było, że w trakcie takowych uzgodnień nie padła sugestia poczynienia stosownych ustaleń z Panią Walentynowicz, z kolei natomiast, jeśliby tak nie było, to należy uznać to za bardzo poważny błąd. Polegałby on na tym, że Stowarzyszenie nie wzięło pod uwagę innych środowisk, które mogły wnieść coś nowego do sprawy. W obu przypadkach nie czynię tutaj nikomu żadnych zarzutów, lecz moje uwagi mają charakter wyłącznie spekulatywny. Sugerowałbym jednak w tym względzie wyciągnięcie stosownych wniosków.
Zamykając już część dotyczącą uwag o charakterze fundamentalnym pozwolę sobie z rezerwą się odnieść do części dyskusji, która się odbyła pod Uchwałą Zarządu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl - Sprawa - Urodziny Pani Anny Walentynowicz, rozumiejąc także, że została ona w pewnym zakresie „wyczyszczona” przez Foxx’a. A zatem nie w pełni mogę się do tamtych tez odwołać. Uznaję mimo to, że głos Krzysztofajaw brzmiał w tej dyskusji (abstrahując od deklaracji w zakresie wpłat) całkiem sensownie.
Jak wobec powyższego powinna, moim zdaniem, wyglądać organizacja urodzinowego benefisu Pani Anny Walentynowicz zgodnie z moją koncepcją Integratora? By to pokazać, posiłkować się będę tekstami – „KIIP – krok po kroku”, „KIIP – wersja rozbudowana” oraz „KIIP – projekt konkretnego działania”.
Powyższa inicjatywa powinna być podzielona na trzy główne części – „przygotowawczą”, „realizacyjną” oraz „kończącą”.
W części przygotowawczej trzeba było:
Na etapie „0” – poczynić stosowne ustalenia z samą zainteresowaną Solenizantką. Można by to przeprowadzić bezpośrednio z nią lub poprzez środowisko wokół niej skupione. Następnie, należało, dysponując już ustaleniami, wynaleźć Dobrych Ludzi z Kasą (tutaj miało to miejsce, o czym świadczy zbieranie funduszy przez Stowarzyszenie).
Na etapie I – sformułować pewnego rodzaju Zespół Analityczno-Koncepcyjny, który zająłby się ukształtowaniem właściwej oprawy inicjatywy, zgodnie z wolą Solenizantki. Zespół taki powinien być z nią w ciągłym kontakcie przedstawiając jej konkretne plany i działania do akceptacji. Możliwe byłoby także dokooptowanie do inicjatywy innego Zespołu (bądź Zespołów), ze wskazaniem, który pełni rolę koordynująco-wiodącą, a które pomocniczą. W ramach takiej grupy możliwe byłoby udoskonalenie samej koncepcji inicjatywy – rygorystycznie zgodną z wolą Zainteresowanej.
Na etapie II – Zespół koordynacyjny powinien zlecić, godnej zaufania, firmie piarowskiej przygotowanie stosownego projektu promocyjnego – rygorystycznie uwzględniającego wolę Zainteresowanej. Projekt taki powinien przeanalizowany przez Zespół koordynujący oraz przez nią zaakceptowany.
Na etapie III – Zespół koordynujący powinien przekazać uzgodnione projekty koncepcyjny i promocyjny wybranemu „klastrowi” (tj. środowisku blogerskiemu/serwisowi internetowemu/etc.) – celem zainteresowania innych „klastrów” inicjatywą. Tutaj winny mieć miejsce ustalenia o charakterze „technicznym”, w trakcie których określono by, który „klaster” ma rolę koordynacyjno-wiodocą a które pomocniczą. Efekt tych ustaleń winien zostać przedstawiony Zespołowi koordynującemu, ten zaś, po opracowaniu stosownych informacji, winien poinformować o skutkach Zainteresowaną.
Tutaj część przygotowawcza się kończy, a zaczyna, wykonawcza.
Na etapie IV – cały zintegrowany pod kątem merytorycznym projekt koncepcyjno-promocyjny winien być przekazany do opinii publicznej. Możliwa byłaby o nim otwarta dyskusja prowadzona w obrębie takich lub innych społeczności, w tym także pozyskiwanie uwag, komentarzy i głosów krytycznych. Cały ten dorobek powinien zostać przekazany Zespołowi koordynującemu, zaś poprzez niego pozostałym a także firmie piarowskiej. Ich uwzględnienie mogłoby wpłynąć na modyfikacje projektów koncepcyjnego i promocyjnego – bez naruszenia zasad ustalonych z samą Zainteresowaną. Każda taka modyfikacja winna zostać przedstawiona jej do akceptacji.
Na etapie V – miałyby miejsce same uroczystości benefisowe, w formie zgodnej z wolą samej zainteresowanej.
Po zakończeniu następuje etap ostatni, według przyjętych projektów koncepcyjnego i promocyjnego.
Myślę, że jeśliby wszystko powyższe zostało zrealizowane zgodnie z takim schematem, to szereg problemów nie miało by miejsca, zaś każda ze stron byłaby usatysfakcjonowana.
- MoherowyFighter - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
12 komentarzy
1. „uczenie się przez robienie”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pani Marylo,
Autocytat:
(...) Mimo to ich relacje są równorzędne, partnerskie i mające na względzie dążenie do integracji środowiska prawicy istniejącego w przestrzeni wirtualnej. Jakiekolwiek spory pomiędzy jakimikolwiek podmiotami (lub w ich obrębie jako całości) są rozstrzygane w taki sposób, by efektem tego była obopólna satysfakcja zainteresowanych stron, nie traciły one z pola widzenia imperatywu głównego, jakim jest integracja środowiska, stanowiło to wspólne doświadczenie i wskazówki na przyszłość. Ponadto, spory takowe powinny podlegać natychmiastowemu wyjaśnieniu, nie stanowić przesłanki do ich zadawnienia i eksplodowania w przyszłości oraz stania się pożywką do działań dezintegracyjnych. Zainteresowane podmioty powinny takie spory rozstrzygać w taki sposób, by dla ich użytkowników były jasne przesłanki, powody, motywy i działania będące podłożem sporu/konfliktu, jak również te wszystkie podjęte kroki i przedsięwzięcia, których celem miałoby być rozwiązanie takowego lub innego problemu. Dotyczyć to powinno zarówno drobnych zatargów jak i dużych konfliktów. (...)
- "KIIP - zasada" (19/05/2009 - 23:19)
3. nie odnosi sie to do przywołanego przez Pana przykładu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Pani Marylo,
5. zamiast ciągle narzekać na te diabły, to może lepiej zrobić jaki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Wszystko to prawda, Pani Marylo.
7. prosze nie zapomnać, kto był inwigilowany , prowokowany
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. A ja sądzę, że
9. MoherowyFighter
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
10. Natenczas,
11. MoherowyFighter
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
12. Natenczas,