Nie złapaliśmy zbrodni za rękę.
Tomasz Węgielnik, pon., 25/05/2009 - 12:19
11 sierpnia 1971 Bogdan Józef Gołaszewski został znaleziony martwy w miejscu zamieszkania. 22 latek był jedną z osób które wywołały strajk w szczecińskiej stoczni „im.Warskiego” w styczniu 1971 roku.
Wszedł do Komitetu Strajkowego, działał w Komisji Robotniczej która powstała dzień po przyjeździe Edwarda Gierka do Szczecina 24 stycznia. Współorganizował czarny marsz 1 maja 1971 roku.
Chciałem tylko dodać iż blog, podpisałem swoim nazwiskiem bo nieznałem obyczajów blogosfery i znajomy wpuścił mnie w kanał, jestem całkowicie za Kataryną.
Edmund Bałuka, charyzmatyczny przywódca strajku z początku 1971 roku
„ Na początku strajku styczniowego, musiałem Gołaszewskiego powstrzymywać ponieważ chciał ludzi wyprowadzić na miasto.Jeżdził po zakładzie stoczniowym wózkiem i nawoływał do strajku”
Artur Bezia działacz strajkowy ze stycznia 1971 „Gołaszewski zabierał często głos na spontanicznych zebraniach grup robotników, był młody i bardzo spontaniczny. Na terenie stoczni nie wierzono w wersję o samobójstwie”
Marian Jurczyk członek K.S w 1971 roku „W styczniu 1971 roku w czasie trwającego strajku w Stoczni Szczecińskiej poznałem Bogdna Gołaszewskiego. Mój pierwszy kontakt z nim, Gołaszewski stał na kiosku przy głównej bramie wejściowej do stoczni i przez wielką tubę nawoływał do strajku.”. Nie udało mi się potwierdzić iż Gołaszewski rzeczywiście przemawiał w tym ważnym dla rozwoju sytuacji miejscu i czasie.
Bogdana Gołaszewskiego był „bałukowcem”, tak nazywano grupę zwolenników i przyjaciół politycznych Edmunda Bałuki (wówczas 38 lat), który był przewodniczącym szczecińskiego Komitetu Strajkowego w styczniu 1971. W wyniku w dużej mierze demokratycznych wyborów Edmund Bałuka zostaje w lutym 1971 roku sekretarzem Rady Zakładowej stoczni im. Adolfa Warskiego, w której pracuje w owym czasie około 12 tyś osób. Do struktur samorządu zawodowego „Warskiego” zostaje wybrana grupa zwolenników Bałuki, wśród nich jest Bogdan Gołaszewski który zostaje przewodniczącym Rady Oddziałowej Związku Zawodowego Metalowców na wydziale k-4 w Warskim. Wzmiankowana grupa szybko zacznie być jednak marginalizowana. Sam Bałuka prawdopodobnie w wyniku działań operacyjnych S.B zostaje przewodniczącym Zarządu Okręgowego Związku Zawodowego Metalowców w Szczecinie. Był to pierwszy „bezpartyjny”, który zajmował tak wysokie stanowisko nomenklaturowe, której to system w województwie szczecińskim obejmowała około tyśiąca stanowisk. Edmud Bałuka wspomina iż Gołaszewski przed śmiercią był częstym gościem Rady Zakładowej. Danuta Wilanowska, członkini styczniowego K.S i K.R zeznała w sledztwie IPN o Gołaszewskim „Zdecydowanie wypowiadał swoje poglądy, mówił mi iż był kilkakrotnie napadany na ulicy i bity pałkami przez nieznanych mu mężczyzn. Mówił że to funkcjonariusze bezpieki”. Marian Jurczyk zeznał „Po strajku rozmawialiśmy tylko na terenie stoczni, mówił mi że jest prześladowany przez funkcjonariuszy S.B, że nachodzą go w pracy i w domu, że mu grożą , nie wymieniał nazwisk funkcjonariuszy, mówił że zastanawia się czy ma brać ślub w tej sytuacji i czy warto zakładać rodzinę.”
Władza przeżywa szok w związku z czarną szczecińską kontrmanifestacją pierwszomajową w 1971 roku, którą robotnicy zorganizowali 5 miesięcy po tym jak ulice Szczecina spłynęły krwią. Wydaje się iż w tym momencie zapadły decyzje związane z ostateczną rozprawą z „niepokornymi i wściekłymi”. Do Szczecina przyjeżdża specjalny oddział S.B, którego członkowie, przez śledzonych i prześladowanych robotników nazywani byli „trenerami”, „ponieważ przyjechali ustawiać zawodników”. Do dziś mało wiemy o funkcjonowania tego oddziału , w zasadzie nie wiemy nawet skąd przyjechał czy z Łodzi czy z Warszawy, świadkowie mówią o tych dwóch miastach. Edmund Bałuka wspomina iż był to bardzo duża grupa funkcjonariuszy z całej Polski, część z nich zaczeła pracować w Szczecinie na niejawnych etatach. Wszyscy członkowie styczniowego Komitetu Strajkowego i Komisji Robotniczej która była przedłużeniem władz strajkowych, są w tym czasie wielokrotnie przesłuchiwani, zastraszani i werbowani do współpracy. Bogdan Gołaszewski jest „pobity przez nieznanych sprawców”.
11 sierpnia milicja odnajduje ciało 22 letniego spawacza Bogdana Gołaszewskiego. Kilka dni później dochodzi zamachu na życia Adama Ulfika oraz do aresztowania i oskarżenia o gwałt Zenobiusza Gałązki, działacza strajkowego, który wkrótce zostaje zwolniony z pracy i skazany na 6 lat więzienia. Edmund Bałuka w tym czasie jest na urlopie na Krymie. Po powrocie wraz ze swoim współpracownikami – przyjaciółmi próbuje wyjaśnić przyczyny śmierci kolegi. Udaje im się ustalić że trzy dni przed śmiercią, Gołaszewski odbiera od Rady Zakładowej „Warskiego” „pełny wkład na mieszkanie, które miał odebrać za rok.” Tak Bałuka opisywał przed prokuratorem tą sytuację po 40 latach „Właścicielka wskazała jego pokój i przewód gazowy z którego uchodził gaz ( Gołaszewski nie miał kuchenki więc zawór w jego pokoju powinien być zamknięty.). Trzy raz tam przychodziliśmy z Wójcickim i Szymańskim Józefem. Byłem nachodzony przez funkcjonariuszy S.B którzy zabraniali nam węszenia w tej sprawie”. Na Bałukę naciskał w sprawie zaprzestania „prywatnego dochodzenia” również Prokurator Wojewódzki w Szczecinie Stanisław Kolarz (zmarły 15 grudnia 1984 rok). Marian Jurczyk „O jego śmierci (Gołaszewskiego) dowiedziałem się kilkanaście dni po pogrzebie. Nie było żadnego oficjalnego stanowiska władz”.
Bogdan Gołaszewski został pochowany „po cichu” nie udało mi się dotrzeć do uczestników pogrzebu.Jakiś czas później na jego grobie spotkali się byli członkowie kierownictwa styczniowego strajku. Przyszli na miejsce pochówku aby przypilnować kamieniarzy wykuwający napis na grobie. Na krzyżu postawionym na „cichym pogrzebie” widniał bowiem napisł iż Gołaszewski umarł, jego przyjaciele zmienili napis na „tragiczną śmierć”. W tamtym miejscu, obserwowani przez milicje i S.B obiecali sobie że jeśli kolejna osoba zginie, nigdy o tym nie zapomną i będą walczyć o pamięć ofiar zbrodni komunistycznej władzy. W 1976 roku w umiera na serce jeden z nich Adam Ulfik, nie mogacy znaleść pracy, zaszczuty i prześladowany przez „organa porzadkowe”.
O Bogdanie Gołaszewskim jako ofierze mordu S.B, mówił na falach Radia Wolna Europa Edmud Bałuka, po swojej ucieczce na „Zachód” w 1973 roku. Wydawany przez niego od 1976 roku poza oficjalnym obiegiem dwumiesiecznik „Szerszeń”, przemycany z Francji i kolportowany na terenie „Warskiego” w pierwszym numerze miał zdjęcie tablicy nagrobnej Bogdana Gołaszewskiego.
Pierwszą osobą która dotarła do dokumentów urządowych związanych ze smiercią Gołaszewskiego na początku lat 90 był dr U.S Michał Paziewski. Z jego ustaleń wynika że w wynajmowanej dla Gołaszewskiego przez stocznie kawalerce, 11 sieprnia 1971 roku milicja znalazła zwłoki „prawie w całości obnażone”, odbiór ciała wykazał że zgon nastąpił mniej więcej dobę przed znalezieniem ciała, przyczyną śmierci było „śmiertelne zatrucie tlenkiem węgla, będącym głównym trującym składnikiem gazu świetlnego”.Lekarze Pomorskiej Akademii Medycznej prowadzący odbiór poinformowali milicję o niepokojącym uszkodzeniu głowy Gołaszewskiego. Prowadzący sprawę funkcjonariusze Komisariatu Dzielnicowego MO Szczecin nad Odrą natychmiast po śmierci Gołaszewskiego stwierdzili że „denat odebrał sobie życie lub że był to nieszczęśliwy wypadek”. Notabene ten sam komisariat prowadził lub będzie prowadził w najbliższym czasie kilka sprokurowanych spraw wobec innych działaczy robotniczych, dotyczyły one gwałtów, pobić i zniewag funkcjonariuszy M.O (Zenobiusz Gałązka, Adam Ulfik). Sześć dni po znalezieniu zwłok, 17 sierpnia 1971 roku milicyjne akta sprawy znalazły się w Prokuraturze Powiatowej. Prokurator prowadzący sprawę po dwóch dniach odmawia wszczęcia postępowania, „co wpłynęło na zakwalifikowanie tych akt do kategorii „B” podlegających wybrakowaniu po pięciu latach”twierdzi dr Paziewski. Powyższa decyzja spowodowała że dziś nie posiadamy akt prokuratorskich, które zostały urzędowo zniszczone ani akt milicyjnych Komisariatu Dzielnicowego MO/Szczecin nad Odrą, które zaginęły.
Dochodzenie IPN w sprawie śmierci Bogdana Gołaszewskiego zostało wszczęte po publikacji fragmentu tekstu zatytułowanego „Gaz, gwałt i nieznani sprawcy” w artykule „Wyprały Gierkowi koszule” Adama Zadwornego w "Gazecie Wyborczej" z 24 stycznia 2001 roku. Już pierwszego lutego 2001 roku (tydzień po publikacji) Prokurator Poznańskiego oddziału IPN Dariusz Wituszko wszczyna śledztwo. Łączy ono śmierć Bogdana Gołaszewskiego i próbę zamachu na Adama Ulifka do którego doszło kilka dni póżniej. W uzasadnieniu do wszczętego postępowania możemy przeczytać „istnieje podejrzenie że oba te działania były wynikiem niedozwolonych metod represji funkcjonariuszy S.B”. Efektem 4 letniego śledztwa było zgromadzenie częściowo zniszczonych akt S.B dotyczących tylko Adama Ulfika. Dokumentacja dotycząca Bogdana Gołaszwskiego została bowiem zniszczona całkowicie (sic!). W trakcie dochodzenia przesłuchano również szereg osób znających Gołaszewskiego i jednego milicjanta z rozwiązanego w latach 90-tych komisariatu nad Odrą. Ostatecznie śledztwo zostaje umorzone w uzasadnieniu do tej decyzji z 29 lipiec 2004 możemy przeczytać „(.......) istniały podstawy do przyjęcia tezy, iż czyny te mogły stanowić zbrodnie komunistyczne w rozumieniu ustawy z dnia 18 grudnia 1998. Na podstawie repetytorium 2ds ówczesnej Prokuratury Powiatowej w Szczecinie ustalono że w sprawie zgonu wyżej wymienionego nie prowadzono postępowania przygotowawczego, ani też nie przeprowadzono sekcji zwłok denata, w celu ustalenia przyczyn zgonu roku. Na podstawie przeprowadzonych w sprawie czynności procesowych nie można w sposób jednoznaczny stwierdzić iż śmierć Bogdana Gołaszewskiego w dniu 10 sierpnia 1971 roku była spowodowana umyślnym działaniem funkcjonariuszy S.B (...) Przyjęto że było to samobójstwo. Wersja ta wydaje się mało prawdopodobna, chociaż dzisiaj nie można jej w sposób procesowy ani potwierdzić, ani wykluczyć”. Dr Maciej Maciejowski ze szczecińskiej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu mówi iż Gołaszewski był idealnym celem z punktu widzenia S.B, „samotny młody mężczyzna wychowany w domu dziecka, nie posiadający rodziny która mogłaby szukać wyjaśnienia sprawy. Mieszkający na zaniedbanej, niebezpiecznej dzielnicy starego Szczecina.”
Dr Paziewski analizując powody i konsekwencje tej ewentualnej zbrodni, mówi że była ona mocno niekorzystna dla władz w związku z przygotowaniami do (wyjątkowego) VI zjazdu PZPR. Jednak późniejszy zamach na Ulfika i jesienna próba zamachu na życie „34 członków komitetów strajkowych z ‘Warskiego”, jadących na szkolenie BHP w Węgierskiej Górce w Beskidach. Podczas podróży omal nie odpadło koło w autobusie, który był pojazdem nowym i sprawdzonym przed wyjazdem. Przyczyny awarii nie byli w stanie wytłumaczyć nawet eksperci fabryczni z Mielca” powoduje iż nieprawdziwość hipotezy zbrodni przestaje być tak oczywista.
Artur Bezia w kontekście dochodzenia IPN powiedział „Jestem przekonany o braku możliwości rzetelnego wyjaśnienia obecnie okoliczności objętych śledztwem z uwagi upływu czasu i braku możliwości dostępu do materiałów z tamtych czasów. W dalszym ciągu mam wątpliwości czy zmarli oni ( Gołaszewski – Ulfik) w sposób naturalny, chociaż nie mogę przedstawić dowodów, które udowadniałby moje osobiste odczucia”
W mojej ocenie Bogdan Gołaszewski był ofiarą komanda tajnej policji, przybyłej z poza naszego miasta, które represjonowało styczniowych aktywistów strajkowych od maja do końca 1971 roku. Potwierdzić to mogą tylko nowe dokumenty, które cały czas są odnajdywane lub przesłuchania byłych funkcjonariuszy S.B.
- Tomasz Węgielnik - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. Dokumentacja dotycząca Bogdana Gołaszwskiego została bowiem znis
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl