24 godziny temu rozpętała się największa afera polityczno-medialna dotychczasowych rządów Donalda Tuska. Gazeta należąca do niemieckiego wydawnictwa Axel Springer* postanowiła dobić resztki polskiej demokracji i zniszczyć legendę polskiej blogosfery. Zdeptać prawa do prywatności oraz naruszyć wolność nieskrępowanej wypowiedzi każdego z nas.

Czy wydawca zdawał sobie sprawę, że niezależnie od sukcesu lub porażki ataku na blogosferę, jest to misja samobójcza? Nie wątpię, że któryś z autorów artykułów może być idiotą, ale nie sądzę, żeby byli nimi wszyscy na raz. Co ich zatem skłoniło do takiej autodestrukcji? Jakie były rzeczywiste przyczyny, co było celem długoterminowym?

Ustalenie motywów działania, wydarzeń ostatnich kilku dni, być może odtworzenie, godzina po godzinie, poczynań dziennikarzy Axel Springera powinno być celem całej blogosfery oraz wszystkich dziennikarzy śledczych polskich mediów. Trzeba dociec prawdy, nawet gdyby wczorajszy myśliwi mieli stać się zwierzyną łowną.

Tu już nie chodzi o egzekucję zadość uczynienia ze strony koncernu medialnego tylko o obnażenie mechanizmu, który spowodował, że to co się stało było w ogóle możliwe.

Czy za sprawą kryją się naciski z rządu, lub ze służb specjalnych? Czy urzędy prowadziły rozpoznanie działalności Kataryny? Czy doszło do bezprawnych nacisków na nią, jej otoczenie, partnerów biznesowych? Czy minister Czuma upoważniał swojego syna do wystąpienia na drogę sądową przeciwko Katarynie? Dlaczego te działania były prowadzone niezgodnie z zasadami? Kiedy i dlaczego minister Czuma zdecydował się zrezygnować z stawiania Kataryny przed sądem. Czy minister Czuma, jego syn lub współpracownicy partyjni lub ministerialni kontaktowali się z wydawnictwem w sprawie Kataryny? Czy w całym procesie uczestniczyło ministerstwo wicepremiera Schetyny? Dlaczego Axel Springerowi zależało na ujawnieniu danych Kataryny? Jakich spodziewał się korzyści w zamian za poświęcenie swoich dziennikarzy i być może wydawnictwa? Czy chodziło o prawa do zakupu składników TVP?

Czy ktokolwiek w zarządzie gazety poważnie brał pod uwagę możliwość zatrudnienia Kataryny? Kto to konkretnie był i czy upoważniał autorów artykułu do negocjacji z Kataryną? Jeśli wydawnictwo nie miało zamiaru zatrudniać Kataryny, to dlaczego dawało jej na to nadzieję? Czy tak wygląda typowy proces rekrutacji do wydawnictwa? Jakie znaczenie dla sprawy miały wywiady z "celebrities", które gruntowały opinię o blogerach jako anonimowych paszkwilantach, podczas gdy, o ile wiem Kataryna nigdy nie wypowiadała się na temat tych "celebrities"? Czy wydawnictwo publikując te wywiady miało w planie donos na Katarynę? Kto i od kiedy wiedział o planach gazety?

Pytań można i należy postawić wiele i domagać się odpowiedzi. Domagać się, nie prosić! Media powinny w imieniu społeczeństwa kontrolować władzę, a nie w imieniu władzy zastraszać społeczeństwo. Niech każde wydawnictwo, które zaplanuje kolejny podły szantażyk i donosik dwa razy się zastanowi, czy warto. I to nie dla tego, że zostaną pozwani do sądu, tylko dlatego, że prawda o tym może zostać ujawniona. Blogerzy do dzieła.

Uważam, że należy domagać się surowych konsekwencji dla wydawnictwa oraz dla zamieszanych w sprawę dziennikarzy. Właściwie byłych dziennikarzy, bo nie wyobrażam sobie, żeby po tym co się stało dalej mogli pracować w zawodzie. No, jest taka stacja, która przyjmuje plagiatorów, może się nimi zaopiekują.

Co do Axel Springera, to może jeszcze odpokutować za swój atak na wolność w internecie. Polski internet na poziomie każdej gminy potrzebuje tysięcy przeszkolonych dziennikarzy obywatelskich, blogerów i podcasterów a wkrótce videopodcasterów. Wasze pieniądze przydadzą na ten cel.

Chciałbym zapytać dziennikarzy Axel Springer, czy wyobrażają sobie dalszą współpracę z kolegami szantażującymi i denuncjującymi blogerów?
Chcę wiedzieć jakimi jesteście ludźmi.

*- w całym tekście unikam podawania nazwy gazety, ponieważ spodziewam się szybkiego końca jej żywota.

 

http://kairos.salon24.pl/106636,huragan-kataryna