Błogosławiony dar anonimowości
stagaz1, pt., 15/05/2009 - 13:33
Ryzykuję, że mnie jakiś autorytet przebije osinowym kołkiem jako upiora prawniczej ignorancji, ale niech tam. Uważam, że istnieje mocna analogia pomiędzy zasadą tajności w demokratycznych wyborach, a anonimowością blogera, który pisze o polityce i władzy. Moim zdaniem podobieństwo jest zawarte w przesłankach, jakie stoją za raczej powszechnym konsensusem w sprawie obu zjawisk.
Objęcie tajemnicą werdyktu wyborcy ma na celu przede wszystkim uwolnienie go od presji, którą może wywierać zarówno aktualna władza albo równie dobrze jakakolwiek organizacja czy partia biorąca udział w wyborach na danym terenie, a która zawsze będzie silniejsza od wyborcy pojedynczego.
Dotyczy to również ewentualnych sankcji za „nieprawomyślny wybór” ze strony tych podmiotów. Przy czym kluczową rzeczą jest, że zarówno presja jak i sankcja będą oczywiście nieformalne. Tajność wyborów to gwarancja demokratycznej władzy, że wyborca uniknie lokalnych patologii ze strony tej samej władzy w procesie wyborczym, czego nigdy nie można wykluczyć, a nawet wręcz przeciwnie – należy założyć, że zawsze jakieś się zdarzą.
W przypadku blogera, a nie ukrywam, że kataryna stanowi tu przykład, istnieje podobieństwo przesłanek, co wspaniale udowodnił właśnie Krzysztof Czuma. Otóż moim zdaniem kataryna nie jest narażona na opresję z tytułu odpowiedzialności sądowej, a przynajmniej nie w pierwszym rzędzie. Wczoraj prawie wszyscy się skupiliśmy na słabości „kwitów”, jakie ma do dyspozycji młody Czuma i wiele osób zachęcało blogerkę, żeby ujawniła już te swoje dane i załatwiła adwersarza w sądzie na cacy.
Wszystko to prawda przy założeniu, że młody Czuma jest kompletnym idiotą i sam się podłożył pod topór sędziowski. Ja skłaniam się raczej do innej tezy, a mianowicie, że młody Czuma idiotą nie jest, zaś ewidentna słabizna jego oskarżenia oraz fakt, że nie próbował nawet opublikowania w salonie swojej wersji lub sprostowania może świadczyć, że co innego miał na celu. Mógł to być blef mający na celu doraźne postraszenie blogerskiej braci, ale nie wykluczam, że chciał otrzymać dane kataryny niekoniecznie po to, żeby udać się z nimi do sądu. A wszyscy wiemy, że młody Czuma ma koneksje z władzą i to jakie ! To jest właśnie analogia blogera do wyborcy – obaj są narażeni na nieformalne działania władzy albo podmiotów do tej władzy zbliżonych, niechętnego środowiska lub zwyczajnego łobuza, obaj są w tym kontekście słabsi od adwersarza i powinni mieć zagwarantowane minimum anonimowości.
Chodzi również o ten aspekt anonimowości, który chroni blogera przed jego otoczeniem i środowiskiem. Przecież nie możemy wykluczyć, że przełożonym kataryny w jej miejscu pracy może być fanatyczny zwolennik ministra sprawiedliwości – kto da głowę, że kataryna nie pracuje w biurze poselskim Stefana Niesiołowskiego ? Przy czym w żadnym wypadku nie wyklucza to odpowiedzialności blogera przed sądem, ale delikwentowi, który chciałby knuć coś nieformalnie powinno być maksymalnie trudno - w tym celu dane blogera w żadnym wypadku nie powinny być udostępniane każdemu, komu tylko oczy bielmem zajdą z wściekłości i pogrozi sądem, nie wiem jak to wygląda w aktualnym prawie. I tu dochodzę do drugiej strony medalu, czyli szans kataryny przed sądem, które w oczywisty sposób nijak się mają do jej adwersarza. Nie wyłącznie z powodu jego koneksji, ale także z przyczyny przypadłości systemu wymiaru sprawiedliwości, który w celu zniwelowania tej niejako naturalnej przewagi oponenta może zaoferować katarynie jedynie wydanie majątku na wybitnego prawnika.
Nie mogę się powstrzymać, żeby nie napisać o jeszcze jednym aspekcie anonimowości blogera, który jak mi się wydaje, nigdy nie był w salonie poruszony. Otóż określenie „anonimowy”, świadomie lub nieświadomie, zwykło się postrzegać pejoratywnie – mam wrażenie, że porównuje się anonimowość postu blogera do anonimowego listu czy donosu raczej, niż do osoby, która publikuje swoje poglądy i przekonania, a przy tym nie chce ujawnić swojej tożsamości, bynajmniej nie z powodu tchórzostwa, ale z obawy przed otoczeniem. Owszem, anonimowe wredoty się wśród blogerów zdarzają, może nawet częściej niż u „jawniaków”, ale to nie jest żaden powód, żeby odmawiać anonimowości tym, którzy jej naprawdę potrzebują. Przecież wyskoki wredoty może bez problemu ukrócić admin, co nieraz zresztą się zdarzało.
Paradoksalnie, gdy chodzi o powodzenie wśród czytelników blogerskiego portalu, brak anonimowości bardziej służy znanym osobom publicznym występującym pod nazwiskiem, niż blogerom anonimowym. Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdy wszyscy uczestnicy Salonu 24 występują anonimowo – oczywiście, że większość z osób znanych praz dziennikarzy obroniłoby się nawet wtedy, ale ręczę, że niemała ilość przepadłaby w czeluściach drugiej i dalszych stron. No więc, drodzy „jawniacy”, dziękujcie anonimowym blogerom, bo w dużej mierze dzięki ich anonimowości możecie tak obficie karmić swoje ego.
- stagaz1 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. Gal Anonim
hrabia Pim de Pim
2. hrabia
3. stagazie,
ależ po co snuć tak rozległe rozważania? Ileć to razy miało miejsce, że Jaśnie Nieomylny* publikował pod pseudonimem w swojej gazecie? Tak, tak.... Jest to bowiem tajemnica poliszynela, a że poliszynela, to tym bardziej trudna do obalenia w sądzie. I co? I teraz przypuśćmy, że ktoś się czuje tekstem Jaśnie Nieomylnego pomówiony, obrażony, zniesławiony itd. itd., i idzie z tym do sądu. O tym, że dane osobowe, publikującego pod pseudonimem Jaśnie Nieomylnego, mają zostać ujawnione, decyduje w istocie on sam. A on ma w tym celu ustawę prawo prasowe, która gwarantuje jemu, tzw. tajemnicę dziennikarską.... He, zresztą znany jest też i sądowy passus Jaśnie Nieomylnego w sprawie ujawnienia źródła (a zatem personaliów). Więc, jak? Ano tak, że Janke mógłby powoływać się na sądowy precedens z Jaśnie Nieomylnym w roli głównej, w kwestii ujawnienia personaliów źródła i korzystać z tej samej ochrony zawartej w prawie prasowym. Idąc dalej tym tropem, to mogę powiedzieć tak. I tutaj, mały cytacik:
Pora zacząć walczyć o dobre prawo prasowe
i to obejmujące również dziennikarstwo bez legitymacji prasowej.
Fajnie by było pisać bez odpowiedzialności, ale chyba tak dobrze nie będzie. A dzisiejsze prawo prasowe stoi po stronie ministra...
http://jankepost.salon24.pl/105225,syn-ministra-sprawiedliwosci-obraza-b...
No... racja Panie Dzieju, racja..., gdyby nie to, że to kombinowanie jak koń pod górę. A co będzie, jeśli w trybie sądowym nakazane zostanie ujawnienie personaliów piszącego pod pseudonimem Jaśnie Nieomylnego? Bloger Mikuś będzie w dalszym ciągu takim kozakiem? :)))))
* Z ostrożności procesowej piszę "Jaśnie Nieomylny", by nie wpaść w łapy, znanego, pełnomocnika prawnego.
4. Moherowy Fighter
5. słusznie prawisz
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
6. stała się przystanią dla osób sfrustrowanych, pracowników partyj
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Maryla
8. Triarius