Palenie na plażach

avatar użytkownika jlv2
Jak donosi dziennik "Polska" radni Gdańska chcą wprowadzić całkowity zakaz palenia na plażach. Oczywiście jest to uzasadniane wieloma rzeczami, z których połowa jest bez sensu. Np. plaża to na ogół piaszczysty (z mniejszym lub większym udziałem kamieni) obszar między morzem a tym, co się uznaje już za grunt stały. W zależności od stanu morza jest on zmienny. O ile wiadomo, co prawda jest to umowne, gdzie dokładnie się kończy plaża od strony lądu, to nie do końca wiadomo, gdzie się zaczyna od strony morza. Na logikę więc wchodzę więc do morza na 3 metry od plaży, gdzie, jak się dobre miejsce znajdzie, to wody po kostki i palę spokojnie. Jeżeli nie będzie takiego odpływu fali, bym na chwilę nie był w wodzie, to niewątpliwie nie jestem na plaży w potocznym sensie tego słowa. Kretynizm. Zamiast zatem władze, pięknego skądinąd, Gdańska zabiorą się za ten aspekt plaż, to może by zadbały o jakiś standard, bo nieraz to strach do wody wejść. Turyści i wczasowicze przyjeżdżają tam i zostawiają tam swoje pieniądze. Wlepcie im parę mandatów, z pewnością powrócą. A swoją drogą: dobrze Gdańska nie znam, ale z pewnością jest tam o wiele więcej miejsc, gdzie przydaliby się strażnicy miejscy o wiele bardziej, niż na plaży. No, ale, jak w większości miast (o ile nie we wszystkich) strażnicy miejscy są silni, gdy trzeba babci mandat wlepić, bo sprzedaje pietruszkę. Gdy jest zagrożenie, jakoś ich nie widać.

7 komentarzy

avatar użytkownika mamam

1. Pewnie palisz?

pomysł jest dobry. Jak wiesz na plaży zazwyczaj wieje i ilekroć co roku leżę sobie na niej z moimi dziećmi, po prostu szlag mnie trafia, gdy musimy wdychać ten papierosowy smród, albo wyrzucać pozostawione pety. Przykre jest to, że potrzebne jest tworzenie przepisów, ponieważ większości palaczy brak jest najzwyklejszej kultury osobistej i związanego z tym wyczucia, że uprzykrzają innym życie. Czy te przepisy będą egzekwowane, to już inna historia.
avatar użytkownika jlv2

2. @mamam

Tak, palę. Faktem jest, że wielu palaczom brakuje kultury osobistej. Ale to nie jest funkcja palenia, ale funkcja osobowości. A tu jest sprawa prosta: po prostu wydzielić kawałek plaży dla palących i po sprawie. I problem znika. W komunie to już tak zawsze jest, że przepis jest dobry na wszystko. A zgodzisz się, że na plażach to nie tylko pety znajduje się w różnych dziwnych miejscach.
jlv2
avatar użytkownika Przemo

3. Jlv2

Ja też palę. Przepis w istocie - kretyński, bo sam podałeś sposób na jego obejście. A do Gdańska, na dzień dobry, nie pojadę.

Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

avatar użytkownika Maryla

4. Zakazy, a za zakazami ida nakazy.

Taka jest znana z historii kolej rzeczy w totalitarnych systemach. A Polska weszła juz w totalitarne struktury, które zamiast czołgów wysyłaja dyrektywy i nakazy. Nie chodzi o palenie, czy nie, to politpoprawny wymysł. Ciekawe, czy Vincent wymyslił wysokie kary finansowe , aby pokryć "dziurę" w akcyzie, czy liczy na to, ze i akcyza i grzywny będa łatac jego dziure budżetową. 30-50 mld złotych, nie w kij dmuchał. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika jlv2

5. @Przemo

Na plażach w Gdańsku to byłem, jak na razie, dwa razy: pierwszy i ostatni. Syf, kiła i mogiła. O ileż lepiej pojechać nad morze do takiej miejscowości, której plaże uzyskały status Błękitnej Flagi? Przynajmniej do wody nie strach wejść. A w Gdańsku? Na plaży kąpiące się psy i trzeba uważać, by w psie g... nie wleźć idąc lub wracając z morza na lądzie i morzu. Dziękuję, postoję. Jeszcze mi psich g*wien na nogach potrzeba. Niech na plaży w miejscowości, co zdobyła Błękitną Flagę na swoje plaże się pojawi jakiś klient z piesiulkiem, srającym i lejącym, gdzie popadnie. Niedługo będzie czekał. Władze tej miejscowości dobrze wiedzą, jakie są konsekwencje dla turystyki za cenę utraty znaku Błękitnej Flagi. Gonią, aż miło i mandaty wlepiają, że jeszcze milej. Może od tego końca władze miasta zabrały się za problem?
jlv2
avatar użytkownika hak

6. @

Na podobnej zasadzie nie będzie się można napić piwa ani na plaży, ani w górach na nartach. Oczywiście dla bezpieczeństwa, jakżeby inaczej. Do tych przyjemności należy doliczyć ryzyko zapłacenia mandatu za jazdę 75 km na drodze międzynarodowej, dwupasmowej. Fotoradarów coraz więcej, a durne ograniczenia prędkości stoją jak stały, specjalnie pod łapówki dla "szlachty drogowej" z MO (tj. z policji) Suma summarum oznacza to ni mniej ni więcej, że planujący urlop w Polsce jest ciężkim durniem. Niezależnie czy to krajan czy cudzoziemiec powinien omijać nasz ("ten"?) kraj szerokim łukiem. Mam to w dupie, będę wraz z rodziną wydawał swoje ciężko zarobione złotówki wszędzie tylko nie w Polsce. Co wszystkim serdecznie polecam.
hak
avatar użytkownika Kirker

7. Jest bardzo proste rozwiązanie

a sprywatyzujmy plaże i niech właściciel decyduje, czy na jego terenie wolno palić, czy też nie. Dodatkowo od razu poprawi się stan środowiska - zmniejszy się ilość śmieci i ekskrementów na wydmach. @Hak. na drogach międzymiastowych tam, gdzie teren jest nizinny, a tak wygląda znaczna część terytorium Polski, to w ogóle nie powinno być ograniczeń prędkości. Na terenie zabudowanym, to moim zdaniem gminy powinny decydować, jaka jest graniczna prędkość. Problem pijanych kierowców... jakoś w takiej Arizonie można wsiąść za kółko po kieliszku albo po piwku, no i nic się tam szczególnego nie dzieje. Trzeba karać ostro, jak wjedziesz komuś w tyłek po pijaku, to powinno być traktowane jakby się to zrobiło umyślnie. Czyli kasa za naprawę, drugie tyle za szkody moralne, jak koleś nie ma - to albo kicio, albo chłosta. I tak by ten problem załatwił. Z tym paleniem świateł w dzień... przepis debilny, który ilość wypadków tylko zwiększył. Znieść! Tak samo znieść obowiązek jeżdżenia w zapiętych pasach. Całą komunę nie było, dopiero KLD musiało wprowadzić... pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista