Kombatanctwo, czyli wiosenna przecena opozycyjnych biografii

avatar użytkownika stagaz1
Kombatanctwo to nie jest najgorsza przypadłość, jaka może spotkać człowieka na tym świecie, ale jest paskudna, bo zdradliwa. Nie wiadomo, co dokładnie miała na myśli Helena Łuczywo, kiedy w lipcu 2002 stwierdziła, że w Agorze pracują ludzie z biografiami. Raczej na pewno nie można zarzucić jej prostackiej dosłowności, bowiem każdy wie, że wszędzie ludzie mają biografie. Konfuzja w tej kwestii jest tym większa, że w organie Michnika i Łuczywo pracował wówczas jeszcze Lesław Maleszka, który również miał życiorys, że mucha nie siada. Ba, nawet w esbecji pracowali ludzie z biografiami, że daj Boże zdrowie ! Jakież to zatem biografie mogła mieć na myśli ówczesna zastępczyni redaktora naczelnego Wyborczej ? Najprawdopodobniej chodziło jej o kartę opozycyjną w przeszłości pracowników Agory. Właśnie kartą kombatancką zagrała Ewa Milewicz oddając order prezydentowi – nie swoją odwagą w latach opozycji. Sama mówi, że w tamtych czasach miliny ludzi wspomagały Lecha Wałęsę i to byli także odważni ludzie. Tylko szkoda, że Milewicz nie wspomina dlaczego te miliony nie dostały orderów, a jedynie wybrańcy, chociaż przecież byli jednakowo odważni ? Żadnym usprawiedliwieniem nie może być ich liczba, w końcu państwo stać, żeby jednorazowo wyprodukować ze dwa miliony orderów. Nie kwestionując odwagi dziennikarki Wyborczej, można się pokusić o tezę, że z tych milionów wybrano ją ze względu, bo ja wiem, może na głośne nazwisko ? A może ze względu na wpływowe środowisko, w którym przecież od lat aktywnie się udziela ? Publicystka nie ukrywa, że zwraca order, gdyż nie odpowiada jej towarzystwo innych odznaczonych – w tym wypadku pracowników IPN-u. Przekładając to na język bardziej prosty, uważa, że jej biografia jest tak doniosła, że nie pozwala stanąć w jednym rzędzie z Kurtyką et consortes, gdyż nie byli tak odważni jak ona. Czy to nie jest kombatanctwo ? Przecież Ewa Milewicz ma świadomość, że jak każdy aktywny członek społeczeństwa jest przypisana jednocześnie do wielu środowisk. W każdym z nich znajdą się ludzie podli, nieuczciwi czy tchórzliwi, na ten przykład. Dziennikarka „GW” nie wystąpiła z grona dziennikarzy, chociaż tam pewnie łobuzów więcej niż wśród odznaczonych jakimkolwiek orderem przez prezydenta, co nieraz wyszło na jaw. Czy powinien wziąć z niej przykład Karol Modzelewski i zwrócić order od Aleksandra Kwaśniewskiego ? Ten miałby dopiero powód, bo przecież Kwaśniewski odznaczał i dziennikarzy - propagandzistów stanu wojennego, i byłego szefa powiatowego UB w Krośnie, i w ogóle takie typy, że człowiek na sam widok machinalnie przechodzi na drugą stronę ulicy. A sam bohater tego sporu Wałęsa, gdy mówi, że historyk jest niewiarygodny, bo miał dziadka ubeka – jest nikczemny dla Ewy Milewicz, czy nie ? Czy może uważa, jak jej mentor, naczelny z „Gazety Wyborczej”, że powinno się go mierzyć inną miarą, ze względy na inne zasługi ? Bo jeśli tak uważa, to może powinna i swoje zasługi oddzielić od rzekomego braku odwagi ludzi IPN-u – w końcu Adam Michnik pewnie nie tylko Wałęsę miał na myśli, gdy postulował „inną miarę” wobec niego. Nie pisałbym tego postu dzisiaj, ale usłyszałem właśnie, że niejaka prof. Śliwińska, z podobnych względów, chce zwrócić prezydentowi Kaczyńskiemu order przyznany jej nieżyjącemu już ojcu. Według pani profesor, ojciec postąpiłby na pewno tak samo. To jest niewątpliwie pokłosie postawy i sukces Ewy Milewicz i tego się nie wyprze. Ja jednak proponowałbym minister edukacji nasłać kontrolę na komisję, która zrobiła tę panią profesorem. To wydaje mi się konieczne dla higieny psychicznej narodu.

2 komentarze

avatar użytkownika Przemo

1. Stagaz1

Niech oddają ordery, jak napisał FYM - faryzeusze.

Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

avatar użytkownika stagaz1

2. Przemo

Niech oddają ! Pzdr.