Kombatanctwo, czyli wiosenna przecena opozycyjnych biografii
stagaz1, pt., 10/04/2009 - 10:21
Kombatanctwo to nie jest najgorsza przypadłość, jaka może spotkać człowieka na tym świecie, ale jest paskudna, bo zdradliwa. Nie wiadomo, co dokładnie miała na myśli Helena Łuczywo, kiedy w lipcu 2002 stwierdziła, że w Agorze pracują ludzie z biografiami. Raczej na pewno nie można zarzucić jej prostackiej dosłowności, bowiem każdy wie, że wszędzie ludzie mają biografie.
Konfuzja w tej kwestii jest tym większa, że w organie Michnika i Łuczywo pracował wówczas jeszcze Lesław Maleszka, który również miał życiorys, że mucha nie siada. Ba, nawet w esbecji pracowali ludzie z biografiami, że daj Boże zdrowie ! Jakież to zatem biografie mogła mieć na myśli ówczesna zastępczyni redaktora naczelnego Wyborczej ? Najprawdopodobniej chodziło jej o kartę opozycyjną w przeszłości pracowników Agory.
Właśnie kartą kombatancką zagrała Ewa Milewicz oddając order prezydentowi – nie swoją odwagą w latach opozycji. Sama mówi, że w tamtych czasach miliny ludzi wspomagały Lecha Wałęsę i to byli także odważni ludzie. Tylko szkoda, że Milewicz nie wspomina dlaczego te miliony nie dostały orderów, a jedynie wybrańcy, chociaż przecież byli jednakowo odważni ? Żadnym usprawiedliwieniem nie może być ich liczba, w końcu państwo stać, żeby jednorazowo wyprodukować ze dwa miliony orderów. Nie kwestionując odwagi dziennikarki Wyborczej, można się pokusić o tezę, że z tych milionów wybrano ją ze względu, bo ja wiem, może na głośne nazwisko ? A może ze względu na wpływowe środowisko, w którym przecież od lat aktywnie się udziela ?
Publicystka nie ukrywa, że zwraca order, gdyż nie odpowiada jej towarzystwo innych odznaczonych – w tym wypadku pracowników IPN-u. Przekładając to na język bardziej prosty, uważa, że jej biografia jest tak doniosła, że nie pozwala stanąć w jednym rzędzie z Kurtyką et consortes, gdyż nie byli tak odważni jak ona. Czy to nie jest kombatanctwo ?
Przecież Ewa Milewicz ma świadomość, że jak każdy aktywny członek społeczeństwa jest przypisana jednocześnie do wielu środowisk. W każdym z nich znajdą się ludzie podli, nieuczciwi czy tchórzliwi, na ten przykład. Dziennikarka „GW” nie wystąpiła z grona dziennikarzy, chociaż tam pewnie łobuzów więcej niż wśród odznaczonych jakimkolwiek orderem przez prezydenta, co nieraz wyszło na jaw. Czy powinien wziąć z niej przykład Karol Modzelewski i zwrócić order od Aleksandra Kwaśniewskiego ? Ten miałby dopiero powód, bo przecież Kwaśniewski odznaczał i dziennikarzy - propagandzistów stanu wojennego, i byłego szefa powiatowego UB w Krośnie, i w ogóle takie typy, że człowiek na sam widok machinalnie przechodzi na drugą stronę ulicy.
A sam bohater tego sporu Wałęsa, gdy mówi, że historyk jest niewiarygodny, bo miał dziadka ubeka – jest nikczemny dla Ewy Milewicz, czy nie ? Czy może uważa, jak jej mentor, naczelny z „Gazety Wyborczej”, że powinno się go mierzyć inną miarą, ze względy na inne zasługi ? Bo jeśli tak uważa, to może powinna i swoje zasługi oddzielić od rzekomego braku odwagi ludzi IPN-u – w końcu Adam Michnik pewnie nie tylko Wałęsę miał na myśli, gdy postulował „inną miarę” wobec niego.
Nie pisałbym tego postu dzisiaj, ale usłyszałem właśnie, że niejaka prof. Śliwińska, z podobnych względów, chce zwrócić prezydentowi Kaczyńskiemu order przyznany jej nieżyjącemu już ojcu. Według pani profesor, ojciec postąpiłby na pewno tak samo. To jest niewątpliwie pokłosie postawy i sukces Ewy Milewicz i tego się nie wyprze. Ja jednak proponowałbym minister edukacji nasłać kontrolę na komisję, która zrobiła tę panią profesorem. To wydaje mi się konieczne dla higieny psychicznej narodu.
- stagaz1 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Stagaz1
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.
2. Przemo