Za Pawlaka i Misiaka obrywa....Kaczyński
chinaski, śr., 18/03/2009 - 09:10
Dwie afery (wicepremiera Pawlaka oraz senatora Misiaka) połączyły w krytyce wszystkie największe polskie tytuły prasowe. Słusznie, media mają wręcz obowiązek skrupulatnie patrzeć politykom na ręce. To jeden z wymogów demokratycznego państwa prawa.
Jedna z najważniejszych osób w państwie, wicepremier, minister gospodarki zdaje się nie rozumieć tych prostych prawideł. Jego tłumaczenia są po prostu kompromitujące (,by nie użyć mocniejszego słowa). Znamienne jest też to, jak relatywnie do spraw przejrzystości podchodzi sam premier:
Nie jestem od egzekwowania dobrych obyczajów – mówił wczoraj Tusk, komentując aferę wokół Pawlaka. Któż zatem za to odpowiada, jeśli nie szef rządu?-taki pytanie aż ciśnie się na usta.
Politycy (i niektórzy publicyści) próbują ratować twarz Tuska, chwaląc go za słuszną decyzję odnośnie Misiaka. Szaremu człowiekowi, słuchającemu tego rodzaju komentarzy, może się wydawać, że PO jest zupełnie inna od PSL, że tam zasad się przestrzega. Jestem jednak ciekaw, czy premier byłby tak stanowczy wobec wrocławskiego senatora Platformy, gdyby afery nie nagłośniła "Gazeta" i gdyby jej bohaterem był ktoś ważniejszy. No, ale to tylko gdybanie.
Apropo "Gazety Wyborczej", można dziś znaleźć na jej stronach internetowych (zapewne w wydaniu papierowym także), dość absurdalny komentarz odnośnie obu afer obciążających rząd Donalda Tuska i samego premiera. Autorka, Renata Grochal krytykuje Jarosława Kaczyńskiego za jego krytyczne słowa odnośnie ostatnich afer.
Pisze m.in.:
"Szkoda, że gdy PiS był przy władzy, Jarosław Kaczyński sam nie stosował się do reguł, których respektowania wymaga teraz od innych.(...)Milczał, gdy poseł Samoobrony Waldemar Nowakowski, właściciel sieci sklepów Lewiatan, próbował przepchnąć przez Sejm napisaną pod siebie ustawę o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych, ograniczającą działanie hipermarketów.(...)Gdy spółki skarbu państwa obsiadali działacze PiS, bez kwalifikacji i doświadczenia - np. Adam Glapiński został prezesem Polkomtela, a Piotr Kownacki - szefem Orlenu(...)Co więcej, kiedy w grę wchodzi partyjny interes, zasady Kaczyńskiego przestają się liczyć. Tylko tym można tłumaczyć, że przez ostatni tydzień nie komentował tarapatów, w jakie wpadł szef PSL Waldemar Pawlak.
Jego prezes PiS nie atakował. A nuż kiedyś przyda się na przystawkę!"
http://wyborcza.pl/1,75968,6395559,Kaczynski__Zasady_dla_innych.html
Znaczące. "Gazeta Wyborcza" permanentnie odbiera prawo prawicowej opozycji do krytyki obecnego rządu, powołując się na 'brak moralnych do tego kompetencji'. Najlepiej byłoby, gdyby PIS milczał.
Co więcej, milczenie czasem (kiedy-to ustala oczywiście sama "Gazeta") także jest złe. W tym przypadku Kaczyński obrywa za to, że osobiście nie skrytykował Pawlaka. To nic, że codziennie robią to inni przedstawiciele PIS. Milczenie prezesa jest oczywiście znaczące.
Przyznacie, ciężko dogodzić "Wyborczej".
Argumenty Pani Grochal także są naciągane. Bo co to znaczy "Nowakowski, właściciel sieci sklepów Lewiatan, próbował przepchnąć przez Sejm napisaną pod siebie ustawę o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych"?
"PRÓBOWAŁ" to jednak coś innego niż ZROBIŁ. Nowakowski mógł sobie próbować otwierać swoje sklepy na Marsie. Ustawa znalazła się w koszu, po interwencji RPO-Janusza Kochanowskiego i finalnym wyroku TK z 2008 r. Dlaczego jednak nowy rząd wcześniej nie próbował coś z tym zbrodniczym prawem zrobić?
Oto, co czytam w gazetowym tekście z tamytycz czasów:
"Na dodatek z powodu politycznych przepychanek między PO a PSL nie udało się wydać do ustawy rozporządzeń. Przez siedem miesięcy nie wiadomo było więc, jak prawo stosować. I przez siedem miesięcy nie wydano w kraju ani jednego pozwolenia na budowę dużego sklepu. Zastopowano inwestycje, jak twierdzą przedstawiciele branży handlowej, na kwotę 3 mld euro. Niektóre firmy, np. Ikea, zaczęły straszyć, że część inwestycji przerzucą za granicę."
A może jest tak, że także niektórym politykom dzisiejszej koalicji ta ustawa tak naprawdę pasowała?
Fakt faktem, że Nowakowski ze swojej ustawy nie skorzystał, Misiak zaś 'trochę zarobił'.
Innym argumentem jest stały slogan Gazowni: "PIS obsadzał stanowiskami swoich ludzi, ludzi bez kompetencji i doświadczenia". Taki zarzut można postawić każdemu rządowi po 1989 r., dlaczego więc miały dyskwalifikować TYLKO prawo PIS do krytyki obecnej koalicji?
Na takie pytanie odpowiedzi od Pani Grochal nie usłyszymy. To jest "oczywista oczywistość", której głośno powiedzieć nie można/nie wypada.
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. aspekt finansowy afery Misiaka - środki UE i korpucja
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Ale się michnikoidy wysiliły