O fotoradarach, czyli „uda się albo się nie uda”

avatar użytkownika Koteusz
W zasadzie to będzie wpis o jednym takim urządzeniu. Całkiem niedawno wymieniłem stare prawo jazdy, które posiadam od 1984 roku, na nowe (wcześniej mi się nie chciało i bardzo dobrze, bo zaoszczędziłem prawie 10 zł). Zacząłem z powrotem jeździć samochodem. Natknąłem się na fotoradar i sytuacja wydała mi się dość absurdalna. Jeżeli ktoś zaczyna cieszyć się, że zapłaciłem mandat, to muszę go rozczarować – nic z tego. Ale ustawienie w ten sposób radaru oraz znaku informującego o kontroli szybkości to zwykła kpina czy też może nawet bezmyślność. Otóż fotoradar, o którym piszę, ustawiony jest przed Elblągiem (na wjeździe od strony Fromborka) tuż za zakrętem na terenie zabudowanym. Oczywiście dobrze, że taka kontrola przeprowadzana jest na obszarze gdzie można natknąć się na pieszych. Problem, przynajmniej dla mnie, jest w czym innym. Przed radarem ustawia się znaki informujące kierowców o kontroli; przed tym radarem też taki ustawiono. Ustawiono go około 30 metrów przed radarem. Zaznaczyć przy tym należy, że wielkość znaku informacyjnego nie odbiega od wielkości standardowych znaków, a kolorystyka jego nie jest wcale rzucająca się w oczy. W czym więc problem? „Odjadę” nieco od Elbląga, a nawet przeniosę się na chwilkę do innego kraju, też europejskiego, a mianowicie do Anglii. Wielu moich znajomych, a także mój osobisty ojciec, chwali angielskie oznakowanie fotoradarów, których w tym kraju jest znacznie więcej niż w Polsce. Oczywiście może same radary nie bardzo ich cieszą, ale sposób, w jaki są one oznaczone: WYRAŹNE, DUŻE ZNAKI INFORMACYJNE, USTAWIONE W DOŚĆ ZNACZNEJ ODLEGŁOŚCI PRZED RADARAMI. Dlaczego o tym wspominam? Dlatego, że angielskie rozwiązanie wydaje mi się bardzo rozsądne i logiczne. Kierowca dobrze poinformowany, tak, że wprost nie może nie zauważyć znaków ostrzegających przed kontrolą, sam dokonuje wyboru: złamać zakaz, czy stosować się do przepisów. Nie ma później wytłumaczenia, w przypadku nałożenia mandatu, że nie wiedział, nie widział itp. Jego wybór! W Polsce sposób informowania kierowców o radarach przypomina raczej polowanie z nagonką na kierowców. Tak jak w przypadku podelbląskiego radaru. Kierowca ledwie zauważy znak informacyjny i stojący tuż za nim fotoradar natychmiast myśli: Zdążę wyhamować, czy nie zdążę? Wlepią mi mandat, czy nie wlepią? Podobnie pewnie myślą czający się gdzieś w krzakach policjanci: Uda mu się wyhamować, czy nie mu się nie uda? Uda mu się wlepić mandat, czy też nie uda się? P.S. Wiem, wiem, koło fotoraradrów policjanci się nie czają, ale nie o to przecież chodzi.
Etykietowanie:

10 komentarzy

avatar użytkownika Dominik

1. owce zyją po to, aby je strzyc...

Temat zawsze aktualny. Dla mnie te wszystkie szykany (sic!), obojętne czy w formie leżącego sierżanta, czy kamera obskura to nic innego jak tylko usprawiedliwienie kolejnego grzebania w kieszeni kierowcy. Moje doświadczenie mówi, że...i tu proszę się trzymac krzesła...wypadki nie powstają w wyniku zwiększonej predkości!!! Za dużą wypadkowość obciążam, jako jedną z podstawowych przyczyn, kiepskie przygotowanie osób, do uczestnictwa w ruchu drogowym. Te wszystkie uwagi w telewizorku typu "noga z gazu panowie kierowcy" wywołuja u mnie usmiech politowania. Kandydaci na kierowców szkoleni sa w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi. Jesli do tego dodamy korupcjogenne zadania związane z parkowaniem w "kopercie", to okazują się one być kolejnym zmarnowanym czasem. Zresztą z tym "szlifowaniem" parkowania na kursie można zapoznać się gdziekowiek na mieście. Kandydat uczy się jeżdzić samochodem z szybkością piechura. Czy ktoś uczy kursanta SZYBKIEJ jazdy? No właśnie. Kanał...ups, warunki drogowe w jakie jestesmy codziennie wpuszczani, wywołuje agresję nie do pokonania dla niektórych. Podsumujmy. Beznadziejne szkolenie, plus warunki drogowe. To jest przyczyna nadmiernej ilości wypadków. Nie szybkość. Jesli ktoś chce zaoponować mojemu przedstawieniu sprawy to uprzejmie śpiesze donieść, że Niemcy nie mają ograniczeń na autostradach a wypadkowośc wcale nie jest przez to większa niz u nas. Ale co by bez tych ograniczeńw robili nasi "poborcy podatkowi" w białych czapeczkach. Tacy fachowcy mieli by użerać się z pieszymi przechodzącymi na czerwonym świetle, upominać nieoświetlonych rowerzystów czy furmanów. A po co? Wystarczy stanąć za drzewem...Kiedyś ci zdradze Koteuszu dlaczego mam, bez wzgledu na pore roku, "lekko" zabłoconą tablice rejestracyjną...
tede
avatar użytkownika kryska

2. Krzyś

Niebawem zostana tylko radary wzdłuż szlaków .ktore niegdyś drogami były nazywane. A co bedzie jak radary sie zniszczą?bo Policji tez nie bedzie,przecież Donek okrawa ich budżet prawie ze wszystkiego. I wtedy nie będzie NIC,zupełnie jakby prezydentem był Kononowicz. To ja sie pytam po co wybierać donka ,wybierzmy Kononowicza,przynajmniej będzie weselej bo wódki tez nie będzie i piwa,które uwielbiam. Po prostu czarna rozpacz bedzie. Pa-spadam!
pozdrawiam -Przeciwność uczy rozsądku,dobrobyt go odbiera- SENEKA Młodszy
avatar użytkownika Errata

3. Koteusz!

A ja muszę powiedzieć,ze u niemiaszków jeździ się na autostradzie bardzo szybko radarów nie ma!Pomijam te radary na autostradach przy wielkich miastach jak München itd.Jeździsz ile chcesz i to jest OK! Ale w Austrii to kolego już tak nie jest!Kiedyś jechałem prawie 200km/h w kierunku Linzu właśnie do Niemiec i zauważyłem na autostradzie zaparkowany policyjny wóz,zacząłem hamować i "złapali mnie"na szybkości 146km/h bo do takiej szybkości zdążyłem wyhamować!500 szylingów musiałem zapłacić!:((( Ale uważam,ze to jest głupotą aby policja pilnowała szybkości na autostradzie!!! Ciekawostka w samym Wiedniu!Jadąc autostrada z Floridsdorf musisz wjechać w tunel,który jest monitorowany i każdy samochód rejestrowany przy wjeździe do tunelu jak i po wyjeździe z tunelu.Nie ma żadnych tablic informujacych o fakcie rejestrowania elektronicznego Twojego pojazdu, ale nawet gdyby były to ilu obcokrajowców zna język niemiecki? Ograniczenie w tunelu jest do 80km/h i komputer "wyrzuca" Twoje zdjęcie jeśli przekroczyłeś szybkość w tunelu!!! A takich tunelów w Austrii jest bardzo dużo!I o to chodzi,o to chodzi!:))

Errata

avatar użytkownika kryska

4. Errata

z tymi Niemcamito nie do końca prawda,miałeś szczęście,tam sie uwijaja równiez powitrzni scigacze ,pstryk robia ci zdjecie i jestes ugotowany-ja tak miałam jakies 5 lat temu
pozdrawiam -Przeciwność uczy rozsądku,dobrobyt go odbiera- SENEKA Młodszy
avatar użytkownika Errata

5. Kryska

Za kobietami to jeżdżą,a jak jest ładna to sam bym jeździł:))

Errata

avatar użytkownika kryska

6. Errata

nie bzdeć,przesadziłes z Niemcami,gonia i radarami i policja powietrzna,mnie znależli w Polsce do zapłacenia mandatu, A że jestem sliczna to wiem,jakbys mnie ujrzał to b bys........
pozdrawiam -Przeciwność uczy rozsądku,dobrobyt go odbiera- SENEKA Młodszy
avatar użytkownika Koteusz

7. > Dominiku: faktycznie podczas szkolenia praktyczna...

... nauka jazdy np. szybkie4j jazdy, czy umiejętność reagowania podczas poślizgu, to nie są tematy, które są w programie takiej nauki. A "kopertę" pamiętam doskonale, bo egzaminator zapowiedział mi, że to najważniejsza część egzaminu praktycznego. W czasie jego perory zaparkowałem na kopercie, a on spojrzał na mnie i powiedział: "jest pan wolny, dziękuję". Do tej pory nie wiem czy zbyt wolno parkowałem, czy że już po wszystkim. Ale dokument dostałem, więc chyba to drugie. :) A "lekko zabłocona tablica rejestracyjna" to nie jest dla mnie nowość żadna. pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Koteusz

8. > Errato: "do takiej szybkości zdążyłem wyhamować!"

To chyba słabe hamulce masz? :) pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Koteusz

9. > Krysiu: mnie znależli w Polsce do zapłacenia mandatu

Mój znajomy też dostał wezwanie do zapłaty mandatu za przekroczenie prędkości w Niemczech, ale to było jeszcze jak DM były a nie euro. Z fotką oczywiście. Ale wyłgał się, bo zwróciłem mu uwagę, że kupił samochód wieczorem tego dnia co zdjęcie było robione (ok. 11) więc odpisał, żeby sobie ten mandat... pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Koteusz

10. > All: sorry za to, że dopiero teraz odpowiadam, ale...

... wczoraj zajęty byłem "banowaniem" takiego jednego w s24. :) pozdr
Krzysztof Kotowski