Instrukcja mycia rąk

avatar użytkownika stagaz1
G.A.J. Ayliffe to emerytowany profesor Uniwersytetu w Birmingham, który zajmował tam wiele stanowisk naukowych i administracyjnych, a także opracował technikę mycia rąk w umywalce. Pewnie jestem niezbyt bywały w instytucjach, w których na dobre zadomowiły się standardy europejskie, gdyż dopiero kilka dni temu, w budynku należącym do dużego terminalu portowego, ujrzałem instrukcję mycia rąk. Do tej pory posługiwałem się techniką zapamiętaną we wczesnym dzieciństwie, a nabytą od mojej mamy poprzez przekaz werbalny i tzw. przykład osobisty.Ponieważ minęło wiele lat i w każdej dziedzinie dokonał się ogromny postęp, z ciekawością przeczytałem instrukcję. Stwierdziłem z wielką satysfakcją, że mamusia w konfrontacji z nowoczesną myślą naukową wypadła znakomicie, pomimo że nie posiadała odpowiedniego certyfikatu ani stopnia naukowego. Jak mnie później objaśnił kolega, z powodu przeraźliwie odczuwalnego sąsiedztwa toalet, nikt nie korzysta z tej umywalki, z wyjątkiem osobników nietrzeźwych i pozbawionych elementarnego instynktu samozachowawczego. Nic mi nie wiadomo, czy taką sytuację przewidział naukowiec z Birmingham i czy napisał odpowiednią instrukcję. Nie chcę tu Boże broń deprecjonować dorobku naukowego prof. Ayliffe`a, ale zaraz mi się przypomniał profesor Lech Falandysz. Wiele lat temu tłumaczył się w jednym ze swoich felietonów, na poły żartobliwie, z postawionego mu przez czytelnika zarzutu, który brzmiał - „Z pana to taki profesor, jak z Jaskierni”. Były prawnik Wałęsy przekonywał czytelnika, że on wręcz przeciwnie, jak najbardziej, własną pracą i poważnymi osiągnięciami dorobił się kolejnych stopni naukowych, żadna polityka mu nie pomogła, itd. Nie tak dawno z kolei, chyba za Kwaśniewskiego, rozdano jakieś nagrody państwowe w różnych dziedzinach nauki. Pamiętam moje mieszane odczucia, gdy obok nagrodzonych za odkrycia z biochemii czy biotechnologii, stanął także laureat nauk humanistycznych za biografię Chopina, bodajże. Zdumiony byłem przede wszystkim z powodu, że w dzisiejszych czasach ten temat może przynieść aż takie odkrycia, że warte są państwowej nagrody. Bowiem, cóż przełomowego dla nauk humanistycznych można było odnaleźć w życiu i twórczości jednego z najbardziej znanych ludzi na tej planecie, a który żył całkiem niedawno wg naszych miar czasu ? Od dłuższego czasu mam wrażenie, że coraz więcej jest takich pokracznych „uczonych”, wykładających dziwne dyscypliny w jeszcze bardziej egzotycznych uczelniach. Piszą tam trzydziestą biografię Chopina, po raz tysięczny roztrząsają społeczne źródła przestępczości nieletnich, odkrywają na nowo tożsamość płci. Na to wszystko są pieniądze i płyną szeroką strugą. W tym samym zakładzie, gdzie prof. Ayliffe odkrył przede mną sekrety mycia rąk w umywalce, przeprowadzono szkolenie antymobbingowe całej załogi w godzinach pracy, pewnie za unijne dotacje, które w takich razach wykorzystywane są w stu procentach, bez najmniejszego problemu ani zwłoki – przekonany jestem, że podstawy teoretyczne „programu” opracował jakiś profesor do wszelkich poruczeń. Jest takich naukowców za przysłowiową dychę całe mrowie, w różnych europejskich instytutach „czegoś tam”, gdzie doktorat można zrobić łatwiej niż maturę; na uniwersytetach, które nie maja prawa do magisteriów, ale też przesadnych wymagań; w akademiach co i raz zmieniających „kanclerza”, bo poprzedniego zamknęli. Wyrastają te uczelnie nagle i często w największych dziurach, gdzie diabeł mówi dobranoc, ale komiwojażerowie nauki, jak rasowi "garimpeiros", przefiltrują każdą dziurę, która może dać parę złotych. Trudzą się w telewizjach i rozgłośniach na każdy zadany temat, zaliczają każdy program, do którego ich zaproszą,, byle nie wypaść z obiegu, byle podbić cenę. Nieustraszeni łowcy grantów, unijnych dotacji, funduszy organizacji pozarządowych i wszelkiego publicznego grosza. Jakoś tak się porobiło, że dzisiaj już nic nie muszą udowadniać ani wykazywać się osiągnięciami, nawzajem sobie piszą recenzje i laudacje, opracują ekspertyzę z dowolną konkluzją na życzenie klienta, a wszystko to pod szyldem badań naukowych.Sami dla siebie są instancją i opoką, wizytują się jeden z drugim i zapraszają na wykłady, a nade wszystko recenzują z obopólną wdzięcznością. Jerzy Duda-Gracz, gdyby dzisiaj tworzył swoją „Fuchę”, zamiast siermiężnych peerelowskich roboli z taczką, mógłby śmiało namalować paru spoconych, ale żwawych okularników w średnim wieku z teczkami.

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. że coraz więcej jest takich pokracznych „uczonych”

tak, a im bardziej pokraczni, tym większe maja wzięcie i dostęp do kasy na "badania". Wystarczy sięgnąc do skrzynki meilowej, do zalewu "szkoleń" jakie sa teraz realizowane w ramach funduszy unijnych. Co ciekawe, sami na te fundusze płacimy do kasy UE, ale kasa z niej płynie tylko na kolejne "specjalistyczne" szkolenia strzyżenia pudli, zamiast na budowę infrastruktury. Bo tam stoja na drodze kolejni, dotowani z tej samej kasy 'ekolodzy" i inni obrońcy żyjatek . pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika stagaz1

2. Maryla

"ale kasa z niej płynie tylko na kolejne "specjalistyczne" szkolenia strzyżenia pudli, zamiast na budowę infrastruktury." Otóż to, Unia daje i ci sami urzędnicy odbierają, bo to przecież ci urzędnicy te szkolenia prowadzą albo nadzorują nie za darmo. To jest jeden z głównych sposobów na wyciąganie forsy z funduszy europejskich. I źródło dla organizacji pozarządowych, profesorów od siedmiu boleści i tym podobnych . Pzdr.
avatar użytkownika Maryla

3. Tusk -na wsparcie kluczowych reform rządowych.

Pożyczka z BŚ w wysokości 975 mln euro na wsparcie kluczowych reform rządowych.

"Pożyczka przeznaczona jest na wsparcie rządowych planów reform i konsolidacji fiskalnej, a także szerszego programu reform gospodarczych. Pożyczka na programową politykę rozwojową w zakresie zarządzania finansami publicznymi, zatrudnienia i sektora prywatnego, (...) będzie przeznaczona na wsparcie planów rządu w zakresie wzmocnienia jakości i efektywności zarządzania finansami publicznymi, zwiększenia podaży na rynku pracy osób o odpowiednich kwalifikacjach, a także wzmocnienie środowiska gospodarczego" - czytamy w komunikacie BŚ.

http://www.wprost.pl/ar/148273/975-mln-euro-na-wsparcie-reform-rzadowych/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika stagaz1

4. Maryla

"wsparcie rządowych planów reform i konsolidacji fiskalnej, a także szerszego programu reform gospodarczych" Jak sie w to wczytać, w ten ezopowy język, to chyba wszystko pójdzie na szkolenia. Pzdr.
avatar użytkownika Maryla

5. to chyba wszystko pójdzie na szkolenia.

NA SZKOLENIA I "OPINIE DORADCZE". Przypominam, ze wsparcie dla Polski z MFW na transformacje ustrojową poszło do kieszni różnych "ekspertów" z UE i USA, jak Sachs, czy tez Vincent Rostowski, który był doradcą Balcerowicza w latach 90-tych. Teraz to Balcerowicz "doradza" Tuskowi, a jego "fundacje" CASE, ISP, FOR czerpia z dotacji na badania nad gospodarką. Tak to działa, naczynia połączone. Gradowi doradzaja banki, jak GS , ML, które spekuluja na złotówce.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl