Nixon - czyli co kazdy Polak wiedzieć powinien

avatar użytkownika toyah
O Richardzie Nixonie, niesławnym prezydencie Stanów Zjednoczonych, wiem niewiele więcej niż można wiedzieć, amatorsko interesując się polityką. Wiem więc oczywiście to, że jest to postać ‘niesławna’. Ale to wie każdy. Każdy kto zauważył, że od kilku dziesiątek lat, każdy skandal, każdy wielki przekręt, każda polityczna afera operuje przyrostkiem –gate, jeśli jest tylko odrobinę wnikliwy, wie też, że to gate pochodzi od związanej z Nixonem afery podsłuchowej Watergate. A więc to jest wiedza powszechna. Richard Nixon, prezydent Stanów Zjednoczonych w latach 1969-1974, to już na wieki symbol politycznej zbrodni i zasłużonego politycznego upadku. Wiem jednak też o Nixonie parę innych rzeczy. Na przykład to, że swoją drugą kadencję wygrał z historyczną przewagą. W roku 1972, Nixon zdobył 60% głosów i zwyciężył w 49 stanach, praktycznie nie prowadząc kampanii wyborczej i nawet nie wykorzystując do końca funduszu wyborczego. Świadczyłoby to o tym, że jeszcze niecałe dwa lata przed tym, jak się stał wrogiem publicznym i najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Stanach Zjednoczonych, Nixon był powszechnie lubiany. Na tyle przynajmniej powszechnie, że został prezydentem właściwie bez walki. To, co napisałem powyżej, to fakty. Dziś, jednak, kiedy wspominamy Richarda Nixona, pojawiają się głównie nie fakty, ale plotki, mity i najbardziej niewiarogodne legendy. A wszystko to, w większości wypadków, opiera się na jednym, stałym założeniu – w historii światowej polityki nie było nigdy postaci tak odrażającej, jaką był Nixon. No, może z wyjątkiem Adolfa Hitlera i niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości. O co są do Nixona pretensje, pomijając oczywiście tę najbardziej znaną, a jednocześnie najbardziej nieprawdziwą, czyli że to on kazał podsłuchiwać Demokratów? O to, że był człowiekiem niesympatycznym, fizycznie odstręczającym, chorym z nienawiści, głupim i genetycznie nieuczciwym. No i jeszcze jedno – że był najgorszym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych. Gorszym nawet od młodego Busha. Muszę powtórzyć to co powiedziałem na początku. Nie jestem ekspertem ani w kwestii Richarda Nixona, ani tez w kwestii w ogóle prezydentów Stanów Zjednoczonych. Zakładam więc, że są pewnie gdzieś jakieś fakty, o których nie mam pojęcia i które mogą świadczyć na niekorzyść Nixona, podobnie zresztą, jak fakty, które mogą świadczyć na jego korzyść. Jeśli jednak mam liczyć na swoją intuicję, doświadczenie i najbardziej podstawową inteligencję, nie mogę przestać pamiętać o tym, że przed Nixonem było mnóstwo prezydentów, a po Nixonie też nie mała ich grupka i że jest niezwykle mało prawdopodobne, żeby akurat tylko jeden z nich – właśnie Nixon – okazał się tak wyjątkowo na tle całej reszty podły, zły i nieuczciwy, że trzeba go było wpisać na listę zasłużonych. To jest po prostu niemożliwe. Nixon kłamał? Nixon kazał zakładać podsłuchy? Nixon prowadził brudną kampanię? Nixon niszczył swoich przeciwników? Nixon był bezwzględnym politycznym graczem? Tak? Rozumiem oczywiście, że na tym polu i Kennedy z jednego końca i Obama z drugiego, z Clintonem pośrodku, to dobrzy, serdeczni ludzie? Bardzo przepraszam, ale to zdaję się nie Nixon został zamordowany przez Bóg jeden wie kogo i to nie za prezydentury Nixona zmarła Marlin Monroe. Czy ja coś może mam do Kennedyego? Ależ skąd? Ani więcej, ani mniej, niż do wszystkich innych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Poza tym, mówiłem już – ja się na nich za bardzo nie znam. Nie na tyle jednak jestem ciemny, żeby wierzyć w to, że Barak Obama wyzwoli Afrykę post-kolonialnego nieszczęścia, a swoją ukochaną Kenię wprowadzi do wielkiej światowej rodziny krajów bogatych i prosperujących. Nie na tyle, żeby sobie wyobrażać, że prezydentem Stanów Zjednoczonych zostaje się od tak sobie. Bo dobrzy ludzie tak zapragnęli. Może więc i jest tak, że Nixon w niczym nie był lepszy od swoich poprzedników i następców? Informacja jednak jest inna. Nixon był od nich gorszy. Przyjrzyjmy się więc Nixonowi bliżej. Wiemy już, że historia go nienawidzi i wiemy, że nie zawsze tak było. Co wiemy jeszcze? Miałem okazję obejrzeć ostatnio bardzo dyskutowany film Frost/Nixon. W mojej opinii, jest to film wybitny, a fakt, że został nominowany do tegorocznych Nagród Akademii, może świadczyć o tym, że nie jest to z mojej strony jakieś dziwactwo. Film zrobiony jest w formie quasi-dokumentu i – o ile mi wiadomo – jeśli ktoś chce zweryfikować obraz filmowy, może sobie nawet kupić całość słynnego wywiadu na DVD, albo poczytać historyczne teksty. Z filmu Frost/Nixon wynika więc, że Richard Nixon był człowiekiem, a nie demonem. Dodatkowo był człowiekiem, który potrafił być osobiście bardzo ujmujący, dowcipny i zadziwiająco inteligentny. Na filmie widać to nawet z zamkniętymi oczami. Ale film pokazuje też drugą stronę tej historii. Pokazuje nienawiść do Nixona, która jest tak histeryczna, tak nieprzytomna i tak potężna, że każdy w miarę rozsądny człowiek musi się spytać, o co tu chodzi. Dlaczego jest tak, że wybitny, międzynarodowo rozpoznawany dziennikarz planuje przeprowadzić cykl telewizyjnych rozmów z byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych i, realizując ten plan, spotyka się wyłącznie z wściekłością elit, które mają tylko dwa marzenia – zobaczyć Nixona w więzieniu i później już nie widzieć go nigdy więcej? Dlaczego Frost, najprawdopodobniej nastawiony na jeden tylko – pomijając kwestie finansowe – cel, mianowicie ostateczne skompromitowanie Nixona, pokazanie światu jego podłości i w efekcie wzięcie na siebie całego tryumfu nowoczesnego świata, musi aż ryzykować własnymi pieniędzmi, bo nie ma jednego, gotowego do współpracy, medialnego, czy politycznego ośrodka, który by się sam tego ryzyka po prostu nie bał? A ryzyko było oczywiste. Przez cały niemal czas, kiedy ekipa Frosta kręci ten wywiad, to Nixon jest jego bezdyskusyjnym zwycięzcą. Jest od Frosta i bardziej dowcipny i błyskotliwy i o wiele inteligentniejszy i zdecydowanie bardziej przebiegły. A przede wszystkim – i film to pokazuje bardzo przejrzyście – jest daleko bardziej człowiekiem z zasadami. Prawie cały ten czas, to, z jednej strony zarówno w politycznym, jak i czysto ludzkim wymiarze, festiwal Nixona i dopiero ten ostatni wieczór i ostatni dzień, ni stąd ni z owąd, przynosi kompletną zmianę sytuacji. Tyle tylko, że i tak już nigdy nie będziemy wiedzieli, czy to ostateczne przyznanie się Nixona do kłamstwa jest efektem wybitnych dziennikarskich talentów Frosta, czy może i tu wszystkie nici trzymał sam były prezydent. Tak czy inaczej, to tylko film. A więc zawsze jakaś tam fikcja. Oczywiście, możemy wszystko po kolei sprawdzać, by w efekcie zobaczyć i Nixona i jego wrogów takich jakimi byli naprawdę. Ale i tak, to wciąż tylko film, więc nie zdziwię się jeśli ktoś mnie tu wyśmieje i powe mi, żebym się nie wygłupiał. Są jednak rzeczy, o których już wspomniałem i które nie są ani moją, ani niczyją opinią. Według najbardziej obiektywnych standardów, był okres w politycznym życiu Richarda Nixona, kiedy on pod każdym względem był postacią wybitną. I to nie tylko na początku lat 70-tych. Są tez i inne fakty i inne znaki, pokazujące, że sprawa Nixona nie jest w najmniejszym stopniu jednoznaczna. Wiadomo, że Nixon był przez najbardziej wpływowe elity znienawidzony w sposób bezprecedensowy. Dziś już też wiadomo, że Bob Woodward nie był bohaterem. Nie był też nawet takim tam sobie średnio wybitnym dziennikarzem śledczym Washington Post, który dzięki swoim talentom i dociekliwości ukazał całe okropieństwa wielkiego politycznego oszustwa. Dziś już wiadomo, że to Mark Felt, zastępca dyrektora FBI, który nienawidził Nixona za to, że ten uniemożliwił mu awans na szefa Biura po odejściu Hoovera, przyniósł Woodwardowi – swojemu dobremu znajomemu – wszystko na tacy i ten był tylko pionkiem w grze osobistych ambicji, prywatnych niechęci i wielkich kulturowych i cywilizacyjnych interesów. W swoim słynnym wywiadzie, jaki przeprowadził w roku 1980 z Nixonem Bob Greene, dziennikarz Chicago Tribune, Nixon opowiada o swoim życiu, swoich poglądach, o swoim upadku i o tym w co zawsze wierzył. Oczywiście, zawsze – podobnie jak w przypadku filmu – można powiedziec, że to bzdury, bo to mówi Nixon, a to co on gada jest bez znaczenia. Pomijając fakt, że najczęściej z takimi argumentami wychodzą ci, którzy wszystkie swoje poglądy opierają wyłącznie na tym, ze ktoś im coś powiedział, albo gdzieś coś usłyszeli, zgoda. To tylko gada Nixon. Warto i tak jednak posłuchać choć fragmentów. Greene pyta Nixona, jak się czuję przechodząc do historii, jako „sztywny, zimny, pozbawiony uczuć człowiek”, na co ten odpowiada: „Dlaczego w ten sposób nie mówi się o innych prezydentach? Uważano, że Truman to taki swój chłop. Proszę mi wierzyć, on nigdy do siebie nie dopuszczał nikogo, poza bliskimi przyjaciółmi. Ani Eisenhower z tym swoim słynnym uśmiechem – nigdy nie pozwalał sobie na jakąkolwiek poufałość. Podobnie Kennedy. Mimo tej całej swojej reputacji, tego blasku i w ogóle, był zawsze bardzo wyniosły. Może jedynie Johnson… on tak. On lubił osobisty kontakt. Ja byłem bardziej jak Kennedy […] Jednak prezydent nie może być kimś z tłumu. Musi zachowywać pewien szacunek. Ludzie pewnie nawet nie chcą, żeby on przychodził do nich i mówił: ‘Patrzcie, jestem taki jak wy’” W innym miejscu, kiedy Greene przyznaje, że w młodości zawsze obracał się wśród ludzi, którzy nie znosili nawet dźwięku samego jego nazwiska, Nixon przyznaje, że zdaje sobie sprawę z tamtych nastrojów, i wspomina, kiedy krótko po tym jak został prezydentem, przemawiał w Wirginii, gdzie miał zapowiedzieć wycofanie pierwszych 25 tysięcy żołnierzy z Wietnamu. „I wtedy pewna bardzo ładna dziewczyna, może szesnasto, czy siedemnastoletnia, podeszła do mnie, splunęła mi prosto w twarz i powiedziała - ‘Ty bandyto’. Wziąłem chusteczkę od agenta ochrony i wytarłem twarz. To było okropne.” Wreszcie trzeci fragment, kiedy Greene sugeruje, ze może gdyby Nixon pokazał się ludziom, jako człowiek bardziej sympatyczny, bardziej swobodny, mniej oficjalny, ci by go zaakceptowali. Mówi Nixon: „U mnie to nie był problem stylu. Mogłem przecież zapraszać dziennikarzy na kolację. Mogłem organizować różne sympatyczne spotkania, a na drugi dzień liczyć na jakiś miły, ciepły tekst w gazecie. Jednak problemy, jakie mnie spotkały jeszcze przed rezygnacją, nie były w ogóle związane z brakiem tych kontaktów. To była kwestia mojej wiary i moich przekonań. Ich wiara i ich przekonania były kompletnie inne.” Po co piszę ten tekst? Czy chodzi mi o to, żeby wszystkim błądzącym pokazać, że Nixon to był jednak świetny facet – mądry, zdolny i porządny. Może trochę tak. Jednak nie to jest moim zamiarem. Gdyby tak było, to pewnie bym bardziej pisał o tym, jakim to on był wspaniałym mówcą, jaki był wykształcony i oczytany, jak wspaniałą karierę zrobił od biednego dziecka z czasów Wielkiego Kryzysu do prezydenta wielkiego mocarstwa. Może bym wspomniał te jego opowieści o nocach w Białym Domu, kiedy chodził po tych wielkich pokojach i wchłaniał historię wielkiego narodu i o jego pięknych refleksjach na najbardziej zwykłe tematy. Jak ktoś chce, to niech sobie znajdzie ten tekst. Bob Greene Nixon on Nixon. Chodzi mi o coś zupełnie innego. Ja chciałem zwrócić uwagę na historię pewnej manipulacji. Chciałem pokazać, co może osiągnąć grupa bardzo zaangażowanych, bardzo wpływowych osób, które mają cel zniszczyć czy to człowieka, czy to nawet pojedynczy projekt. Chciałem pokazać choć w bardzo byle jakim zarysie, jak to się robi. I jakie można osiągnąć efekty. Jak można, przy pomocy czystej zimnej nienawiści, zniszczyć niemal całą historię. I to nie na chwilę. Takie projekty nie dotykają jednego pokolenia. Przy tak wielkim zaangażowaniu w kłamstwo, ten brud pozostaje na wieki. Przypadek Nixona jest tu najlepszą tego ilustracją. A co nas to obchodzi? Myślę, że nie trzeba wielkiej przenikliwości, żeby wiedzieć co mam na mysli. Na sam koniec, jeszcze sam początek rozmowy z Nixonem. Bob Greene idzie z Nixonem nowojorską ulicą i Nixon mówi: „Wczoraj szedłem do fryzjera i nagle na rogu zobaczyłem grupę młodych ludzi. Człowiek z ochrony zwrócił się do mnie; ‘Niech pan powącha. To trawa’ Marihuana. Proszę sobie wyobrazić, nigdy wcześniej tego nie czułem. Myślę, że jak o to idzie, jestem kompletnie tępy. Nie ten czas”. Bo tak naprawdę, o to własnie chodzi. Że to nie ten czas. Można wybaczyć wiele, ale bez przesady. Niektórzy powinni naprawdę uważać.

15 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. przy pomocy czystej zimnej nienawiści, zniszczyć niemal całą his

jak można nie miec konta i kredytu w banku w XXI wieku? Co Ci to mówi, Toyahu? Mediokracja - narzędzie polityczne do lansowania i niszczenia. Propaganda w służbie interesu ludzi , którzy chcą rządzić światem. Ministerstwo Prawdy. Wielki Brat.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Rekin

2. Zjawisko tworzenia "czarnej legendy" nie jest nowe

- towarzyszy życiu publicznemu w całej jego historii, zwłaszcza politycznym zawirowaniom. Przypomnę największe (choć dziś przebrzmiałe) propagandowe oszustwa które uzasadniały likwidację zakonu templariuszy, jezuitów; bliżej nas - nagonki które tłumaczyły ludności w krajach totalitarnych konieczność likwidacji niektórych grup jako "wrogów narodu". Można by o tym długo pisać.
avatar użytkownika Maryla

3. Donek w Olsztynie - nie myslcie, ze ja nie mam wazniejszych

spraw na głowie, jak miasto Olsztyn!! ::)) Tu huka kryzys, strajki, bezrobocie, a ten z Pragi leci samolotem do Olsztyna namawiać ludzi do głosowania, telewizory, merdia wszelakie, transmisja na cała Polske, A Tusek mówi, ze ma cała Polske na łbie i dlatego jest w Olsztynie, zeby promowac kandydata PO na prezydenta! he he he - to nawet lemingi nie łykną chyba ;) A patrzył "wilczym okiem" na swój elektorat, palucha zamiast "piescic" ściskał i ogólnie brzmiał histerycznie ;))) Taki zapracowany,że nawet nie zauwazył, ze jest w Olsztynie ;)))

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kryska

4. Maryla

tylko patrzeć jak mu sie ta cała Polska z tej łysej pały ześlizgnie faktycznie ile w tym jazgocie konDonka histerii.... pzdr
pozdrawiam -Przeciwność uczy rozsądku,dobrobyt go odbiera- SENEKA Młodszy
avatar użytkownika Maryla

5. kryska - strasznie krzyczał na ten swój zgoniony do sali

elektorat - a ten - zareagował tylko w jednym momencie - kiedy Donek kazał im wietrzyc powietrze ;) jeden sie odwazył zasmiac, dołączył drugi, to inni zakryli to oklaskami, ze niby, - brawo, brawo, jaki ten Donek dowcipny! Takie spektakle pokazuja, ze to juz koniec Donka i jego druzyny, ale moga pociagnąc i nas wykończyc, doki nie ma nowej "ekipy zastepczej". pozdro

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lancelot

6. Oklasków

nie udało im się zwielokrotnić, brzmiały baaaaardzo cienko, jaki premier takie oklaski ;)Pzdr

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/

avatar użytkownika Maryla

7. teraz Kołodko w studio WSI 24 ;)) warto posłuchać

ogólnie z wielkim lekceważeniem o Balcerowiczu i Rostowskim - neoliberały. Powiedział, ze polityka Balcerowicza, to nic innego, jak zostawienie otwartych drzwi dla kryzysu, który zbliża sie do Polski. Na info, ze Rostowski bedzie u MOliejnik powiedział - kazy ma takiego redaktora, na jakiego zasłuzył ;)) Generalnie mówi do rzeczy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Sceptyk

8. Nic dziwnego

Przecież to jest premier banków i towarzystw ubezpieczeniowych. Reszta gospodarki go nie interesuje chyba, że jakaś prywatyzacja jeśli będzie jakiś wziątek.
avatar użytkownika Maryla

9. premier banków i towarzystw ubezpieczeniowych

cały czas obserwuje, jak zgłaszane sa medialnie kolejne ustawy tak regulujące przepisy, jakby je pisał lobbysta ubezpieczalni. Pojawiaja sie i znikają, ale skasowanie podatku Religi to był chamski przewał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Sceptyk

10. Maryla

Przecież on tylko o tym, jak nie opcje, to niespłacone kredyty, jak nie kredyty, to euro. I tak na okrągło, a sprzedajne mendia nie zapytają się: Donek, a po ile to euro chcesz wymienić? A to chyba jest ważne, a nie czy lub kiedy? Goldmany doprowadziły do 4,8 i powiedziały, że kurs tak naprawdę powinien być o 15% niższy. A koresponduje to z zapowiedziami Donka, że on też ustabilizuje kurs ale na poziomie 4,25. I co to ma być kurs wymiany??? To mamy stać się żebrakami??? Tylko dlatego, że on chce zapewnić sobie i swojej rodzinie godziwy byt do końca swoich dni? Pozdrawiam
avatar użytkownika Lancelot

11. Podobno

już ustalono kurs wymiany na 5,3zł /1EU "MinisterGrad wykluczył stanowczo rozmowy z Goldmanem i Sacsem i słusznie, rozmawiał przed akcją, teraz kolej na inwestorów, którzy mają wymienić funta nie po 4,0 ale 5,3 złotego. Jak ktoś ma jeszcze watpliwości, to proszę się zastanowić, dlaczego p.Grad nie poczeka aż złoty się umocni, skoro twierdzi że niedoszacowany?" http://rolex.salon24.pl/388732.html

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/

avatar użytkownika benenota

12. Przy pomocy czystej nienawisci....

Marylu,o tym mowie od kilku dni.Ci ludzie ktorzy wystepuja w tym filmie sa czestymi goscmi FreespeechTV,Pzdr.
Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

13. toyah

Podobno glownym powodem nagonki na Nixona byly nagrania jego rozmow telefonicznych,prowadzonych z Bialego Domu,delikatnie mowiac-antysemickie.Sa gdzies na internecie.
Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

14. toyah

to link do powyzszych informacji:www.nytimes.com/books/97/11/16/reviews/971116.16findert.html
Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika toyah

15. benenota

Dziękuję. Poczytam sobie.
toyah