Jaki stół, taki kompromis (Barbara Fedyszak-Radziejowska)POLECAM !!

avatar użytkownika Maryla

Jaki stół, taki kompromis
Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

4 czerwca 1989 r. otrzymaliśmy szansę zmiany kompromisu zawartego przy Okrągłym Stole na sukces.

Wspominanie obrad toczonych przy Okrągłym Stole wywołało ten sam co zwykle spór. Symbolem podziału okazały się dwie uroczystości. Sejmowa zgromadziła liczne, chociaż niepełne grono uczestników ówczesnych obrad. Konferencja organizowana przez prezydenta L. Kaczyńskiego oddała głos historykom.

Uczestnikami pierwszego spotkania byli głównie ci, którzy po 20 latach stali się członkami lub sympatykami partii zwanej do niedawna Lewica i Demokraci.

Uczestnikami konferencji „Rok 1989 – narodziny wolności” byli profesorowie o odmiennych spojrzeniach na niedawną przeszłość: J. Holzer, W. Roszkowski, A. Dudek, A. Friszke, A. Paczkowski, A. Chojnowski, A. Nowak czy A. Macierewicz.

Na żadnej uroczystości nie było najważniejszych postaci z 1989 r., czyli L. Wałęsy, C. Kiszczaka i W. Jaruzelskiego. Generałowie i przywódca „Solidarności” wspominali przeszłość głównie w mediach.

To, że Okrągły Stół wciąż wykorzystywany jest do propagandowej narracji, widoczne było, aż do bólu, w mediach. Jedni komentatorzy nie mogli wyjść z podziwu nad mądrością reformatorów z PZPR, inni kwestionowali wszystkie skutki zawartego w 1989 r. kompromisu.

Miałam wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie o 15 lat i znowu, jak na początku lat 90., okrągłostołowe opowieści mają pomóc liberalnej lewicy wygrać najbliższe wybory.

Nie potrafię inaczej wytłumaczyć uporu, z jakim dacie 6 lutego 1989 r. próbuje się nadać rangę 11 Listopada czy 3 Maja, mimo że nie ma żadnych szans na bycie świętem. Przegrywa o dwie długości z 4 czerwca 1989 r., kiedy to wybór Polaków nadał zawartemu wcześniej kompromisowi sens i zmienił go w sukces.

Gdyby wybory z czerwca 1989 r. zakończyły się tak, jak przewidywała strona partyjno-rządowa, czyli ponad 50-procentowym poparciem dla listy krajowej, nie byłoby czego świętować.

Dziennikarze, którzy dzisiaj ubolewają, że „nadal jesteśmy podzieleni” i „nadal różnimy się poglądami”, mieliby powód do radości. Jedność moralno-polityczna narodu pod światłym przewodnictwem reformatorów z PZPR i dokooptowanymi liderami umiarkowanej „Solidarności” gwarantowałaby sojusz z ZSRR. A media kierowane przez J. Urbana lub R. Kwiatkowskiego kpiłyby z kapitalistycznego kryzysu, ciesząc się, że socjalistyczna bieda z ludzką twarzą chroni Polaków przed jego skutkami.

 

Ale lista krajowa padła 4 czerwca, a kandydaci solidarnościowi wygrali w 99 proc. pierwszą turę wyborów wszędzie tam, gdzie było to możliwe. Dlatego dzisiaj mamy prawo różnić się opiniami. Generał Kiszczak, pytany przez red. B. Rymanowskiego o tajemniczą i do dzisiaj niewyjaśnioną śmierć księży Suchowolca i Niedzielska, odpowiada: „Pan mnie pyta o głupoty. Pan się zajmuje plotkami, a ja się umówiłem na rozmowę o poważnych sprawach. Nie rozmawiam z panem”.

Kilka godzin później generał Jaruzelski pytany o to samo powtarza, że jeśli te tragiczne wydarzenia zawierają jakąś tajemnicę, to celem mogło być storpedowanie obrad Okrągłego Stołu.

Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, dlaczego przez 20 lat (!) nie udało się ustalić przyczyn i sprawców śmierci obu księży. Kompromis okrągłostołowy byłby bardziej wiarygodny, gdyby ówczesna milicja i prokuratura ustaliły prawdę, i to przed czerwcowymi wyborami lub tuż po nich. Może więc śmierć księży odegrała zupełnie inną rolę, przypominając stronie solidarnościowej istnienie tzw. nieznanych sprawców z lat 80.? Może dlatego Lech Wałęsa wspomina przede wszystkim ówczesny, obopólny brak zaufania: – Gra nie była czysta z obu stron, mam moralnego kaca, oni kombinowali i to było dla tamtej strony normalne, ale ja reprezentowałem prawdę i wartości, a też musiałem grać i oszukiwać, bo chciałem obalić komunizm.

Zaś A. Michnik, postać i wtedy, i teraz bardzo ważna, dodał je do tych zwierzeń swoją znaną opinię: – Dzisiaj, gdy generałowi Kiszczakowi dzieje się krzywda, przypominam, że zasługuje na najwyższy szacunek. C. Kiszczak to człowiek honoru.

Różnimy się w ocenie tamtych wydarzeń i tamtych postaci. Wciąż dzieli nas PRL. Dla jednych rozmowy przy Okrągłym Stole to ważne, ale nie najważniejsze wydarzenie na drodze ku wolności, niepodległości i demokracji. Inni czynią zeń moment kluczowy, nobilitujący władze PRL, bo raczyły usiąść do stołu, oraz własne środowisko, bo negocjując kompromis, zapobiegło rumuńskiemu scenariuszowi.

Ci pierwsi, do których się zaliczam, doceniają Okrągły Stół z zupełnie innych powodów. Cieszy ich, że władze zmuszone zostały do rozmów z tymi, których 13 grudnia 1981 r. chciały wyeliminować z życia publicznego. Zgodziły się na rejestrację „Solidarności”, przyznając tym samym, że 13 grudnia nie miały racji.

I, co najważniejsze, udało się na nich wymusić taką formułę wyborów, która dała Polakom 4 czerwca szansę zmiany chorego kompromisu zawartego przy Okrągłym Stole na sukces niepodległej III RP.

W 2009 r. warto świętować 4 czerwca, dzień zwycięstwa strony solidarnościowej, rozumianej znacznie szerzej niż tylko L. Wałęsa i jego doradcy.

Co więcej, 30 lat temu, 2 czerwca 1979 r., na placu zwanym wtedy placem Zwycięstwa, Jan Paweł II skierował Polaków na drogę ku wolności. Rok później, w sierpniu 1980, ruszyli tą drogą strajkujący i jakkolwiek pokonani 13 grudnia 1981 r., pozostali wierni „Solidarności” w trudnych latach 80.

Nasze dzisiejsze problemy są nie tyle skutkiem zbyt okrągłego kompromisu z 1989 r., ile konsekwencją braku cywilnej odwagi, by zerwać z cynizmem, kłamstwem i podłością PRL.

 

http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&cr=1&kolej=0&art=1234864637&dzi=1104708891&katg=

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika zbyszekmad

1. Zawsze, ilekroć mam okazję,

Zawsze, ilekroć mam okazję, słucham i czytam wypowiedzi Pani dr Barbary Fedyszak - Radziejowskiej z uwagą. Jest osobą, która łączy w swoich analizach rzetelność metodologiczną z ogromną wiedza o problemach wsi i rolnictwa. W publicystycznych polemikach, przywiązanie do wartości Sierpnia połączone z pasją odkrywania prawdy, stawiają Panią dr w gronie osób, obcowanie z którymi jest przyjemnością. I tak też, mam nadzieję, pozostanie. Pozwolę sobie jednak na kilka uwag polemicznych, szczególnie do niżej zacytowanego fragmentu. "Ci pierwsi, do których się zaliczam, doceniają Okrągły Stół z zupełnie innych powodów. Cieszy ich, że władze zmuszone zostały do rozmów z tymi, których 13 grudnia 1981 r. chciały wyeliminować z życia publicznego. Zgodziły się na rejestrację „Solidarności”, przyznając tym samym, że 13 grudnia nie miały racji. I, co najważniejsze, udało się na nich wymusić taką formułę wyborów, która dała Polakom 4 czerwca szansę zmiany chorego kompromisu zawartego przy Okrągłym Stole na sukces niepodległej III RP." W świetle, jednak bardziej dostępnej dzisiaj wiedzy, wiem, że owo zmuszenie władz do rozmów nie było tak jednoznaczne. To była również, a może przede wszystkim, gra komunistów o przetrwanie w wykreowanych, głównie przez siebie, warunkach i na zasadach przez nich ustalonych. Czy wykreowanie po drugiej stronie klasy politycznej przydatnej do osiągnięcia wyznaczonych rubieży i jej kooptacja, jest tu trafnym określeniem? Być może. Owo wykreowanie toczyło się przecież latami i było filtrem, przez który przeszli nieliczni, związani z Solidarnością. 13 grudnia, i przez następne lata, "wojskówka" ( i dzisiaj ciągłość się kłania) skutecznie wyeliminowała z życia publicznego tych, z którymi do stołu usiąść nie zamierzała i nie siadła. O architekturze Okrągłego Stołu wiedza dzisiaj jest bardziej dostępna, chociaż może niezbyt powszechna. Ponadto władze komunistyczne właśnie pozwoliły na ZAREJESTROWANIE Solidarności a nie przywrócenie Solidarności z Sierpnia, uwiarygadniając architektów nowego ładu. Nigdy też komuniści, a juz na pewno "tym samym", nie przyznali się, "że 13 grudnia nie miały (władze - podkr. moje) racji". Słuszności racji o wprowadzeniu stanu wojennego (eskalacji wojny prowadzonej z Polakami od chwili wkroczenia na ziemie polskie w 1944 roku ) komuniści i ich przefiltrowani okrągłostołowi koledzy architekci, bronią dzisiaj również jak "niepodległości". Czyniąc z tego element racji stanu. Nie jest to polska racja stanu, bo korzeniami związana z Moskwą. Mnie również cieszy, że w Polsce nie miał miejsca tzw. "wariant rumuński". Ale architekci przemian jego mutację przeprowadzali w '81 roku i powtarzali ją w latach późniejszych. Zbrodnie z Kopalni Wujek, zabójstwa księży Popiełuszki, Zycha, Suchowolca, Niedzielaka, zabójstwa wielu znanych osób publicznych i tych mało znanych Żołnierzy Wyklętych lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, są dla nas zobowiązaniem. Inaczej ta wolność będzie dla Polaków zawsze gorzka. III Rzeczypospolita zbudowana została z piętnem zbrodni nie wyjaśnionych do dzisiaj. Zgadzam się z Panią dr Barbarą Fedyszak - Radziejowską. Dla mnie również rocznica Okrągłego Stołu to żadne święto. Dla mnie 4 czerwca będzie dniem refleksji, publicznej również, o szansie i chyba nie do końca spełnionych nadziejach, o powinnościach obywatelskich, o docieraniu do prawdy. "Sukces" indywidualny,budowany na skazie i przekręcie, może dawać satysfakcję budowniczemu. Chociaż moralnie jest naganny. "Sukces" zbiorowy, budowany na skazie, przekręcie i zbrodni, nie może być akceptowany przez zbiorowość. Chociaż po medialnym rejwachu można odnieść takie wrażenie. Mam nadzieję, że rocznica wyborów 4 czerwca nie będzie jedynie okazją do świętowania. Że przede wszystkim będzie okazją do narodowych rekolekcji - w imię prawdy historycznej. Ukłony i podziękowania dla Pani dr Barbary Fedyszak - Radziejowskiej za inspirującą wypowiedź.
filut