Wojna falklandzka - V
Tak wiec zaczal sie nowy etap konfliktu falklandzkiego, bo przeciez jeszcze nie wojny. Obie strony zblizajace sie do bezposredniego starcia robily co nalezy, a swiat patrzyl i czekal. Czekal, bo nie mozna powiedziec, ze wstrzymal dech. W Polsce tez. Akurat przezywalismy pierwsze miesiace stanu wojennego. W moim miejscu pracy, Uniwersytecie Slaskim, rozwijaly swoja dzialalnosc spec komisje zlozone z jakiegos wojskowego, majora albo pulkownika ze Studium Wojskowego, jakiegos zaufanego "uczonego" z wydzialu i paniusi z Rektoratu. Te ostatnie wcale nie byly niewinnymi barankami, czy lepiej powiedziec, owieczkami. W moim przypadku, po ich wizycie w moim pokoju zatalem zerwane zdjecia kilku postaci historycznych (wojskowych), ktore mialem przyklejone do wewnatrzenej strony szafki oraz lsniacy symbol "Solidarnosci" na stronie zewnetrznej. I to za sprawa takiej paniusi (powiedzial mi inny czlowiek spec grupy) wszystko to znalazlo sie w koszu.
Ozywili sie agenci dzialajacy na uniwersytecie. Stoimy sobie w kolejce do kasy po place na Wydziale Nauk Spolecznych US i konfidenciak, dr Iwanek Instytutu Nauk Politycznych gorliwie peroruje. Junta w Polsce byla za junte w Argentynie, a ten kapucha opowiada, ze wojska argentynskie nie maja najmniejszych szans, bo Brytyjczycy maja ogromna przewage techniczna w uzbrojeniu. Nawiasem mowiac, pozniej mialem lepszych towarzyszy z kolejki do kasy. Na przyklad w KUL-u dowcipkowal sobie jowialny prof. Mieczyslaw Albert Krapiec OP, rektor tej firmy w latach 1970-1983.
Mamy poczatek kwietnia 1982 r., okrety brytyjskie maja szanse na kontakt bojowy z argentynskimi pod koniec tegoz miesiaca, wiec czas na rozkwit aktywnosci dyplomatycznej. Przed rzadem Jej Krolewskiej Mosci staly przerozne klody. Premier M. Thatcher, tak je opisala:
"Takze w piatek 2 kwietnia otrzymalam porade z ministerstwa spraw zagranicznych, ktora pokazala gietkosc zasady tak charakterystyczna dla tego ministerstwa.[to delikatna kpina ze strony Pani Premier]. Przedstawiono mi niebezpieczenstwo na jakie beda narazeni emigranci brytyjscy mieszkajacy w Argentynie, problemy z uzyskaniem poparcia ze strony Rady Bezpieczenstwa ONZ, brak poparcia ze strony Unii Europejskiej czy Stanow Zjednoczonych, ryzyko zaangazowania sie Sowietow, niekorzystna okolicznosc polegajaca na tym, ze bedziemy postrzegani jako mocarstwo kolonialne. Wszystkie te okolicznsci byly oczywiscie uzasadnione, lecz jesli jestes na wojnie nie mozesz pozwolic by wszyskie te trudnosci zdominowaly twoje myslenie; musisz dziala z zelazna wola by je przezwyciezyc. A swoja droga, jaka byla alternatywa? Taka, ze pospolity czy ogrodowy dyktator bedzie rzadzil poddanymi Krolowej i zwyciezy przemoca i naduzyciami? Nie wtedy, gdy ja jestem Premierem".
Jak wyglada przy tym kompulsywne wydzielanie tweetow z glowy malego hitlerka w Polsce?
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz