Teraz Polska

avatar użytkownika FreeYourMind
Ani się obejrzeliśmy, jak z krainy cudu gospodarczego zamieniła się Polska w centrum kryzysowe i powróciło stare, ale przecież jare hasło o zaciskaniu pasa. Jak to możliwe, że wyspa stabilności została zalana przez mętne wody recesji, jeden premier ze swoim wesołym ministrem finansów wie, dość że okres beztroskiej zabawy w rządzenie i wrzucanie tematów zastępczych do mediów, ma się chyba ku końcowi. Tegoroczne obchody wiekopomnego roku 1989 mogą w tym kontekście nie tylko skierować nasze umysły i serca ku rycerzom okrągłego stołu, ale i ku legendarnym czasom reformy Balcerowicza, która następowała po reformie Wilczka i Rakowskiego, kiedy to człowiek miał tyle banknotów w portfelu, że nie wiedział, co za nie kupić może.

„Nastroje przedsiębiorców jeszcze nigdy w tej dekadzie nie były tak złe jak obecnie — wynika z badania NBP. Wskaźnik sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstw (pokazuje, co sądzą przedsiębiorcy o przyszłości ich firm) spadł w pierwszym kwartale o 11 pkt, do poziomu -3 pkt. Za jednym zamachem ankietowani pobili dwa niechlubne rekordy: wskaźnik zanotował najbardziej gwałtowny spadek i najniższy poziom w historii badania. W najgorszym momencie (w połowie 2002 r.) był na poziomie +5 pkt. Gorsze niż w kryzysie z początku dekady są też wskaźniki dla produkcji, eksportu, nowych zamówień i popytu krajowego. Problem z tym ostatnim jest też wskazywany przez firmy jako największa bariera w rozwoju.”
(http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=7de763e0-4599-42bb-a094-a5306c82e411&open=sec )

Oczywiście w tej sytuacji, jak zapewnia nas niezawodny, dyżurny ekonomista kraju, Gleb Chlebowski, euro mogłoby nas uratować, zaś równie niezawodne sondażownie starają się podkręcać optymistyczne nastroje, dowodząc jakoby już prawie połowa Polaków chciała pozbycia się złotówki, aczkolwiek już z taką fascynacją jak w pierwszych dniach stycznia media nie przyglądają się stawianej nam do niedawna za wzór postępu Słowacji. Nie tylko ze względu na perturbacje, jakich zaznała gospodarka tego kraju, gdy Rosja z Ukrainą się szamotały przy kurkach gazowych, ale zapewne z tego też powodu, że na Słowacji ruch turystyczny po wprowadzeniu euro zmniejszył się o 80%. Tak, o 80%


Niemożliwe, żeby się turyści nie poznali na dobrodziejstwach płynących z wejścia do strefy euro. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę dość oczywisty fakt, że na Słowacji nie ma PiS-u, który można by obwinić o sianie czarnej propagandy ekonomicznej, to trudno znaleźć jakiś inny racjonalny powód, dla którego hotele i pensjonaty w samym środku sezonu świecą pustkami?


Zresztą, co tam Słowacja. W ramach oszczędności na administracji mógłby Tusk zwolnić przy okazji min. Rostowskiego i Pawlaka, których zapewnienia o stabilności gospodarczej i finansowej Polski wygłaszane w apogeum światowych zawirowań na giełdach wciąż pamiętamy, ale obawiam się, że akurat w resortach finansów i gospodarki nie będzie cięć. Musiałby bowiem i sam się przy okazji zdymisjonować.

http://www.dziennik.pl/polityka/article305499/Polacy_chca_euro_ale_sie_go_boja.html
http://finanse.wnp.pl/slowaccy-gorale-zatesknili-za-korona,70901_1_0_0.html

napisz pierwszy komentarz