Szkola Frankfurcka - XXII
Wiarogodnosc psychoanalizy, jednej z dwoch glownych skladowych czesci nurtu myslenia nazywanego Szkola Frankfurcka, jest tematem interesujacym i waznym. Jezeli jest wysoka, to podnosi wartosc Szkoly, jezeli mala, to obniza. Poswiecilem temu dwa poprzednie odcinki tego cyklu, wiec obecny bedzie trzecim z kolei.
Najlepiej siegac do zrodel. W tym przypadku jest to ksiazka Josefa Breuera i Sigmunda Freuda pod tytulem: "Studien uber Hysterie" (Studia nad Histeria) opublikowana w 1895 r. Na jezyk angielski byla przetlumaczona kilkakrotnie. Ja korzystam z wersji Jamesa Stracheya z 1955 r. Jest ona zadziwiajacym przypadkiem ze wzgledu na swoja, wrecz nadmierna, dostepnosc na internecie (pdf). Zwykle jest tak, ze ksiazke mozna przeczytac po wniesieniu oplaty. W lagodniejszej wersji mozna sobie zakupic wybrany rozdzial, oczywiscie za mniejsza cene.
W ksiazce sa zawarte opisy 5 przypadkow leczenia pacjentek cierpiacych na, jak to wtedy autorzy nazywali, histerie. Pierwszy, "Fraulein Anna O." zostal napisany przez J.Breuera, bo tez to on wlasnie staral sie leczyc te nastolatke-pacjentke. Wlasciwie to nazywala sie ona Bertha Pappenheim. Breuer zaczal ja leczyc w 1880 r., leczyl dwa lata i wlasciwie to jej nie wyleczyl. Oglosil w dniu 7 VI 1882 r., ze ja wyleczyl i przekazal ja w rece innego lekarza, swojego kolegi Roberta Binswangera. Z czasem panna Pappenheim stala sie znana dzialaczka zydowska i wojowniczka na rzecz kobiet. W NRF wydano na jej czesc znaczek pocztowy. Dla porzadku wypada dodac, ze ten pierwszy, historyczny przypadek terapii psychoanalitycznej zostal opisany na 20 stronach.
Sigmund Freud czerpal z doswiadczenia J.Breuera a takze francuskiego neurologa i profesora patologii, Francuza Jeana-Martina Charcota, ktorego uznaje sie za ojca nowoczesnej neurologii. Wspolczesnie kojarzy sie go glownie z histeria i hipnoza. Freud uczyl sie u niego od pazdziernika 1885 do lutego 1886 r. Nauczyl sie hipnozy i zaczerpnal mysl, ze jedna z glownych form neurozy pochodzi stad, ze traumatyczne doswiadczenie prowadzi do procesu nieswiadomego tworzenia symptomu. (Ponizej obraz przedstawiajacego Charcota, ktory wlasnie uspil pacjentke. Wykrzywila sie ona w ksztalt slynnego luku).
W tym momencie wlasnie dowiedzielismy sie, ze zjawisko nieswiadomosci nie zostalo odkryte przez Freuda. Znane bylo od wiekow. Najpierw w mistycyzmie, pozniej Romantyzmie, wczesnym racjonalizmie i wsrod naukowcow z czasow S.Freuda. Gdy Freud mial 13 lat Karl Robert Eduard von Hartmann opublikowal ksiazke pt. "Philosophie des unbewussten" (Filozofia nieswiadomego) (1869). S.Freud powinien ja znac. L.L.Whyte w swej ksiazce pt. "The Unconscious Before Freud" (Nieswiadomosc przed Freudem), Basic Books,Inc., New York 1960, pisze, ze zarowno Freud, jak i jego uczniowie swobodnie czerpali z pomyslow i idei stworzonych wczesniej przez innych. Zjawisko nieswiadomosci zauwazyli wczesniej, np. Schelling, Schopenhauer czy von Hatrmann. Freudowska "oryginalnosc byla w niektorych sprawach mniejsza niz on i inni sobie wyobrazali".
J.Breuer mial olbrzymie problemy z leczeniem Anny O. Poczatkow, na poczatku, wlasciwie to sklanial ja do przyjmowania pokarmow i podawal chloral gdy byla nadmiernie podekscytowana. We Freudowskich realcjach z leczenia czterech pacjentek tez widac pewna bezradnosc ale przede wszystkim proces uczenia sie mistrza psychoanalizy.
Pierwszy opisywany przez Freuda przypadek dotyczyl "Frau Emmy von N.", lat 40 z Inflant. Freud poswiecil mu 26 stron plus 15 stron "dyskusji". Zapowiadalo sie dobrze, Freud zostawil slady czegos na ksztalt systematycznosci czy ogolnie mowiac, porzadku. Terapia zaczela sie w dniu 1 V 1889 r. Freud wspomina, ze na koniec odwiedzil pacjentke w jej posiadlosciach w maju 1890 r. Tak czy inaczej, terapeuta opisal w miare dokladnie terapie wykonywana w dniach 8 V i 11-15 V 1889 r. W pewnym momencie, na krotko pojawiaja sie godziny dzialan. Pacjentka byla poddawana goracej kapieli, masazowi dwa razy dziennie i "sugestii hipnotycznej", ktora okreslil jako latwa, tez dwa razy dziennie. Widac tez zmagania Freuda z czyms nieznanym, np. pisze, ze musial wprowadzic slowo "konwersja". Jak to w nowej dziedzinie wiedzy problemy musialy byc zupelnie elementarne.
Przypadek nr 2 (w ukladzie ksiazki nr 3) dotyczyl "Miss Lucy R.", lat 30. Terapii skladajacej sie na przypadek nr 3 zostala poddana "Katarina", lat 18. Odbywala sie ona w niezwyklym srodowisku, schronisku gorskim znajdujacym sie na poziomie okolo 2 000 m.
Ostatni przypadek dotyczy "Fraulein Elisabeth von R., lat 24. Terapia zaczela sie jesienia 1892 r., a wedlug Freuda, w kwietniu 1894 r. widziano ja tanczaca. Jej problem polegal na tym, ze miala duze klopoty z chodzeniem. S.Freud odkryl, ze zrodla tej przypadlosci mialy charakter psychiczny. W dyskusji nad tym przypadkiem (str. 121-137) Freud poczynil nastepujace spostrzezenie:
"Nie zawsze bylem psychoterapeuta. Podobnie jak inni neuropatolodzy, bylem nauczony stosowac lokalne diagnozy i i elektro-prognoze i ciagle uderza mnie jako cos dziwnego, ze historie przypadkow, ktore pisze czyta sie jak krotkie opowiadania i mozna powiedziec, brak im stempla nauki. Sam sie musze pocieszac refleksja, odpowiedzialna jest za to raczej natura przedmiotu, a nie jakakolwiek moja preferencja. Faktem jest, ze diagnoza lokalna i reakcje elektryczne w badaniu histerii prowadzily do nikad...".
Swieta prawda, statusu nauki psychoanaliza nigdy nie osiagnela, natomiast co do odzegnywania sie od narzucania wlasnych preferencji czy tez pomyslow teoretycznych pacjentom, to juz inna sprawa.
Po opublikowaniu wspolnej ksiazki S.Freud zerwal wspolprace z Breuerem i od tego czasu opublikowal tylko 6 studiow przypadku. W sumie wiec mowa o 10 opublikowanych przypadkach. Dwa z nich byly niekompletne i zakonczyly sie terapeutycznym niepowodzeniem. Przypadek osiemnastoletniej "Dory" Freud opublikowal w 1905 r.. Odkrytym przez Freuda zrodlem jej klopotow psychicznych byla nieszczesliwa milosc do ojca, rywalizacja z matka i pania K., kochanka ojca. Do tego, zostala uwiedziona przez pana K., przyjaciela domu i meza kochanki jej ojca. Byla ona leczona przez 3 miesiace i zrezygnowala z terapii, gdyz Freud ja irytowal powtarzania taych samych zdan. Jej przypadek ilustruje problem S.Freuda, siegal on do wydarzen z odleglej przeszlosci, dziecinstwa pacjentow. Te wydarzenia byly wstydliwe. Jung w liscie do Freuda z dnia 18 XII 1912 r. napisal: "Chodzisz tak po ololicy weszac i starajac sie zredukowac kazdego do poziomu synow i corek, ktorzy rumieniac sie przyznaja sie do bledow". Gdyby Freud rozwodzil sie nad wstydliwymi sprawami wprost, bez otoczki naukowosci, to pachnialoby skandalem. Nazwal wiec to psychoanaliza.
Byl tez "Maly Hans", pieciolatek, ktoremu Freud wmawial kompleks Edypa. Po dwoch wizytach malec odmowil dalszej terapii. Zastapil go ojciec ceniacy sobie S.Freuda. Wspolnie dokonczyli "analizy" przypadku chlopca. Jeszcze dziwaczniej bylo w przypadku Daniela Schrebera, ktorego Freud nigdy nie widzial na wlasne oczy. Oparl sie na opublikowanych pamietnikach czlowieka wzbogaconych relacja ojca Moritza.
O dwoch innych przypadkach pisalem wczesniej. Pierwszy dotyczyl "Czlowieka- Szczura". Freud leczyl go od 1900 r., zas niedokonczony opis przypadku przedstawil w 1908 r. na I Miedzynarodowym Kongresie Psychoanalitykow w Salzburgu. Drugim byl "Czlowiek -Wilk", ktorego Freud leczyl w latach 1910-1914.
Znani badacze przedmiotu nie moga wyjsc ze zdziwienia, ze jako podstawe do swoich teorii Freud wybral przypadki nieudanych psychoterapii. Wydawac by sie moglo, ze powinien raczej je ukrywac. On zas twierdzil, ze nawet takie nieudane przypadki mialy swoja wartosc, gdyz dawaly wglad w psychike pacjentow. Przy okazji omawiania przypadku "Czlowieka-Szczura", ktory uwazal za udany przypadek terapii sformulowal taka oto mysl: "...naukowe rezultaty psychoanalizy obecnie sa jedynie produktem ubocznym celow terapeutycznych i z tego powodu czesto jest tak, ze wlasnie w tych przypadkach, gdzie terapia zawiodla, dokonywane sa najwieksze odkrycia". Brzmi to troche dziwnie.
Wystepuje tez zgodnosc co do tego, ze podstawy empiryczne teorii gloszonych przez guru psychoanalizy sa niezwykle mizerne. Jest ich tak malo, ze nie da sie dokonac zadnej analizy statystycznej, ktora wielu uwaza za wstepny warunek naukowosci. Smieszne byloby liczyc nawet prosta srednia statystyczna. Dziwi, ze S.Freud nie przedstawil wiekszej ilosci przypadkow ze swojej wieloletniej praktyki. Przeciez przytoczenie wiekszej ilosci wyleczonych pacjentow byloby bardzo korzystne dla psychoanalizy.
Juz po lekturze pierwszej, w dodatku przelomowej ksiazki, wyraznie widac, Freudowi brak bylo postawy naukowej. W tym co pisal na temat badanych przypadkow, brak bylo porzadku, systematycznosci. Co gorsza, nie przywiazywal do tego wagi. W najlepszym przypadku, uwazal, ze tym zajma sie w przyszlosci jacys "inni". Byc moze wplyw na to mial brak higieny polegajacy na tym, ze przez caly czas palil dziennie 20 cygarow. Wychodzi wiecej niz jedno na godzine dnia pracy. Dodac tez nalezy zazywanie kokainy oraz bol z powodu raka jamy ustnej i operacji twarzy. Ta operacja wymagala szeregu poprawek. W 1939 r. dowiedzial sie, ze nastapil przerzut raka na szczeke, czego nie dalo sie zoperowac. Zmarl w tym samym roku.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz