Ofiary pandemii w Polsce - część druga
Dziś [5.11.2020] w portalu RMF24.pl ukazał się artykuł "Kraków: Dwa tygodnie czekania na pochówek, pogrzeby także w soboty" pióra Marka Wiosło {TUTAJ
"Tylko w ubiegłym miesiącu w Krakowie odnotowano ponad 1100 zgonów. To 300 więcej niż w tym samym miesiącu rok wcześniej. Z tego powodu znacznie wydłużyły się terminy oczekiwana na pochówek, teraz na pogrzeb trzeba czekać nawet dwa tygodnie. (...) Więcej zgonów zaczęło przybywać od sierpnia. Do tej pory czas oczekiwania na pogrzeb to było kilka dni, teraz to nawet dwa tygodnie (...)
O ile w okresie od marca do maja w trakcie lockdownu liczba pochówków w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku spadła o 6,15 proc., to w drugiej połowie roku od czerwca do października ujawniła się tendencja przeciwna. Statystyki z tego okresu pokazują znaczny, ponad 11-proc. przyrost pochowań. Na progu zimy widać to jeszcze wyraźniej.
Od 2 do 8 listopada zaplanowanych zostało blisko 180 pochówków - o 35 proc. więcej niż w tym samym tygodniu zeszłego roku (125 pogrzebów). eżeli ten wzrost się utrzyma, to na koniec listopada możemy spodziewać się około 800 pogrzebów, podczas gdy standardowo średnia miesięczna liczba pochówków kształtuje się na poziomie 500 - mówi Paweł Sularz, dyrektor Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie. (...)
Według danych sanepidu, od początku pandemii badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u 14 tys. 655 mieszkańców Krakowa, z powodu COVID-19 i chorób współistniejących zmarło 175 osób.
Powyższe dane potwierdzają to, co napisałam w mojej poprzedniej notce "Ile jest ofiar pandemii w Polsce?" {TUTAJ} napisanej 2 listopada. Stwierdziłam w niej:
" Dane z artykułu w Money pl wskazują na to, że ilość ofiar śmiertelnych pandemii jest w Polsce mniej więcej trzy do czterech razy większa niż oficjalnie podawana. Główną przyczyną śmierci nie jest sam wirus jako taki. Jest nią ruina służby zdrowia wywołana przez zafiksowanie się na koronawirusie z pominięciem wszystkich innych chorób. Większość przychodni jest zamknięta, lekarze panicznie boją się zarazy, szpitale przyjmują głównie chorych z COVID-19, a teleporady to fikcja. Opieka medyczna praktycznie przestała w Polsce istnieć. Trzeba koniecznie zmienić podejście do epidemii i zacząć traktować COVID-19 jak każdą inną chorobę. "Walka" z nią za drogo nas kosztuje.".
Artykuł w Money.pl to tekst Mateusza Ratajczaka "Akt zgonu za aktem zgonu. Polaków umiera rekordowo dużo" z 26.10.2020 {TUTAJ}. W dniu 3.11.2020 red. Ratajczak opublikował drugą jego część zatytułowaną "Przegrywamy tę walkę. Epidemia koronawirusa zabija coraz więcej Polaków" {TUTAJ}. Dowiadujemy się z niej, że:
"Aż 12 tys. 257 aktów zgonu wystawiły polskie urzędy stanu cywilnego w ubiegłym tygodniu (od 26 października do 1 listopada). To najświeższe dane, które w poniedziałek udostępniła nam Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Od dekady nie było tygodnia, w którym umarłoby więcej Polaków niż w ostatnich dniach. Co godzinę, każdego dnia opisywanego tygodnia, urzędnicy wystawiali po 72 akty zgonu. Co minutę ponad 1. W systemie to tylko papierek, a w życiu to dramat rodziny. I liczba tych dramatów nie chce się zatrzymać.
Tydzień wcześniej (od 19 do 25 października) umarła niemal identyczna liczba Polaków - 12 tys. 244. I to również był rekord. Zmianę w stosunku do ostatniej dekady widać gołym okiem. W 2019 roku w tym czasie (na przełomie października i listopada) umierało zwykle 7,7 tys. osób. Dziś mamy o 4,5 tys. więcej.
Epidemia koronawirusa zabija o wiele więcej Polaków, niż nam się wydaje. I pośrednio (np. przez skupioną na jednym temacie służbę zdrowia, trudniejszy dostęp do lekarzy lub po prostu strach przed medykami), i bezpośrednio (przez wirusa i chorobę, którą wywołuje). Przyczyny zgonu nie są określone w danych - ale trudno sytuacji nie wiązać z epidemią. Jednocześnie warto zaznaczyć, że nie każdy dodatkowy zgon to wina wirusa w ogranizmie. Wina epidemii jest jednak bezsprzeczna.
Od 36. do 44. tygodnia tego roku (czyli od poniedziałku 31 sierpnia do 1 listopada) umarło 84 tys. Polaków. Rok temu w analogicznym okresie umarło 68 tys. Polaków. Różnica to 16 tys. Tymczasem w tym okresie Ministerstwo Zdrowia zaraportowało 3,7 tys. zgonów z powodu COVID-19.
Mamy więc 12 tys. ukrytych ofiar epidemii. ".
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. Gdzie
te ofiary pandemii sie chowaja. Gdzie mozna ich znalezc?
2. Rzeczywiście. Wczoraj oglądałem
statystki śmiertelności. Na jesieni tego roku jest na wykresie śmiertelności jest po prostu pionowa linia w górę.
Przy czym oprócz kwestii systemowych, czyli inaczej mówiąc działań rządu, są jeszcze kwestie kulturowe. Wielu z pośród nas to ludzie niezdolni do jakiegokolwiek działania ze względu na kompletny brak etyki zawodowej biorący się głównie z tego że nie obchodzi ich w ogóle efekt pracy zespołu. Dam taki przykład. Przed wielu laty pracowała u mnie młoda dziewczyna i nawet jej praca była akceptowalna. Przestała pracować, bo wyemigrowała do Anglii. Dwa lata temu wróciła z Anglii, bo pokłóciła się ze "swoim facetem" ( to jej określenie) i okazało się, że w ogóle nie nadaje się do pracy. Gdy się jej zwróciłem na to uwagę usłyszałem, że głównym zadaniem pracownika jest dostarczenie mi dochodu, bo po to jest zatrudniony, natomiast pracownik sam chce zarobić możliwie najmniejszym wysiłkiem, bo tak na prawdę, to praca przeszkadza mu w życiu a oczywiście ani efekt jej pracy ani mój dochód jej nie interesuje, bo to moja sprawa.
Trudno takiemu rozumowaniu odmówić swego rodzaju logiki. Aczkolwiek byłem trochę zaskoczony jej postawą to jednak powiedziałem, że oczywiście ma racje z tym że u mniej jest trochę inaczej. Ja chce od niej kupić efekty jej pracy a nie czas jej życia, więc mnie z kolei nie interesuje tak bardzo ile czasu ona spędza w pracy i co w niej robi bo ja chce płacić tylko za efekty. Powiedziała mi, że nie może się na to zgodzić, bo ona nie chce być rozliczana z efektów pracy! Ona była w Anglii i tam się dowiedziała, że takie zasady pracy są bez sensu, że ona nie chce być korpoludkiem, ona chce być wolna! Tak jak prezydent Rabiej, który po kwarantannie musiał przecież pojechać na wakacje a to, ze jemu podlega służba zdrowia, to go tak bardzo nie interesowało, bo jego efekty jego pracy nie interesują.
Drugim problelemem jest kwestia tych "inteligentniejszych", którzy wiedzą o co tak na prawdę chodzi w ich pracy a wszystko pozostałe to bzdury. Wczoraj żona poszła po ciasto do cukierni. Zobaczyła, że przed cukiernia zatrzymuje się jakiś samochód i wysiada z niego kobieta, która wchodzi do sklepu, zdejmuje kurtkę i staje za ladą chcą ją osługiwać. Gdy żona poprosiła o to by zanim zacznie ja obsługiwać raczyła umyć ręce usłyszała komentarz stojącego nieopodal subiekta "o królowa śniegu się znalazła", zapewne dla tego, że zmroziła atmosferę w sklepie. Ta pani z kolei wiedziała, że liczy się tylko efekt jej pracy, czyli ilość podanych kawałków ciasta. Bo przecież w pracy sprzedawcy chodzi o to by podać towar a jak to zrobi to już sprawa drugorzędna. To samo dotyczy lekarzy. przecież pacjent idzie do lekarza po receptę, wiec po co ma mu głowę zawracać jakimiś innymi sprawami, a że choruje. No cóż, wszyscy chorują. I mamy co mamy. Epidemia jak wiele innych stanów nadzwyczajnych pokazuje możliwości organizacyjne najpierw społeczeństwa a dopiero później i to dużo później stworzonego przez nie państwa. I jest co jest.
uparty
3. Zlecenie prowokacji jako kombinacji operacyjnej "STRAJK KOBIET"
Przygotowanie tak złożonej kombinacji operacyjnej, jaką widzimy w polskiej rzeczywistości, musiało zająć minimum sześć miesięcy od chwili wystawienia zlecenia oraz uzgodnienia ze zleceniodawcą harmonogramu czynności przygotowawczych zawierającego termin osiągnięcia gotowości bojowej obliczony na dzień 15 października 2020 roku +/- jeden tydzień.
Wobec tego początek sześciomiesięcznych przygotowań musiał nastąpić na przełomie kwietnia i maja, czyli w szczycie bezpardonowej walki totalitarnej opozycji o przełożenie wyborów prezydenckich na jesień roku 2020. Jesień 2020 roku się dnia 22 września. Biorąc pod uwagę założoną przez zleceniodawcę w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ) tygodniową tolerancję terminów, już od początku października zleceniodawca mógł przystąpić do wyselekcjonowania ze strumienia bieżących zdarzeń dogodnego pretekstu koniecznego do wyzwolenia ataku, co oczywiście mogło nastąpić dopiero po osiągnięciu gotowości bojowej ustalonej na dzień 15 października 2020 roku.
Pretekstem oczywiście mogło być dosłownie wszystko, każde zdarzenie. Mogło to być na przykład zatrzymanie Romana Giertycha, wzrost liczby zakażeń COVID-19, cokolwiek bądź. Każde zdarzenie mogło być potraktowane dokładnie tak jak kiedyś prowokacja gliwicka, która rozpoczęła wojnę. Akurat 22 października trafił się wyrok K 1/20 Trybunału Konstytucyjnego.
#NieStrajkuję
michael
4. GENOCIDE 2020 - Zagipsowane usta
Dzisiaj rano w programie TVP "Jedziemy", poseł Dariusz Joński bez cienia wątpliwości potwierdza, że zdaje sobie sprawę z tego, że masowe demonstracje, zwiększając mobilność społeczną, mogą do końca roku być przyczyną 5.000 śmierci (słownie: pięciu tysięcy) zabitych przez pandemię Polaków. Pan Dariusz Joński dobrze o tym wie i mimo to wspiera te demonstracje i zapowiada nie nie tylko ich wsparcie, ale i swój osobisty w nich udział.
Pan poseł Dariusz Joński razem z całą totalitarną opozycją inspirującą i wspierającą strajk kobiet, bez cienia wątpliwości bierze na siebie ryzyko śmierci pięciu tysięcy ludzi, wspierając transmisję wirusa i zbliżając ryzyko załamania się wydolności służby zdrowia
Totalitarna opozycja mogłaby, w tym rzeczywistym stanie rzeczy, przyczynić się do pomocy i wsparcia wszelkich działań rządu i nierządu zmierzających do ratowania zdrowia i życia wszelkich ludzi narażonych na zagrożenie wszelkimi możliwymi chorobami. Ale niestety, totalitarna opozycja robi wszystko co może aby kontestować, sprzeciwiać się, sabotować, protestować, a przede wszystkim wspierać transmisję wirusa, zbliżając ryzyko załamania się wydolności służby zdrowia.
Dlatego postawienie totalitarnej opozycji oraz jej odpowiedzialnym politykom zarzutu ludobójstwa (genocide) oraz państwobójstwa (statecide) uważam za uzasadnione.
GENOCIDE 2020 - Zagipsowane usta.
michael
5. @ UPARTY - Zgoda. To jest jedna z cech homo sovieticus
Brak szacunku do człowieka i jego pracy jest jedną z wielu kategorii dziedzictwa komunizmu, systematycznie utrwalana przez wszystkie lata PRL, przez wszystkie lata od 1939 roku aż do dzisiaj. Należy do kategorii totalitarnego braku szacunku do czegokolwiek. Braku szacunku do człowieka, do jego pracy oraz do wyniku jego pracy.
Kategoria "totalitarnego braku szacunku" zawiera w sobie całe mnóstwo rutyn, nawyków modyfikujących zachowania, sposób myślenia należący do mentalności "homo sovieticus". Zaczynając od takich zasad jak "czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy", albo "wszystko jest wspólne, więc niczyje", przez strategiczną doktrynę o "nieograniczonych zasobach komunizmu" pozwalających na nie liczenie się ani z życiem i zdrowiem ludzi ani z wartością. ludzkiego życia i zdrowia ludzi. Z takiej strategii komunistycznej doktryny w oczywisty sposób wynika zupełny brak szacunku zarówno do samego człowieka, jak do wyniku jego pracy, już nic nie mówiąc o wartości ludzkiego życia.
Dlatego w spontanicznie naturalnej mentalności komunistycznej wartość kapitału ludzkiego jest nieoceniona, czyli konkretnie wynosi zero. Dlatego dzisiaj poseł Dariusz Joński choć wie, że dzisiejsze demonstrowanie może kosztować życie pięciu tysięcy osób, to jednak ochoczo poświęci ich życie, ponieważ według niego życie tych pięciu tysięcy ludzkich istnień jest nic nie warte - liczy się tylko zwycięstwo rewolucji.
Podobny albo nawet identyczny stosunek do ludzkiego życia mieli tacy ideologowie i przywódcy komunizmu jak Lenin, Trocki, Stalin, Hitler, Mao, Pol Pot, Mobutu iii ...
iii ... całe pokolenia ich następców, aktywistów i rewolucjonistów ...
bez sumienia i bez litości mordujących miliony wrogów ludu.
"Dziś niczem, a jutro wszystkiem my"
michael