Trump potwierdził zamiar wycofania wojska z Niemiec
W dniu 9.06.2020 opublikowałam notkę ""Fakt prasowy", czy coś ważnego?" {TUTAJ}. Omówiłam w niej doniesienia mediów na temat ewentualnego wycofania przez Donalda Trumpa 9,5 tysiąca żołnierzy amerykańskich z Niemiec [na 34 tysiące ogółem]. Przez tydzień nie było jasne, czy należy traktować je poważnie. Dopiero wczoraj [15.06.2020] Trump oficjalnie potwierdził ten zamiar i poinformował o tym rząd Niemiec. Deutsche Welle zamieściła obszerny artykuł na ten temat {TUTAJ}. Czytamy:
"Prezydent USA Donald Trump potwierdził zamiar zmniejszenia liczby amerykańskich żołnierzy w Niemczech do 25 tysięcy. W uzasadnieniu tej decyzji powiedział, że Niemcy ociągają się z podniesieniem swych wydatków na obronność do poziomu 2 procent PKB, co ustalono na szczycie NATO w 2014 roku.
"Jesteście winni NATO miliardy"
Zdaniem Trumpa Niemcy należą do grona kilku państw NATO, które nie zgłosiły swej gotowości do zwiększenia wydatków na obronność. "Niemcy od lat zachowują się opieszale i są winne NATO miliardy, które muszą spłacić". Amerykański prezydent dodał, że różnicę w wydatkach na obronność stale muszą pokrywać Stany Zjednoczone, a w swojej polityce handlowej Niemcy starają się przechytrzyć USA i tak samo postępują z NATO. "Pod tym względem Niemcy zachowują się zdecydowanie najgorzej ze wszystkich", powiedział Trump.
Powodem tych krytycznych uwag Donalda Trumpa wobec Niemiec są wcześniejsze ustalenia NATO przewidujące, że do roku 2024 wszyscy członkowie Paktu będą wydawać na obronność przynajmniej 2 procent swojego PKB. W ubiegłych latach Niemcy poważnie zwiększyły swój budżet obronny, ale w roku 2019 wynosił on tylko 1,38 procent niemieckiego PKB. Z tego względu Donald Trump stale zarzucał im zbyt małe zaangażowanie na tym polu. Wczoraj (15.06.2020) powiedział, że także 2 procent to w zasadzie wciąż za mało.".
Ta decyzja Trumpa wzbudziła kontrowersje w USA. Jak napisano w portalu Niezalezna.pl {TUTAJ}:
"Decyzja o ograniczeniu amerykańskiej obecności wojskowej w Niemczech spotkała się z krytyką Partii Demokratycznej oraz części parlamentarzystów Partii Republikańskiej. Grupa 22 kongresmenów związanych z GOP w liście do prezydenta napisała, że "taki krok znacząco zaszkodzi amerykańskiemu bezpieczeństwu oraz wzmocni pozycję Rosji naszym kosztem"..
Protestowali też generałowie m.in. Ben Hodges. Głównym argumentem przeciw wycofaniu części wojsk USA jest to, iż wzmacnia ono pozycję Rosji. Tuba Kremla, czyli portal pl.sputniknews.com opublikował przedwczoraj wywiad z byłym sekretarzem parlamentarnym w Ministerstwie Obrony Niemiec Willy'm Wimmerem zatytułowany "A czemu by całkowicie nie wycofać amerykańskich wojsk z Niemiec?" {TUTAJ}. Oprócz prorosyjskiej propagandy znajdziemy tam parę ciekawych uwag:
"Jeśli chodzi o Polskę, istnieje porozumienie pomiędzy NATO i Rosją w sprawie tego, co NATO może zrobić w Polsce, a czego nie. A umowa mówi, że stałe rozmieszczenie wojsk NATO jest niemożliwe. Na tle dość trudnej sytuacji w Warszawie można spekulować na temat transferu broni jądrowej z naszego terytorium do Polski. Ale w związku z tym powstaje oczywiście pytanie, czy Polska jest zainteresowana pojawieniem się nowej „żelaznej kurtyny” w samym centrum Europy. (...)
— Na każdym kroku widać, że rząd niemiecki współpracuje z koalicją wojskową w Waszyngtonie nastawioną przeciw amerykańskiemu prezydentowi. Są to te same siły, które w ostatnich dziesięcioleciach prowokowały coraz więcej wojen. Wszyscy oni, Obama, Soros, Clintonowie i cała reszta, absolutnie nie ukrywają swoich celów.
Trump nie zdążył jeszcze zostać wybranym na prezydenta, a już w Waszyngtonie odbyło się spotkanie grupy miliarderów, podczas którego rozmawiali o tym, jak szybko go obalą. I to z nimi nasz rząd negocjuje.
Mając to na uwadze, nie powinno dziwić, że prezydent USA zastanawia się, czy można mówić o normalnej sytuacji i normalnych stosunkach dyplomatycznych z Berlinem, o tym, co dzieje się w Berlinie, gdzie kanclerz uważa się za lidera frontu „antytrumpowego”. Wystarczy jedno spojrzenie na gazety, aby zauważyć, że Berlin chce walczyć z „trumpowskim” Waszyngtonem. Jeśli Berlin nie może zaakceptować wyników demokratycznych wyborów i ich uszanować, musi również ponosić odpowiedzialność za konsekwencje.".
Z tym ostatnim trudno się nie zgodzić. Ja chciałabym się dowiedzieć, na czym polega owo "porozumienie między NATO i Rosją", kto je zawarł i kiedy? Dlaczego wszyscy uważają, ze ono wciąż obowiązuje?
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz