Pomnik za życia??? Zlatan właśnie się przejechał…
Dzisiejsza epoka to głównie rozgorączkowane zrywanie z mądrością wieków minionych, "wymyślanie koła na nowo”&n...
Dzisiejsza epoka to głównie rozgorączkowane zrywanie z mądrością wieków minionych, "wymyślanie koła na nowo” oraz dążenie do natychmiastowej gratyfikacji – bo najważniejsze wydaje się być „tu i teraz”.
Bo umiejętność odsuwania w czasie - w sprawych i dużych, i małych - oczekiwanej gratyfikacji, cechowała nasz stary, niemal już nieodwołalnie skazywany na zagładę, świat – najpierw nauka, potem praca, a później rodzina oparta na dozgonnej wierności małżeńskiej.
A kiedyś pomniki to stawiano wyłącznie nieżyjącym już postaciom, a literackiego nobla przyznawano pisarzom - też za minione zasługi - od dawna będącym „na emeryturze”.
Bo chodziło o to, by tak uhonorowana postać już niczego nie zrobiła, nie napisała ani nie powiedziała, co mogłoby ją (a także gremia ją honorujące) skompromitować przed światem.
Ale w ramach walki ze wstecznictwem i wobec własnego przekonania, że już „zjadło się wszystkie rozumy” najwyraźniej obecnie coraz powszechniej odchodzi się od tych starych prawideł.
Co do osoby pani Olgi, to najwyraźniej uhonorowanie jej w wieku 57 lat (gdy jeszcze wiele książek przed nią) nie nasuwało jurorom żadnych wątpliwości co do kwestii kontynuowania przez nią obranej drogi literackiej – promocji agendy „Nowego Wspaniałego Świata – NWO” oraz piętnowania wartości „starego świata do kasacji”. A już na pewno nie ulegnie „polskiemu szowinizmowi i nacjonalizmowi”…
- = > Jak pani Olga w Sztokholmie przymilała się do banksterów
- = > Nawet z Zenka Martyniuka - w razie potrzeby - zrobi się noblistę
A gigantyczne ego Zlatana Ibrahimovicia - dorównujące jego kunsztowi piłkarskiem, a może nawet i go przewyższające - najwyraźniej nie mogło już dłużej znieść braku własnego pomnika (gdy jedyni dwaj lepsi od niego piłkarze doby obecnej - jeśli chodzi o ilość strzelonych bramek – Leo Messi i Christiano Ronaldo – już się takowych doczekali).
I nie powstrzymały go przed tym dosyć przykre doświadczenia piłkarzy tak uhonorowanych za życia i jeszcze podczas aktywnej kariery…
Bo szwedzkie piłkarki nożne, którym już postawiono takie pomniki – Nilla Fischer i Caroline Seger - doczekały się ich wandalizacji, a i pomnik Leo Messiego – po rozczarowujących, słabszych reprezentacyjnych występach – został brutalnie obalony… Bo Messi bryluje i oczarowuje w Barcelonie, ale z reprezentacją to jeszcze nie zdobył żadnego tytułu.
Zniszczony pomnik Leo Messiego w Buenos Aires
No i pomnik Zlatana na początku października ub. roku stanął w jego rodzinnym mieście Malmö tuż przy stadionie lokalnej drużyny piłkarskiej – MFF, gdzie on się wychował, rozpoczął karierę i wobec której zawsze deklarował, że „kocha ją ponad życie”.
A rozpromieniony Zlatan wtedy uważał się (i nadal pewnie uważa) za „króla Szwecji”… A gdyby ktoś chciał podnieść na ten pomnik rękę – to „cały Rosengård (jego dzielnica o dosyć ponurej sławie, dziś niemal już całkowicie zislamizowana) przyjdzie go bronić i pilnować”.
Ale pomnik przetrwał jedynie 107 dni.
Najpierw zaatakowano go jedynie symbolicznie – wieszając na nim akcesoria toaletowe i worek na śmieci, a także pisząc u jego stóp – „Zdychaj, Cyganie!”, „Zdrajca!” , „Judasz!”, a następnie został wymalowany srebrną farbą (imię „Zlatan” to po prostu „złoty chłopak”), zaś w międzyczasie rozpoczęto internetową zbiórkę podpisów pod petycją do władz miejskich Malmö o jego usunięcie.
Później odpiłowano mu nos – a gdy miał nastąpić jego debiut w Milanie – odpiłowano mu nogi i zwalono na ziemię – a władze miejskie zabrały go wtedy na lawecie „do renowacji” (ale też usunęły sam postument – tak, że po tym pomniku nie ma już najmniejszego śladu.)
A czymże to Zlatan tak się naraził kibicom z rodzinnego miasta? Bo to chyba była robota rozgoryczonych i zawiedzionych kiboli…?
Otóż pod koniec listopada zakupił on spory pakiet akcji klubu piłkarskiego „Hammarby” ze Sztokholmu (to z jego koszulką pozuje), ogłaszając, że uczyni go najlepszym klubem całej Skandynawii.
A klub ten jest od lat wielkim, historycznym i tradycyjnym rywalem drużyny z Malmö – MFF.
I to miało wystarczyć do tak gwałtownej (i zaskakującej także Zlatana) reakcji?
Bo moim zdaniem chodzi tu głównie o pieniądze – i to b. duże pieniądze, wiążące się z udziałem w europejskich rozgrywkach. A w rywalizacji o dotarcie do tych rozgrywek, Hammarby jest jednym z głównych rywali MFF. I kółko się zamyka.
Ale czy taka kalkulacja wystarczyłaby zwykłym „zdradzonym przez Zlatana” kibolom?
Klub MFF jest dziś najbogatszym klubem piłkarskim w Szwecji, którego fortuna oparta jest na regularnych występach w (b. dobrze opłacanych) europejskich pucharach. A tu przychodzi „taki Zlatan” i bezczelnie wspiera odwiecznego rywala. Hmmm...
Kwestią rozstrzygającą jest tu – moim zdaniem - „klubowe DNA”. Otóż klub ten został założony w 1910 roku przez lokalnych bankierów (co latami nie było podkreślane, choć bankowcy zawsze odgrywali w nim nieproporcjonalnie dużą rolę).
Ale przy jubileuszu w roku 2010 odrzucono przyłbicę i od tej pory godło klubu (oraz oddany wtedy do użytku nowy stadion) dumnie i niemalże ostentacyjnie zdobi Gwiazda Dawida.
Dawne logo po lewej – obecne po prawej.
I – moim zdaniem - tylko obawa przed potencjalnie b. groźnym i b. bolesnym „uderzeniem klubu po kieszeni" mogła wzbudzić tak wielki gniew oraz lęk klubowego "naczalstwa" - a wtedy znalezienie "człowieka do zemsty na zdrajcy" było już kwestią naprawdę drugorzędną….
Bo coś cała ta wyrafinowana zemsta jest w moich oczach b. mało szwedzka...
A morał tej opowiastki?
Może przy honorowaniu wielkich i zasłużonych, nie warto jeszcze zbyt pochopnie odrzucać starych i sprawdzonych wzorów postępowania?
Bo piłkarzem to Zlatan był i nadal jest wielkim...
- Docent zza morza - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz