Policjantowi wszystko wolno?
Ciepło ogniska domowego, azyl, stabilność i spokój to cechy którymi powinien charakteryzować się dom. Nie zaznała tego ...
Ciepło ogniska domowego, azyl, stabilność i spokój to cechy którymi powinien charakteryzować się dom. Nie zaznała tego niestety żona policjanta - pani Agnieszka O.-Ł. Zadzwoniła ona do Fundacji LEX NOSTRA kilka tygodni po opublikowaniu przez telewizję materiału dotyczącego przemocy domowej, innej klientki Fundacji - Doroty Kaźmierskiej. Opowieść pani Agnieszki wydawała się niewiarygodna, dlatego została poproszona o przesłanie dokumentów, po zapoznaniu z którymi niestety wszystko się potwierdziło...
Przez wiele lat kobieta była traktowana przez swojego męża - Mariusza Ł., czynnego policjanta, w sposób szokujący. Poniżana, zastraszana, bita, szarpana, podduszana- nie chciała zgłosić tego do odpowiednich organów przed długi czas. Za każdym razem po tego typu incydencie mąż przepraszał ją i obiecywał zmianę w swoim zachowaniu, lecz były to tylko słowa, za którymi nie szły czyny. Po 10 latach oskarżyła swojego męża o znęcanie się nad nią, w wyniku czego odniosła liczne obrażenia ciała, takie jak “nagminne, powierzchowne zadrapania szyi i przedramienia lewego, wiele podbiegnięć krwawych, a ponadto skręcenie kręgu szyjnego oraz stłuczenie głowy”.
U pana Mariusza w toku postępowania, lekarz psychiatra stwierdził “zaburzenia osobowości, które demonstrują się drażliwością, skłonnością do działań i zachowań impulsywnych, obniżenie kontroli emocji oraz spłycenie krytycyzmu”. W pracy był postrzegany za osobę, która najpierw coś robi, a dopiero później myśli o konsekwencjach działania. Polskie prawo mówi o tym, że jeżeli funkcjonariusz policji zostanie pozwany, natychmiastowo musi zostać zawieszony. W tym przypadku zawieszenie trwało zaledwie 3 tygodnie, a po ich upływie nie została mu zabrana broń, ani w żaden sposób nie został ograniczony dostęp do niej. Wartym wspomnienia jest fakt, że większość jego najbliższej rodziny to oficerowie policji, również prawdopodobnie pracujący w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Ofiarą Mariusza Ł. oprócz jego żony, była także, wtedy ośmioletnia córka. Opisywała codzienność w domu państwa Ł., przyznając, że ojciec bił ją oraz mamę, “rzucał pilotem o ścianę, o podłogę i bardzo się denerwował”. Dziewczynka przyznaje, że była bita ręką, pasem i kapciem z powodu przełączenia programu w telewizji na bajki. Doszło nawet do sytuacji, w której “tato wyciągnął kapcia i kazał mi go wąchać. Robił tak, jak przełączyłam mu program. Do córki zwracał się “laseczko, dupeczko”, natomiast do żony “suko”. Jak podaje dziewczynka, policjant również dopuszczał się do jej molestowania. “Tato dotykał mnie w takich miejscach, gdzie nie wolno dotykać. Jak mnie kąpał to brał płyn i dotykał mnie… ja go wyganiałam. W ogóle nie chciałam być przez niego kąpana. A mamy przy tym nie było”. Teraz Mariusz Ł. bardzo rzadko widuje się ze swoim dzieckiem, które podkreśla, że boi się taty i nie chce widywać go częściej, szczególnie gdy kiedyś zakomunikował jej, że pewnego dnia przyjdzie do niej po zajęciach i zabierze ją w miejsce, w którym nikt ich nie znajdzie.
Biegły psycholog stwierdził, że u dziewczynki nie stwierdzono konfabulacji zdarzeń, zatem są to opisy szczere, spontaniczne, które można uznać za prawdę. Pewnego dnia córka państwa Ł. została przetransportowana do szpitala psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży, ze względu na przeprowadzoną próbę samobójczą. Na szczęście zakończyła się ona niepowodzeniem, a lekarze orzekli, że dziewczynka nie powinna mieć żadnego kontaktu z ojcem, dopóki sama nie uzna, że chciałaby się z nim spotkać.
Po tym incydencie wszczęto śledztwo z art. 151 kk. brzmiącego “Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat”. Z informacji uzyskanych przez Fundację LEX NOSTRA prokuratura będzie planowała oskarżyć matkę - Agnieszkę O.-Ł. o namawianie córki do odebrania sobie życia. W przeciwnym wypadku policjant usłyszałby kolejny zarzut. Dodać trzeba również, że pani Agnieszka wysłała kilka pism do Komendanta Głównego Policji z prośbą o “objęcie ochroną” przed ciągle posiadającym broń i będącym w czynnej służbie mężem.
Rok po nagłośnieniu powyższego tekstu, Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA pomagającej ofiarom przestępstw, został oskarżony o popełnienie przestępstwa, rzekomo bez specjalnego zezwolenia, upubliczniając tajne informacje dotyczące postępowania prokuratorskiego. Problemem jest jednak to, że zamieszczone w tym artykule informacje ujrzały światło dzienne, kiedy sprawa była już w sądzie, postępowanie przygotowawcze zostało zakończone, a sformułowany akt oskarżenia wniesiony przed oblicze Sądu Rejonowego w Jaworznie. W wyniku interwencji Fundacji LEX NOSTRA sprawa Pani Agnieszki wraz z córką trafiła do programu TVP “Magazyn Expresu Reporterów”, co spowodowało trafienie na nieznany dotąd trop. Mariusz Ł. oprócz zarzucanych mu czynów dodatkowo sprzedawał kradzione samochody, co przez sprawnie przeprowadzoną prowokację dziennikarską zostało udowodnione, a sprawca złapany na gorącym uczynku.
Problemy Dyrektora Fundacji LEX NOSTRA jednak nie skończyły się, ponieważ oprócz oskarżenia o przestępstwo, którym miało być ujawnienie tajemnicy materiału przygotowawczego, prokurator Aleksandra Luterek z Prokuratury Rejonowej Warszawa Żoliborz zleciła przeprowadzenie badań psychiatrycznych na osobie Pana Lisowskiego. Fakt, iż wcześniej niejednokrotnie i bezsprzecznie udowodniono, że są one całkowicie bezpodstawne, nie został wzięty przez Prokuraturę pod uwagę.
To tylko wybrany przypadek, w którym Fundacja była w stanie pomóc potrzebującym. Zachęcamy serdecznie do wsparcia Fundacji oraz przekazania 1% podatku przy rozliczeniu rocznym.
Fundacja LEX NOSTRA
ul. Sienna 45 lok. 5, 00-121 Warszawa
KRS: 0000365293
Tel.: (22) 412 70 02
E-mail: fundacja@lexnostra.pl
https://fundacja.lexnostra.pl/
https://darmowyprogrampit.lexnostra.pl/
Numer konta: PL 98 1090 1030 0000 0001 1662 5224
- Fundacja LEX NOSTRA - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz