Podzwonne dla pana Pieronka
Zmarłemu p. Pieronkowi poświęciłem w ciągu ostatnich lat kilka tekstów, których rezultatem stało się przejście z nim "na pan", o czym jutro.
Ponieważ mamy w mediach do czynienia z festiwalem retuszowania wizerunku zmarłego, przypominam dziś tekst sprzed ponad już 8 lat, napisany po tym, jak zmarły wezwał władze do siłowego rozwiązania sporu o krzyż smoleński sprzed Pałacu Prezydenckiego.
***
"Wpis niedzielny, czyli kościół golędzinowski
Wiedziałem, że w kościele katolickim w Polsce, wyróżnia się ten w wersji z Krakowa, zwany łagiewnickim oraz toruński.
Mnie do obu nie po drodze:
w Krakowie byłem tylko w kościele Mariackim i w Wawelskiej Katedrze, w Toruniu – raz z wycieczką szkolną, ale to było za Gomułki i wtedy dziatwy szkolnej do kościołów, nawet zabytkowych, nie prowadzali.
Teraz objawił się jeszcze jeden, który pozwolę sobie nazwać golędzinowskim, od warszawskiej siedziby ZOMO (taka niedawna, młodzieżowa organizacja, propagująca tężyznę fizyczną).
Na jego czele stoi biskup Tadeusz Pieronek, w randze pałkownika, który wezwał do siłowego rozwiązania kompromitującego Polskę w Europie sporu o krzyż, z zastosowaniem antyterrorystów włącznie.
Ja stanowisko biskupa-pałkownika popieram, zwłaszcza , że inne , pokojowe metody zakończenia kompromitacji, takie, jak zarejestrowane kamerami monitoringu, obsikanie krzyża przez grupę pokojowo nastawionej młodzieży, skutku nie odniosły.
Jest tylko jeden problem:
Biskup Pieronek, pozwolę sobie użyć języka chirurgicznego, operuje w Krakowie, cała zaś pożałowania i wg Ekscelencji - spałowania godna awantura o krzyż, rozgrywa się, przypomnę w Warszawie.
I niech tak, zważywszy na historyczne paralele (urocze słowo), zostanie, a dlaczego – już wyjaśniam:
Był sobie ponad 200 lat temu biskup; bardzo wykształcony (szef Komisji Edukacji Narodowej !) i, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli – proeuropejski.
Ignacy Massalski się nazywał, znany z bycia zwolennikiem sąsiedzkiej współpracy z Rosją oraz pobierania z tego tytułu, wypłacanej przez ambasadora Sieversa pensji.
I proszę sobie wyobrazić, że nie zważając na opisane wyżej przymioty, te warszawskie huncwoty (kolejne, śliczne niemiecko-staropolskie słowo) , nie bacząc ani na jego nowoczesne poglądy, ani nawet na dobre obyczaje, po prostu Ekscelencję ...powiesiły, na (jak podają źródła) konopnym lejcu.
Ślicznie podobno na wietrze, za przeproszeniem, dyndał."
Opublikowano: 05.09.2010
https://www.salon24.pl/u/ewarystfedorowicz/225943,wpis-niedzielny-czyli-kosciol-goledzinowski
- Ewaryst Fedorowicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz