Nie nadaję się do korporacji oszukujących i oszukiwanych
Nie nadaję się do korporacji oszukujących i oszukiwanych
Na inaugurację nowego roku akademickiego rektor UJ Wojciech Nowak jasno określił poczynania akademików tej wzorcowej uczelni wobec studentów – ‚ ..my ich oszukujemy’ i zgodnie z prawdą oznajmił, że uczelnia przyjmuje studentów ‚aby dostać pieniądze. Po nic więcej.‚ http://krakow.onet.pl/rektor-uj-wojciech-nowak-o-finansowaniu-polskiej-nauki-wywiad/4w4fgp
Można było się spodziewać oburzenia, protestów, manifestacji, pikiet pod murami uczelni, ale nic takiego nie nastąpiło. Widocznie oszustwa akademików są akceptowane przez studentów – niech nas sobie oszukują byle talko dali dyplom – zdają si swoją postawą argumentować.
Nie było też reakcji Państwowej Komisji Akredytacyjnej, która akredytuje tak oszukujące uczelnie do dalszego oszukiwania ?!
Nie było też reakcji ministra nauki i szkolnictwa wyższego, który tego rektora powołał do komitetu Narodowego Kongresu Nauki – czyżby dlatego, aby wdrażać do systemu akademickiego ten system oszukiwania ?
Widoczny to objaw ostatecznego już uformowania się korporacji oszukujących i oszukiwanych na drodze do uzyskiwania dyplomów i tytułów, która skutecznie wyparła korporację nauczających i nauczanych poszukujących razem prawdy.
Tak kiedyś w statucie definiowany był uniwersytet, na co się powoływałem wielokrotnie w pismach do władz UJ jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku.
Widocznie to władze UJ zdenerwowało, bo zmieniając statut uczelni na okoliczność jubileuszu UJ (rok 2000) taką definicję uniwersytetu usunięto zresztą zasadnie jako że już wtedy wprowadzała ona w błąd.
Z poszukiwaniem prawy etatowi pracownicy UJ ( i nie tylko UJ) nie dawali sobie rady, a nawet wcale nie mieli zamiaru sobie dawać, bo na kłamstwach i oszustwach lepiej wychodzili, niż na prawdzie.
Tych, którzy na serio traktowali uniwersytet jako redutę prawdy, wcześniej już pousuwano, bo prawda zagrażała pozostałym, a jej nauczanie studentów uznano za negatywny wpływ na młodzież akademicką .
Takie były nakazy zorganizowanej grupy przestępczej trzymającej władzę w państwie komunistycznym i te nakazy były wdrażane w życie przez nomenklaturowe władze uczelni, szczególnie skutecznie w okresie Wielkiej Czystki Akademickiej.
Rzecz jasna prowadziło to do dezintegracji i marginalizacji korporacji nauczających i nauczanych poszukujących prawdy wypieranej stopniowo przez korporację beneficjentów systemu kłamstwa, skutecznie formującą się korporację oszukujących i oszukiwanych na drodze do uzyskania dyplomów i tytułów ( i innych profitów) .
Wprowadzenie przez instalatorów systemu komunistycznego sposobu zarządzania nauką za pomocą scentralizowanej habilitacji i profesury belwederskiej okazało się niezwykle skuteczne na drodze do zdyscyplinowania kadr akademickich, osiągnięcia przez akademików pożądanego stopnia uległości wobec komunistycznej władzy, ich konformizmu, a nawet osiągnięcia stanu miłości platonicznej lub wyrachowanej do systemu zniewolenia.
Ciągłość systemową i kadrową utrzymano w III RP zachowując rzecz jasna system tytularny i zwiększając moce przerobowe coraz liczniejszych uczelni.
Chałupniczą produkcję lipnych dyplomów wdrożoną jeszcze w PRL przez wybitnego oszusta Juliana Haraschina [https://lustronauki.wordpress.com/2015/05/15/produkcja-magistrow-na-uj-okres-prl-w-wytworni-juliana-haraschina/] zastąpiono bardziej wydajną produkcją przemysłową, tworząc liczne fabryki dyplomów obsługiwane przez utytułowane centralnie rzesze akademików. Produkcja od lat idzie tam pełną parą, mimo upadku wielu gałęzi przemysłowych. Wspaniałych nieruchomości akademickich mogą nam pozazdrościć nawet uczelnie z samego topu rankingów światowych.
System akademicki oparto na piramidzie tytularnej. Do zdobycia najbardziej pożądanego tytułu profesora belwederskiego doktorów habilitowanych zobligowano do wypromowania doktorów, więc ci wdrożyli do systemu hodowle doktorskie stanowiące znakomitą trampolinę do ich karier.
Poziom doktoratów poszedł w dół, mniej więcej do poziomu dawnych prac magisterskich , ale to od lat stanowi argument do utrzymania habilitacji jako filara poziomu nauki w Polsce.
Te doktoraty na ogół są potrzebne tylko habilitowanym, po to aby ci mogli otrzymać zaproszenia do Pałacu po otrzymanie dożywotniego tytułu profesorskiego. Pożytek z tych doktoratów dla nauki, a także dla kraju jest znikomy, albo i żaden.
Za niski poziom doktoratów odpowiadają habilitowani, bo tylko oni promują doktorów – takich jakich chcą promować i ten system staczania się poziomu chcą za wszelką cenę utrzymać, argumentując perfidnie, że chodzi im o jakość nauki w Polsce.
Podobnie jest ze studentami niższych stopni, którzy jak słusznie podkreślił rektor UJ są przyjmowani na uczelnie tylko po to aby uczelnia/etatowi pracownicy mogli dostać pieniądze – po nic więcej. Pożytek dla kraju z ich dyplomów – jest niemal żaden. Pożytek mają jedynie uczelnie/akademicy.
Tych, którzy promowali lepsze dyplomy, formowali lepszych absolwentów, lepszych od etatowych, nikt w systemie akademickim w Polsce nie widzi, nie chce – akademicy wolą system zamknięty, tworzony przez samych swoich.
Od ilości utytułowanych uczelnie są u nas oceniane i akredytowane do dalszej wzmożonej produkcji kolejnych zastępów utytułowanych/udyplomowionych na co rzecz jasna otrzymują środki finansowe z kieszeni podatników – generalnie akceptujących istniejący stan rzeczy.
Podatnicy liczą zapewne, że w końcu i oni albo ich pociechy, też się w tym systemie załapią i będą się mogli chwalić jakie to dyplomy i tytuły posiedli. System wzajemnego oszukiwania się- trzyma się mocno.
Wraz ze wzrostem udyplomowienia i utytułowania społeczeństwa polskiego poziom nauki i polskich uczelni jednak spada w porównaniu z zagranicą, co najlepiej świadczy o nicości tych dyplomów/tytułów, nieprzydatnych także dla podnoszenia poziomu polskiej gospodarki i poziomu zarządzania krajem.
Widać na oszustwie nie da się daleko zajechać .
Oczywiście w systemie oszukiwania stosowane są inne innowacyjne metody – jak rekrutacja kadr na drodze ustawianych na swoich konkursów ( niejawnych zresztą) , chów wsobny – często rodzinny ( bo niby kto inny niż tatuś i mamusia potrafi lepiej ocenić swojego synusia), plagiatowanie na każdym szczeblu uzyskiwania dyplomów/tytułów, fikcyjne realizowanie projektów, niekiedy rozdzielanych w swoich gronie i niejawnych dla ‚pospólstwa’ te projekty finansującego.
Do tej korporacji nie należę od lat, rzecz jasna do niej się nie nadaję, jak zresztą twierdzą członkowie korporacji oszukujących i oszukiwanych, co trudno nie traktować jako wyraz szczególnego uznania.
Ujawniając patologie od lat, i to 80-tych, działam na rzecz osłabienia i likwidacji tej korporacji stanowiąc dla niej śmiertelne zagrożenie.
Prowadzone do lat poszukiwanie choć jednego uczciwego wśród tej korporacji do tej pory nie zakończyło się sukcesem. https://nfapat.wordpress.com/2008/08/23/jak-senat-uniwersytetu-jagiellonskiego-kieruje-sie-zasada-plus-ratio-quam-vis/,https://blogjw.wordpress.com/2012/09/27/pod-uwage-rektora-i-senatu-uj/
Mam uzasadnione doświadczeniami przekonanie, że wymiana kadr akademickich sama nie nastąpi. Kadrowicze sami nie zmienią patologicznego systemu, który sami od lat mozolnie tworzyli.
Skoro system jest szkodliwy – a jest – to trzeba go zmienić, powracając do uniwersytetu rozumianego jako korporacja nauczających i nauczanych poszukujących prawdy dla dobra nauki i społeczeństwa.
Trzeba się otworzyć na prawdę, a nie na oszustwa .
Zapowiadane tworzenie w obecnym systemie lepszych relacji Mistrz-Uczeń jak mistrz jest oszustem – sytuacji nie poprawi. Wręcz przeciwnie.
P.S.
Lektura przydatna dla lepszego poznania metod korporacji oszukiwanych i oszukujących i dla podejmowania działań na rzecz jej likwidacji.
♥
Kategoria: Teksty niewygodne Tagged: akademicy, korporacja, oszustwa, patologie, rerktor, studenci, uczelnie, UJ
- Józef Wieczorek - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Ostatnio zainteresowałem się trochę środowiskiem
w Warszawie i nasunął mi się wniosek, że większość profesorów to nie naukowcy a "ludzie robiący w nauce". Na pocieszenie mogę tylko powiedzieć, że w Krakowie jest jeszcze zupełnie nieźle, trochę lepiej niż w Warszawie i o niebo lepiej niż w innych ośrodkach. Jakby ktoś się zainteresował środowiskiem wrocławskim, to BM24 byłby bardzo poczytnym portalem zwłaszcza wśród osób zainteresowanych literaturą kryminalną.
W zasadzie, gdyby tak dokładnie przestrzegać prawa i jego egzekucji, to mogło by się okazać, że we Wrocławiu nie ma ani jednej uczelni, która może przyznawać doktoraty. Do tego potrzeba bodajże ośmiu profesorów a nie wiem czy tylu zostałoby w pracy w każdej z nich.
W tej chwili to nie jest już kwestia lustracji a kwestia wyróżnienia jednej lub kilku norm. które pozwalały by jednoznacznie ocenić takiego delikwenta. Trzeba opisać zachowania charakterystyczne dla tych norm po to by można było postawić zarzut wykluczający ze środowiska. Coś, co by działało jak udowodniony plagiat i pozwalało "siłom zewnętrznym" ingerować w środowisko, bo samo sie ono nie oczyści.
uparty