Szczyt sukcesów polskiej dyplomacji - NATO w Warszawie

avatar użytkownika elig

  Kilka godzin temu zakończyl się w Warszawie szczyt NATO, a prezydent USA Barack Obama odleciał do Madrytu.  Dwudniowy [8-9.07.2016] szczyt Paktu Atlantyckiego został dość powszechnie uznany za sukces Polski i polskiej dyplomacji.  Najbardziej entuzjastyczną opinię wyraził {TUTAJ} Jerzy Targalski:

  "Szczyt NATO w Warszawie to, po pierwsze, klęska targowicy. targowicy, czyli zarówno Nowoczesnej, jak i resztek Platformy Obywatelskiej, które usiłowały ten szczyt zablokować. Zablokować w interesie polityki niemieckiej i rosyjskiej. 
  Po drugie, organizacja szczytu NATO w Warszawie oznacza, że Polska została wreszcie uznana za faktycznego, a nie formalnego członka tej organizacji. Przestaliśmy być członkiem podległym sojuszowi niemiecko-rosyjskiemu. Po trzecie, wyniki szczytu, które prawdopodobnie już zostały zatwierdzone, a zostaną teraz ogłoszone, są największym sukcesem Polski od 1989 r. (choć w zasadzie o żadnych sukcesach w tym okresie mówić nie można). Nawet przyjęcie Polski do NATO w 1999 r. było wstąpieniem członka drugiej, a nawet czwartej kategorii. Żadne wojska ani instalacje nie mogły na terenie Polski przebywać. To się dziś dzieje i oznacza, że to dzisiaj faktycznie wstępujemy do Paktu Północnoatlantyckiego.".

 Trudno się z tym nie zgodzić.  Zapoznanie się z relacją z dwóch dni obrad {TUTAJ} pokazuje, iż właściwie wszystkie postulaty formułowane przez stronę polską zostały spełnione.  Zarówno sekretarz generalny NATO jak i prezydent USA potwierdzili chęć wzmocnienia wschodniej flanki NATO poprzez rozmieszczenie tam czrerech stale obecnych czterech batalionów Paktu, a także i brygady pancernej.  Odwołali się też do słynnego artykułu 5, czyli do solidarności członków NATO.  Atak na jedno państwo będzie oznaczać atak na caly sojusz.  Zażądano od Rosji wycofania się z Donbasu i Krymu oraz zapewniono o dalszym wspieraniu Ukrainy.  Poparto też aspiracje Gruzji do członkostwa w sojuszu {TUTAJ}.  Wspomniano nawet o Czarnogórze.  Warto zauważyć, że także i kraje skandynawskie zaczynają myśleć o przyłączeniu sie do NATO {TUTAJ}.

 Targalski ma również rację, gdy mówi o klęsce opozycji [nazywanej przez niego "Targowicą"].  Rzeczywiście, wszelkie jej wysiłki zmierzające do zablokowania szczytu [lub pozbawienia go znaczenia] spalily na panewce.  Nawet lewicowy portal Wp.pl musiał przyznać, że:  "Obama rozczarował polską opozycję" i "zaskoczył Putina" {TUTAJ}.  TVN i "GW" robiły, co mogły by rozdmuchać krótką wzmiankę amerykańskiego prezydenta o sprawie TK i nadać jej niezwykłe znaczenie [manipulujac ile wlezie], ale bez wiekszego powodzenia.

 W końcu sam Ryszard Petru musiał przyznać {TUTAJ}, iż:

 " Każdy głos był podobny, że szczyt NATO jest bardzo udanym szczytem. Na przykład premier Estonii powiedział, że dla niego to jest historyczny szczyt - relacjonował przebieg spotkania Ryszard Petru.
  Lider Nowoczesnej podkreślił wagę tego, że szczyt NATO odbył się w Warszawie. - Miałem wrażenie, że wszyscy są naprawdę zadowoleni z tego szczytu. Pokazaliśmy jako NATO siłę i przekonanie, że art. 5 będzie działał.". 

 Pocieszał się tylko, że: "Wypowiedź prezydenta Obamy [o TK?] jednak nie przeszła bez echa".  Nie wiadomo - na czym opierał to przekonanie.  Klęskę opozycji ukazała wyraźnie dzisiejsza manifestacja KOD na skwerku Martina Luthera Kinga na warszawskiej Woli.  Planowano, iż weźmie w niej udział 15 tys. osób.  Przyszło ok 150, mimo tego, że przemawiał sam Adam Michnik {TUTAJ}.

 Czy rzeczywiście warszawski szczyt NATO okaże się historycznym i przełomowym wydarzeniem?  Będzie to zależało od tego, jak jego zalecenia zostaną wcielone w życie.  Należy oczekiwać kontrakcji różnych prorosyjskich ugrupowań.  Pierwszą okazją do tego będą już 13 lipca 2016 rozmowy NATO-Rosja w Brukseli,  Warto też wspomnieć o tym, że następny szczyt NATO ma się odbyć w 2017 roku w nowej kwaterze NATO w Brukseli.  Będzie już wtedy nowy prezydent USA - prawdopodobnie z nowymi koncepcjami politycznymi.

  

  

 

 

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika UPARTY

1. Słowo sukces nie bardzo mi do tego wydarzenia pasuje.

Raczej mówiłbym, że szczęśliwie się złożyło. Na kwestie związane ze zmianą polityki wobec Rosji nie mieliśmy dużego wpływu, choć to prawda, że gdyby był inny rząd, to mógłby nie zgodzić się na wojska sojusznicze na terenie naszego kraju ale wpływu na to, że one się pojawią to nie miał zbyt dużego.
Na pewno sukcesem były kwestie organizacyjne, ale to nic dziwnego, bo jedną z cech formacji polsko-polskich jest bardzo wysoka zdolność do kooperacji. Tak na prawdę właśnie kwestia kooperacji jest jednym z czynników wyróżniających naszą formację kulturową. Kiedyś mówiło się o improwizacji, czyli do nie umówionej wcześniej zdolności realizacji celu ogólnego. Ale to tylko z zewnątrz wyglądało na spontaniczny nieład.
Wbrew pozorom nasze normy kulturowe są bardzo sztywne i jednoznaczne więc przewidywalne dla każdego, kto je zna. W związku z tym zakres uzgodnień niezbędny do tego, by zdarzyła się rzecz oczekiwana jest mniejszy niż w kulturach opartych o prawo do wywyższenia się sukcesem własnym. W zasadzie wszystkie działania wspólne traktowane są jako ciężar a nie jako droga do przywilejów. Nastawione są nie na osobisty sukces kogokolwiek a bardziej na cel ogólny. Oczywiście nie jest to tak silna norma jak kiedyś, gdy każda próba wywyższenia się ponad "brać szlachecką" była potępiana ale dalej jest mocniejsza niż w kulturze anglosaskiej, która coraz słabiej ale jednak dalej zakazuje się pysznić sukcesami, czy to materialnymi, czy innymi co osłabia entropię każdej grupy.
Na drugim końcu skali jest kultura rosyjska. Pamiętam u Sołżenicyna w Archipelagu Gułag była przywołana postać jakiegoś dyrektora, który trafił w czasie wojny do więzienia za to, że odmówił jakiemuś lokalnemu prokuratorowi materiałów budowlanych na budowę daczy, bo chciał jak najszybciej wznieść budynki niezbędne do uruchomienia ewakuowanej z zachodu Rosji fabryki zbrojeniowej. Tam nie ma żadnej zdolności do kooperacji, a realizacja celu wspólnego musi być egzekwowana przemocą ale i ci co sterują przemocą też muszą być na krótkiej smyczy.
 W ich warunkach udana realizacja jakiegoś przedsięwzięcia to rzeczywiście jest sukces i to wielki. U nas, ale tylko dla naszej formacji i w stosunku do tego co robimy sami, to rzecz oczywista.
Najciekawsze w organizacji szczytu było zachowanie osób w nim nie uczestniczących, czyli ludności Warszawy. Okazało się, że ludzie po prostu zaprzestali korzystania z centrum miasta na czas szczytu. Odłożyli swoje sprawy na później! W rezultacie organizatorzy nie mieli żadnych problemów z korkami w mieście, z kierowaniem ruchem ludności. Wiele instytucji skierowało swoich pracowników niekoniecznych do zapewnienia ciągłości funkcjonowania do "pracy w domu" , ludzie też odłożyli swoje interesy w centrum a np. na Żoliborzu życie w piątek toczyło się normalnie. Natomiast drogi dojazdowe do Warszawy były chyba puste. W piątek rano jechałem zakorkowaną codziennie drogą na Nieporęt i przypomniałem sobie lata 70-te. W ogóle nie było żadnego ruchu.
To wszystko zdarzyło się bez żadnych zakazów, czy nakazów. Po prostu nasza formacja coś robi, więc nasi ludzie w różnych instytucjach też wiedzieli co należy czynić i wyszło co wyszło.

uparty

avatar użytkownika michael

2. @ Czyli cwilizacja "RZECZYPOSPOLITEJ OBOJGA NARODÓW" pokazała,

że jest, że nadal istnieje i sprawnie funkcjonuje.
Szanowny Pan UPARTY oczko wyżej, w swoim komentarzu, opisał bardzo dokładne działanie "ROZLEGŁEGO SYSTEMU O ROZPROSZONEJ INTELIGENCJI". Ten system to właśnie istota działania naszej cywilizacji, polegającej właśnie na tym, że każdy z nas samodzielnie rozwiązuje problemy tam, gdzie one powstają.

Chyba pierwszym facetem, który zauważył i napisał w swoim raporcie na czym polega niezwykła siła polskości, był carskim gubernatorem w Warszawie. Teraz nie pamiętam, który to był, ale wiem, że to napisał.
Napisał to w raporcie dla cara.
Napisał dlaczego Polaków nie można pokonać.

Napisał, że skoro nie można Polaków pokonać, to trzeba ich zdemoralizować.
To było, jego zdaniem, jedyne rozwiązanie, jedyna droga do zniszczenia Polski.
To była najprawdopodobniej pierwsza inicjatywa powołania KOD.

Tym carskim gubernatorem był zdaje się słynny Murawiow Wieszatiel.

avatar użytkownika UPARTY

3. @michel

Nazywał się Berg. "Opisanie Powstań Polskich...."

uparty

avatar użytkownika elig

4. @UPARTY

To prawda. Ja też zrezygnowałam i siedziałam na Ochocie :)))