Putin i Krym
W Sylwestra 2015 nikt oczywiście nie zwracał uwagi na dwie informacje podane przez portal Kresy24.pl, a powtórzone w Rebelya.pl . Pierwsza z nich głosiła "Krym zamarza! Runęła kolejna linia! Ukraina całkowicie wstrzymała dostawy prądu" {TUTAJ}, a druga: "Putin zlecił zdumiewający sondaż na Krymie! „Czy jesteście gotowi znowu uznać się za Ukrainę?"" {TUTAJ}.
Z tej pierwszej dowiedzieć się można było iż:
"Mroźny Sylwester i Nowy Rok bez prądu i wody czeka mieszkańców okupowanego przez Rosję Krymu. Stanęły trolejbusy, wyłączane są wodociągi, przestaje działać ogrzewanie. To skutek kolejnego przerwania linii energetycznej, którą z Ukrainy dostarczany był prąd na półwysep.
Tymczasem temperatura na dworze spadła do minus 12 stopni Celsjusza. (...) Tymczasem tatarscy aktywiści, którzy wcześniej wysadzali po stronie ukraińskiej linie energetyczne na Krym twierdzą, że z obecną awarią nie mają nic wspólnego. Według nich, linia energetyczna Kachowka-Titan mogła zostać zerwana przez wichurę. Zdaniem byłego ministra energetyki Ukrainy Iwana Płaczkowa, naprawa może potrwać co najmniej 2-3 dni.".
Przypomnę, że Krym był jesienią bez prądu przez trzy tygodnie, po tym jak "nieznani sprawcy" wysadzili cztery słupy wysokiego napiecia na terenie Ukrainy, a Tatarzy krymscy uniemożliwiali ich naprawę. Druga wiadomość była jeszcze ciekawsza:
"Prezydent Rosji Władimir Putin zlecił przeprowadzenie na Krymie sondażu, w którym chce zapytać mieszkańców, czy w zamian za przywrócenie dostaw energii elektrycznej z Ukrainy są skłonni uznać się za część jej terytorium.
O zdumiewającym sondażu poinformował rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak – podaje agencja Interfax. Przypomnijmy, że władze w Kijowie uzależniły kontynuowanie dostaw prądu dla Krymu, jeśli w kontrakcie z Rosją zostanie zapisane, że jest on częścią Ukrainy.
Prezydent polecił więc pilnie zwrócić się do jednego z czołowych ośrodków badania opinii publicznej, aby przeprowadzić na Krymie sondaż w tej sprawie” – informuje minister Nowak.
Prezydent polecił więc pilnie zwrócić się do jednego z czołowych ośrodków badania opinii publicznej, aby przeprowadzić na Krymie sondaż w tej sprawie” – informuje minister Nowak.
Według niego, pierwsze pytanie sondażu ma brzmieć: „Czy popierasz zawarcie z Ukrainą komercyjnego kontraktu na dostawy części energii elektrycznej na Krym, jeśli będzie w nim napisane, że Krym i Sewastopol są częścią Ukrainy?”
Z kolei drugie pytanie sondażu ma brzmieć: „Czy jesteś gotów na czasowe trudności związane z nieznacznymi przerwami w dostawach prądu w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy?”.
Intencją sondażu jest oczywiście przerzucenie odpowiedzialności za katastrofę energetyczną na Krymie na samych obywateli lub – w przypadku podpisania umowy z Ukrainą – uniknięcie kompromitacji związanej ze zgodą Putina na formalne uznanie przynależności Krymu do Ukrainy.
Jeśli kontrakt z Ukrainą nie zostanie podpisany i mieszkańcy Krymu będą coraz głośniej narzekać na „czasowe i nieznaczne trudności”, czyli faktycznie na brak prądu, to zawsze można im wtedy powiedzieć: przecież sami tego chcieliście w imię zachowania odrębności od Kijowa.
Jeśli natomiast kontrakt zostanie podpisany i w Rosji podniesie się oburzenie z powodu politycznego ustępstwa Putina wobec Ukrainy, prezydent będzie mógł oznajmić: to mieszkańcy Krymu tak zadecydowali, musiałem szanować ich wolę.".
Wygląda na to, ze władze Rosji zaczynają zdawać sobie wreszcie sprawę z tego, że aneksja Krymu była fatalnym interesem. Ostatnio zarzucono plan budowy mostu przez Cieśninę Kerczeńską jako zbyt drogi. Również most energetyczny budowany przez Morze Czarne jest zbyt kosztowny i nie rozwiąże problemu. Krym jest prawie calkowicie uzależniony od dostaw wody z Ukrainy i w zeszłym roku zdarzały się już przypadki ich wstrzymania. Kilkakrotnie spadły wpływy z turystyki. Utrzymanie półwyspu będzie kosztować Rosję wiele miliardów dolarów rocznie.
Trudno mi powiedzieć, czy istnieje jakiś związek miedzy opisaną wyżej sytuacją, a dzisiejszymi wiadomościami. Oto bloger Witas1972 opublikował w Salonie24 notkę "Zabójcza epidemia wśród najwyższych wojskowych Rosji" {TUTAJ}. Napisał w niej:
"W ciągu jednego tygodnia umarło dwóch wysoko postawionych rosyjskich generałów:
27.12 umarł zastępca szefa sztabu wojsk powietrzno-desantowych generał-major Aleksandr Szuszukin, który dowodził wojskową operacją zajmowania Krymu w 2014 r. Wcześniej dowodził 4-tą gwardyjską bazą znajdującą się na terytorium okupowanej przez Rosję, a prawnie należącej do Gruzji, Osetii Południowej.
Przyczyną śmierci 52-letniego oficera miało być zatrzymanie pracy serca.
Wczoraj na stronie prezydenta Rosji ukazały się kondolencje po nagłej i niespodziewanej śmierci szefa GRU (Głównego Zarządu Wywiadu), zastępcy szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych RF generała-pułkownika Igora Sierguna, którego podwładni uczestniczą w walkach na Ukrainie. A niektórzy z nich, jak kapitan Jefriemow i sierżant Aleksandrow jeszcze wpadają żywymi do ukraińskiej niewoli.
Wcześniej jego służby odegrały niepoślednią rolę w rozpaleniu wojny na wschodzie Ukrainy.
Miał 58 lat. (...)
Wiem, że nagle umarł inny bezpośrednio zaangażowany w przejęcie Krymu Rosjanin, 45-letni Jurij Żerebcow, doradca premiera rosyjskiej już Krymskiej Republiki.".
Informacja o nagłej śmierci dwóch ważnych rosyjskich wojskowych znalazła się też na pierwszej stronie dzisiejszej "Gazety Polskiej Codziennie" [nr z 5.01.2016].
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz