Płatna klaka reżimu

avatar użytkownika kokos26

 

 Sprawa Durczoka jak w soczewce skupia i ukazuje nam wyjątkową hipokryzję środowiska, z którego wywodzi się ta rzekoma ofiara. Ale na początek kilka wygłoszonych na antenie radia TOK FM wypowiedzi autorstwa salonowych obłudników:
Paweł Wroński: Nie jestem przyzwoitką Durczoka, nie chcę się wypowiadać na temat jego życia prywatnego, ale to, co się stało, to akcja polegająca na kompletnym zgnojeniu człowieka bez szans obrony. On się okazał bezbronny wobec gangsterskich metod
Piotr Kraśko: Stopień agresji w środowisku dziennikarskim jest nieporównywalny z jakąkolwiek inną grupą zawodową. Poza tym za dużo zajmujemy się sami sobą. I to niespecjalnie interesuje czytelników
Janusz Czapiński: Pamiętacie scenę z "Ojca chrzestnego", gdzie spotykają się gangsterzy i mówią: tu nie ma żadnej nienawiści, to tylko biznes. Redakcja chce zrobić zwykły biznes kosztem Durczoka
Janina Paradowska: Padają kolejne bariery i zastanawiam się, gdzie się zatrzymamy, bo o utracie wiarygodności słychać od dawna
 
Przypominam wam bando wyjątkowych hipokrytów, że reagujecie w ten sposób dopiero wtedy, kiedy padło na jednego z was, „krew z krwi, kość z kości” waszej. Nigdy nie mieliście podobnych moralnych rozterek, jeżeli chodziło o któregoś z księży, dziś oczyszczonego z zarzutów o pedofilię, na którego tygodniami szczuliście opinię publiczną, kierując się jedynie plotkami pomówieniami i insynuacjami. Przecież to wy sami, albo milczeliście dając przyzwolenie, albo braliście czynny udział w podobnych nagonkach posługując się „gangsterskimi metodami” i „gnoiliście człowieka bez szans obrony”. Czy tak szybko zapomnieliście waszą podłość, nikczemność i kłamstwa podczas nagonki na ofiary Smoleńska, gen. Błasika i mjr Protasiuka?   Czy już nie pamiętacie, jak z drwiącymi minami przymykaliście oczy i przytykali uszy na kłamstwa mówiące, że śp. Lech Kaczyński jest alkoholikiem chorym na Alzheimera i cukrzycę? Czy zapomnieliście jak to wspieraliście Palikota w jego pomyśle, aby urzędującego prezydenta wysłać na badania lekarskie? Czy już zapomnieliście jak w trybie natychmiastowym złożono w sejmie projekt odpowiedniej ustawy, a wasz dzisiejszy pupil Komorowski, ówczesny marszałek sejmu przyklasnął i obiecał w ciągu dwóch, trzech tygodni skierować ustawę pod obrady sejmu? Gdzie się wówczas podziała wasza wrażliwość i dbałość o standardy? Prasa w tamtych dniach informowała: Palikot zdradził gazecie.pl, że projekty poparł szef klubu PO Grzegorz Schetyna, a marszałek Sejmu Bronisław Komorowski miał obiecać, że za dwa-trzy tygodnie zajmie się nimi sejm
Warto też przypomnieć, że kandydatem PO na prezydenta był wtedy wysportowany piłkarz amator, Donald Tusk. Kiedy tylko zagraniczni mocodawcy zadecydowali, że to nie on, ale Bronisław Komorowski wystartuje w prezydenckich wyborach cała akcja „przebadać Kaczyńskiego” została natychmiast zarzucona i zapomniana. Chciałoby się zapytać, – dlaczego? Ano z bardzo prostego powodu. Otóż tajemnicą Poliszynela było i jest, że Bronisław Komorowski cierpi na tachykardia ventricularis, czyli częstokurcz komorowy. Choroba ta jest potencjalnym zagrożeniem dla życia, ponieważ może przejść w migotanie komór. Każdy przypadek utrwalonego częstoskurczu komorowego jest wskazaniem do natychmiastowego leczenia. Częstoskurcz komorowy bez pulsu wymaga zastosowania szybkiej defibrylacji i rozpoczęcia natychmiastowej reanimacji.
Wypadałoby też zadać dzisiaj pytanie kandydatowi na prezydenta Palikotowi, dlaczego to domagał się kiedyś przebadania Lecha Kaczyńskiego w związku z wymyślonymi i nieistniejącymi u niego chorobami, a dzisiaj nie żąda tego samego od Komorowskiego, u którego ze zdrowiem delikatnie mówiąc nie jest najlepiej? Czyżby przyjaźń scementowana wspólnymi polowaniami i zasadzaniem się na głuszca w rosyjskich lasach w towarzystwie oficerów KGB nadal zobowiązywała?
Trwa kolejna już odsłona odwiecznej wojny „Chamów” z „Żydami”, a redaktor Durczok padł właśnie jej ofiarą. Żałosna jest sytuacja medialnej psiarni i „autorytetów”, którzy tym bandom się wysługują. Jak widzimy ich los i kariery nigdy nie leżały i nie leżą w ich własnych rękach. Można odbierać, co rok statuetki, podpisywać bajońskie kontrakty oraz udawać wpływowych moralistów i medialnych mędrców profesjonalistów. Niestety przychodzi taki moment, że dziennikarski lokaj czy medialna posługaczka dostaje nagle kopa w swój sprzedajny tyłek i leci na pysk z piedestału. Taki już los marnych trybików Systemu, które w swej megalomanii podobnie jak Durczok poczuły się kołami zamachowymi historii. Tak naprawdę niczym nie różnią się oni od jego dmuchanych lal. Po wydymaniu z każdego bardzo szybko można spuścić powietrze i potraktować jak zużytą jednorazową chusteczkę wyrzuconą do kosza.
 
Jest jednak dla okupantów Polski korzyść uboczna z tej całej sytuacji. Mamy rok wyborczy i teraz każdy sługus systemu musi poczuć się zdyscyplinowany i zrozumieć, że na każdego próbującego czmychnąć z tonącego okrętu znajdą się jakieś haki. Tylko dwa dni minęły od pamiętnego wywiadu, w którym Durczok obnażył zerowe kompetencje premier Kopacz, a już namierzyła go policja z kompromitującymi gadżetami. Przypadek czy przestroga?  A więc równo i w rytm bębna wiosłować suto opłacani i poprzebierani w garnitury oraz garsonki galernicy i zawodowi obrońcy zdradziecko-złodziejskiego układu. To wy mimo szerokich uśmiechów, sowitych wynagrodzeń i błysku oświetlających wasze facjaty fleszy jesteście pozbawionymi genu wolności prawdziwymi niewolnikami tego Systemu, którzy za garść błyszczących koralików zrezygnowali z przyzwoitości, uczciwości i zasad.   Miejmy nadzieje, że pójdziecie na samo dno wszyscy bez wyjątku, bo moralnego dna sięgnęliście już dawno temu

Tekst opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
Nowy numer już w kioskach

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz