Jaki krótki ten pokój!? A miało być inaczej?
W tytule notki nie prosto tak są słowa księcia Daniłły Halickiego, powiedziane jakoby przez niego przed najazdem mongolskim w przeddzień, którego udało mu się zmontować antyordyński sojusz wojskowy z Polską, Litwą, Czechami i Węgrami. Historia jak widać bardzo często powtarza się w nowych realiach, oczywiście uwspółcześniona /vide najazd mongolsko-hazarskich hord na Ukrainę ad 2014/.
Która teraz, w kontekście "nowej Rzeczpospolitej", rozpoczęła się od współpracy wojskowej między Ukrainą, Polską i Litwą /LitPolUkrbatalion/, gdzie pierwszy kraj już dziś odpiera ataki „nowoordyńskiego” okupanta, czyli tzw. Rosyjskiej Federacji. No tak, był niby podpisany nowy miński plan uregulowania w rodzaju „DNR & LNR. I zgodnie z tym planem znowu powinien nastąpić „permanentny” pokój, ale na wygodnych tylko dla Rosji warunkach. Lecz to, co się stało w rezultacie – było w pełni przewidywalne i oczekiwane w zaciszach gabinetów i kuluarach euroinstytucji.
Pokoju jak widzimy- nie ma i prawdopodobnie nie będzie. Wszystkie te Szamańskie tańce z bębenkiem wokół „pokojowego planu uregulowania konfliktu na wschodzie Ukrainy” niczego oprócz pobożnych życzeń i przyjęcia „papierka” do lewej lub prawej ręki tj. w zależności od tego, do jakiej jest już włożony, więc to i tak nikomu ulgi nie przyniesie. Takie niestety są realia, gdyż sąsiad na wschodzie Ukrainy permanentnie wywołuje swoimi działaniami u większości normalnych ludzi tylko przerażenie i sprawiedliwy gniew.
Rosja, która aktywnie uczestniczyła w promowaniu tzw. „planu pokojowego”, już następnego dnia odmówiła wypełnienia przyjętych na siebie zobowiązań. I tych, których mogło to zdziwić –myślę, że nie ma, większość współczesnych ludzi na świecie jest pragmatycznych i rozumie, że deklaracje o zamiarach i zrealizowanie tychże zamiarów, to absolutnie dwie różne rzeczy.
Szczególnie, jeżeli rzecz dotyczy Rosji i jej przywódcy, która jak oświadczył prezydent Putin jest jedynym spadkobiercą po ZSRR i jego upadek uważa za największą tragedię XX wieku, która w przeciągu całego, postsowieckiego okresu mówiła jedno a robiła drugie. Trzeba wprawdzie na chwilkę zatrzymać się na „Pokojowym uregulowaniu” innych starszych konfliktów w postsowieckiej przestrzeni. Dla analizy porównawczej z tym, co widzimy, na przykładzie wschodniej Ukrainy: Jednym z najstarszych postsowieckich konfliktów – jest i tu nie może być wątpliwości ormiańsko – azerbejdżańskie nieporozumienie wokół Nagornego Karabachu. Przy czym ostatnimi czasy obserwujemy „zwiększanie nacisków” w relacjach oraz nastrojach społeczno- politycznych, związanych z tym nierozwiązanym problemem w społecznościach Armenii jak i Nagornego Karabachu a także Azerbejdżanu.
No I co mamy na dzień dzisiejszy – faktyczną okupację przez Armenię piątej części terytorium Azerbejdżanu w administracyjnych granicach Azerbejdżańskiej SSR na 1987 rok, kiedy szczerze mówiąc, ten konflikt rozgorzał. Źródła tego konfliktu są bardzo stare i jak minimum trzeba je odnosić do pierwszych 25 lat XX wieku, kiedy na Kaukazie zachodziły złożone społeczno – polityczne procesy narodowo - wyzwoleńczej walki i budowania państwowości. Historycy na ten temat do dziś wiodą spory, odkrywając nowe fakty, – ale dla nas ważne jest nie to, najważniejsze okazuje się być to, że to właśnie Rosja była „gwarantem” ustanowienia pokoju.
Do czego to w rezultacie doprowadziło? Ano do nieuregulowanego konfliktu, stwarzającego ognisko wiecznych napięć na Kaukazie i przeszkadzających, tak Armenii, jak i Azerbejdżanowi w nawiązaniu normalnego pokojowego życia. A perspektyw uregulowania tego konfliktu – niestety nie widać…
Następne konflikty to niewątpliwie Naddniestrze, Abchazja i Południowa Osetia. We wszystkich trzech wypadkach sytuacja, chociaż jest analogiczna do karabachskiego konfliktu, lecz jeszcze bardziej tragiczna z perspektywy jej rozwiązania. Osobliwie w wypadku Abchazji i Południowej Osetii, gdzie był zastosowany przez Rosję wypróbowany model a, który wykorzystywany jest teraz na Donbasie. Wprawdzie na Ukrainie nie doszło do oficjalnego uznania przez Rosję „DNR” i „LNR”, jako niezależnych państw więc to rodzi sytuację porównywalną z Naddniestrzem.
We wszystkich wymienionych wyżej wypadkach mamy kryminalno – bandyckie enklawy. O Naddniestrzu możnaby twierdzić, że tak nie jest – jednak opierając się na opinii ukraińskich pograniczników z Mohylewsko –Podolskiego oddziału straży granicznej, którzy ochraniają ukraińską granicę z Mołdową i Naddniestrzem. Właśnie od nich przyszła jeszcze w przeszłym dziesięcioleciu informacja o tym jak organizowano Naddniestrze i co ono sobą przedstawia. Bandycka enklawa z częstymi starciami zbrojnymi na granicy z powodowanymi ciągłymi próbami przerwania granicy, przez grupy uzbrojonych przemytników, to tak tylko skrótowo scharakteryzowana ich opinia.
Jest bardzo ważnym czynnikiem obecność w Naddniestrzu grupy operacyjnej rosyjskich wojsk, a mianowicie zreorganizowanej z 14 gwardyjskiej ogólno wojskowej armii Odesskiego Okręgu Wojskowego, bazującej w regionie w sowieckich czasach.Otóż ta grupa operacyjna, była zasilona w 2014 roku przerzutem uzupełniającym kontyngentu wojsk specnazu z Rosyjskiej Federacji. Wskazany cel – wykorzystanie ich na kierunku Odessy. W bazach Naddniestrza formowały się też dywersyjne grupy przeznaczone i przygotowywane doprzerzutu na Ukrainę. Więc prawdę mówiąc i wschodowi Ukrainy gotował się też taki los. Dlatego też Rosja „pompuje” go żywą siłą, techniką i uzbrojeniem a eskalacja działań bojowych w ostatnich dniach, też o tym świadczy. Właśnie, dlatego dobijano się przerwania ognia, aby skoncentrować swoje działania na Debalcewe.
Przeszkadzał rosyjsko-terrorystycznym wojskom ten debalcewski worek, oj przeszkadzał, aby rozwinąć pełną siłę, przeszkadzał przede wszystkim jak drzazga w d…e, trzymaniem w ukraińskiej garści ich transportowych komunikacji-, bo przecie ciężko pociągami podwozić ciężką broń i amunicję do niej, no i trzeba było w Iłowajsku przeładowywać….
Jednak już cała społeczność międzynarodowa, a w pierwszym rzędzie Pentagon i dowództwo NATO, mieli okazję zauważyć bezczelne zerwanie umów pokojowych / Według nieoficjalnych źródeł, USA już przygotowały uderzenie w Rosję, wykorzystując opracowaną wcześniej technologię „wojny na odległość”/. Mogło to też być elementem psychologicznego nacisku na rosyjskie władze w celu sprowadzenia ich do realiów, bo w dzisiejszych czasach niczego wykluczyć nie można, ale może sytuacja doszła do takiego punktu krytycznego, kiedy pozostaje już tylko użycie siły.
Zachowanie się Rosji w ciągu ostatniego roku świadczy o tym, że rosyjskie kierownictwo już nie zatrzyma się przed niczym w swojej próbie rozdmuchania płomienia wielkiej wojny światowej. Przecie w wypadku Rosji, taka wojna jawi się jedynym sposobem, jaki może usprawiedliwić ich działania przed własnym otumanionym propagandą narodem, upijającym się imperialno- militarystyczno- szowinistycznym obłędem elit, nie mówiąc już o ekonomicznych i socjalnych problemach wewnętrznych kraju.
A po nowym roku socjalne napięcie w Rosji rośnie, lecz przecież winnymi po staremu wg większości rosyjskich obywateli są siły i czynniki zewnętrzne, a nijak sami Rosjanie i popierane przez nich władze. Opozycja jest już, jeżeli nie „podkarmiona” przez Kreml, to mówiąc mówiąc o tzw. „systemowej opozycji”, lub zdezorientowana i rozgromiona, jeśli idzie «pozasystemową ».Więc czy warto w rzeczy samej dziwić się temu, że taki krótki pokój zafundowano na Ukrainie? Myślę, że jest to z gatunku pytań retorycznych… choć, czy ja wiem?
- Lancelot - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz