Od Jelcyna do polskiego Putina

avatar użytkownika kokos26

 

 W szybkim tempie zbliżamy się do kolejnego tym razem podwójnego wyborczego rozdania i znowu sporej grupie rodaków oraz politycznych komentatorów z prawej strony niczym fanatycznym kibicom emocje przesłaniają istotę sprawy. Skoro mówimy o rozdaniu to należy pamiętać, że wprawni karciani szulerzy najczęściej dopuszczają się oszustw właśnie podczas rozdawania kart. Mówienie o wielkiej szansie na wyborcze zwycięstwo opcji patriotycznej zupełnie nie uwzględnia pewnej smutnej prawdy. Polska nie jest jak myślą naiwni, normalnym demokratycznym państwem prawa, ale reżimem, który za fasadą demokracji skrywa rządy postkomunistycznej sitwy, do której należą członkowie i poplecznicy dawnego sowieckiego reżimu i przebierańcy, którzy ucharakteryzowani na opozycjonistów i doradców „Solidarności” za uzgodnione honoraria pomogli ocalić skórę zdrajcom i kolaborantom dawnego systemu. W reżimach i fasadowych demokracjach o zmianie władzy nie decydują wyborcy, choć tak im się może wydawać. Jeżeli już musi dojść do zmiany na szczytach władzy to zawsze powierzana jest ona z premedytacja komuś, kto zagwarantuje całkowitą bezkarność swoim poprzednikom. I tak oto państwo z dnia na dzień rozkłada się i gnije, a na szczyty władzy wspinają się coraz ohydniejsze kreatury i łajdacy świadomi swojej bezkarności.
 
Kiedy szwajcarska prokuratura wykryła w 1999 roku aferę polegającą na praniu brudnych pieniędzy przez remontującą Kreml firmę „Metabex” okazało się, że grube miliony trafiały na prywatne konta ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna i jego najbliższej rodziny. Na domiar złego znalazł się w Rosji prokurator generalny Jurij Skuratow, który wziął sobie ustalenia szwajcarskich śledczych do serca. Dość szybko jednak ukazały się w mediach zdjęcia wyglądającego identycznie jak on mężczyzny, który baraszkuje sobie z prostytutkami. Mimo tej akcji odwetowej ujawnienie międzynarodowej opinii publicznej machlojek Jelcyna zagęściło wokół niego atmosferę do tego stopnia, że 31 grudnia 1999 roku zrzekł się on funkcji prezydenta namaszczając na swoje miejsce Putina. Pierwszym dekretem nowego cara był „ukaz” gwarantujący całkowitą bezkarność Jelcynowi do tego stopnia, ze zabraniał on jego przesłuchiwania czy dokonywania u niego rewizji. Zawierając pakt z diabłem prędzej czy później się przegrywa, ale nie wińmy tych, którzy w ten sposób ratują własną skórę. Z psychologicznego punktu widzenia jest to w jakiś sposób zrozumiałe. W porównaniu z Jelcynem Putin ma dzisiaj znacznie mniej komfortową sytuację gdyż ma o wiele więcej za uszami, a jego łapy unurzane są w krwi pomordowanych niewinnych ludzi. Jemu o wiele trudniej będzie znaleźć sobie gwaranta nietykalności i wszystko na to wskazuje, że rządzić musi aż do swojej śmierci, naturalnej bądź, co bardzo prawdopodobne, nagłej.  
       
Przytaczam ten rosyjski przykład gdyż w Polsce mamy do czynienia z identycznymi mechanizmami i nieprzypadkowo Tusk opuszczając Polskę namaścił na swoje stanowisko równie jak on umoczoną w Smoleńsk „macherkę” od „kręcenia lodów na służbie zdrowia”, Ewę Kopacz. Tylko wyjątkowy głupiec może twierdzić, że windując na sam szczyt takie polityczne i intelektualne zero kierował się on dobrem Polski, a nie osobistym interesem i troską o własny tyłek.
 
Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że „Kokoszkiewicz odleciał” porównując wspaniałą III RP do putinowskiej Rosji, ale nie zakrzyczy się w ten sposób prawdy o tym, że cały przekręt z 1989 roku miał jeden główny cel. Podzielić się władzą z kimś, kto zagwarantuje bandytom i zdrajcom nietykalność i bezkarność. Ten mechanizm ciągle działa, i żadne pseudo demokratyczne procedury tego nie zmienią. Rządzącymi Polską łże-elitami kieruje ten sam strach i obawa, które towarzyszyły w 1999 roku pijanicy i złodziejowi Jelcynowi.
 
Sypnąć piachem w tryby tego mechanizmu mogą jedynie zjednoczeni troską o własną ojczyznę Polacy, ale jak widać nie uznają oni jeszcze obecnej sytuacji za skrajnie niebezpieczną, a przecież tylko w skrajnych sytuacjach jesteśmy zdolni przezwyciężać swoje własne ograniczenia i strach. Ta obojętność Polaków jest niezwykle niebezpieczna, bo władza w naszym kraju zaczyna wyraźnie przesuwać się w stronę rezydującego w pałacu prezydenckim pupila dawnych WSI, czyli niezwykle niebezpiecznego polskiego Putina, którego medialni funkcjonariusze z premedytacja przedstawiają, jako jowialnego nieco rubasznego dobrego i sympatycznego wujaszka.  
 
A teraz jeszcze kilka słów do tych, którzy porównanie Polski z Rosją uważać będą z duże nadużycie z mojej strony. Napiszę na koniec o czymś, o czym Polacy nigdy nie dowiedzą się od „dziennikarskich sław” z Telewizji Publicznej, TVN-u czy funkcjonariuszy rezydujących przy ulicy Czerskiej. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że o jakości państwa decyduje przede wszystkim jasne transparentne prawo, które jest równo stosowanie wobec wszystkich obywateli bez względu na ich pozycję społeczną czy zamożność. To jest czynnik decydujący o stanie i jakości państwa. W rankingu World Economic Forum, który to ranking świat traktuje, jako niezwykle profesjonalny barometr mówiący nam o kondycji poszczególnych krajów, Polska pod względem skuteczności ram prawnych zajęła 110 miejsce na świecie. Wyżej od nas oceniono nie tylko Rosję i Ukrainę, ale takie państwa jak Wietnam, Gambia, Nepal, Burundi i Kamerun.
Jak widać nie muszę niczego udowadniać gdyż zrobili to za mnie uznani w świecie specjaliści, a jak wiadomo Manifestum non eget probatione, czyli To, co oczywiste, nie wymaga dowodu.  
 
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie
Nowy numer już w kioskach

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Indexy miedzynarodowe

sa miazdzaxce dla Polski. Lemingi, gospodynie domowe, dawna nomenklatura i nowobogaccy maja to gleboko w dooopie! Ale juz nie chytruski z frankami szwajcarskimi, ktorych na oczy nie widzieli.